strona główna     -     okładka numeru     -     spis treści     -     archiwum fahrenheita     -     napisz do nas
 
Fahrenheit Crew Bookiet (2)
<<<strona 05>>>

 

Bookiet (2)

 

 

Szpiedzy nie tacy jak nam się wydaje

 

Jaki facet nie marzył o tym, by wcielić się w skórę agenta 007, za pomocą technicznych sztuczek zdobywać tajemnice, pokonywać wrogów ludzkości? Może się znajdą tacy, których przygody Bonda nie pociągają, ale kto wie, czy w związku tym nie powinni odwiedzić internisty? Oto jest szpieg i szpieg komputerowy. Ten drugi ostatnimi czasy zdobywa nad "zwykłym" przewagę. Jakiś czas temu świat dostawał "kręćka" na punkcie sieci, hakerów i elektronicznych metod inwigilacji. Bodaj najwyższym wcieleniem w filmowe ciało był Matrix. No, i jak do znudzenia piszę, diabelne rozczarowanie tych prawdziwych "hackarzy": gdzieś tam w tle przewinął się jeden program dostarczany z każdą dystrybucją Linuksa poczciwy nmap, jeden robal internetowy. A gdzież choćby traceroute, którym niedawno załoga pewnej dzielnej redakcji usiłowała odnaleźć w czarnych czeluściach swego dobroczyńcę, gdy przechwycono wątły jak pajęcza nić sygnał "Pratt odezwij się...". A gdzie poczciwy tcpdump, którym można równie dobrze uruchomić własną sieć, jak i namierzyć kumpla łączącego się z sąsiedniego komputera z pornograficznym serwisem? (Nie, to ostatnie już nie ma żadnych odniesień ani do rzeczywistości, ani do anegdot: nikt w żadnej sieciowej redakcji TAKICH serwisów nie ogląda!). Pomiędzy filmowym zmyśleniem a rzeczywistością zieje dziura. Niestety, nie łudzę się, że książeczka, o której właściwie nie powinienem tu pisać, cokolwiek w tej materii poprawi. To o wiele bardziej techniczna lektura dla zawodowców, choć... No właśnie. Jest tam co nieco takich smaczków, że przynajmniej autorzy, a wiem, że tacy zaglądają do tej rubryki, powinni stęknąć z zachwytu. No więc na przykład, czy można szpiegować komputery na podstawie ich promieniowania elektromagnetycznego? Informacje są sprzeczne: są tacy, co twierdzą, że wydając ledwie 400 zł da się zbudować urządzenie podglądające monitory. Muszę przyznać, że przynajmniej w jednym jest racja: to urządzenie w standardowym wykonaniu straszliwie "sieje" impulsami odchylania. Czy da się jednak jeszcze dodatkowo dobrać do sygnału docierającego do układu sterownia strumieniem elektronów? Nie wiem. Tak czy owak w uniksowych systemach podczas wpisywania hasła nic się na ekranie nie pojawia i ma to prawie na pewno wiele wspólnego z przeprowadzonymi jeszcze w pięćdziesiątych latach w USA badaniami, które wykazały, ze istnieje możliwość i przechwycenia, i rekonstrukcji z niechcianej emisji elektromagnetycznej urządzeń, informacji o ich pracy. Wiele się mówi o programie Echelon, lecz prawie nic o pewnym, w sensie istnienia, programie TEMPEST. Jego celem było zredukowanie właśnie owych niekontrolowanych wycieków. Można się z książki dowiedzieć o programach monitorujących działanie klawiatury, o przechwyceniach transmisji faksów, o konkretnych sprawach kryminalnych, które miały miejsce na terenie USA i które działy się właściwie tylko w przestrzeni Sieci. Z tej przyczyny książeczkę mogę polecić nie tylko linuksiarzom, adminom i innym mutantom, jakich można na naszej planecie spotkać.

 

Baron


 

Joel McNamara

Arkana szpiegostwa komputerowego

Tłum: Bartłomiej Garbacz

Helion, 2004

Stron: 390

Cena: 39,00

 

Odkrywanie odkrytego

 

Jest rzeczą zastanawiającą, jaką zawadę dla ideologii może stanowić nauka. Ludzkie złudzenia w konfrontacji z surowym wynikiem doświadczenia najczęściej przeciw temu wynikowi się buntują. Tradycja wojny religijnej pomiędzy kościołem katolickim a paradoksalnie naukami ścisłymi, których zadaniem jest właśnie wyczyszczenie generowanych wyników z wszelkich odniesień do poglądów politycznych czy religijnych, osiągnięcie definicyjnej ścisłości i obiektywności, sięga początków naszego tysiąclecia.

Mam kłopot, do jakiego nurtu książkę, o której mowa, zaliczyć: czy jest to próba przełamania lodów, czy kolejny przejaw toczącej się od stuleci wojny? W tym konflikcie szczególne miejsce przypada ogłoszonej w XIX wieku teorii ewolucji. Charles Robert Darwin, jej twórca, swą słynną podróż na statku Beagle rozpoczętą w grudniu 1831 roku odbywa jako zaledwie 22-letni "naturalista", a "O powstawaniu gatunków..." wydaje dopiero w 1859 roku. Był to więc raczej człowiek bardzo ostrożny. Lecz awantura, jaką wywołał, ciągnie się jednak do dziś. I trzeba powiedzieć, że przyczyny, dlaczego ludziska tak bardzo są przywiązani do tego, że zostali ulepieni z błota, że jest to lepsze niż pochodzenie od małpy, są w gruncie rzeczy tajemnicze.

