Fahrenheit nr 62 - styczeń-marzec 2oo8
fahrenheit on-line - archiwum - archiwum szczegółowe - forum fahrenheita - napisz do nas
 
Publicystyka

<|<strona 14>|>

Japońskie bajeczki dla (nie)grzecznych dzieci

 

 

 

Neko czyli kot

Wszyscy wiedzą, że kot to miłe zwierzątko. Ociera się pyszczkiem o nogi, wskakuje na kolana, mruczy, ewentualnie chodzi po klawiaturze i przeszkadza w pracy. Podziwiamy kocią lekkość kroku i grację. Ale z drugiej strony w mrokach dziejów znajdujemy czasy, gdy kot był na cenzurowanym, już to jako asystent czarownicy, już to jako zwierzę przynoszące pecha. I tutaj właśnie znajdziemy nitkę porozumienia z kulturą odległej Japonii. Współcześni nam Japończycy traktują kota jako przemiłe zwierzę w pełni udomowione lub swoisty totem przynoszący szczęście na zawołanie. Zapomnieli już współcześni, że w mrokach dziejów kryją się opowieści, w których kot jest krwiożerczym stworzeniem o nadprzyrodzonych zdolnościach i niepohamowanym apetycie na ludzkie mięso. A to już ociera się o czystą fantastykę.

 

* * *

 

Pierwsze zapiski dotyczące obecności kotów w Japonii dotyczą kręgów dworskich i pochodzą z ósmego wieku. Kot był ulubionym zwierzęciem arystokracji i był chętnie przygarniany, pieszczony i hołubiony. Cesarz Uda, panujący w dziewiątym wieku, hodował czarnego kota, najprawdopodobniej sprowadzonego z Chin, gdyż takie były najmodniejsze. W licznych dziennikach prywatnych i literaturze pięknej japońskiej epoki dworskiej bardzo często jest mowa o ukochanych kotkach dygnitarzy, traktowanych iście po królewsku. Zwierzątko wykorzystano nawet w najstarszej japońskiej powieści „Opowieść o księciu Genji” w scenie pierwszego spotkania dwójki protagonistów – następnie kotek staje się pociechą cierpiącego z miłości mężczyzny.

Jednakże popularne wierzenia dotyczące kotów szły w odrobinę innym kierunku. Trudno byłoby zapewne ustalić od kiedy, ale kot zaczął być uważany za zwierzę groźne. W efekcie w zapiskach z dwunastego wieku znajdujemy informacje, że sny o kotach są złym omenem i bywają uważane za przyczynę rytualnego zbrukania. W późniejszych okresach uważano też, że taki sen jest oznaką zajścia w ciążę. W efekcie zaczęły pojawiać się wierzenia i opowieści łączące koty z magią i nadnaturalnymi mocami, ze światem duchów i demonów. Należący do demonów kot jest stworzeniem złym i złowieszczym. Opowiadano straszne historie o zwierzętach starych i rudych, zwierzętach z długim ogonem, wreszcie także o trójkolorowych kotach, które miały siać grozę pośród ludu. Japońskie koty mają przeważnie krótkie ogony, przypominające kikut, więc prawdopodobnie zwierzę z długim ogonem traktowane było jak odmieniec, siła nieczysta. Mniej obawiano się kotów białych i czarnych – szczególnie czarne okazywały się być pożyteczne dla rybaków i żeglarzy, którzy lubili trzymać je na statkach i głęboko wierzyli, że zwierzę to potrafi przepowiadać pogodę. Gdzieniegdzie wierzono, że czarny kot jest też lekarstwem na melancholię i kurcze żołądka, aczkolwiek nie chodziło raczej o zastosowania doustne. Stopniowo również koty trójkolorowe i dwukolorowe zaczęły być kojarzone ze szczęściem i pomyślnością i to zarówno dla rybaków, jak i kupców. Łaciate dachowce stały się symbolem kupieckiej gościnności.

