Robota dla pisarza
Moderator: RedAktorzy
- Albiorix
- Niegrzeszny Mag
- Posty: 1768
- Rejestracja: pn, 15 wrz 2008 14:44
Potrzeba: spędzić jak najlepiej czas podróży z domu do pracy i z pracy do domu.
Motoryzacja:
Atrakcje: radio, trąbienie na innych w korku, wciskanie się, komentowanie bezczelności innych kierowców.
Koszt: paliwo + OC + naprawy + samochód liczony jakby był na raty = zwykle 500 do 2000 miesięcznie
Komunikacja + literatura:
Atrakcje: czytanie, stanie w tłoku.
Koszt: bilet miesięczny + ksiązki = 50 do 1000 miesięcznie
Motoryzacja:
Atrakcje: radio, trąbienie na innych w korku, wciskanie się, komentowanie bezczelności innych kierowców.
Koszt: paliwo + OC + naprawy + samochód liczony jakby był na raty = zwykle 500 do 2000 miesięcznie
Komunikacja + literatura:
Atrakcje: czytanie, stanie w tłoku.
Koszt: bilet miesięczny + ksiązki = 50 do 1000 miesięcznie
nie rozumiem was, jestem nieradioaktywny i nie może mnie zniszczyć ochrona wybrzeża.
- Marcin Robert
- Niegrzeszny Mag
- Posty: 1767
- Rejestracja: pt, 20 lip 2007 16:26
- Płeć: Mężczyzna
- Gata Gris
- Kurdel
- Posty: 701
- Rejestracja: sob, 18 paź 2008 09:23
A wiesz, że może nie? Gdy mój tramwaj stoi w korku (zdarza się dzięki genialnemu pomysłowi, że gdzieniegdzie tory są częścią jezdni), ja nawet nie wyjmuję nosa z książki, a jak kierowcy utkwią, to zaczynają się bezsilnie wściekać i wydzwaniać z komórek...Marcin Robert pisze:Z drugiej jednak strony, im bardziej zapchane będą nasze drogi, tym więcej ludzi będzie czytało w korkach. ;)
Bardzo lubię czytać! Na świecie jest tyle wspaniałych książek! Ja na ten przykład mogę pić miesiąc albo dwa, a potem wziąć i przeczytać jakąś książkę... I ta książka wyda mi się taka dobra, a ja sobie taki zły, że się okropnie denerwuję...
- Małgorzata
- Gadulissima
- Posty: 14598
- Rejestracja: czw, 09 cze 2005 09:11
A jednak w pewnym stopniu Dabliu miał rację. Znalazłam stare badania. Jest tu potwierdzenie tego, co mówił - nie do końca zatem eksperyment z odwracaniem lufy był bezsensowny. Powiedziałabym nawet, że poznawczy całkiem.
Otóż:
W innych badaniach, niestety też starych (z 2006 roku, podobnie, jak te z Ipsos) pojawia się wskazanie, że odsetek czytelników stanowi 50% grupy wiekowej 15+, lecz odsetek kupujących - tylko 30%.
Co potwierdza moją tezę, że istnieje pewna rozdzielność między czytelnictwem i zakupem książek.
Na dodatek fantastyka należy do słabo kupowanych - dół na liście preferencji czytelniczych. Chociaż teraz mogło to się trochę zmienić - eskapizm to częsta postawa wobec kryzysu.
No, i jak zwykle: książki są za drogie - podstawowa bariera zakupu. Ciekawe, że żadne statystyki nie wspominają o czytelnictwie ebooków... :P
Chciałabym wiedzieć, naprawdę. :)))
edit: Tu jeszcze o tym, ile młodzi mają kasy i na co ją wydają oraz jakie są ich wpływy na decyzje nabywcze rodziców.
7% kupuje książki za kieszonkowe. Tyle w temacie czytelnictwo i zakupy w najmłodszej kategorii wiekowej. :p
Otóż:
Podkreślenia moje.Za Ipsos pisze:Książki czytają częściej kobiety niż mężczyźni: przynajmniej jedną książkę w ciągu ostatniego półrocza przeczytało 66 proc. kobiet i 50 proc. mężczyzn. Odsetek osób, które przeczytały co najmniej jedną książkę w ciągu ostatnich 6 miesięcy rośnie wraz z wykształceniem Polaków, maleje zaś wraz z wiekiem. Choć wśród ogółu Polaków odsetek osób czytających książki spadł w ciągu ostatnich dwóch lat o 6 proc., to jednak pozostał on niezmienny wśród osób z wykształceniem wyższym i średnim, wśród osób w wieku od 15 do 18 lat oraz w wieku powyżej 59 lat.
