Mapa Ukrainy
ISSN: 2658-2740

[Recenzja] „Cały ten Marvel” Douglas Wolk

Bookiety Maciej Tomczak - 23 czerwca 2025
Tytuł: "Cały ten Marvel"
Autor: Douglas Wolk,
Tytuł oryginalny: "All of the Marvels"
Wydawnictwo: Insignis,
Redakcja: Marek Stankiewicz, Joanna Rozmus,
Korekta: Marek Stankiewicz, Joanna Rozmus,
Tłumaczenie: Adrian Skowroń,
Typ publikacji: papier,
Premiera: 4 czerwca 2025
Wydanie: 1
Liczba stron: 440
Format: 14x20 cm
Oprawa: miękka,
ISBN: 978-83-68053-33-3
Cena: 59.99 PLN
Więcej informacji: Douglas Wolk „Cały ten Marvel”

27 000 stron komiksowej lektury

Kiedy w końcu lat 30. XX wieku najpierw Joe Shuster i Jerry Siegel zaprezentowali Supermana, a zaraz po nich Bob Kane oraz Bill Finger przedstawili Batmana, zapewne w najśmielszych snach nie zdawali sobie sprawy, jakiego przewrotu w kulturze popularnej dokonują. (Oczywiście przedstawiciele tak zwanej kultury wysokiej powiedzieliby raczej, że wspomniani autorzy otworzyli puszkę Pandory). Herosi o nadludzkich zdolnościach, bo za parą wymienionych podążyli niedługo kolejni tworcy, opanowali na przeszło dekadę wyobraźnię czytelników komiksów w całym zachodnim świecie. Jednak po II wojnie światowej blask superbohaterów zaczął wyraźnie blednąć i właściwie wydawało się, że czasy ich świetności bezpowrotnie minęły. Może rzeczywiście tak by się stało, gdyby nie trójka twórców: Stan Lee, Jack Kirby oraz Steve Ditko, którzy – pracując w Marvel Comics – odświeżyli motyw śmiałków obdarzonych niesamowitymi umiejętnościami, ponownie wprowadzając ich na piedestał.

O losach samego wydawnictwa, jak i o wymienionych autorach, powstały już rzesze publikacji, nie tylko biograficznych i beletrystycznych, lecz również popularnonaukowych, a nawet ujętych w formy komiksowe. Podobnie w nieco mniejszym wymiarze stało się z samymi fikcyjnymi postaciami. Jednakże jak dotąd nikt nie pokusił się o niemal całościowy przegląd wydawanych od ponad półwiecza komiksów o superbohaterach. „Cały ten Marvel” Douglasa Wolka jest właśnie takim opracowaniem. Nie skupia się na historii powstania i rozwoju wydawnictwa Marvel Comics, nie jest opowieścią o samych twórcach komiksowych, chociaż każdorazowo przytaczane są poszczególne osoby z imienia i nazwiska – scenarzyści, rysownicy, koloryści (colorist), tuszownicy (inker) czy liternicy (letterer). Nie jest wreszcie publikacją przedstawiającą wykreowanych herosów. Natomiast jest to książka o świecie stworzonym na łamach poszczególnych komiksów, jednym wielkim uniwersum, nawet jeśli rozgrywającym się w wielu różnych wszechświatach.

Autor prowadzi czytelnika najpierw w porządku chronologicznym, rozpoczynając od opisu nie tak bardzo skomplikowanych losów Fantastycznej Czwórki, następnie Człowieka Pająka, wtrącając kilka uwag o cyklu Master of Kung Fu, by wreszcie zagłębić się w coraz bardziej pogmatwane losy X-Men, Thora i Czarnej Pantery, aż w końcu dojść do wielowątkowej serii Dark Reign, a potem omówić jeszcze kwestię Avengers oraz Ms. Marvel. Poszczególne rozdziały o wymienionych postaciach i ich przygodach są przeplatane odniesieniami do różnych zmian społeczno-kulturowych i politycznych, do jakich dochodziło na przestrzeni ponad pięćdziesięciu lat, a które stanowiły punkt odniesienia, mniej lub bardziej ważny, dla komiksowych treści.

Przywołując konkretne numery z danej serii Douglas Wolk przeważnie nie omawia dokładnie fabuły ani tym bardziej nie poddaje jej szczegółowej analizie. Podobnie ma się sprawa z rysunkami, chociaż w tym przypadku nierzadko autor skupia się prezentowanym wizerunku danej postaci, mając na uwadze zwłaszcza jej modelowy charakter. Treść komiksu stanowi raczej pretekst do wskazania jego pozycji w całym kanonie, ewentualnie do refleksji o roli i znaczeniu jego twórców oraz przewijających się lub powtarzających wątkach. Niekiedy istotna staje się również recepcja odbiorców: wzburzonych, zaskoczonych albo zasmuconych zaprezentowaną treścią.

