wstępniak
 literatura
 brykalski
 pierwuszina
 pierwuszin
 prozorow
 rossa
 wojaczek
 wojtkiewicz
 zimniak
 interaktywna...
 w iezioranna-h
 publicystyka
 pole miki
 hot dog
 gin & tonic
 dystans
 erotyka
 galeria
 random fandom
 film

linki:
 polska
 sąsiedzi
 świat
 antykwariat
 kontakt

nagrody:
 on-line
 APPF

 title
 home

 
 
 
  Erotyka  
 
 
 


Copyright © by Rafał Jaworski

Rafał Jaworski

Podmiot na dyskotece.


    Stojąc przed lustrem zastanawiał się, jaki będzie dzisiejszy wieczór. Myślał, może pozna kobietę swego życia, ukaże jej swój romantyczny charakter, stanie się w jej oczach niby Bóg. Kiedy kończył układać fryzurę, szarmancko drasnął okiem po swoim odbiciu. Jakiż był przystojny. Wdzięk jego przekraczał granice dobrego smaku. On będzie królem dzisiejszej imprezy - zdawały się donosić, gdzieś zza ścian prorocze głosy. Kiedy wyszedł z łazienki, dźwięk panegiryku zabrzmiał głośniej. Gdy był już na dworze, mógł rozpoznać w przybliżeniu jego źródło. Wsiadł do taksówki, by podążyć w kierunku przeznaczenia. I zbliżał się, zbliżał, ku realności otaczającego go uczucia. Choć musnąć szczęścia.
    Oczom jego ukazał się wulkan, z którego erupcją wyleje się nań gorąca lawa, składająca się z cząsteczek miłości, dobra, podziwu. Postanowił nie czekać biernie aż to się stanie i dotrzeć wprost do jego jądra, gdzie głosy co napadły go w domu mają swój początek. Na jego drodze stanęli strażnicy, osiem, pięćdziesiąt - rzekł jeden z nich. Zapłacił. Twarz naszego podmiotu przysłoniło zdziwienie. Dźwięki, które go tu przyniosły a jednocześnie stąd się wzięły, były tak rzeczywiste w swoim wyrazie, że oprócz nich nie słyszał nic. Nie mógł też ujrzeć czekającej na niego damy wieczoru. Widział tylko światła, gasnące, by za ułamek chwili znów porazić ze zdwojonym impetem. Głos nie śpiewał, jak początkowo myślał nasz bohater, chwalebnej pieśni o nim. Wświdrowywał mu w mózg z nieustającą konsekwencją i zaangażowaniem graniczącym z obłędem, esencję dzisiejszego wieczoru, słowa: bierz co chcesz. Chciał teraz czegoś co mogłoby ostudzić nieco jego rozpalone żądze, podszedł do baru i zażądał piwa. Nieco ochłonął, lecz nagle zobaczył ją - boginie piękna i mądrości. Wlał w siebie dwie duże wódki, co dodatkowo spotęgowało jej urok. Długie blond włosy zaczesane do tyłu, leniwie opadały na śnieżnobiałą koszulkę, która nieco tylko przysłaniała ramiona. Czarne, skórzane spodnie uwydatniały jej okrągłe pośladki, które wraz z dużym sprężystym biustem stanowiły symetrię doskonałą. Wysoki obcas, unosił jej i tak dużą, smukłą postać gdzieś ponad chmury. Tam jaśniała promienistym blaskiem jej piękna buzia, która za drobniutką warstwą makijażu skrywała jeszcze mniejsze niedociągnięcia natury. Nie wiadomo jak to się stało, tańczył w jej ramionach, delektując się cudownym zapachem jej ciała. Wiedział już, że spełniły się jego najskrytsze marzenia. Od tej chwili życie jego przesiąknie niewysłowionym pięknem miłosnego bytu. Sens istnienia nabierze dla niego nowego, nie odkrytego przez żadnych naukowców, wymiaru. Zaprosił panią do stolika, kelner serwował najlepsze drinki, świat wirował. Urwała się muzyka. Głos nagle złagodniał i miast wyśpiewać przesłanie wieczoru, grzecznie poprosił o opuszczenie lokalu i przyjście jutro.
    Stanęli na rozstaju dróg, wreszcie nastała cisza. Nie wiedział za bardzo co powiedzieć, jak wyrazić swoje uwielbienie. Ona przerwała milczenie.
    - Loda robię za sto, po bożemu - sto dwadzieścia, jeśli chcesz coś ekstra - cena do ustalenia.
    Ziemia nagle zaczęła usuwać mu się spod stóp. Zebrał myśli i tak oto rzekł:
    - Cena jaką płacimy wszyscy jest z góry ustalona, to kres kresów czyli śmierć. Każda inna zapłata to etap na drodze do celu podrzędnego naszej egzystencji - szczęścia. Ono to jest miłością w swojej najwyższej formie. Jeden z akcydensów miłości to fizyczny jej wyraz. Ale ten może być jej konsekwencją, nigdy zaś przyczyną. Gdy odwracamy bieg rzeczy, pogrążamy się w beznadziejnej pustce jaką jest uprzedmiotowienie miłości a co za tym idzie nasza degradacja do poziomu zwierząt. Powinniśmy jej szukać w sobie, przez dematerializację jej obiektu i skupieniu się na jego immanentnych treściach. Ceną, której żądasz jest wyzbycie się człowieczeństwa. Jesteś jednak tak piękna, że dam dwieście jak pozwolisz mi spuścić ci się na twarz.
    W ten sposób podmiot, który dla innych był jedynie przedmiotem, stał się nim rzeczywiście zachowując pozory autonomii.

Maj 1999


redaktor naczelny on-line

Przy okazji remontu odkryliśmy parę historycznych zdjęć z okresu powstawania Fahrenheita. Prezentujemy obok Redaktora Naczelnego w momencie wymyślania bardzo ważnych ważnych idei... Zwróciliście uwagę na jego skupiony wzrok wlepiony wprost w obiektyw? Nie możemy już tylko dojść kto wtedy był sprawcą natchnienia.