Fahrenheit nr 54 - sierpień-wrzesień 2oo6
fahrenheit on-line - archiwum - archiwum szczegółowe - forum fahrenheita - napisz do nas
 
Publicystyka

<|<strona 16>|>

Cimmerian Show - Midgard

 

 

W chłodne wrześniowe popołudnie, na polach pod Helluborgiem, spotkały się dwie armie. To przybył Thorolf Wygnaniec, by z rąk Sigurda Porywczego odbić swój gród, Helluborg.

– Nie widzę sztandaru Sigurda – mruknął stojący wśród swoich wojów Thorolf. – Co się, na Odyna, dzieje?

I faktycznie. Sigurd, który zjednał sobie wszystkich oprócz Thorolfa możnowładców, nie stawił się na polu bitwy. Za to ściągnęły podległe mu drużyny z kniaziem Stoigniewem z Sobolewii i księciem Wszeborem z Draconii Czarnej jako najemnikiem. Nie było jednak Czarnego Hirdu Sigurda, jak i jego samego.

– Chyba chcą rozmawiać, Thorolfie. – Hellmuth, wódz najemników, wskazał na wysuwających się z szeregu Stoigniewa i Wszebora.

– Więc chodźmy.

Spotkali się w połowie drogi, między dwoma liniami zbrojnych.

– Sława, Thorolfie. Sława, Hellmucie – odezwał się pierwszy książę Wszebor.

– Sława – odparł wódz Winlandczyków. – A gdzież to wasz konung Sigurd?

Stoigniew splunął z pogardą:

– Nie jest moim konungiem ten, co na bitwę się nie stawia i przedkłada ponad nią inne uciechy. Nie będziemy przelewać za kogoś krwi, kto nas nie szanuje.

– Musimy się rozmówić, Thorolfie – dodał Wszebor. – Niech kto inny za Sigurda karku nadstawia.

Thorolf uśmiechnął się:

– Cieszy mnie to. Jesteś ktoś z Hirdu sigurdowego?

Zawołano Eskela, który jako jedyny z przybocznych konunga stawił się pod Helluborgiem.

– Dobrze – zaczął Thorolf – moja propozycja jest taka. Odstąpcie od Helluborga, mej siedziby, a bitwy nie będzie.

Wszebor, Eskel i Stoigniew popatrzyli na siebie i nieznacznie kiwnęli głowami.

– Zgoda – powiedział kniaź. – Ja ze swej strony chcę mą dawną ziemię, Sobolewię.

– Czarny Hird, będący tu jedynie w mej osobie – odezwał się Eskel, rosły blondyn znany z zamiłowania do chędożenia – bierze sobie Cisy.

– A my, najemnicy? – zapytał Hellmuth i wyczekująco spojrzał na Wszebora, który dowodził taką samą jednostką u Sigurda.

Wszebor wzruszył ramionami:

– Jak nie dostanę zapłaty, poleje się krew – powiedział bez emocji.

Thorolf zastanawiał się chwilę.

– Dobrze, ja wam zapłacę. – Obaj najemnicy uśmiechnęli się. – I jeszcze wynajmę was na wyprawę na Aranland, rodowe ziemie Sigurda.

– Sobolewia też stanie po twojej stronie, Thorolfie. – Stoigniew niemile wyszczerzył zęby w złośliwym uśmiechu. – Nikt nie będzie pomiatał moimi Słowianami.

Wszyscy wyczekująco spojrzeli na Eskela. Ten rozłożył ręce:

– I ja stanę z wami. Sigurd nie będzie miał dla mnie litości za odebrane Cisy.

– Miodu! – krzyknął do swoich wojów Thorolf. Gdy przyniesiono po brzegi wypełniony róg, wodzowie przepili do siebie, potwierdzając w ten sposób nowy sojusz...

 

Czy to fragment historycznych wydarzeń? A może jakiejś sagi? Nie, to opis autentycznego wydarzenia, jakie miało miejsce podczas pierwszej edycji LARPa historycznego, nazywanego wtedy „Winlandem”. Był to dość ciekawy projekt, wówczas jeszcze o zasięgu regionalnym, obejmujący Warszawę i Białystok. Był, bo został rozwiązany, kiedy emocje przeistoczyły grę w przepychanki i osobiste wycieczki. Niestety, musiał zostać przerwany, kiedy granica między zabawą a prawdziwym życiem zaczęła się zacierać.

„Winland” miał na celu rozszerzenie odtwórstwa historycznego o aspekt polityczny. Okolice Warszawy, Mazury i Podlasie zostały podzielone na landy, władane przez udzielnych władców, wspieranych przez swoje drużyny. Zwycięzcą zostawał ten, który zjednoczy wszystkie ziemie, można było tego dokonać na wszelakie sposoby – orężem, przekupstwem, nadawaniem tytułów i ziem, zdradą i sojuszami. W przypadku posiadania niewystarczających sił do podboju, można było nająć najemników, bo i takie drużyny istniały w „Winlandzie”.

