strona główna     -     okładka numeru     -     spis treści     -     archiwum fahrenheita     -     napisz do nas
 
Dominika Repeczko 451 Fahrenheita
<<<strona 02>>>

 

451 Fahrenheita

 

 

No i mamy wakacje. Znaczy nie wszyscy mamy. Głównie dzieci w szkołach i studenci mają. Reszta ma albo nie ma. Częściej chyba nie ma, a może ma?

I jest lato. To znaczy nie do końca jest, bo ani specjalnie ciepło, ani też słonecznie. Czasem jest, ale częściej chyba nie. Zdecydowanie częściej nie. I pada. Ciągle. A ciśnienie jest takie niskie, że człowiek się o nie nieustannie potyka. Chociaż może być, że to o własne nogi się potyka. W każdym razie aura nie sprzyja. Nikt nie zdobył się nawet na nadmuchanie redakcyjnej piłki plażowej, bo i po co? Komu by się chciało na plażę chodzić w taki deszcz? W zasadzie komu by się chciało cokolwiek? Aura nie sprzyja wcale.

Jednak jak to zazwyczaj w redakcjach bywa, słowo pisane ma swoją wartość i wagę. A w kalendarzu napisane na czerwono, że wakacje. A skoro napisane, to znaczy ma wartość i wagę. Krótko mówiąc, wakacje są. Niewątpliwe. A skoro są, to znaczy trzeba udać się na zasłużony wakacyjny wypoczynek. Innymi słowy, na czas jakiś zawiesić działalność na specjalnie wyznaczonym do tych celów kołku.

I wszystko byłoby w porządku, gdyby nie ta potwornie niesprzyjająca aura. Co to ani rusz nie zachęca do wypoczynku. No i to ciśnienie, co ułożyło się wygodnie na samym progu redakcji i z kolei zniechęca do wychodzenia. Zresztą komu by się chciało chodzić gdziekolwiek w taki deszcz? I po co? Tutaj przynajmniej nie wieje. Nie siąpi.

Deszcz podzwania w parapety, komputery mruczą sennie, a taki monitor też świeci i to z pewnością lepiej niż słonko w tym roku. Wśród redakcyjnych papierów o wiele przyjemniej niż mokrym piachu plaży, czy (gorzej jeszcze) w lesie, gdzie nie tylko w zadek zimno, ale i za kołnierz uporczywie kapie. W ostateczności można by też nadmuchać tę piłkę. Nawet nieco skąpanego w słońcu krajobrazu się znajdzie – na pocztówce, co to ją wampir był przysłał z podróży. Jest wcale miło. Byłoby zapewne milej jeszcze, gdyby nie kalendarz. I wakacje. I obowiązkowy wakacyjny wypoczynek.

Z tradycją, to może jeszcze by się udało powalczyć. Nie takim przeszkodom dawaliśmy radę. Ale słowo pisane swoją wartość ma. I wagę. Wypoczynek być musi. A wiadomo, jak człowiek wypoczywa, to nie pracuje. Takie założenia, dyrektywy odgórne i napis na kalendarzu. I tak za aurą niesprzyjającą i leżącym ciśnieniem pojawiła się i konsternacja. Łazić w ten deszcz nie ma gdzie i po co, a siedzieć tak bezczynnie też jakoś hadko. Numer się pojawił nawet później niż zwykle, bo w ramach wypełniania dozwolonych obowiązków pracowaliśmy tak długo, jak tylko się dało, odwlekając przeklęty wypoczynek. Teraz już tylko pilnujemy się wzajemnie, by nie pracować. Też w sumie jakieś zajęcie, może nam zejdzie jakoś ten czas do września.

Aha, wstępniaka nie będzie.

Cóż chcecie? Wakacje.

 

Dominika Repeczko

 




 
Spis treści
451 Fahrenheita
Literatura
Bookiet
Recenzje
Spam(ientnika)
Ludzie listy piszą
Permanentny PMS
Joanna Kułakowska
Adam Cebula
Adam Cebula
M. Kałużyńska
Piotr K. Schmidtke
Andrzej Zimniak
Andrzej Pilipiuk
J. W. Świętochowski
Tomasz Pacyński
Idaho
Agnieszka Kawula
W. Świdziniewski
Romuald Pawlak
Adam Cebula
Adam Cebula
Tadeusz Oszubski
M. Koczańska
Tadeusz Oszubski
Magdalena Kozak
Magdalena Kozak
Jolanta Kitowska
Miłosz Brzeziński
K. A. Pilipiukowie
Andrzej Filipczak
Tomasz Witczak
PanTerka
Andrzej Ziemiański
EuGeniusz Dębski
Richard A. Antonius
Zbigniew Batko
 
< 02 >