Genezę wiary w to, że kot potrafi ściągnąć klientów, gości i fortunę przedstawia opowieść o kurtyzanie z Edo. Niejaka Usugumo hodowała kota i jak typowa kobieta w Edo dbała o niego, zakładała mu obróżkę i dzwoneczek, żeby zwierzątko się nie zgubiło i nie odstępowali siebie na krok. Pewnego dnia jednak kotek okazał się być tak natarczywy, że zdenerwował klienta Usugumo. Mężczyzna obciął głowę kota, która poleciała pod sufit i zagryzła zaczajonego tam węża. Smutek kurtyzany z powodu straty ukochanego pupilka nie znał granic. Wreszcie jeden z jej adoratorów podarował Usugumo na pocieszenie podobiznę jej kota z lewą łapką podniesioną do ucha. Kurtyzana często bawiła się figurką, a jednocześnie przychodziło do niej wielu gości. Stąd też zaczęto wierzyć, że kotek przyciąga do niej klientów.

Niech więc nie zdziwi się wędrowiec będąc w Japonii, że przy większości punktów handlowych ujrzy figurkę siedzącego kota podnoszącego łapkę do ucha w japońskim geście przywoływania. W cytowanej powyżej opowieści przejawia się wiara Japończyków w to, że koty wyczuwają gości i drapią się wtedy w ucho lub myją pyszczek. Stąd pojawienie się figurek tak zwanych maneki-neko: kotów zapraszających. Zgodnie z popularnymi poglądami, trójkolorowa figurka ma przynosić szczęście równie intensywnie, co kot o trójkolorowym futrze, więc najwięcej można spotkać biało-czerwono-zielonych statuetek w witrynach i przy wejściach do punktów handlowych. Z powodów oszczędnościowych produkowane jest sporo białych maneki-neko i te najczęściej są sprzedawane jako pamiątki. Czarne kotki zapraszające stosowane są jako amulety odpędzające zło. Spory wysiłek marketingowy włożono też w wymyślanie symboliki dla różnokolorowych figurek maneki-neko, na przykład różowy miałby przyciągać miłość. Patrząc na sklepy z pamiątkami w Japonii, można z niezachwianą pewnością stwierdzić, że potęga maneki-neko działa – jego sprzedaż to świetny interes

Japońskie koty bardzo długo były trzymane w ścisłym zamknięciu w domach. Jednakże w 1602 roku władze kraju zarządziły, że koty powinno się wypuścić na wolność w celu zwalczania plagi szkodników atakujących jedwabniki. Zabroniono także handlu zwierzętami. W przekazach pisanych znajdujemy historię, w której koty zostają uwolnione aby zwalczać plagę szczurów. Prześladowane gryzonie skarżą się nawet mnichowi ze świątyni buddyjskiej na swój okrutny los spowodowany wypuszczeniem drapieżników. Jednak w kolejnym śnie staje przed mnichem rudy, pręgowany kot i opowiada o rodowodzie japońskich kotów. I tak miałyby one być potomkami indyjskich i chińskich tygrysów, które przybrały skromniejszą postać stosownie do rozmiaru Japonii jako kraju, dlatego też w Japonii nie ma tygrysów. Kiedy dotarły na wyspy, ludzie ukochali je tak bardzo, że uwiązali je przy sobie. Koty nie mogły więc ani polować, ani nawet napić się wody, kiedy były spragnione, a Japończycy nie rozumieli kocich próśb, ponieważ zwierzęta władają tylko indyjskim językiem sanskryckim. Dopiero dekret władcy uwolnił koty, które od tego czasu są mu niezmiernie wdzięczne.

Interesująca w tej opowieści jest stwierdzenie, że koty porozumiewają się językiem sanskryckim. Jeżeli ktoś potrafi – proponuję spróbować własnych sił w konwersacji.

W opowieści o kurtyzanie Usugumo zwraca uwagę fakt, że kot tak bardzo kochał właścicielkę, że stracił życie, a mimo tego udało mu się zabić zagrażającego jej węża. Jest to świadectwo dość powszechnej wiary w to, że kot stara się chronić swojego właściciela. Na przykład w historii wiernego kota – zwierzę należało do szesnastoletniej dziewczyny. Nie odstępowało jej do tego stopnia, że ojciec powziął podejrzenia, że kot jest złym demonem i chce ją zaczarować. Tymczasem zwierzę przemówiło do ojca we śnie i przekazało, że w spiżarni od długich lat zamieszkuje wielki stary szczur, zakochany w młodej panience. Kot nie może go zabić sam, dlatego przede wszystkim pilnuje swojej pani. Powiedział też ojcu, żeby pożyczył mu do pomocy innego kota – wyjątkowo łownego i silnego – od sąsiada. Tak też zrobił ojciec. Koty zabiły wielkiego jak one same szczura, ale przypłaciły walkę śmiercią od poniesionych ran. Wzruszająca historia kończy się pochowaniem dzielnych zwierząt ze wszystkimi honorami w świątyni buddyjskiej.

 

* * *

 

Istnieją dwa główne przerażające i złowrogie wcielenia kota japońskiego. Pierwsze to bakeneko, typowy japoński youkai, czyli kot demoniczny – obdarzony złą mocą, zjada ludzi po to, aby przybrać ich postać. Jego ofiarami najczęściej padają kobiety. Podobno kot zamienia się bakeneko, gdy przekroczy dziesiąty rok życia. W dawnych czasach, gdy w Japonii stosowano powszechnie lampy olejowe, wierzono, że duchy kotów lubią wylizywać olej z tych lamp. A to dlatego, że w tamtych czasach oleje roślinne były drogie i do lamp stosowano głównie olej pozyskiwany z sardynek. I tak archetypicznym obrazem bakeneko stał się moment, w którym kot pojawia się przy lampie i wylizuje z niej olej.

Drugim demonicznym wcieleniem kota występującym w japońskim tradycyjnym bestiariuszu jest nekomata. Różnice między nim a bakeneko są dość niejasne i często oba typy kotów są mylone. Najprościej wyjaśnić różnicę, zwracając uwagę na ogon: jeśli ogon kota rozwidla się, to jest to nekomata (dosłownie: kot o rozwidlonym ogonie). Mówi się, że koty po osiągnięciu sędziwego wieku przechodzą przemianę w istotę demoniczną. Zależnie od napotkanej tradycji, dochodzi do tego po dziesiątym lub czterdziestym roku życia zwierzęcia. Nekomata potrafi mówić językiem ludzi, a jego zewnętrznym znakiem szczególnym jest, jak to wynika z nazwy, rozdwojona końcówka ogona. Według niektórych przekazów końce ogonów mają kształt narzędzi do przyszpilania. Głównym zajęciem wszystkich demonicznych kotów jest zabijanie ludzi, zjadanie ich ciało i przybieranie ich postaci. Rozrywką zarezerwowaną dla kotek jest pojawianie się w snach mężczyzn i odbieranie im duszy. Najsilniejsze są czarne nekomata, a niektóre z tych kotów posiadły wiedzę tajemną, która pozwala im żyć wiecznie. Człowiek powinien więc bardzo uważać i nie prześladować kotów, ponieważ możne zostać przeklęty przez demona. Brutalne zabicie kota może doprowadzić do tego, że będzie nas prześladował jego cierpiący duch.

Nie przywiązujmy się jednak do powyższej hierarchii kotów. Zależnie od regionu i tradycji, okazać się może, że to nekomata w miarę jak się starzeje i nabiera mocy, zamienia się w bakeneko, potężniejszą formę demonicznego kota. W opowieści wywodzącej się z Echigo (obecnie prefektura Niigata położona przy zachodnim wybrzeżu wyspy Honshu) kot o rozwidlonym ogonie jest wyraźnie słabszą formą demona.

 

Ognie nekomata

W pewnym domu samurajskim co noc pojawiały się ogniste kule niewiadomego pochodzenia. Miały wielkość zaciśniętej pięści, unosiły się parę centymetrów nad ziemią i przenikały do pokoi śpiących domowników, którzy budzili się przerażeni. Same ognie nie przeszkadzałyby może tak bardzo, ale w pokojach, gdzie nie przybywali żadni ludzie, rzeczy przemieszczały się samoczynnie. Niekiedy śpiący ludzie budzili się odwróceni w zupełnie inną stronę niż gdy zasypiali. Trwało to jakiś czas, ale pan tego domu należał do ludzi, którzy nie dają się łatwo zastraszyć.

Tymczasem plotka o tajemniczych ognikach rozniosła się po całej prowincji i w efekcie zaczęli zjeżdżać się goście, którzy chcieli zobaczyć dziwne zdarzenia. Było to niezwykle wręcz kłopotliwe dla pana domu. Postanowił więc zdemaskować sprawcę i rozprawić się z ognistymi kulami.

Pewnego dnia około zachodu słońca pan wyszedł do ogrodu i zauważył bardzo starego kota nakrywającego głowę czerwonym materiałem. Co niezwykłe, zwierzę stało na gałęzi drzewa, podpierając się jedynie na dwóch tylnych łapach i na ogonie. Pan domu uznał to za tak podejrzane, że chwycił za łuk i strzelił do kota. Zwierzę przeszyte nagle strzałą wydawało się niewzruszone, zebrało siły i odgryzło strzałę. Okazało się jednak, że był to jedynie ostatni przejaw siły przed śmiercią. Kot wyczerpany zdechł. Pan domu podszedł do martwego ciała i stwierdził, że zwierzę mierzyło półtora metra a jego ogon rozwidlał się. Najwyraźniej był to nekomata, demoniczny kot.

A po śmierci kota dziwne wydarzenia w domu ustały całkowicie jak ucięte nożem.

 

* * *

 

Opowieści o bakeneko możemy rozpocząć od historii kota rozbójnika, który grasował w prefekturze Hiroshima. Była tam położona Kocia Góra, słynna z zamieszkującego ją kota rozbójnika. Rzucał się on na każdego wędrowca przemierzającego przełęcz i pożerał biedaka. Pewnego razu przez przełęcz podróżował kapłan, który zatrzymał się tam po zmierzchu, by odpocząć. Natychmiast pojawiły się w pobliżu dwa koty i węsząc, wołały do siebie: gdzieś tu było jedzenie! Kapłan, jak można sobie wyobrazić, zesztywniał ze strachu i leżał jak trusia. Ale koty i tak nie mogły go znaleźć, aż wreszcie odeszły. Mówi się, że to bóstwo zasłoniło kapłana przed wzrokiem demonicznych kotów, ponieważ gdy wrócił do swojej świątyni, zastał opuszczone zasłony przybytku. Głęboka symbolika miała zapewne oznaczać znak od bóstwa, które osłoniło kapłana przed wzrokiem złych zwierząt tamtej niebezpiecznej nocy.

Bardziej typową historią dla horrorów z kotkiem w roli głównej jest opowieść o samuraju, który przyniósł do domu rudego kota dla matki. Nierozważny syn zapewne nie zdawał sobie sprawy z tego, jak wielkim zagrożeniem mógł stać się rudy kot! Matka bardzo się do zwierzaka przywiązała. Zaczęły dziać się dziwne rzeczy – z domu zniknęły dwie służące, pewien sługa, kopiąc w ogrodzie, znalazł zagrzebane w ziemi doczesne resztki nieszczęsnych kobiet. Wtedy też matka samuraja nastraszyła sługę tak, żeby nikomu o tym nie mówił. Tymczasem do uszu syna dotarły plotki, iż sąsiedzi widzieli jego matkę, jak obmywa w strumieniu usta z krwi, zaś na widok psa żwawo przeskoczyła płot i uciekła do domu. To wszystko sprowokowało dzielnego samuraja do poszukiwań, podczas których odkrył, że kot zjadł jego matkę, przybrał jej postać, a następnie dalej żywił się służącymi. Nie było innego wyjścia – samuraj poszczuł fałszywą matkę psami, które ją rozszarpały.

Jak widzimy, w japońskich opowieściach koty często żywią się ludzkim mięsem. Zaczynają od pożarcia słabszej starszej kobiety i przyjęcia jej postaci w celu lepszego podejścia kolejnych ofiar. Po pierwszym daniu kot brał na celownik córkę lub inną młodą kobietę w domu. Nie wiadomo, jakby się to kończyło, gdyby nie dzielni samurajowie, ratujący z opresji całe rodziny.

Najsłynniejszą opowieścią o straszliwym i potężnym demonicznym kocie jest historia o rodzinie książąt Nabeshima z dawnej prefektury Hizen (obecnie Saga, centralna Japonia).