Niestety w tym kontekście trzeba powiedzieć, że książka na pewno nie jest przeznaczona dla osób, które nigdy nie miały w mniejszym lub większym stopniu do czynienia z komiksami Marvel Comics lub ewentualnie z kinowo-filmowym uniwersum Marvela. Trzeba wykazać się przynajmniej podstawową wiedzą o świecie herosów obdarzonych nadludzkimi zdolnościami, by móc odnaleźć się w przywoływanych postaciach, seriach i cyklach oraz niekiedy zawiłych intrygach, w których nieustannie ktoś ginie, by zaraz zmartwychwstać i ponownie umrzeć.

Inną rzeczą, mogącą nawet mocno irytować, jest nieco megalomański styl Douglasa Wolka, dość nieumiejętnie przykrywany fałszywą skromnością. W konwencji typowej dla amerykańskiego stylu bycia autor pisze o osobistych doświadczeniach z komiksami, czasie przeznaczonym na lekturę woluminów z przeszło półwiecza oraz bezsprzecznie katorżniczej pracy poświęconej na odkrycie niuansów i zależności, czasami pozornie zupełnie niezwiązanych ze sobą wątków. Wolk kryguje się, a być może nawet stara się odciąć od fanatyków zbierających pierwsze wydania i unikalne numery, niekiedy nigdy niewyciągane z foliowych koszulek, a jednocześnie przyznaje się do zgromadzenia pokaźnej liczby komiksów, które przechowuje w specjalnych kartonach, i którymi chciał zarazić swojego syna, ku jego rozczarowaniu niewykazującego zainteresowania seriami Marvela (do czasu). Szczytem tego postępowania jest rozdział trzeci, swoisty Q&A, w którym Amerykanin tłumaczy między innymi czym jest dobry komiks (oczywiście, ten który czytelnik za taki uzna), co to jest powieść graficzna (według niego – historia wydana w formie zbiorczej, książkowej), dlaczego filmy różnią się od swoich papierowych wersji albo w typowo purytański sposób boleje nad „ociekającymi seksem ilustracjami”.

Innym, już na pierwszy rzut oka widocznym niedostatkiem książki „Cały ten Marvel” jest całkowity brak ilustracji. Próżno szukać w publikacji grafik przedstawiających bohaterów, niezależnie czy mowa o kadrach z przytaczanych opowieści, czy ogólnych wizerunkach, oraz okładek opisywanych komiksów. Jest to o tyle zrozumiałe, o ile koszty związane z prawami autorskimi prawdopodobnie przekroczyłyby zyski z publikacji pracy Douglasa Wolka niezależnie od ich wielkości. Z drugiej strony jednak szkoda, że najwyraźniej nie potrafił on sam lub jego wydawca porozumieć się z Marvel Comics, tym bardziej że jest ona raczej pozbawiona wszelkich możliwych kontrowersji.

Mimo wszystko jest to naprawdę fascynująca lektura, przeznaczona zarówno dla zagorzałych miłośników, jak i zwykłych, nawet tylko okazjonalnych czytelników komiksów. Dzięki poświęceniu Douglasa Wolka można na przykład dowiedzieć się, po które serie komiksowe warto sięgnąć samemu, a które raczej ominąć, niekoniecznie zaraz z daleka. Wykonany przegląd jest dowodem, jaką drogę przeszli superbohaterowie oraz opowiadający o ich przygodach scenarzyści i rysownicy, co na przestrzeni lat uległo diametralnej zmianie, a co pozostało niemal w takim samym kształcie. Ta swoista kronika dziejów wypełnia lukę w wiedzy komiksowej. Można powiedzieć, że jest poniekąd wszystkim, co ktoś chciałby wiedzieć o seriach Marvel Comics, ale bał się dotąd zapytać. Dzięki publikacji „Cały ten Marvel” – już nie musi.

 

Maciej Tomczak

    Mogą Cię zainteresować

    [Recenzja] „Jak wysoko zajdziemy w ciemnościach” Sequoia Nagamatsu

    Słodko-gorzka pigułka pisarskich refleksji opakowana jest w świetną literaturę i naprawdę warto…

    Osiem wariantów rzeczywistości
    Recenzje fantastyczne nimfa bagienna - 23 marca 2015

    Tytuł: „Niedoczekanie” (e-book) Autorzy: Krzysztof Kochański, Hanna Fronczak, Przemysław Hytroś, Iwona Kowalczyk,…

    [Recenzja] „Słowodzicielka” Anna Szumacher

    W „Słowodzicielce” jest więcej elementów, które mogą nasuwać skojarzenia z warsztatem Pratchetta.…

    Dodaj komentarz

    Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *