strona główna     -     okładka numeru     -     spis treści     -     archiwum fahrenheita     -     napisz do nas
 
Fahrenheit Crew Bookiet
<<<strona 05>>>

 

Bookiet (2)

 

 

Ten niesforny Ziemiański

 

Myślę, że o Andrzej Ziemiańskim można powiedzieć, że to najbardziej niesforny pisarz SF ostatnich czasów. Kiedy jechaliśmy do Broku, Andrzej pozwolił sobie wrzasnąć na pracujących przy wykopie robotników: "Do roboty!" A że wrzeszczał jako już uznany literat, jadący na literackie spotkanie z innymi pracownikami słowa, to wyczyn miał znaczenie symboliczne. To cały on. Zrobi coś całkiem innego niż się oczekuje. Śmieszy, tumani, przestrasza. Kiedy pisze, miesza ze sobą kawałki dotyczące najtrudniejszych zagadnień filozoficznych, ubiera w komercjalne, popowe szaty. Pociąga go zarówno mrok ludzkiej podświadomości, jak i plastykowa scenografia rodem z komputerowych gier. Andrzej kocha militaria, wielkie karabiny maszynowe, helikoptery, kocha techniczne szczegóły, komandosów, wszelkiej maści najemników, wykolejonych wojskowych. Kiedy jednak pisze, cała ta techniczna klamociarnia i ludzki śmietnik prowadzą nas konsekwentnie ku jakiemuś wnioskowi, do jakiegoś obrazu, niekoniecznie skończonej tezy, którą się da ubrać w werbalne szaty. To czasem tylko przeczucie czegoś. Ano właśnie takie pomieszanie liryki z czasem nawet tandeciarską akcyjnością. I bądź tu mądry. Mistrz kiczu czy słowa? Jaja sobie robi czy tak na poważnie? Wszystko pomieszane i poplątane, nie dające się jednoznacznie ocenić, zaszufladkować, podporządkować tak zwanym powszechnie uznanym kryteriom. "Achaja", ostatnia jego powieść, bije chyba wszelkie rekordy, gdy chodzi o stosunek ilości sprzedanych egzemplarzy do ocen krytyków. Gdyby ktoś zapomniał arytmetyki: coś dużego, podzielone przez coś bardzo małego, daje coś bardzo, bardzo wielkiego.

Jednym z takich dziwnych zakamarków pisarskiej osobowości jest Andrzej "wczesny", którego prawie nie ma, i "teraźniejszy", który święci tryumfy w księgarniach. Można – parafrazując "Dzienniki gwiazdowe" – powiedzieć, że ten Piątkowy nabiłby chętnie Wtorkowemu młotkiem guza, ale ja tam lubię obydwu. Już w bardzo starej "Antologii Polskiej Fantastyki" pisano o nim, że ma swój niepowtarzalny styl. Ot, na przykład "Bramy strachu". Zaczynają się uliczną awanturą, gdzieś w mroku przemykają sylwetki uzbrojonych ludzi, padają strzały, słychać krzyki. A potem w kawiarni jakiś pan tłumaczy jakiejś pani, że wynalazł środek na kontrolowanie umysłu. Pani odpowiada, że coś takiego już jest, a jej partner wyjaśnia, że jego środek jest kilkaset razy tańszy. Ot, taki drobiazg, który tak często umyka futurystom, zmiana skali i konsekwencje tego. To właśnie czysta SF w tym najpozytywniejszym znaczeniu, która pozwala nam zrozumieć świat. Przełożyć techniczne cuda z języka matematyki, wydobyć z hermetyczności terminów do świata naszych normalnych, codziennych wyobrażeń.

Nie powiem, że o to Andrzejowi chodziło, on chciał najwyraźniej napisać fajną książkę. Ale że taki już jest, że nie potrafi pieprzyć o niczym – to czytając, uczymy się czegoś. A że umie pisać, to wyszła mu idealna do pociągu, wciągająca jak wodny wir, lektura.

 

Baron


 

Andrzej Ziemiański

Bramy strachu

Wydawnictwo Dolnośląskie, Wrocław 1990

Stron: 186

 

"Encyklopedia" adeptów fantasy i sf?

 

Istnieje ciekawa zależność w literaturze, wielkie dzieła dają początek całej fali literackich naśladowców, a dzieła wybitne powstają po zebraniu przez autora doświadczeń "około-gatunkowych". Wystarczy prześledzić historię tworzenia "Władcy Pierścienia" przez Tolkiena albo porozmawiać z największymi naszymi pisarzami, aby zorientować się, że ich wiedza (wykorzystana przy pisaniu) nie została "zebrana" tylko z książek innych autorów fantastycznych.