W innych badaniach, niestety też starych (z 2006 roku, podobnie, jak te z Ipsos) pojawia się wskazanie, że odsetek czytelników stanowi 50% grupy wiekowej 15+, lecz odsetek kupujących - tylko 30%.
Co potwierdza moją tezę, że istnieje pewna rozdzielność między czytelnictwem i zakupem książek.
Na dodatek fantastyka należy do słabo kupowanych - dół na liście preferencji czytelniczych. Chociaż teraz mogło to się trochę zmienić - eskapizm to częsta postawa wobec kryzysu.
No, i jak zwykle: książki są za drogie - podstawowa bariera zakupu. Ciekawe, że żadne statystyki nie wspominają o czytelnictwie ebooków... :P
Chciałabym wiedzieć, naprawdę. :)))
edit: Tu jeszcze o tym, ile młodzi mają kasy i na co ją wydają oraz jakie są ich wpływy na decyzje nabywcze rodziców.
7% kupuje książki za kieszonkowe. Tyle w temacie czytelnictwo i zakupy w najmłodszej kategorii wiekowej. :p
So many wankers - so little time...
- Alfi
- Inkluzja Ultymatywna
- Posty: 20471
- Rejestracja: pt, 10 cze 2005 10:29
Jest pewna granica wieku, powyżej której nie ma lektur obowiązkowych.Ipsos pisze: Odsetek osób, które przeczytały co najmniej jedną książkę w ciągu ostatnich 6 miesięcy rośnie wraz z wykształceniem Polaków, maleje zaś wraz z wiekiem.
Czyli wiek lektur obowiązkowych + emerytura. Ta druga granica wieku będzie w najbliższej przyszłości znacznie wyższa, w związku ze zmianami prawnymi.Ipsos pisze:Choć wśród ogółu Polaków odsetek osób czytających książki spadł w ciągu ostatnich dwóch lat o 6 proc., to jednak pozostał on niezmienny wśród osób z wykształceniem wyższym i średnim, wśród osób w wieku od 15 do 18 lat oraz w wieku powyżej 59 lat.
Małgorzata pisze: Na dodatek fantastyka należy do słabo kupowanych - dół na liście preferencji czytelniczych. Chociaż teraz mogło to się trochę zmienić - eskapizm to częsta postawa wobec kryzysu.
Przed rokiem 2000 bywało inaczej... Mam na temat swoją teorię, ale wolę jej nie ujawniać, bo znów się okaże, że jestem nieprawomyślny i zasługuję na chłostę pod pręgierzem.
Le drame de notre temps, c’est que la bêtise se soit mise à penser. (Jean Cocteau)
Hadapi dengan senyuman.
Hadapi dengan senyuman.
- Małgorzata
- Gadulissima
- Posty: 14598
- Rejestracja: czw, 09 cze 2005 09:11
W badaniach Ipsos rzeczywiście uwzględniono lektury obowiązkowe/konieczne. W badaniach czytelnictwa MBC - definicja czytelnika była ograniczona bardziej: co najmniej jedna książka poza tymi, które wiążą się z nauką lub pracą (czyli minus lektury obowiązkowe, podręczniki, teksty szkoleniowe, etc.). Wyniki statystyk były podobne, na ile mogę ocenić z pamięci. Znaczy, podejrzewam, że w Ipsos respondenci odpowiadali eliminując kwestie lektur obowiązkowych, przynajmniej częściowo.
Alfi, a czemu uważasz, że nieprawomyślną masz teorię? :)))
Alfi, a czemu uważasz, że nieprawomyślną masz teorię? :)))
So many wankers - so little time...
