strona główna     -     okładka numeru     -     spis treści     -     archiwum fahrenheita     -     napisz do nas
 
P.O. Tato Spam(ientnika)
<<<strona 09>>>

 

Spam(ientnika)

 

 

Jeszcze trochę i nie byłoby czego zapisywać.

MagMaxIV przyniósł do domu Apgrejd Demona.

Postawił na stole kunsztownie wykonaną szkatułę (z dykty, jak się okazało potem) i powiedział:

– Oto jest wsparcie twojej mocy, Księgo!

– Nie potrzebuję – odparłam.

Zgodnie z prawdą, bo ja nie potrafię, nie mogę kłamać. Taka właściwość Księgi Magicznej.

Po co wsparcie, skoro czuję się dobrze.

Max jednakże, któremu chyba zaszkodziły pite do nieumiaru Gorące Kupki podczas wyprawy podnamiotowej do Cycewnika (brawa dla producenta za odwagę i nazwanie produktu po imieniu, Gorąca Kupka. Wcześniej tylko baton jeden odważył się przyznać, jak smakuje, ale nie starczyło do końca odwagi, i tylko od tyłu wychodzi, co ma wyjść: sraM), otworzył znowu usta:

– To jest Demon Apgrejd. Do poprawiania działania.

– Ale po co? – syknęłam. – Czy ja źle działam?

– Może i nie, ale nie wiem, czy nie działałabyś jeszcze lepiej. W końcu, co tym masz za numer wersji?

– Wiinidora 98 – przyznałam niechętnie.

– A widzisz! – ucieszył się. – A Demon poprawia takie jak ty i podkręca nawet do Dwóch Tysięcy!

– Ale po co ci Dwa Tysiące, skoro prawie w ogóle ze mnie nie korzystasz?! Tylko...

– Ci! Teraz, jak będziesz śmigała jak złoto – będę korzystał. Bo wcześniej, wybacz, ale to przeszukiwanie, to wertowanie, to czekanie... Odstręczało mnie i zniechęcało. Poza tym, wiesz, coś ci się pieprzyło czasem.

– Na przykład?

– Na przykład...? – zamyślił się, i nagle wypalił: – O! To, co sprowadziłaś mi do jedzenia na wakacje. Rozumiem, że dałaś surogaty do przerobienia, ale naprawdę musiałem z guana sobie robić zupę?

– To nie było guano do magicznego przerobu, tylko już gotowa zupa – powiedziałam cicho. – Tylko do zalania wodą...

– Ta kupa?!

– Kupka...

– Ja pier...

Przemilczałam.

– Dobra. Demon! – MagMaxIV walnął piąchą w kasetę, wgięła się lekko. – Wypad! Do roboty!

Zakurzyło się nad puzdrem. Pojawił się taki jakiś czterokolorowy mały wypizdek. Zatarł łapki.

– Gdzie jest ten raszpej, co mam go podciągnąć? – zapytał piskliwie.

– Tam – MagMaxIV wskazał mnie brodą.

– Zara! – wrzasnęłam z całej mocy. – Będziesz ryzykował bez sprawdzenia? – zapytałam Maxa.

– Po co sprawdzenie? – pisnął Apgrejd. – Ja już to robiłem tysiąc razy, w tym miesiącu tylko. A wcześniej...

– A jak coś pójdzie nie tak? – zapytałam Maxa.

Na szczęście miał jakie takie doświadczenia w temacie "jakcośposzłonietak".

– Dobra. Co proponujesz?

– Niech podciągnie jeden czar – powiedziałam. – Jak mu się uda, to kilka kolejnych, a potem.... – Wzruszyłam oprawą.

– Dobra. Tak zrobimy – zdecydował MagMaxIV. – Który czar?

Zastanawiałam się chwilę.

– Wiem! Niech poprawi zaklęcie przeistaczania. Zamiany. Involty.

– Niech – zgodził się Max.

Ja tam cwana przesadnie nie jestem, ale tu się wykazałam. Demon zatarł łapki, podszedł do mnie, powąchał powietrze i powiedział:

– Musimy ją całą wyłączyć.

– Hm? – zdziwił się MagMaxCztery. – Po co?

– Muszę jej poustawiać inaczej przeploty. Potem wykasuję pamięć lekką i zastąpię ją nową Modullą, znacznie szybszą i obszerniejszą. Następnie stare sploty wytnę i odrzucę, dołożę zań nowe, grubsze i trwalsze. Potem wywalę Kację Apli, w całym zakresie, mam taką w zamian, że proszę siadać. Dopiero wtedy będę mógł...

– A możesz to zrobić na jednym przykładzie? – zapytał nieufny z gruntu MMIV.

– Hm, mogę, ale to głupie – wzruszył ramiony karł.

Za mały był, żeby go nazywać dumnie karzeł.

– No to się bierz, do tego jednego zaklęcia. Przemiana – popatrzył na mnie MMIV. – Daj mu coś do przemienienia.

Dałam. Demon plasnął w łapki, przykucnął, natężył się, poczerwieniał na pyszczku. Stęknął, i kiedy już byłam pełna najgorszych przeczuć i szykowałam zaklęcie Nonodoro, wstał i powiedział z dumą:

– Gotowe.

– Czyli? – zapytał MagMaxIV.

– Zrobiłem z tego herbatę. – Wskazał paluszkiem na torebkę z Gorącą Kupką.

MagMaxCztery podszedł i wziął do ręki torebkę.

Zadrżałam, bo była pękata, i coś się przelewało w niej. Pomyślałam, że jeśli Demonowi Apgrejdowi się udało, to po mnie.

MagMaxIV szarpnął za niteczkę otwierającą tytkę. Buchnęła para.

MagMaxIV wrzasnął i cisnął torebką na podłogę.

MagMaxIV chwycił Apgrejda za ucho i wyrżnął nim o ścianę.

– Już, kurna, myślałem, że nic gorszego z tej tytki nie wyjdzie! – wrzasnął.

Poczęstował silnym kopem puzdro po Apgrejdzie. Stąd wiem, że dykta kopnięta sypie się na szczempy.

– Piwa! – ryknął MagMaxIV.

Nie dyskutowałam, tylko walnęłam mu dwa koufle tego jasnego, ostrego, pienistego. Wiecie, nie? Nie podam nazwy, bo nie płacą za reklamę, te fiuty z... Wiecie, nie?

Aha, no i teraz wiecie, że z gówna bata nie ukręci. Nawet Demon.

 




 
Spis treści
451 Fahrenheita
Literatura
Bookiet
Recenzje
Spam(ientnika)
Wywiad
Permanentny PMS
Ludzie listy piszą
Galeria
M. Kałużyńska
Piotr K. Schmidtke
Andrzej Zimniak
Andrzej Pilipiuk
Idaho
W. Świdziniewski
Łukasz Małecki
Joanna Kułakowska
J.W. Świętochowski
J.W. Świętochowski
Adam Cebula
Adam Cebula
M. Koczańska
Adam Cebula
Natalia Garczyńska
K.A. Pilipiukowie
M. Kałużyńska
Eryk Ragus
Grzegorz Czerniak
Jeresabel
Christopher Paolini
Paul Kearney
Robin Hobb
Witold Jabłoński
Andrzej Ziemiański
 
< 09 >