Fahrenheit nr 67 - październik 2oo9
fahrenheit on-line - archiwum - archiwum szczegółowe - forum fahrenheita - napisz do nas
 
Publicystyka

<|<strona 14>|>

Wikińskie gdybanie, część 3

 

 

Brak Normandii

 

Najazdy wikingów na zachodnie wybrzeże Europy nasilały się z roku na rok, a piraci z północy coraz pewniej poczynali sobie i wewnątrz państwa zachodniofrankijskiego. Do tego należy dorzucić wewnętrzne tarcia między dwoma pretendentami do tronu (czasami rządzącymi współdzielnie) – Karolem III Prostym (zwanym też Prostakiem) i Odonem z rodu Robertynów. Jeśli dodamy do tego jeszcze zakusy wschodnich Franków (przyszłe Cesarstwo Niemieckie), dążących do ponownego zjednoczenia monarchii karolińskiej, to jasnym się staje, że sytuacja państwa zachodniofrankijskiego była co najmniej nieciekawa. Z jednej strony szarpane przez wilki morskie z Północy, z drugiej kąsane przez rosnące w siłę przyszłe państwo niemieckie, a od środka rozrywane przez wewnętrzne kłótnie i knowania. Trzeba było znaleźć rozwiązanie tej sytuacji, czyli zlikwidować przynajmniej jedną siłę wyniszczającą państwo. Padło na wikingów.

Karol Prosty, chcąc zdyskredytować zwycięstwa swego konkurenta do tronu, Odona (wybrano go na króla za szereg zwycięstw nad wikingami), a jednocześnie powstrzymać najazdy wikińskie, zaczął paktować z normańskim jarlem Rollonem i ofiarował mu ziemie nad dolną Sekwaną w okolicy Rouen. W zamian za to wiking musiał chronić wybrzeże francuskie przed swymi pobratymcami i złożyć hołd władcy zachodniofrankijskiemu. Jarl Rollon zgodził się na wszystkie warunki stawione przez Karola. Legenda opowiada, że wódz wikingów, podczas uroczystości nadania mu lenna, nie chciał zgodzić się na klęknięcie przed królem, uniemożliwiając w ten sposób postawienie królowi stopy na karku, co miało symbolizować służbę lenną. Karol Prosty nie mógł pozwolić na takie odstępstwo od tradycji, ale jednocześnie potrzebował jarla i jego wikingów. Rozwiązaniem sytuacji zajął się sam Rollon. Poderwał nogę stojącego na tronowym podwyższeniu króla, omal go nie wywracając i założył ją sobie na bark, samemu będąc w pozycji wyprostowanej. Karol mógł, z pomocą przytrzymujących go dworzan, dopełnić formalności, a Rollon bez ujmy na honorze przyjąć lenno.

Wraz z nadaniem ziem Rollonowi ustały najazdy wikińskie, pozwalając w ten sposób Karolowi Prostemu zająć się spokojnie wschodnimi granicami swego państwa, jak i swym konkurentem Odonem. Polityka wschodnia Karola Prostego doprowadziła w 920 roku do traktatu w Bonn, który regulował zależności między obydwoma państwami, ostatecznie dzieląc monarchię karolińską na Królestwo Wschodnich Franków i Regnum Teutonicorum (Królestwo Niemieckie). Starcia i zatargi z rodem Robertynów, skąd wywodził się Odon, trwały jeszcze blisko sto lat.

Pokój na granicy między dwoma państwami pokarolińskimi zmusił Regnum Teutonicorum, które już właściwie zerwało z tradycjami karolińskim, a przychylało się bardziej ku Sasom i władzy plemiennej, do zmiany kierunku ekspansji z zachodniej na wschód i północ. Zaczęto chrystianizować i uzależniać od Regnum Słowian Zachodnich, co w niedługim czasie miało doprowadzić do konfliktów miedzy innymi z naszym Mieszkiem I, doprowadzając w końcu do chrztu państwa Piastów w 966 roku. Z kolei naciskane na północy państwo duńskie, zmuszone było odstąpić rodzącej się potędze niemieckiej Holsztyn.

Księstwo Normandzkie bardzo szybko odstąpiło od tradycji wikińskiej. W ciągu jednego pokolenia przyjęło chrzest, a wśród wikingów zaczął dominować język francuski. Również wśród imion kolejnych władców Księstwa bardzo szybko pojawiły się francuskie miana, co świadczyłoby o dużych wpływach kultury frankońskiej. Jedno co pozostało niezmienne w duchu Księstwa Normandzkiego to wikińska zawziętość, pragnienie bogactw i niesamowita energia, która pozwoliła im podbić Anglię, wyprzeć Bizancjum z  Sycylii i południowych Włoch, a także stanowić główny żywioł w pierwszych wyprawach krzyżowych.

