Niepolecanki
Moderator: RedAktorzy
- Mara
- Stalker
- Posty: 1888
- Rejestracja: ndz, 12 cze 2005 12:31
Margota, no, co ty? Mlody Val Kilmer z dlugimi wlosami - miodzio! :) Ja ten film lubie do tej pory (nie tylko ze wzgledu na Vala). Podziwiam tworcow, ze przy tak malo zaawansowanej (w porownaniu do obecnych czasow) technologii efektow specjalnych, potrafili zrobic cos tak ciekawego i zabawnego.
No i ten Madmartigan (czy jak go sie tam pisze)... :)
No i ten Madmartigan (czy jak go sie tam pisze)... :)
42
- Młodzik
- Yilanè
- Posty: 3687
- Rejestracja: wt, 10 cze 2008 14:48
- Płeć: Mężczyzna
- nimfa bagienna
- Demon szybkości
- Posty: 5779
- Rejestracja: czw, 09 cze 2005 11:40
- Płeć: Nie znam
- nimfa bagienna
- Demon szybkości
- Posty: 5779
- Rejestracja: czw, 09 cze 2005 11:40
- Płeć: Nie znam
Dobrze przedstawiony główny wątek?
On nie istnieje w oderwaniu od motywu oceanu. A o oceanie nie było w filmie ani słowa. Dostaliśmy mdląco słodką historyjkę o przemożnej sile miłości, przepraszam, Miłości. I dowiedzieliśmy się, że Clooney ma ładny tyłek;)
Ładne zdjęcia - owszem. Klimat - zero klimatu, on nic nie obrazował, do niczego nie nawiązywał. Był tylko plątaniną przyjemnych dla oka barw.
Ładne zdjęcia to za mało. To tak, jakby nazwać interesującą kobietę, której jedyną zaletą są fajne ciuchy.
Takie jest moje zdanie i ja się z nim zgadzam;)
On nie istnieje w oderwaniu od motywu oceanu. A o oceanie nie było w filmie ani słowa. Dostaliśmy mdląco słodką historyjkę o przemożnej sile miłości, przepraszam, Miłości. I dowiedzieliśmy się, że Clooney ma ładny tyłek;)
Ładne zdjęcia - owszem. Klimat - zero klimatu, on nic nie obrazował, do niczego nie nawiązywał. Był tylko plątaniną przyjemnych dla oka barw.
Ładne zdjęcia to za mało. To tak, jakby nazwać interesującą kobietę, której jedyną zaletą są fajne ciuchy.
Takie jest moje zdanie i ja się z nim zgadzam;)
Tłumaczenie niechlujstwa językowego dysleksją jest jak szpanowanie małym fiutkiem.
- wujo444
- Sepulka
- Posty: 9
- Rejestracja: śr, 16 mar 2011 14:04
A w filmie istnieje :) tylko że to już nie jest ten sam wątek, który zawarł w książce Lem. Przesunięto akcenty, zmieniono postacie. Historia imho słodka, ale nie przesłodzona, wiarygodna.
Tyłkowi Clooneya nie przyglądałem się zbyt uważnie :)
Klimat - kadry są ciepłe, na statku gorąco, duszno, a tu jeszcze wstaje ze zmarłych było żona - a tu nawet nie ma jak wyjść na dwór, powietrza zaczerpnąć. Mnie się podobał.
Tyłkowi Clooneya nie przyglądałem się zbyt uważnie :)
Klimat - kadry są ciepłe, na statku gorąco, duszno, a tu jeszcze wstaje ze zmarłych było żona - a tu nawet nie ma jak wyjść na dwór, powietrza zaczerpnąć. Mnie się podobał.
- nimfa bagienna
- Demon szybkości
- Posty: 5779
- Rejestracja: czw, 09 cze 2005 11:40
- Płeć: Nie znam
Jeśli chcesz traktować film Sonderbergha jako wartość samą w sobie, i jeśli wartość dzieła polega dla ciebie na pięknych ujęciach, to nie przeczę, w swoim pojęciu możesz mieć rację. To, że facetowi wstaje z martwych żona, dla mnie nic nie znaczy. Skoro film ma tytuł Solaris i jest zrealizowany na podstawie powieści Lema, oczekuję po nim, że będzie zawierał w sobie sens tej powieści - gigantyczny obcy byt usiłujący nawiązać porozumienie z ludźmi, którzy są w jego pobliżu.
Reżyser wziął na warsztat mały skrawek, i to mnie brzydzi. Powstająca z martwych żona jest jedynie jednym z wielu narzędzi - i taką chciałabym ją widzieć. To tak, jakby reżyser X wziął na warsztat Pana Tadeusza i ogłosił, że na jego podstawie zrobi film. Po czym zaserwował widzom filmidło o romansie Tadeusza i Telimeny. Pięknie nakręcone, z ładnymi ciuchami i w cudownych wnętrzach.
Spłycanie to zuo. Dlatego uważam Solaris za rzadką kupę.
