Recenzje (6)
Komiks
A-a-a, kotki dwa...
Kiedy chce się nam spać i mówimy: "mam piasek pod powiekami", jesteśmy bardzo, ale to bardzo blisko prawdy. Oczywiście piasek nie bierze się w naszych oczach znikąd. Jest ktoś, dla kogo sypanie nam piaskiem w oczy to ciężka praca. Nie chodzi tu o Andrzeja L. (ten akurat częściej sypie ziarnem), ani nawet o Piaskowego Dziadka z enerdowskiej dobranocki, choć ten drugi trop jest już całkiem bliski, że tak powiem, sedna tarczy.
Kiedy mówi się o komiksie, na pierwszy plan zazwyczaj wychodzi rysunek. W przypadku Sandmana od samego początku jest inaczej. Najważniejszą postacią jest tu bez wątpienia autor scenariusza - Neil Gaiman.
Gaiman jest w naszym kraju znany głównie jako pisarz fantastyczny. Jego powieści "Nigdziebądź", "Gwiezdny pył" i "Amerykańscy bogowie" wyrobiły mu stały i wierny krąg odbiorców. Niemało popularności przyniosły mu także gościnne występy w spółce autorskiej z Terrym Pratchettem ("Dobry Omen"). Dla wielu osób będzie więc sporym zaskoczeniem informacja, że na Zachodzie Gaiman znany jest głównie jako scenarzysta komiksowy. Od pewnego czasu mamy możliwość sami porównać, w czym Gaiman jest lepszy. Dzięki Egmontowi trafiły do naszych rąk dwa tomy opowieści o Władcy Snów. Stanowią one w miarę zamknięty epizod o schwytaniu, uwolnieniu i powolnej odbudowie potęgi Sandmana. Talent Gaimana najmocniej przejawia się w lekkości, z jaką autor ten potrafi przeplatać najróżniejsze motywy zaczerpnięte z mitologii różnych kultur i jak niebanalnie potrafi rozegrać, wydawałoby się, mało oryginalne pomysły wyjściowe. Jest to niezaprzeczalnie człowiek, o którym z pewnym niepokojem mówi się, że został obdarzony chorą wyobraźnią, a jego mistrzostwo przejawia się w tym, że nad tą wyobraźnią w pełni panuje. Wraz z niezwykle utalentowanymi rysownikami stworzył najbardziej (może oprócz "The Crow" Jamesa O'Barra) gotycki komiks w historii tej sztuki. Wprawdzie uniwersum Sandmana gęsto przeplata się z wieloma amerykańskimi seriami o superbohaterach, to mamy do czynienia z komiksem absolutnie unikatowym. Oryginalnym, niepokojącym i czyhającym na umysł czytelnika. Historia opowiedziana w "Śnie sprawiedliwych" i "Nadziei w piekle" wprowadza nas w świat Sandmana, prezentuje nam jego postać, a nawet pozwala poznać część rodziny. Wszystko to dzieje się nie nachalnie, opowieść snuje się sama, wsączając w nas strzępy informacji, z których sami, nieświadomie, zaczynamy składać pełen obraz. Cała seria o Sandmanie jest jednym z najdonioślejszych dzieł w historii komiksu, warto więc sięgnąć po dwa pierwsze albumy, by nie narobić sobie zaległości...