Przejdźmy teraz do gdybania. Oto Rollon odmawia przyjęcia lenna i zostawia Karola Prostaka przy jego tronie z do połowy uniesioną nogą. Wikingowie nadal najeżdżają wybrzeże frankońskie, sprawiając coraz więcej kłopotów ludności, jak i władcom Frankonii. Jednocześnie nie wzrasta, jak to miało miejsce w X w., ekspansja na Irlandię i Anglię. Po prostu Duńczycy wybierają bliższe tereny, do których można dopłynąć linią brzegową, pozostawiając łupienie Albionu Norwegom. To z kolei sprawia, że Anglia rośnie w siłę i mogłaby się powtórzyć sytuacja z poprzedniego felietonu.

Wróćmy jednak na kontynent. Nie ma Normandii, a wschodni Frankowie borykają się z atakami ze wszystkich stron. Powstanie Regnum Teutonicorum, w którym zaczyna przeważać żywioł germański, a sama struktura państwa coraz bardziej odbiegająca od wzorów karolińskich, sprawia, że oczy młodego państwa są stale zwrócone na zachód, na Królestwo Wschodnich Franków. Sytuację tę wykorzystują zachodni Słowianie, a najbardziej Piastowie, skryci przed teutońskim mocarstwem za plecami Wieletów i Obodrzyców, czyli najdalej wysuniętych na zachód plemion słowiańskich. Państwo Piastów, umocniwszy swoją władzę, pod koniec panowania Mieszka I, podbija całe Pomorze i graniczy z Regnum Teutonicorum oraz Danią. Być może traci też na rzecz Czechów bądź Rusi Kijowskiej Małopolskę albo nawet nie wykazuje zainteresowania tamtym regionem. Za ta zachodnia granica Państwa Piastów opiera się na Łabie. Bolesław Chrobry, chcąc umocnić swoją władzę, przyjmuje chrzest, a wraz z nim czyni to również jego państwo. Jest to proces pokojowy, bez słynnego wybijania zębów za nieprzestrzeganie postu. Pokojowy dlatego, że część „obywateli” Państwa Piastów przeszła na chrześcijaństwo już wcześniej. Chrobry, mając poparcie papieża, obwołuje się królem, jednocześnie obiecując Rzymowi, że zajmie się chrystianizacją Prus i Litwy. Dopiero teraz Regnum Teutonicorum zauważa, że pod ich bokiem wyrosło silne państwo słowiańskie, które wspierając się Duńczykami, cieniem wisi na wschodniej granicy państwa niemieckiego. Wchłonąwszy Państwo Wschodnich Franków i stając się Rzymskim Cesarstwem Narodu Niemieckiego, dopiero teraz zwraca swe oczy na wschód i zaczyna prowadzić ostrzejszą politykę, domagając się uznania przez Chrobrego cesarza niemieckiego jako swego suwerena. Chrobry odmawia i dochodzi od wojny dwóch potęg. Powiedzmy, że Cesarz wygrywa i Chrobry musi uznać wyższość władzy cesarskiej nad jego królestwem. Nie pozbawia to jednak władcy piastowskiego autonomii. Umiera Chrobry, a jego syn, Mieszko II, nawiązuje bliższe kontakty z cesarstwem, jednocześnie skupiając się na chrystianizacji północnego-wschodu. On i jego potomkowie nawracają w ciągu stu lat Prusy i Żmudź, umacniając w ten sposób swoją pozycję na wschodzie. Dochodzi wtedy do rozbicia dzielnicowego, charakterystycznego dla całej ówczesnej Europy. Po około dwustu latach państwo polskie znowu wraca do scentralizowanej władzy. Do granic państwa nie udało się jednak włączyć ziem pomiędzy Łabą i Odrą, które przeszły w ręce niemieckie, a także Żmudzi, która przypadła Litwie. Polska za to dołączyła do swej dziedziny Małopolskę i osłabione najazdami tatarskimi państwo kijowskie.

I oto mamy rok 1350. Anglicy rosną w siłę na swojej wyspie, Cesarstwo Niemieckie sięga Odry, polska granica na zachodzie jest identyczna z obecną, wschodnie ziemie ostatnich Piastów obejmują Prusy, Mazowsze, Grody Czerwieńskie, Kijów, a władcy polscy ostrzą sobie zęby na Litwę i Węgry. Nie ma Zakonu Krzyżackiego, który tyle nam krwi napsuł, nie ma procesu zniemczania zachodnich rubieży. Polska, połączona z Litwą unią personalną, kieruje swoje oczy na Inflanty, Szwecję i Moskwę. Na wschodzie powstała niebywała potęga, z którą liczyć musi się zarówno Europa Zachodnia, jak i Bliski oraz Daleki Wschód. Później, po zrównaniu w prawach Kozaków, powstaje Rzeczpospolita Trojga Narodów skutecznie opierając się Turcji czy Państwu Moskiewskiemu i tworząc trwałe potężne imperium, a wszystko to dzięki urażonej dumie normańskiego jarla Rollona...

W następnym felietonie zajmę się potencjalnymi konsekwencjami udanej kolonizacji przez grenlandzkich wikingów Ameryki Północnej.

 

Wojciech Świdziniewski - 1975-2009


< 14 >