System walki był prosty – większość biorących udział w tej zabawie drużyn były jeszcze młodymi stażem, stąd też bitwy toczyły się na drewniane miecze, a dopuszczane były kolczugi z podkładek. Za wszystkie elementy uzbrojenia (hełm, karwasze, kolczuga, bizanty, lamelka, bądź przeszywka) dostawało się punkt życia – maksymalnie sześć. Berserkerzy mieli punktów życia siedem. I takie przyznawanie punktów było też przyczyną upadku gry „Winland”. Trudno było w ferworze walki liczyć swoje punkty, jak i punkty, które tracił przeciwnik. Stąd też wynikały niesnaski między graczami i sytuacja coraz bardziej się zaogniała. Ludzie zaczęli się powoli wycofywać z zabawy, w której było coraz mniej polityki „dla hecy”, a górę brały wzajemne animozje. Widząc, co się dzieje, Thorolf, inicjator zabawy, ogłosił, że landy „Winlandu” opanowała zaraza, zmuszając wszystkich mieszkańców do opuszczenia swoich landów. Tak zakończył się LARP „Winland”.

Ten pierwszy LARP nie był jednak straconym czasem. Drużyny, które brały w nim udział, wiele się nauczyły. Nauczyły się przede wszystkim przegrywać i podchodzić do porażek z odpowiednim luzem, a swoisty wyścig zbrojeń sprawił, że się odpowiednio wyposażyły i nabrały odpowiedniej prezencji.

Kiedy wszyscy myśleli, że to koniec LARPów na taką skalę, gruchnęła wieść, że powstaje ogólnopolski LARP. Tym razem Thorolf, wyciągnąwszy wnioski z „Winlandu”, zaprosił do współpracy warszawskiego Czerwonego Wilka i wspólnie ustalono zasady nowej gry, które w ogólnych zarysach pozostały takie same. Znowu były landy i obsadzające je drużyny. Powstały jeszcze jednak grody, zmniejszono punkty życia, opracowano dokładniejsze zasady walki i rekrutacji graczy. Powołano MKU, czyli Midgardzką Komisję Uzupełnień, zajmującą się rozpatrywaniem kandydatów do gry. Spory rozsądzał OR, czyli Organ Rozjemczy. Poprawiono mechanikę wypowiadania wojny, wprowadzając nowe procedury obrony, ataku i zasiedlania grodów. Tak na zgliszczach „Winlandu” powstał nowy LARP – „Midgard”, obejmujący obecnie połowę Polski. Obecnie w skład „Midgardu” wchodzi dziesięć landów, obsadzonych przez blisko dwie setki wojów. Do tego należy doliczyć jeszcze setkę najemników zgrupowaną w dwudziestu czterech drużynach, jak i reprezentowanych przez wojów niezrzeszonych. Zaczęły powstać ufortyfikowane grody, początkowo były to zwykłe zasieki, jednak w miarę czasu nabierały „profesjonalnego” wyglądu. Wraz z grodami pojawiły się machiny oblężnicze pod postacią taranów, wież oblężniczych, plutei i pomostów bojowych. Rozwijały się techniki zdobywania fortyfikacji – jednym słowem, gra z dnia na dzień nabierała rozpędu. Bitwy stały się ciekawsze, o wielkim rozmachu i, co ważniejsze, zabawa wciąż jest traktowana jak zabawa – na czas bitwy jesteśmy wrogami, po niej wspólnie biesiadujemy.

Najciekawszą bitwą był atak na Morheim, otoczoną dwiema fosami twierdzę drużyny „Weles”. Atak trwał ponad godzinę i była to najdłuższa bitwa w historii „Midgardu”, a brało w niej udział ponad siedemdziesięciu wojów. Zastosowano w niej wszelkie możliwe taktyki używane przy zdobywaniu tego rodzaju fortyfikacji. Próbowano zakopać fosę pod ostrzałem łuczników, jak i podjechać wieżami oblężniczymi i w ten sposób dostać się za palisadę Morheimu – bezskutecznie. Thorolf, głównodowodzący nacierającymi, kazał w końcu wycofać maszyny i przystąpił do wojny „snajperskiej”. Pod palisadę Morheimu podjechała pluteja, zza której łucznicy ostrzeliwali broniących. W końcu Morheimczykom zabrakło strzał i Thorolf mógł spokojnie wysłać najsilniejszych wojów, by przerzucili kładki nad obiema fosami. Wtedy ruszyła ciężkozbrojna piechota, z taranem oraz drabinami. Gród, po ciężkich walkach na rozbitym moście zwodzonym, został w końcu zdobyty, a mit o niepokonanym Morheimie obalony.

Była to zaledwie jedna z kilkunastu bitew, jakie rozegrały się do tej pory w „Midgardzie”. Nie sposób opisać tutaj wszystkich – każda z nich była inna i w każdej o zwycięstwie decydowały zarówno kunszt bojowy wojowników, jak i zmysł taktyczny dowodzących. Każdą poprzedzały długie polityczne rozmowy, zawieranie sojuszy i pertraktacje z najemnikami. I wszystkie kończyły się wspólnym biesiadowaniem, przy strawie, piwie i miodzie.

Tych, których zaciekawiła ta tematyka, odsyłam na stronę www.midgard.net.pl, gdzie można poczytać sobie kroniki ze wszystkich bitew, obejrzeć fotki, jak i zapoznać się z mapkami sytuacyjnymi rozgrywanych bitew.

 

Wojciech Świdziniewski

 

 

ilustracja 01

ilustracja 02

ilustracja 03

ilustracja 04

ilustracja 05

ilustracja 06

ilustracja 07

ilustracja 08

ilustracja 09

ilustracja 10

ilustracja 11

ilustracja 12

ilustracja 13

ilustracja 14

ilustracja 15

ilustracja 16

ilustracja 17

ilustracja 18

ilustracja 19

ilustracja 20

ilustracja 21


< 16 >