Gadka gadką, ale to przecież komiks, obrazki też się liczą. Szata graficzna obu albumów jest wspólnym dziełem Sama Kietha, Mike'a Dringenberga i Malcolma Jonesa III. Okładki wyszły spod ręki Dave'a McKeana. Ich talenty dały nam opowieść na pierwszy rzut oka narysowaną w tradycyjnym stylu, nie skłaniającym do zachwytów. Takie wrażenie można odnieść tylko przeglądając Sandmana w EMPiKu, bo podczas uważniejszej lektury ocena ta musi ulec zmianie. Kreska w Sandmanie jest równie tradycyjna, co u Andreasa w Rorku... Owszem, dom wygląda jak dom, a bohaterowie oczy, nosy i uszy mają na swoim miejscu (no, może z wyjątkiem demonów, ale z nimi to i tak zupełnie inna historia). W samej kresce, tłach, kadrach jest jednak spora doza czegoś wiktoriańskiego w charakterze, pewnej elegancji pachnącej starymi koronkami i koleją parową. Buduje to dosyć statyczny obraz świata, w którym rzeczy nie dzieją się gwałtownie, za to dzieją się nieubłaganie. Sam wizerunek Sandmana odbiega od amerykańskiego, komiksowego schematu i to znacznie. Mamy do czynienia z facetem, który, gdyby był brzydszy, prawdopodobnie wyglądałby jak Tim Burton. Jest raczej typem, do którego wzdychać będą maniakalnie depresyjne licealistki, podczas gdy maniakalnie depresyjni licealiści z pewnością upodobają sobie siostrę Sandmana (nawiasem mówiąc, przywodzącą na myśl Patrycję Morrison - byłą basistkę The Sisters of Mercy).
Sandmana chętnie poleciłbym tym matołom, którzy trwają w przekonaniu, że komiks to takie bajeczki dla dzieci. Wprawdzie nie padają tu brzydkie słowa, a krew nie sika strumieniami, ale ze względu na naprawdę wybitny scenariusz, zalecam, aby sięgnęli po niego czytelnicy umysłowo dorośli.
Colemanix
Sandman, Sen sprawiedliwych, Nadzieja w piekle
Egmont 2002
Cena: 19.90 i 24.90 PLN
Scenariusz: Neil Gaiman
Rysunki: Sam Kieth, Mike Dringenberg i Malcolm Jones III
Komiks
Sumienie komunisty
Rok 2002 upłynął polskim fanom komiksu pod znakiem Enesa (czy, jak kto woli, Enkiego) Bilala. W ciągu kilku ostatnich miesięcy "Egmont" Tomasza Kołodziejczaka wydał bowiem aż cztery prace - co i tak stanowi niewielką część jego niezwykle bogatego dorobku twórczego - tego słynnego już w całym świecie rysownika i scenarzysty: dwie części "Trylogii Nikopola" ("Targi nieśmiertelnych", 1980 i "Kobietę pułapkę", 1986), "Sen potwora" (1998) oraz, powstałe przed dwudziestu już laty, "Polowanie" (1983). O ile trzy pierwsze albumy - nie tylko narysowane, ale także w całości napisane przez Bilala - przedstawiają historie, które możemy zaliczyć do science fiction, o tyle ostatni z nich (pod względem objętości zdecydowanie największy) z fantastyką nie ma nic wspólnego. Jeśli jednak trzeba by było tę opowieść zakwalifikować do któregokolwiek ze znanych literackich gatunków, najbliższym jej byłoby określenie political fiction. Fabułę "Polowania" stanowi bowiem intryga osnuta wokół niezwykle wyrafinowanej gry politycznej. Nie jest to jednak tylko i wyłącznie bajanie na zadany temat; autorzy komiksu dokonują przy okazji dokładnej analizy (aż ciśnie się na "klawisze" słowo: wiwisekcji) przedstawionego świata i mechanizmów nim rządzących.