Książeczka w założeniu ma przedstawić sposób oficjalnego przyjęcia przez Kościół katolicki ewolucji. Trudno tu dziś mówić o "teorii ewolucji", skoro wielokrotnie udokumentowano faktyczne zachodzenie szeregu procesów, o których owa "teoria" mówi. Rozpada się ona na dwie zasadnicze części, jedną poświęconą przedstawieniu faktów. I ta jest dość cenna, biorąc zwłaszcza pod uwagę fakt, że broszurkę udało mi się nabyć za jakąś symboliczną złotówkę. W drugiej zaczynają się filozoficzne rozważania, choćby o tym, czy śmierć jest karą. Cóż, dobrze, że udało się rozdzielić problem śmierci od problemu strachu przed nią. Niestety, mnie niekoniecznie zabitego ateistę, jakoś nie porywa problem grzechu pierworodnego. Diabelnie mocno przekonuje mnie argument, że istoty żywe pozbawione strachu przed śmiercią nie przetrwają, przepadną zaledwie po kilku pokoleniach w procesie ewolucji. Jeśli książka znalazła się na tapecie, to ze względu na bliskość dywagacji toczonych często na stronicach powieści SF i ostatnio także fantasy, z tym, co w niej znalazłem. Jeśli wpadnie Wam w ręce, można poświęcić jej kilka wolnych chwil, szkody nie będzie.

 

Baron


 

C. Montenat, P. Roux, L. Plateaux

Odkrywanie stworzenia w ewolucji.

Tłum: Janina Anna Żelechowska

Wydawnictwo W drodze, 1993

Stron: 118

 

Bajka dla dorosłych

 

Wszystkie książki Neila Gaimana są, w moim odczuciu, naznaczone piętnem autora. Styl Gaimana, światy przez niego wymyślane, opowiadane historie i kreowane postacie nie są raczej przeznaczone dla ludzi, którzy w dzieciństwie nie lubili bajek. "Gwiezdny pył" jest właśnie bajką, bajką dla dorosłych o tyle, że w baśniowe przygody i krainy wplecione są historie i pragnienia dorosłych. Tym niemniej książkę czyta się przyjemnie, zwłaszcza że autor obudowuje ograne motywy własnymi pomysłami, a choć – zapewne – wiele można o Gaimanie powiedzieć, to nie sposób odmówić mu pomysłowości. Bajka Gaimana zaskakuje, może nie tak, by zaparło człowiekowi dech w piersiach, ale wystarczająco, by wybić się ze schematu wyprawy po prezent dla rozpieszczonej ukochanej. Nie tak, by czytelnik nie był w stanie przewidzieć, co stanie się za 50 czy 80 kartek, ale wystarczająco, by nie wiedzieć, co stanie się na kolejnej stronie powieści. A siła opowiadanej przez autora historii tkwi w szczegółach, w drobiazgach, w uwięzionych w szklanych kwiatkach zaklęciach.

Jeśli ktoś szuka skomplikowanych intryg i głębokiej kreacji postaci, niech lepiej nie sięga po "Gwiezdny pył". Nie jest to powieść dla szukających realizmu, dla wielbicieli pseudonaukowych wywodów "złotego wieku" SF. Nie powinni jej czytać także fani wielotomowych cykli. Jest to książka na kilka wieczorów, na kilkanaście minut w środkach komunikacji publicznej, powieść, którą odkłada się "na potem" bez palącej ciekawości. Co nie zmienia faktu, że wraca się do czytania przyjemnie, lekko i chętnie.

Podsumowując, książka niezbyt ambitna, ale sympatyczna, a choć nawet dla wielbicieli retoryki Gaimana nie jest pozycją obowiązkową, to miło czasem poczytać bajkę nie okraszoną kolorowymi obrazkami i umoralniającymi komentarzami. Bajkę dla dorosłych, jednak nie na modłę popularnych kreskówek dla starszych wielbicieli filmów animowanych. Po prostu dziecięcą historię opowiedzianą dorosłym przez dorosłego. Bez intelektualnych wygibasów, bez napinania się i zadęcia.

 

Marcin "Weecioo" Witek

 


 

Neil Gaiman

Gwiezdny pył

MAG 2001

Stron: 208

 

 


reklama

Wysyłkowa księgarnia internetowa www.fantastyka.now.pl

 

 

Szukasz książek z gatunków science-fiction, fantasy i horror lub komiksów? Gier figurkowych, fabularnych i karcianych? Zaj­rzyj do nas, znajdziesz prawie trzy tysiace pozycji, w tym trudnodostępne.

 

Na stronie księgarni oprócz tego konkursy, informacje o nowościach i zapo­wiedziach wydawniczych. I, co ważne, sprawdź nasze ceny, nie zawiedziesz się :-)

 

Zapraszamy do zakupów.

 




 
Spis treści
451 Fahrenheita
Literatura
Bookiet
Recenzje
Spam(ientnika)
Hormonoskop
Ludzie listy piszą
Galeria
Idaho
Andrzej Pilipiuk
Andrzej Zimniak
Romuald Pawlak
Piotr K. Schmidtke
Eryk Remiezowicz
Adam Cebula
Adam Cebula
Adam Cebula
Tadeusz Oszubski
Adam Cebula
Iwona Surmik
Magdalena Kozak
Marcin Mortka
Alastair Reynolds
P. Nowakowski
Kaim
XXX
Steven Erikson
Neil Gaiman
Paul Kearney
Romuald Pawlak
 
< 05 >