strona główna     -     konkurs     -     archiwum fahrenheita     -     stopka redakcyjna     -     napisz do nas
 
EuGeniusz Dębski
strona 02

451 Fahrenheita


Spotykają się dwie planety.

Pierwsza pyta:

- Jak leci? Coś nowego? I w ogóle?

Druga:

- Kiepsko, oj, kiepsko. Zalęgli się u mnie ludzie.

- Ojej!

- No właśnie, przez cały czas coś wiercą, coś budują, coś burzą. Jakieś rzeczy wylatują w powietrze, jakieś się zapadają, coś się leje, coś zastyga... Syf.

Pierwsza:

- Nie wiem, czy cię to pocieszy, ale u mnie też byli. Pocierp trochę. Oni przemijają...

 

Słyszę w radio, że benzyna musi iść w górę, jej cena, jak się domyśliliście, kochani, nie liczba oktanowa. Bo sytuacja w Zatoce Perskiej jest chwiejna. No i to filozoficznie walnęło we mnie. Patrzcie, jak mało zależy ode mnie, od Ciebie, a od niej to w ogóle.

Zależy od trzech facetów - jednego w USA, drugiego w GB, trzeciego w Iraku. Abstrahując od racji ichnich w ogóle, czyli nie wnikając w to, który z nich ma rację, irytujące - delikatnie rzecz ujmując - jest to, że każdy z nich jest przekonany, że wolno mu w imieniu narodu. No, teoretycznie tak jest, wybrany przez naród (wyniesiony na stołek przez układ? dziedziczący?) powinien ów naród reprezentować.

Ja bym nie chciał, żeby mój syn musiał iść udowadniać racje któregokolwiek z tych panów. Tak samo jak nie chciałem, by bronili Czerwonego Sztandaru. Nie chciałbym, by w ogóle musieli się przed kimś bronić. Jedyne co można usprawiedliwić zbrojnie, to obrona własnych granic. Ale, co za poplątanie z pomieszaniem!!! przecież to Irakijczycy będą ich bronić!? Czyli nagle zyskają rację?..

Amerykanie zapomnieli ilu szkód w narodzie, w mentalności, w naturze, w psychice wyrządziła im samym ich wielka wojna w Wietnamie. A mam na myśli tylko tych, co przeżyli. Pomijam tragedie domowe, wdowy, sieroty, skręconych samotną starością rodziców...

W końcu to nie ja kręcę amerykańskie filmy, w których frustraci powojenni mszczą się na społeczeństwie, które ich na wojenkę wysłało; skoro jest to tak chętnie grany motyw - coś w nim jest na rzeczy?

Z drugiej strony - dobrze by było ukręcić łeb hydrze terroryzmu. To może przyjść i do mnie, do mojego bloku, choć jest piętnaście razy niższy od WCT.

Zarrrraza! Ciągle ktoś chce mi zrobić dobrze. Albo wskazać lepszą religię, albo lepszy ustrój, albo lepsze sposoby rządzenia...

Skąd tyle buty w ludziach, na jakiej podstawie sądzą, że wiedzą lepiej, jak rządzić mną, partią, krajem, planetą?

Czy nie powinno się wszystkich startujących w wyścigach po władzę - eksterminować? Bo gdy już ją posiądą, zaczynają dbać, żeby się jej nie pozbyć, i po drugie - o moje dobro! Jedno niedobre, drugie fatalne.

Czy to nie w opowiadaniu Sheckleya aktualny władca nosił medalion, eksplodujący, gdy określona liczna niezadowolonych nacisnęła odpowiedni przycisk licznika?

Ale czy to by u nas przeszło? Czy wciskanie licznika nie byłoby od razu działaniem określonych sił i nie zostałoby zablokowane przez wiernych czerwonolicych druhów?

 

zgrED


Koniec




Spis treści
451 Fahrenheita
Literatura
Konkurs
Bookiet
Recenzje
Komiks
Stopka
A.Mason
Paweł Laudański
Andrzej Pilipiuk
W.Świdziniewski
Adam Cebula
Tomasz Pacyński
Rafał Ostuda
EuGeniusz Dębski
Tomasz Pacyński
Adam Cebula
Maja Kossakowska
Rafał Kosik
Grzegorz Buchwald
K. i K. Urbańskie
Ondřej Neff
Michal Jedinák
KRÓTKIE SPODENKI
nonFelix
Adowity
 

Poprzednia 02 Następna