Autor: J.D. Barker,
Grafika: Paweł Panczakiewicz, Art.Design,
Tytuł oryginalny: "Forsaken"
Wydawnictwo: Wydawnictwo Czarna Owca,
Redakcja: Agnieszka Radzikowska, Ida Świerkocka,
Korekta: Ewa Skibińska, Beata Wójcik,
Tłumaczenie: Tomasz Wyżyński,
Lektor: Łukasz Knopek,
Typ publikacji: papier, ebook, audiobook,
Premiera: 5 czerwca 2024
Wydanie: 1
Liczba stron: 368
Format: 21x13 cm
Oprawa: miękka,
ISBN: 978-83-82527-42-1
Cena: 39.99 PLN
ISBN (ebook): 978-83-82527-43-8
Cena (ebook): 39.99
Więcej informacji: J.D. Barker „Opuszczona”
Fajne, ale…
Z recenzowaniem książek debiutantów jest ten problem, że nigdy nie wiadomo, co z adeptów sztuki pisarskiej wyrośnie. W przypadku „Opuszczona” J.D. Barkera problem mam inny: jest to co prawda jego powieść debiutancka, ale w Polsce wcześniej zostały wydane późniejsze dzieła autora, których jeszcze nie miałem okazji poznać. Nie znajdziecie więc w tej recenzji odwołań ani porównań do innych książek J.D. Barkera, ponieważ oceniam tę książkę „na czysto”, bez bagażu doświadczeń.
„Opuszczona” była nominowana do Nagrody Brama Strokera w kategorii debiut powieściowy, ale zwycięzcą została Maria Alexander z „Mr. Wicker”. I mówiąc szczerze, nie jestem zdziwiony, bowiem powieść Bakera mimo zalet ma też swoje wady. Tak więc nominację jak najbardziej pochwalam, bo mamy do czynienia z książką dobrą, ciekawą jak na debiutanta, ale nie wybitną.
W „Opuszczonej” poznajemy losy z pozoru przykładnej rodziny McAlisterów: święcącego sukcesy pisarskie Thada i będącej z nim w ciąży Rachael oraz ich córki Ashley. W ich domu zaczynają się dziać dziwne rzeczy, a historie z życia tej pary przeplatane są fragmentami z dziennika Claytona Stone’a z 1692 roku, opisującymi proces czarownicy Abigail Williams.
Jeśli czytacie tę recenzję, ale nie mieliście okazji przeczytać opisu książki, to polecam nie czytać zajawki, bo znajduje się w niej (moim zdaniem) nieco zbyt daleko idący spoiler. Nie, nie psuje on przyjemności z czytania, jednak ujawnia odrobinę przedwcześnie to, czego możemy na początku lektury się tylko domyślać.
Niestety sama opowieść jest dosyć sztampowa, i co gorsza nie zawiera żadnych zaskakujących, niekonwencjonalnych zwrotów akcji. Piszę „niekonwencjonalnych”, bo zwroty akcji tam są. Tylko że są one poprawne i poniekąd spodziewane. I to jest jeden z moich dwóch zarzutów co do „Opuszczonej” – hasła: „czarownica”, „groza” i „współczesna rodzina” mówią niemal wszystko zarówno o treści, jak i o formie powieści. Nie otrzymujemy retellingu, zabawy z konwencją, dekonstrukcji dobrze nam znanej opowieści czy – ściślej mówiąc – pewnego nurtu w literaturze grozy. Dostajemy stosunkowo prostą opowieść prowadzącą nas od punktu A do punktu B.
J.D. Baker niewątpliwie potrafi świetnie pisać i budować klimat, a ten zagęszcza się z każdą przeczytaną stroną, historia odkrywana jest przed nami małymi krokami, w których sporo się dzieje, aż nasze oczekiwania osiągają punkt kulminacyjny. Czekałem na jakieś „BUM!” i ostatecznie się nie doczekałem (i to jest mój drugi zarzut) – autor moim zdaniem przegapił lub źle rozplanował punkt kulminacyjny powieści, bo w którymś momencie dowiadujemy się w zasadzie wszystkiego, co najważniejsze, a autor opowieść ciągnie dalej tak, jakby nic się nie stało. Można by napisać, że cała para poszła w gwizdek.
Od momentu, kiedy (niemal) wszystko stało się jasne, jako czytelnik prawie że dosłownie przebierałem nóżkami, żeby dowiedzieć się, jak to wszystko się zakończy. Co dostałem? Moim zdaniem przydługą opowieść drogi. Dosłownie i w przenośni. Mimo że J.D. Baker w podróż Thada wplótł trochę akcji i drobnych zaskoczeń oraz przeplata go wątkiem żony i dziennika, to przez to, że punkt kulminacyjny, wyjaśniający prawie wszystko, mieliśmy już za sobą, czułem się opowieścią nieco znużony. Chciałem krzyczeć „Kończ waść, znudzenia oszczędź!”.
Mimo tak poważnych zarzutów mam ambiwalentne odczucia w stosunku do „Opuszczonej”. Nie jestem w stanie jednoznacznie jej polecać, ale odradzać jej czytania także nie mogę. To dlatego, że mimo wszystko jestem zadowolony z lektury, książka podobała mi się dzięki sposobowi, w jaki autor snuł opowieść w pierwszej jej części. Czuję, że bardzo niewiele pracy wymagałoby przebudowanie, a ściślej poprzestawianie fragmentów powieści tak, aby nie nużyć i pozostawić na koniec to, co było najbardziej zaskakujące.
I na koniec (recenzji), chciałbym pochwalić pracę osób czuwających nad polską wersją językową. „Opuszczoną” czytało mi się bardzo dobrze, nie zauważyłem w niej żadnych błędów czy niezręczności językowych, które powodowałyby, że wytrącałbym się z rytmu czytania. Dobra robota.

Nie zachowuj się jak bydlę!
Po lekturze książki Vitusa B. Dröschera „Reguła przetrwania” powoli dochodzę do wniosku, że powyższe zdanie jest…

Eskimosi i Brytyjczycy
Pewien socjolog (niestety, jego nazwisko wywiało mi z pamięci) pisał pracę, bodajże…

O właściwej rzeczy równowadze
Autor: Helene Wecker Tłumacz: Małgorzata Koczańska Tytuł: „Golem i dżin” t. 2 Wydawca:…