Mapa Ukrainy
ISSN: 2658-2740

Zaiste, świat jest Tekstem

Recenzje fantastyczne nimfa bagienna - 6 czerwca 2016

luna-za-mgla-b-iext34533521Starego wyjadacza zaskoczyć niełatwo. Tymczasem Kazimierz Kozłowski, i owszem, jest zaskoczonym po przeczytaniu powieści Rafała Dębskiego „Łuna za mgłą”.

Rafał Dębski zakończył swą powieść „Światło cieni” w taki sposób, by wydawało się, że niczego więcej na ten temat powiedzieć się nie da. Tak myślałem – i pomyliłem się, bo książka doczekała się kontynuacji. „Łuna za mgłą”, bo o niej mowa, jest jednak pozycją tak krańcowo różną od części pierwszej, że, wydawałoby się, nic ich nie łączy. Poza jednym, tym najważniejszym: Współistnieniem.

Po przeczytaniu kilkudziesięciu pierwszych stron książka prezentowała się jak klasyczna space opera. Ucieszyło mnie to i zasmuciło jednocześnie. Ucieszyło, bo ten gatunek uwielbiam. Zasmuciło, bo – jak początkowo sądziłem – początek „Łuny za mgłą” nosił w sobie znak chaosu. Trochę trudno było mi powiązać ze sobą fragmenty życia kilku osób, w których to epizodach, jak podejrzewałem, nic nie jest tym, czym na pozór się wydaje. I nie pomyliłem się. Rafał Dębski mnie zaskoczył.

Podczas lektury mgliście kołatał mi się po głowie fragment z „Alicji w Krainie Czarów” (a może była to „Alicja po drugiej stronie lustra”?) poruszający problem bycia kimś rzeczywistym. Skąd wiemy, że jesteśmy prawdziwymi, żywymi ludźmi, a nie czyimś snem? Cóż… nie wiemy. Bohaterowie książki Dębskiego też nie wiedzą.

Zabieg zastosowany przez autora niepomiernie mnie ucieszył. Po skończeniu powieści zadumałem się nad determinizmem i jego rolą w naszym życiu.

Eremita i Rycerz nie mają czasu na tego rodzaju dywagacje… do czasu. Ich życie jest jasne i proste: walczą ze Współistnieniem, które pochłania i kontroluje coraz więcej umysłów niedobitków ludzkiej populacji. Na temat ich powołania mogłaby powiedzieć parę słów Opiekunka, gdyby tylko miała słuchaczy. I gdyby do końca była pewna, że jest prawdziwym, żywym człowiekiem, a nie… stop! Ani słowa dalej. Zaskakujący finał opowieści każdy czytelnik powinien odkryć sam.

Jeśli miałbym szukać minusów tej książki – owszem, znalazłbym jeden. Po przeczytaniu całości miałem dziwne wrażenie, że początkowo autor chciał napisać coś zupełnie innego, ale po około pięćdziesięciu stronach zmienił koncepcję. Tak, wiem, nagła „zmiana gatunkowa” to przemyślany zabieg służący takiej, a nie innej linii fabularnej, lecz moja wiedza i moje odczucia to dwa zupełnie inne systemy walutowe, nie są kompatybilne. Jeśli chodzi o zwrot akcji, „Łuna za mgłą” otrzymuje ode mnie jedenaście punktów w dziesięciopunktowej skali. Rafał Dębski udowodnił, że kontynuacja powieści może należeć do zupełnie innego gatunku niż sama powieść. Chwała mu za to. A jeśli udało mi się zainteresować książką potencjalnego czytelnika, chwała także i mnie!

Kazimierz Kozłowski

Tytuł: „Łuna za mgłą”

Autor: Rafał Dębski

Wydawca: Rebis 2016

Stron: 265

Cena: 32,90 zł




Pobierz tekst:

Mogą Cię zainteresować

Gdzie diabeł nie może, pisarza pośle
Recenzje fantastyczne nimfa bagienna - 9 marca 2015

Autorzy: Grzegorz Piórkowski, Bartłomiej Dzik, Stanisław Truchan, Hanna Fronczak, Karolina Cisowska, Anna…

Jak zaliczyć wpadkę
Recenzje fantastyczne Fahrenheit Crew - 16 kwietnia 2012

Dariusz Domagalski Cherem Fabryka Słów 2011 Stron: 328 Cena: 34,65 zł  …

„Sokół spartański” Conn Iggulden
Nie-fantastyka Conn Iggulden - 12 czerwca 2020

Rok 401 p.n.e. Król perski Artakserkses rządzi imperium rozpościerającym się od Morza…

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Fahrenheit