Fahrenheit XLIX - grudzień 2oo5
fahrenheit on-line - archiwum - archiwum szczegółowe - forum fahrenheita - napisz do nas
 
Publicystyka

<|<strona 12>|>

List do Świętego Mikołaja*

 

 

* Uwaga! Produkt ostatniej świeżości, co oznacza, ze jest równie oryginalny i świeży jak rodzinny zestaw na grilla „Szaszłykowe wspomnienie lata” w listopadowej promocji z najbliższego hipermarketu.

 

Od autora: Bardzo przepraszam, ale nic na to nie poradzę, że w grudniu każda redakcja upiera się zamieścić jak najwięcej tekstów o tematyce świątecznej, obojętnie jakich, byleby były: bałwanki, choinki, prezenty, białe święta, rodzinne ciepło i oczywiście Święty Mikołaj. Zresztą, co mnie to obchodzi, ja tego czytać nie będę. Sami sobie czytajcie.

Wesołych Świąt.

 

Synku, syyynku... potrzebny jesteś... nie zaraz, tylko teraz... znalazłeś te kopie listów do Mikołaja?...no, te z zeszłego roku... nie jutro, zaraz święta, a tu nic nie przygotowane... chcesz powtórki?...Nie? To śmigaj... Masz?...Dobry chłopak. To teraz leć, pomóż dziadkowi, przecież sam nie da rady... Ach, Krysiu, przepraszam Cię najmocniej. No co tak stoisz? Siadaj, na kuchni jest ciepły kompot, zaraz Ci naleję. Ja tylko list napiszę i zaraz sobie pogadamy... ciasteczka?...A ...nie, to nie do jedzenia. Jutro będziemy piekły, dziś mamy urwanie głowy... żartujesz, siedź, wcale nie przeszkadzasz. My zaraz skończymy.

 

Kochany Święty Mikołaju!

Na wstępie mojego listu, chciałabym serdecznie Cię pozdrowić w imieniu swoim i oczywiście całej rodziny. Radość, jaką w zeszłym roku sprawiły nam Twoje prezenty sprawia, że nie możemy się doczekać tegorocznej wizyty. Jesteśmy szalenie podekscytowani. Muszę Ci w tajemnicy wyznać, że powodowani wdzięcznością postanowiliśmy, i my, na miarę naszych skromnych możliwości – sam wiesz, że emerytura teścia nie jest zbyt wysoka – sprawić Ci kilka małych niespodzianek. Bo zdaliśmy sobie sprawę z tego, że tak właściwie to Ty wcale nie masz świąt i nikt nie przynosi Ci prezentów. Ciężko harujesz, zamiast cieszyć się choinką we własnym domu. Zrobiło nam się przykro. Oczywiście, nie możemy ofiarować Ci tak cudownych upominków, jakie Ty nam dałeś, ale mam nadzieję, że nasze skromne dary sprawią Ci równie dużą przyjemność jak nam Twoje. To niespodzianki, zdradzę Ci jednak, że moja mama postanowiła upiec dla ciebie ciasteczka...

 

...nie...nie, mamo pomyliłaś się... na pewno nie strychnina... mama weźmie cyjanek... tak, ten co pachnie migdałami...

 

...Tak, oczywiście mamusia zdaje sobie sprawę z tego, że jest to upominek bardziej niż skromny. Pamiętasz, Mikołaju, jak prosiła Cię o pieniądze na protezę (mamusia nie ma ubezpieczenia). Spisałeś się wtedy na medal, a  w dodatku zaoszczędziłeś jej trudu chodzenia do protetyka. Ta śliczna, biała sztuczna szczęka z plastiku jest bardzo lekka i nie sprawia żadnego kłopotu, tym bardziej, że mamusia jej nie używa. Te długie kły przeszkadzają jej trochę w jedzeniu. Za to kiedy w maju pokazywała ją cioci i przyszedł inkasent z elektrowni, to do tej pory się u nas nie pokazał...

 

...tak mamusiu, pachną wspaniale...

 

...Wujek, też Cię serdecznie pozdrawia. Kiedy prosił Cię o wózek inwalidzki, nawet przez myśl mu nie przeszło, że tak poważnie potraktujesz jego marzenia. Ta deskorolka jest naprawdę świetna...

 

...Wujku! Nie tak... te zapalniki to w tę plastelinę się wkłada... Synku, pokaż wujkowi... tak, tak niech się wujek nie martwi, on to zaniesie... nie upuści wujku... Wujku, duży jest, da radę...

 

Kiedy wujek uczył się na niej jeździć, złamał sobie rękę i dostał z Opieki jednorazowy zasiłek powypadkowy. Całe 126,50. Wyobrażasz sobie, Mikołaju? Wujek też ma dla ciebie prezent. Muszę Cię ze smutkiem poinformować, że nie wszystko w tym roku w naszej rodzinie dobrze się ułożyło. Tym razem nie musisz już szykować prezentu dla teściowej. Nie ma jej już wśród nas. Pamiętasz, jak razem z mężem prosiła cię o pozytywny rezultat chemioterapii? Nigdy nie zapomnimy, jak bardzo była wzruszona, kiedy otworzyła prezent od Ciebie. Ta piękna, ruda peruka afro doskonale pasowała do koloru trumny. Teść do tej pory ma wilgotne oczy...