Bilal urodził się w roku 1951 w Belgradzie; jego ojciec, pochodzący z Paryża, był Jugosłowianinem, matka natomiast - Czeszką. Gdy Enki miał lat dziesięć, rodzina Bilalów wyemigrowała z komunistycznego państwa rządzonego przez Josifa Broz-Tito i osiadła w Paryżu. Tam też rozpoczęła się artystyczna kariera Enkiego. Wygrawszy w roku 1971 ogłoszony przez tygodnik "Pilote" konkurs na komiks, szybko stał etatowym rysownikiem tego poczytnego w określonych kręgach pisma. Cztery lata wcześniej współpracę z "Pilote" rozpoczął Pierre Christin (jeszcze przed wielkim sukcesem "Valeriana") - drogi obu panów musiały się więc przeciąć. Niemal od razu zawiązali artystyczną spółkę, która zaowocowała wieloma doskonałymi albumami. Do historii nie tylko europejskiego, ale i światowego komiksu przeszła przede wszystkim seria "Legendy naszych czasów", której "Polowanie" jest nader udanym zwieńczeniem. Choć akcja tego dzieła rozgrywa się w ściśle określonym miejscu (luksusowy pensjonat w Bieszczadach) i czasie (zima roku 1983), to jednak z kart komiksu - dzięki licznym retrospekcjom - poznajemy historię państw Europy środkowo-wschodniej na przestrzeni ponad osiemdziesięciu lat (począwszy od narodzin komunizmu w Rosji).
Oryginalny tytuł tej pracy to "Partia szachów" - i kto wie, czy właśnie on lepiej nie oddaje jej treści. Na pewno jest bardziej wieloznaczny, ale też dużo mniej intrygujący, co ma z kolei ogromne znaczenie z marketingowego punktu widzenia. Bilal i Christin, przyglądając się dziejom państw komunistycznych, czyli tych, które po II wojnie światowej znalazły się w sowieckiej strefie wpływów, stworzyli wielopłaszczyznową historię, mającą za zadanie próbę udzielenia odpowiedzi na pytanie, jak to w ogóle było możliwe? Jak narodził się komunizm? Dlaczego pojedynczy ludzie stawali się komunistami? Jak owa, piękna przecież w swych założeniach, utopia stawała się w miarę rozwoju systemem, który nie tylko ograniczał wolność obywateli, ale doprowadził także do eksterminacji milionów niewinnych istnień?... Układ "Polowania" przypomina nieco puzzle; przez cały czas bowiem dokładane są kolejne elementy układanki; wyjątek jest tylko jeden: całość jesteśmy w stanie ogarnąć dopiero wówczas, gdy we właściwym miejscu umieścimy ostatni element.
Na plan pierwszy wybija się fikcyjna postać sowieckiego generała Wasylija Aleksandrowicza Szewczenki - jednej z najważniejszych swego czasu osób na Kremlu. Szewczenko, w zamierzeniu autorów, jest człowiekiem-symbolem, uosabia bowiem cały Związek Radziecki. Był on jednym z tych, którzy w październiku (listopadzie) 1917 roku szturmowali w Carskim Siole Pałac Zimowy; by walczyć z kontrrewolucjonistami, wstąpił do CzeKa, a następnie piął się po szczeblach kariery w GPU i NKWD; po zakończeniu II wojny światowej oddelegowany został do pracy w Kominformie, stając się w tej instytucji jednym z najbardziej wpływowych ludzi, dzięki czemu odcisnął ogromne piętno na losach wszystkich, podległych Moskwie, krajów demokracji ludowej. Dla wielu działaczy partii komunistycznych był jak "czerwony Bóg": dzielił i rządził, wywyższał i strącał w odmęty politycznego piekła, decydował o życiu i śmierci. Służył komunizmowi, jak mógł najlepiej. Co jednak w rzeczywistości kierowało jego intencjami? Co lub kto? U kresu życia generał Szewczenko, częściowo sparaliżowany, nie mogący mówić, choć wciąż znajdujący się w doskonałej formie psychicznej, dokonał rachunku sumienia i postanowił, przynajmniej częściowo, naprawić zło, którego dokonał w ciągu kilkudziesięciu lat wiernej służby zbrodniczej ideologii. A wszystko to ku pamięci swej ukochanej, Wiery Nikołajewny Tretiakowej - komunistki, która w roku 1937 padła ofiarą stalinowskich czystek.