- inatheblue
- Cylon
- Posty: 1013
- Rejestracja: pt, 10 cze 2005 16:37
- Dabliu
- ZakuŻony Terminator
- Posty: 3011
- Rejestracja: wt, 22 sie 2006 20:22
- Płeć: Mężczyzna
- Małgorzata
- Gadulissima
- Posty: 14598
- Rejestracja: czw, 09 cze 2005 09:11
- Alfi
- Inkluzja Ultymatywna
- Posty: 20471
- Rejestracja: pt, 10 cze 2005 10:29
Ja już wiem na pamięć, za co mogę po łbie oberwać;).Małgorzata pisze:Alfi, a czemu uważasz, że nieprawomyślną masz teorię? :)))
Ja nie czitatiel, ja pisatiel - jak mówił ktoś tam za wschodnią granicą.inatheblue pisze:Margot, czy to znaczy, że wannabe/poczatkujący/autor (niepotrzebne skreślić) wg definicji nie czyta w ogóle? :D
Skoro niekoniecznie trzeba umieć pisać, żeby pisać - to czytanie też chyba nie jest konieczne?
Le drame de notre temps, c’est que la bêtise se soit mise à penser. (Jean Cocteau)
Hadapi dengan senyuman.
Hadapi dengan senyuman.
- Albiorix
- Niegrzeszny Mag
- Posty: 1768
- Rejestracja: pn, 15 wrz 2008 14:44
Po prostu taki pisarz czy redaktor pisma fantastycznego kiedy czyta fantastykę, czyta rzeczy związane z pracą, nie jest więc czytelnikiem w sensie czytania czegoś nie związanego z pracą ani nauką.
edit: Kiedy czyta coś (popularno)naukowego, coś z głównego nurtu - to też w jakimś sensie jest cegiełka na rzecz pisania fantastyki lepiej.
Chyba że zabierze się np za jakiś podręcznik do księgowości albo coś :)
edit: Kiedy czyta coś (popularno)naukowego, coś z głównego nurtu - to też w jakimś sensie jest cegiełka na rzecz pisania fantastyki lepiej.
Chyba że zabierze się np za jakiś podręcznik do księgowości albo coś :)
nie rozumiem was, jestem nieradioaktywny i nie może mnie zniszczyć ochrona wybrzeża.
- Małgorzata
- Gadulissima
- Posty: 14598
- Rejestracja: czw, 09 cze 2005 09:11
No, nie, aż tak kwantowy to ani pisarz, ani redaktor czy korektor nie jest. Znaczy, owszem, czytam to, co poprawiam (tak się składa, że jest to fantastyka i to jest praca), czytam słowniki i opracowania teoretyczno-literackie (to chyba też praca, ale ten słownik synonimów jest naprawdę interesujący), a oprócz tego przeczytałam też kilka książek, których nie redagowałam - tak się składa, że były to książki fantastyczne, ale nie redagowałam ich, więc się nie zaliczają do pracy, prawda? Czyli dla rozrywki przeczytałam. Czyli jestem czytelnik w sensie statystycznym - niezależnie, którą definicję się przyjmie. :P
Może z Autorami jest podobnie?
Alfi, ale za co oberwiesz? Ty wiesz, a ja nie wiem, to jak mam wiedzieć, gdzie Cię trafić w miętkie, żebyś oberwał? :)))
Może z Autorami jest podobnie?
Alfi, ale za co oberwiesz? Ty wiesz, a ja nie wiem, to jak mam wiedzieć, gdzie Cię trafić w miętkie, żebyś oberwał? :)))
So many wankers - so little time...
- Małgorzata
- Gadulissima
- Posty: 14598
- Rejestracja: czw, 09 cze 2005 09:11
- savikol
- Fargi
- Posty: 407
- Rejestracja: pn, 27 mar 2006 08:04
Też gdzieś to czytałem, że fantastyka to ledwie 7% sprzedawanych w księgarniach pozycji. To dlaczego jak wchodzę do Ępiku, to fantastyka ma swój kącik, który rozmiarami przekracza większość innych? W tym na Marszałkowskiej to są dwie, dwustronne szafy wyspowe plus jeszcze jedna z horrorami i cała ściana długości kilkunastu kroków. Fantastyka zajmuje teren większy niż sensacja, historia i literatura piękna razem wzięte. Rozmiarami przerastają ją tylko słowniki i edukacja. Skoro sprzedaje się stosunkowo słabo, to czemu jej tak dużo? Powinna zajmować te 7-10 % powierzchni księgarni, a nie udawać jej filar. O co tu chodzi?Małgorzata pisze:Na dodatek fantastyka należy do słabo kupowanych - dół na liście preferencji czytelniczych. Chociaż teraz mogło to się trochę zmienić - eskapizm to częsta postawa wobec kryzysu.