Gdzie powinien szukać wiedzy (i inspiracji) adept sztuki pisarskiej? Pomijając szkołę, pracę i obserwację świata, pozostają opracowania naukowe. Ja polecam "Złotą gałąź", której pierwsze wydanie ukazało się w roku 1890 i było uzupełniane przez Frazera przez niemal 50 lat. "Gałąź" to "potężne" dzieło z dziedziny antropologii, będące bogatym źródłem o kulturze, wierzeniach i zwyczajach różnych ludów z całego świata. Co najważniejsze, książka nie jest pisana "bełkotliwym", naukowym językiem, jaki często spotykamy przy okazji innych opracowań naukowych. Pisana jest językiem literackim, zajmującym i powodującym, że wiedzę przyswaja się bardzo łatwo.

O czym jest "Złota gałąź"? Nie da się streścić książki, która sama jest skrótem kilkunastotomowego oryginalnego dzieła, ale wystarczy przejrzeć spis treści (sześćdziesiąt rozdziałów) albo indeks rzeczowy, aby znaleźć coś interesującego. Podaję bardzo krótki wycinek haseł: Abonsam, zły duch w Afryce Zachodniej; Afrodyta; Ambroży, książę w węgierskiej bajce ludowej; Anubis, bóg egipski z głową szakala; Baal, bóg babiloński; Baldur, baśń o nim (te ostatnie dwa hasła zaciekawią z pewnością graczy cRPG); Choroby, leczenie za pomocą magii homeopatycznej, przepędzanie pieprzem; Cień, związany lub identyfikowany z duszą; Czarownicy; Czary; Czynności tabu; Drzew kult; Faun, bóstwo leśne; Gabriel, archanioł; Kali, bogini hinduska; Khön-ma – Stara Matka bogini Tybetańczyków; Magia a nauka; Obrzezanie podczas inicjacji; Odyn, bóg skandynawski; Ofiary ludzkie; Ogień jako siła niszcząca złe wpływy; Palenie wiedźmy; Pierścienie jako duchowe pęta i amulety; Tabu kobiet podczas menstruacji i połogu; itd.

"Złotą Gałąź", dzieło niewątpliwie wielkie, które wywarło duży wpływ na losy współczesnej antropologii, czyta się naprawdę lekko i przyjemnie (nawet jeśli wcześniej miało się co najwyżej mgliste pojęcie czym zajmuje się antropologia). Książka może pretendować do miana "encyklopedii fantasy i sf", a wiedza zdobyta podczas lektury być może zainspiruje adeptów sztuki pisarskiej do... lepszego pisania?

 

A. Mason


 

James George Frazer

Złota Gałąź

Tłum: Henryk Krzeczkowski

PIW, 1962

Stron: 584

 

 

Łatwo, lekko, przyjemnie i z humorem

 

Bob Shaw należy dziś do klasyków literatury science-fiction, jednak zbiór jego dziesięciu opowiadań trudno sklasyfikować jako fantastykę stricte naukową. Mamy bowiem do czynienia z fantastycznym wykorzystaniem i przemieszaniem gatunków, ideałem fantastyki rozrywkowej – bawiącej, ale i zmuszającej do przemyśleń. "...autor potrafi przestraszyć i rozbawić, wzruszyć i wyśmiać", balansując dokładnie na granicy fantastyki, sensacji, westernu, itd... Shaw to kpiarz i jajcarz, który, pisząc, musiał się naprawdę nieźle bawić, a dzięki jego talentowi pisarskiemu czytelnik bawi się równie dobrze. Książka wyśmienicie nadaje się na prezent dla osoby, która dotychczas z fantastyką nie miała do czynienia, albo takiej, która do fantastyki zraziła się po przeczytaniu w szkole Lemtury obowiązkowej .

Pierwsze opowiadanie – "Potyczka w letni poranek", to western konwencją przypominający "Powrót do przeszłości";

"Niedorzeczne fatsimile" – główny bohater uciekając przed małżeństwem wstępuje do Kosmicznej Marynarki Handlowej i już w czasie swego pierwszego samotnego lotu jego statek zostaje porwany przez przestępcę poszukiwanego na "jakichś stu światach". Obaj trafiają na planetę, obóz treningowy Obcych-himalaistów, gdzie "stwory budują z włókna szklanego replikę Mount Everestu";

"Członek rzeczywisty" to czyste sf, nieco trącące myszką – kosmici sprowadzają na Ziemię produkty wysoko rozwiniętej techniki w zamian za...

Z morału "Cichych wspólników" śmiałem się... dopóki go nie zrozumiałem, potem śmiałem się przez łzy;

"Element ryzyka" – jak powstało życie na Ziemi, i jaki wpływ na jego rozwój miały poczynania "głupiego, zbuntowanego młodzika"?

Czy zastanawialiście się kiedyś nad uśmiechem Mony Lisy i geniuszem Leonarda da Vinci? Jeśli tak, to polecam "Frywolną Mona Lisę";

"Niekomiksowa opowieść grozy" – dlaczego niekomiksowa? To opowiadanie klimatem przypomina najlepsze "Batmany";

"Deflacja 2001" – najkrótsze opowiadanie zbioru. Rok 2001 już minął, a Shaw pisał o nim niemal 30 lat temu. Prorok jaki, czy co?;

"Porywacze ciał" – bardzo dobry kryminał w konwencji science-fiction.

"Ostatni lot", ostatnie opowiadanie zbioru to wyśmienite klasyczne science-fiction wykorzystujące schemat pościgu policjanta za Firemanem, Człowiekiem-Ogniem. Pościgu w przestworzach.

Książkę szczerze polecam, bo każde z opowiadań jest fascynującą przygodą i trzyma wysoki poziom. Tytuł zbioru doskonale oddaje jego zawartość. Kalejdoskop to nie zbiór schematycznych opowiadań jednego autora, ale naprawdę reprezentatywna próbka mistrzowskiego pióra Shawa.

 

A. Mason


 

Bob Shaw

Kosmiczny kalejdoskop

Tłum: Zofia Uhrynowska-Hanasz

Iskry, 1983

Stron: 188

 

 

Bareja przyszłości

 

Wyobraźcie sobie, jak wyglądałaby Polska za kilkaset lat, gdyby nie zmiany ustrojowe roku 1989. Jak potoczyłby się postęp techniczny, jaka panowałaby obyczajowość, jakie schematy myślenia ludzie mieliby zakorzenione. Z pewnością byłby to świat, w którym ś.p. Stanisław Bareja czułby się jak ryba w wodzie. W takich realiach z łatwością mógłby nakręcić kontynuacje swych najlepszych filmów.

Taka właśnie rzeczywistość panuje w opowiadaniach Jasińskiego. Autor wyłuskał garść peerelowskich absurdów i umieścił je w mieście przyszłości. I tak, na przykład, nasze praprawnuki na campingu biją się o butelkę oranżady (dystrybucja napojów i innych dóbr pozostawia wiele do życzenia), stoją w kilometrowych kolejkach (pierwszeństwo mają kobiety w ciąży pozaorganicznej), zastanawiają się, jakie też towary "rzucono" do sklepów, a robot-gosposia okazuje się produktem z usterkami. Nauka poczyniła postępy. Rozważa się skrzyżowanie człowieka z lisem lub mrówką. Hybryda taka posiadałaby dzięki temu spryt życiowy lub wrodzoną pracowitość...

Książeczka zdecydowanie warta jest polecenia. Poszczególne opowiadanka są krótkie, ale przewrotne i dowcipne. Nie sposób oprzeć się ich urokowi i nie roześmiać, czytając pointę. Okładka, choć wyprodukowana jeszcze w poprzednim ustroju, przyciąga wzrok wesołym obrazkiem przedstawiającym robota w roli bat-mana, czyli "kierowcy" wozu z sianem. Mam tylko jedno zastrzeżenie: czytelnik po lekturze całego zbioru może popaść w głęboką melancholię. Istnieje powiedzenie o obracającym się kole historii: co się kiedyś wydarzyło, powtórzy się ponoć na pewno. I jak tu nie martwić się losem swoich potomków? A nuż prognozy pana Jasińskiego się sprawdzą...

 

Ellen


 

Jerzy Jasiński

Tarapaty praprawnuków (progno-satyra)

KAW, Szczecin 1983

 


reklama

Wysyłkowa księgarnia internetowa www.fantastyka.now.pl

 

 

Szukasz książek z gatunków science-fiction, fantasy i horror lub komiksów? Gier figurkowych, fabularnych i karcianych? Zaj­rzyj do nas, znajdziesz prawie trzy tysiace pozycji, w tym trudnodostępne.

 

Na stronie księgarni oprócz tego konkursy, informacje o nowościach i zapo­wiedziach wydawniczych. I, co ważne, sprawdź nasze ceny, nie zawiedziesz się :-)

 

Zapraszamy do zakupów.

 


 

Zapraszamy właścicieli serwisów i stron internetowych (nie tylko fantastycznych) do naszego Programu Partnerskiego. Szczegóły na stronach księgarni fantastyka.now.pl

 




 
Spis treści
451 Fahrenheita
Literatura
Bookiet
Recenzje
Spam(ientnika)
Wywiad
Hormonoskop
Paweł Laudański
W. Świdziniewski
Adam Cebula
Andrzej Pilipiuk
Andrzej Zimniak
Piotr K. Schmidtke
Adam Cebula
Marcin Wroński
M. M. Kałużyńska
Dawid Kain
Tomasz Witczak
W. Świdziniewski
PO
Gustav von Urhebers
David Drake, Eric Flint
Pat Cadigan
Tomasz Piątek
Alastair Reynolds
 
< 05 >