Literatura
Co robi wampir w akwarium? Jest. Chciałbym wierzyć, że wampiry tak mają, ale obawiam się, że ten jest równie prototypowym egzemplarzem, jak reszta redakcji. Dwa miesiące zleciały jak kiedyś Naczelny ze... Zleciały. W redakcji dwumiesięczna góra śmieci, co dowodzi, że z ich powstawaniem nie mamy nic wspólnego. Same się robią. W pracy zaległości na jakieś pół roku (te mnożą się jak króliki, nawet jak im przeszkadzać), a ochota na nią jeszcze nie wróciła z wakacji. Słowem, wygląda na to, że wszystko po staremu. Rzecz jasna nie obyło się bez incydentów. Powracający z urlopu GIN chciał zrobić wszystkim niespodziankę i pochwalić się nowymi silnikami Falcona, które zdobył w jakimś tajnym laboratorium na pustyni. Trafił tam zupełnie przypadkiem, po tym jak zboczył z trasy w pogoni za sieweczką pustynną. Sieweczki wprawdzie z uzbrojenia, które posiada Falcon, nie udało mu się ustrzelić tak, żeby nadawała się do upieczenia w strumieniu gazów wylotowych (redakcja stawia na skuteczność, celność nie jest tak istotna), za to siły stacjonujące w laboratorium wywiesiły białą flagę przekonane, że to kolejna misja pokojowa. Potem odbyły się negocjacje, GIN wziął silniki, kilka innych drobiazgów i poleciał w swoją stronę. Falcon daje teraz tak, że słychać go było, odkąd minął Morze Śródziemne. A wkrótce po tym, jak GIN zatoczył kilka kółeczek nad siedzibą redakcji, pod naszymi oknami zaczęła się pikieta okolicznych hodowców drobiu domagających się odszkodowań za straty na jajach. W sumie też nic nowego. O wakacje Sekretarz Redakcji wolę nie pytać. Odkąd przyjechała, nie wypuszcza z ręki zdobycznej dzidy, a co gorsze, wpatruje się we mnie wymownie. Bywało, że przekraczałem nieznacznie terminy, ale ten grot wygląda, jakby znał już smak krwi. Naszyjnik z zębów wrogów i pas ze skalpów też nie napawają optymizmem. Jak tak dalej pójdzie, będę musiał zarywać noce, żeby uratować fryzurę. A skupić się ciężko. Drobiarze wściekli się jeszcze bardziej, kiedy Rzecznik prasowy wyszedł do nich załagodzić spór. Typowe. Rozdarli się tak, że nie powstydziłyby się te ich pozbawione jaj nioski. Okien zamknąć nie można, bo wypadły, kiedy Falcon przelatywał, a po całej redakcji krząta się Szefowa, która też ledwo co wysiadła z taksówki. Biega z miejsca na miejsce i rozkłada zawartość walizek. Zdumiewające, że w żadnej nie było szczątków jakiegoś autora. W końcu trzy walizki wypełnić tekstami, to nie byle co, a nie bardzo wierzę, że dawali po dobroci. No ale... Przynajmniej będzie co czytać. Gorzej, że znów się te stosiki rozsypią po całej podłodze, a nadal nie ma kto sprzątać. Do tego wszystkiego jeszcze ten wampir w akwarium, jak mokra mysz we wdzianku z ceraty. Odkąd przyjechałem, nic nie mówi, a tylko spogląda znad szyby wzrokiem chodzącej niewinności. Bardzo to niepokojące. Ale dobrze, do rzeczy. W tym miesiącu w literaturze Jankowski, Nowakowski, Oszubski, Pacyński i Pielesh oraz autor słowacki – Ďuro Červenák. Jest co czytać. Życzę miłej lektury.
Wasz Literaturoznawca
Przeliczyłem rybki. Brakuje trzech. Wampir wygląda jeszcze bardziej niewinnie. |
|
|||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||