 

...Co tatuś robi! ...Sam? Mowy nie ma... przecież to na czereśnię trzeba... Tatuś poczeka, Jacuś pomoże... Jak to sam? Przecież taka wyrzutnia jest ciężka...

 

...o czym to ja pisałam? Teść, jak już wspomniałam, do dziś ma łzy w oczach, kiedy wspomina Twoją zeszłoroczną wizytę. Już od ośmiu miesięcy zbierał pieniądze na prezent dla Ciebie. Cieszy się jak dziecko, że już niedługo do nas zawitasz. Cały czas powtarza: „Jeszcze tylko mu pięknie podziękuję i mogę zamknąć oczy.” Faktycznie, obawiam się, że on też niedługo nas opuści. Będzie to dla nas wielka strata, tym bardziej, że przepadnie jego emerytura. Sam wiesz, Mikołaju, że 647 miesięcznie to nie byle co. W końcu ze sprzedaży jagód i grzybów nie da się odłożyć na cały rok. Ale nie martw się o nas, jakoś sobie poradzimy. Już sam fakt, że o nas pamiętasz, jest wielką pociechą. A właśnie, zapomniałam Ci podziękować, że tak świetnie załatwiłeś w Opiece sprawę zasiłku dla mnie. Wprawdzie dostał go Maciejak, który w sezonie w Rajchu pracuje. No wiesz, Mikołaju, ten, co ma tamten żółty dom z nowym dachem. Podobno nawet ogrzewanie olejowe sobie założył. No cóż, przynajmniej się starałeś. Ja też przez całe przedpołudnie coś dla ciebie szykowałam...

 

...Jaaacuś... Jaaacek... połóż no jakąś deskę na ten dół przed wejściem, bo jak jutro listonosz emeryturę przyniesie, to jeszcze się na te pale nadzieje... grubszą weź, Kowalczyk kawał chłopa...

 

...Jacuś też Cię bardzo mile wspomina. Muszę Ci w tajemnicy powiedzieć, że zaprosił nawet kilku kolegów, żeby mu pomogli w przygotowaniu godnego powitania. Jest Ci bardzo wdzięczny. Miałeś rację, Mikołaju, używany komputer dla szesnastolatka, to był głupi pomysł. Gra „w pchełki”, którą mu przyniosłeś, na pewno nie popsuje mu wzroku i nie oderwie go od nauki...

 

...Jacuś, wujek już skończył z tymi zapalnikami. Bierz chłopaków i do roboty, bo ciemno się robi... Jacek, pamiętajcie tylko, żeby potykaczy nie było widać... Co?...Dookoła! ...Zostanie? To na komin dajcie, może to tradycjonalista...

 

...Kochany Święty Mikołaju. Nie możemy się już doczekać Twojej wizyty. Modlę się, żeby upominki, jakie dla Ciebie przygotowaliśmy, dały Ci tyle szczęścia, ile nam Twoje. Czekamy na Ciebie niecierpliwie.

 

Kochająca Małgosia z rodziną.

 

P.S. A migdałowe ciasteczka mamusi pachną naprawdę wspaniale...

 

...Skończyliście? Przemarzliście pewnie na tym dachu, a i zgłodnieliście pewnie. No to weźcie sobie kartoflanki, na kuchni gorąca stoi... Mówię Ci, Krysiu, jakie to szczęście, że Jacuś z dziadkiem całe lato te gałęzie z lasu nosili, a i wyobraź sobie, że mamusia, takie chucherko, a chyba cały wóz przytargała... no co Ty... nie na raz. Brała dwa koszyczki i pomalutku. Wiesz, ja to jak rano na te jagody do lasu wychodziłam, to wieczorem wracałam, a to siedzenie przy szosie – udusić się można. Ale warto było, bo i na całkiem nowe buty dla Jacusia starczyło... nie, ze sklepu. A mówię Ci, jaką kurtkę sobie na tandecie wyszukał. Cała klasa mu zazdrości... mówią, że... kultowa... ja też nie wiem, ale zazdroszczą. A moi tak sobie dzielnie poczynali, że sama widzisz, jak cieplutko mamy... nie, Krysiu, tylko w kuchni... Ciasno? Owszem, ale za to razem siedzimy. A mówią, że na kupie raźniej... Co mówisz, synku? ...a to dolejcie sobie, chłopcy. Dziś dobry dzień. Nie będziemy oszczędzać. Jutro znów nagotuję... a nie, kochana. Jak ja z grzybami stałam, to mamusia do kartofli, do Maciochów chodziła, to i trzy worki za robotę dostała... Mamusiu, mamusia to już zostawi. Ja to wszystko pozmywam i pochowam. Mamusia sobie odpocznie. Nie, mamo, ciasto dla nas to jutro upieczemy... tylko te ciasteczka niech mama schowa do pudełka, bo jeszcze się ktoś pomyli... Tak, tak, Krysiu, masz rację, namordowaliśmy się dziś. Warto było... Teraz? Teraz to już spokojnie poczekamy sobie na Mikołaja.

...

...

...Mamusiu! Mamusia odłoży kilka ciasteczek do torebki. Jak ta małpa z Opieki wyjdzie już z pracy, to jej zaniosę. Sama jest, dzieci nie ma. Niech jej pójdzie na zdrowie.

 


< 12 >