Osią fabularną, wokół której osnuto intrygę, jest polowanie, które - z inicjatywy generała Szewczenki - zorganizowano w odciętej od świata wsi, gdzieś w polskich Bieszczadach. Rolę gospodarza pełni polski komunista Tadeusz Boczek, były działacz PZPR, odsunięty na boczny tor - z uwagi na swoje żydowskie pochodzenie - po marcu 1968 roku. Jako synekurę otrzymał wówczas od swoich dawnych towarzyszy "dyrektorowanie" w ekskluzywnym rządowym pensjonacie. Wcześniej już stykał się on z Szewczenką, trzykrotnie zawdzięczając mu życie. Podobnie jak i, zjeżdżający do pensjonatu z całej sowieckiej Europy, inni prominentni działacze komunistyczni. Większość z nich nie odgrywa już znaczniejszej roli w swoich państwach, zostali bowiem odsunięci od władzy - bądź tylko czasowo "zahibernowani" - w wyniku przemian (głównie procesów destalinizacji), jakie dokonywały się w ich krajach w latach 50- i 60-tych. Niemal wszystkich - Rumuna Iona Nicolescu, Bułgara Wasyla Strojanowa, Węgra Janosa Molnara, Czecha Pavla Havelkę i Polaka Boczka - łączy jedno: stosunek do przeszłości; z jednej strony nie pozbawiony sentymentu, z drugiej jednakże - głębszej refleksji, która zmusza ich do wyciągnięcia wniosków, że mimo wszystko przegrali swój los, że idee, którym przez całe lata gorliwie służyli, nie zawsze miały na celu "dobro człowieka". Są cyniczni, odarci ze złudzeń, ale dzięki temu bardzo ludzcy. Rodzi się w nich także sprzeciw, bunt, który doprowadzi do tragicznego finału tytułowego polowania.
Poza "starą gwardią" komunistów, w polowaniu biorą udział również "młode wilki" - działacze, którzy dopiero wkraczają w świat wielkiej polityki, którzy, przygotowując się do objęcia władzy, wciąż marzą o podboju świata i ekspansji komunizmu, chociażby za cenę powrotu do czasów "zimnej wojny". Takimi ludźmi są, pochodzący z Gruzji, oficer KGB Sergiej Szawanidze, w którym wszyscy upatrują następcy Szewczenki, oraz główny ekonomista RWPG (Rady Wzajemnej Pomocy Gospodarczej), współpracujący z tajną policją enerdowską STASI Gunter Schutz; niejako po przeciwnej stronie barykady znajduje się Ukrainiec Jewgienij Gołozow, który w spotkaniu bierze udział w zasadzie jedynie w roli tłumacza. Jaką rolę odegra jednak w rzeczywistości - przekonamy się dopiero na ostatnich kartach albumu. Gdy głębiej wejść w przesłanie dzieła Bilala i Christina, można w nim dostrzec przejaw politycznego wizjonerstwa. W roku 1983, kiedy ukazało się pierwsze wydanie "Polowania", komunizm - tak się przynajmniej wydawało - trzymał się nieźle. W Rumunii rządził Nicolae Ceausescu, na Węgrzech Janos Kadar, w Bułgarii Todor Żiwkow, w Czechosłowacji Gustav Husak, w NRD Erich Honecker, zaś w Polsce - spacyfikowanej stanem wojennym - generał Wojciech Jaruzelski. Któż mógł wówczas przewidzieć, że dwa lata później nowy I sekretarz KC KPZR Michaił Gorbaczow, dając impuls do rozpoczęcia pieriestrojki i głasnosti, rozpocznie powolny, zakończony w roku 1989, demontaż całego systemu? Tylko - wariat! A jednak Bilal i Christin przewidzieli taki rozwój wypadków! I przedstawili go właśnie w "Polowaniu".
Sebastian Chosiński
"Polowanie" (1983)
scenariusz i rysunki Enki Bilal i Pierre Christin
wydawnictwo: Egmont (seria: Mistrzowie Komiksu)
|
|