 

Wampiryczny kot Nabeshima

W domu księcia Hizen mieszkała dama rzadko spotykanej urody, pani Otoyo. Była ona książęcą faworytą i żadna inna kobieta nie mogła rywalizować z jej wdziękiem i urokiem. Pewnego razu, gdy książę siedział z nią w ogrodzie, wdychając zapach kwiatów do samego zachodu słońca, żadne z dwojga kochanków nie zauważyło, że są śledzeni przez wielkiego kota. Otoyo pożegnała się ze swym panem, powróciła do swoich pokoi i położyła się spać. Około północy jednak obudziła się i zobaczyła wielkiego kota przyglądającego się jej uważnie. Krzyknęła, ale było już za późno – kocur skoczył i zagłębił zęby w jej delikatnym gardle. Następnie kot wydrapał Otoyo płytki grób pod werandą, gdzie pochował kobietę. Sam zaś przybrał jej ludzką postać, aby zyskać dostęp do księcia. Książę oczywiście nie podejrzewał nawet, że piękna kochanka stała się ofiarą bestii i tak naprawdę ma na celu wyssanie z niego całej siły życiowej. Dzień za dniem siły księcia słabły, twarz bladła i coraz bardziej książę przypominał człowieka cierpiącego na ciężką chorobę.

Nagła zmiana w wyglądzie pana zaalarmowała jego doradców i żonę. Zwołali więc radę medyków, którzy przepisali wiele różnych lekarstw. Żadne, niestety, nie pomagało. Książę cierpiał okrutnie szczególnie w nocy, gdy dręczyły go straszliwe sny. Doradcy nakazali więc setce wasali czuwać przy łożu pana całą noc. Jednakże już pierwszej nocy straży około dziesiątej wszyscy strażnicy poczuli tak straszliwą senność, że wszyscy się pospali. Wtedy to fałszywa Otoyo przyszła do księcia i nękała go do samego rana. Trwało to kilka nocy, aż zaniepokojeni doradcy postanowili osobiście sprawdzić, co się dzieje. Niestety, ich również pokonała tajemnicza senność.

Doradcy księcia szybko wyciągnęli wnioski z wydarzeń nocy. Uznali, że niewyjaśniona senność i choroba księcia wskazuje na działanie złej siły magicznej. Zobowiązali więc kapłana świątyni buddyjskiej, Ruitena, do modlitwy w intencji uzdrowienie ich pana.

Ruiten dobrze, choć bezskutecznie, wywiązywał się z obowiązku. Pewnej nocy, gdy skończył właśnie liturgię, zauważył w ogrodzie świątyni przystojnego młodego wojownika obmywającego się w świątynnym źródle. Mężczyzna ubrał się, po czym stanął przed statuą Buddy i żarliwie modlił się za zdrowie księcia. Ruiten patrzył nań z podziwem i gdy wojownik zbierał się do odejścia, zatrzymał go. Okazało się, że młodzieniec jest żołnierzem piechoty Nabeshimów, nazywa się Ito Soda. Z powodu niskiego statusu społecznego nie mógł uczestniczyć w nocnym stróżowaniu przy łożu księcia, a tymczasem niczego nie życzył sobie bardziej niż wyzdrowienia pana. Ruiten nie mógł nacieszyć się żarliwą lojalnością i oddaniem wojownika. Uronił łzę ze wzruszenia, po czym wytłumaczył młodzieńcowi, że choroba księcia jest naprawdę bardzo dziwna, a szczególnie dziwne jest to, co dzieje się ze strażą każdej nocy. Ito Soda uznał, że to muszą być złe czary i zobowiązał się, że jeśli tylko zostanie dopuszczony do pokoi pana, nie podda się senności i zdemaskuje demona, który dręczy księcia.

Niska ranga naszego dzielnego żołnierza spowodowała, że Ruiten musiał użyć wszystkich swoich wpływów, aby Ito mógł zasiąść pośród nocnej straży księcia. Doradcy pozytywnie ocenili czystość motywów młodzieńca i pozwolili mu trzymać straż wraz z innymi wasalami.

Ito zasiadł więc w kręgu naokoło łoża, gdzie spał książę, wraz z setką innych wasali. Mimo że starali się czuwać, około godziny dziesiątej wszyscy stopniowo poddawali się znużeniu i zasnęli głębokim snem. Ito również czuł, że ogarnia go przemożna i nieodparta senność, którą można pokonać tylko ekstremalnymi środkami. Na szczęście był przygotowany. Wyjął arkusz natłuszczonego papieru, usiadł na nim, a następnie wyciągnął niewielki sztylet z fałd szaty i wbił go sobie w udo. Ból zdecydowanie go obudził. Ale po chwili znów poczuł, że ogarnia go znużenie, więc przekręcił nóż w ranie tak, aby ból stał się prawie nie do wytrzymania. W ten sposób wytrzymał aż do momentu, gdy przesuwne drzwi się otworzyły i do pokoju weszła piękna kobieta. Myśląc, że wszyscy strażnicy śpią, uśmiechnęła się złowieszczo i zbliżyła do posłania księcia. Lecz wtedy zauważyła, że jeden z mężczyzn jej się przygląda. Podeszła więc do niego i wypytała, jakim cudem udało mu się nie zasnąć. Dowiedziawszy się, jakiej metody użył wojownik, nie mogła nie podziwiać jego oddania panu. Ale nieustępliwy wzrok młodego człowieka, który domyślił się już, że ma przed sobą damę Otoyo, nie pozwolił demonowi rzucić zaklęć na księcia. Chcąc nie chcąc, fałszywa kobieta opuściła pokój księcia, który spędził noc nie niepokojony.

Gdy inni strażnicy obudzili się o poranku i zobaczyli poświęcenie Ito, odeszli do domów z ciężkimi sercami, wstydząc się swej słabości. Młody wojownik udał się do doradców księcia i opowiedział wszystko, co wydarzyło się w nocy. Pośród oznak najwyższego podziwu, doradcy poprosili Ito, aby trzymał straż jeszcze jedną noc. I znów Otoyo przyszła do pokoju księcia, gdy wszyscy spali, lecz przytomny wzrok młodego wojownika rozpraszał ją na tyle, że odeszła niepocieszona.

Książę, spędziwszy kilka spokojnych nocy, zaczął wracać do zdrowia, co wywołało oczywiście wielką radość. Ito został awansowany do wyższej rangi, zaś fałszywa Otoyo musiała porzucić myśl o nocnych wizytach, więc i czar senności przestał działać. Młodzieniec uznał jednak, że to dość podejrzane, iż przestała przychodzić. Wyznał więc doradcom, że Otoyo jest najprawdopodobniej demonem i przyczyną wszystkim kłopotów. Na co książęcy doradca stwierdził beztrosko: „Zabijmy ją więc”. Ito udał się do pokoi damy pod pretekstem przekazania jej wiadomości od księcia. Wręczył jej list i próbował zabić sztyletem, ale fałszywa Otoyo była szybsza – odskoczyła i chwyciła halabardę. Dopiero widząc, że nie pokona młodego wojownika, nagle z pięknej kobiety przemieniła się w wielkiego kota, który po ścianach wyskoczył na dach. Zaczajeni na zewnątrz żołnierze próbowali go ustrzelić, ale chybili i bestia uciekła w góry.

Wiele jeszcze nieszczęść sprowadził demoniczny kot na ludzi, zanim ostatni z książąt Hizen ogłosił wielką obławę, podczas której zwierzę ubito.

Niemniej po ucieczce demona książę całkowicie odzyskał zdrowie, a Ito Soda został sowicie nagrodzony.

 

* * *

 

Na zakończenie pozwólcie, że przytoczę garść ciekawostek i powiedzonek związanych z kotami. Przede wszystkim związki kotów i kurtyzan nie wywodzą się jedynie z opowiastek. Kociej skóry używano do sporządzania instrumentów muzycznych shamisen, na których grały gejsze. Z tego to powodu zarówno instrumenty jak i gejsze zaczęto często nazywać neko (kot). W języku japońskim jest sporo idiomów związanych z kotami. Na przykład ten, kto nie może jeść gorących potraw ma „koci język” (nekojita) – czyli bardzo wrażliwy na ciepło. Dynia bywa nazywana „kocimi jajami” (neko no kintama). Jeżeli coś jest mało istotne i równie dobrze może tego nie być, określane bywa neko no shippo („koci ogon”), zapewne w odniesieniu do ogonów japońskich kotów. Ukrywanie swoich prawdziwych intencji to „kocie przykrycie” (neko kaburi). Najbardziej zabawne jest niewątpliwie określenie neko o daku – „objąć kota” – gdyż tak mówiło się o wynoszeniu na lewo przez pomocnika w gorzelni ryżu, z którego warzono sake.

 

Do opracowania artykułu korzystałam z następujących źródeł:

J. Tubielewicz, Mitologia Japonii, Wyd. Artystyczne i Filmowe, Warszawa 1986

A.B. Mitford, Tales of Old Japan, Tuttle Publishing, 2002

Stephen Addiss, Japanese Ghosts and Demons, George Braziller, 2001

oraz ogólnie dostępnych w Internecie materiałów

 


< 14 >