Reżyser wziął na warsztat mały skrawek, i to mnie brzydzi. Powstająca z martwych żona jest jedynie jednym z wielu narzędzi - i taką chciałabym ją widzieć. To tak, jakby reżyser X wziął na warsztat Pana Tadeusza i ogłosił, że na jego podstawie zrobi film. Po czym zaserwował widzom filmidło o romansie Tadeusza i Telimeny. Pięknie nakręcone, z ładnymi ciuchami i w cudownych wnętrzach.
Spłycanie to zuo. Dlatego uważam Solaris za rzadką kupę.
Tłumaczenie niechlujstwa językowego dysleksją jest jak szpanowanie małym fiutkiem.
- nosiwoda
- Lord Ultor
- Posty: 4541
- Rejestracja: pn, 20 cze 2005 15:07
- Płeć: Mężczyzna
IMO to jestw tym filmie. Tylko reżyser tytułowe Solaris utożsamił z całą planetą, a nie z oceanem tę planetę pokrywającym. I taką planetę widać w filmie dość często, jak pamiętam. Wiadomo, że to ona (czyli Solaris) przysyła kopie.nimfa bagienna pisze:gigantyczny obcy byt usiłujący nawiązać porozumienie z ludźmi, którzy są w jego pobliżu.
"Having sons means (among other things) that we can buy things "for" those sons that we might not purchase for ourselves" - Tycho z PA
- nimfa bagienna
- Demon szybkości
- Posty: 5779
- Rejestracja: czw, 09 cze 2005 11:40
- Płeć: Nie znam
Ty to wiesz, bo znasz książkę. Widać planetę poniżej i zmianę barw atmosfery, więc łączysz to ze swoją wiedzą. Wiesz, co ma się dziać. Ale w filmie jako takim przyczyna pojawiania się sobowtórów jest na siłę... nie wiem, jak to powiedzieć... umistyczniona w oderwaniu od samej Solaris. A nie o to chodzi, przynajmniej mnie jako odbiorcy.
Tłumaczenie niechlujstwa językowego dysleksją jest jak szpanowanie małym fiutkiem.
- shirak
- Sepulka
- Posty: 23
- Rejestracja: śr, 16 mar 2011 10:09
- Małgorzata
- Gadulissima
- Posty: 14598
- Rejestracja: czw, 09 cze 2005 09:11
A ja mam za sobą "Salomona Kane'a". Znaczy, nie mogę powiedzieć, że bezpowrotnie straciłam godzinę życia, bo sweter jest teraz bardziej skończony niż nieskończony, ale to chyba największa wartość tego filmu.
Ach, i jeszcze krew sikała ładnie, co niewątpliwie jest walorem. Za to potwór na końcu nudny - w DOOM-ie były lepsze. Tym pierwszym DOOM-ie, czyli grze, nie filmie...
Znaczy, bez dodatkowego zajęcia nie da się usiedzieć do końca filmu... :X
Ach, i jeszcze krew sikała ładnie, co niewątpliwie jest walorem. Za to potwór na końcu nudny - w DOOM-ie były lepsze. Tym pierwszym DOOM-ie, czyli grze, nie filmie...
Znaczy, bez dodatkowego zajęcia nie da się usiedzieć do końca filmu... :X
So many wankers - so little time...
-
- Sepulka
- Posty: 13
- Rejestracja: wt, 05 kwie 2011 23:09
- Małgorzata
- Gadulissima
- Posty: 14598
- Rejestracja: czw, 09 cze 2005 09:11
"Czarnego łabędzia" będę musiała dopiero zobaczyć, ale wątpię, by trafił do niepolecanek. :P
Niedawno Rheged narzekał, że Roth się sprostytuował (choć Rheged nie użył tego określenia, nie) grając w serialu "Lie to me". To jak określić Ralpha Fiennesa i Liama Nessona, którzy wystąpili w "Starciu Tytanów"?
Nie wiem, co powiedzieć o tym filmie. Żenada - to takie słabe słowo... :X
Niedawno Rheged narzekał, że Roth się sprostytuował (choć Rheged nie użył tego określenia, nie) grając w serialu "Lie to me". To jak określić Ralpha Fiennesa i Liama Nessona, którzy wystąpili w "Starciu Tytanów"?
Nie wiem, co powiedzieć o tym filmie. Żenada - to takie słabe słowo... :X
So many wankers - so little time...
- ElGeneral
- Mistrz Jedi
- Posty: 6089
- Rejestracja: pt, 09 lis 2007 18:36
Mołojecka sława to jedno, a konieczność płacenia rachunków to drugie...Małgorzata pisze: ...Niedawno Rheged narzekał, że Roth się sprostytuował (choć Rheged nie użył tego określenia, nie) grając w serialu "Lie to me". To jak określić Ralpha Fiennesa i Liama Nessona, którzy wystąpili w "Starciu Tytanów"?
Nie wiem, co powiedzieć o tym filmie. Żenada - to takie słabe słowo... :X
A "Thora" z góry nie spisywałbym na straty. W końcu Kenneth Branagh to znany i ambitny reżyser.
Takie jest moje zdanie w tej materii, a oprócz tego uważam, że Kartagina powinna być zburzona.