Mapa Ukrainy
ISSN: 2658-2740

[Recenzja] Antologia „Tarnowskie Góry: Miejskie opowieści 2”

Recenzje fantastyczne Hanna Fronczak - 11 października 2024
Tytuł: "Tarnowskie Góry Miejskie Opowieści 2"
Autor: Anna Hrycyszyn, Artur Olchowy, Marta Ryczko, Kamil Łysik, Ołeksij Gedeonow, Aleksandra Bednarska, Sławomir Ziemianek, Kazimierz Kyrcz Jr, Zeter Zelke, Wołodymyr Arieniew, Alicja Trojan,
Grafika: Krzysztof Stręcioch, Mirosław Ogiński,
Cykl: Tarnowskie Góry
Wydawnictwo: Almaz,
Redakcja: Marta Kładź-Kocot,
Korekta: Krzysztof Wójcikiewicz, Bogdan Szyma,
Tłumaczenie: Paweł Laudański, Iwona Czapla,
Typ publikacji: papier, ebook,
Premiera: 4 września 2024
Wydanie: 1
Liczba stron: 422
ISBN: 978-83-968392-5-1
Cena: 54.99 PLN
ISBN (ebook): 978-83-968392-6-8
Więcej informacji: Antologia „Tarnowskie Góry. Miejskie Opowieści 2”

Dziesięć historii, a każda inna

Antologia „Tarnowskie Góry. Miejskie opowieści 2” była pierwszym zbiorem z tej serii, który trafił w moje ręce. Kompletnie nie wiedziałam, czego się po niej spodziewać, ale jeśli przed lekturą miałam jakikolwiek wątpliwości, po przeczytaniu zniknęły bez śladu.

Mam kilka refleksji – pierwsza z nich jest taka, że jeśli chodzi o promocję regionu, wydawanie antologii tematycznych połączonych miejscem akcji ociera się o geniusz. Druga – że zbiór powinny tworzyć naprawdę dobre opowiadania, bo wtedy miasto będzie kojarzyć się z czymś fajnym i pozytywnym. A oto trzecia, chyba najważniejsza: autorzy opowiadań dostają ciężki orzech do zgryzienia, bo nie wszyscy z nich znają miasto na tyle dobrze, by podczas pisania poruszać się w nim swobodnie i oddać klimat miejsca.

Spośród opowiadań zawartych w tym tomie chyba tylko dwa naprawdę dzieją się w Tarnowskich Górach. Jeśli wymienilibyśmy nazwy ulic i punktów charakterystycznych, reszta mogłaby rozgrywać się w jakimkolwiek mieście w Polsce, a pewno także i poza jej granicami (przy czym w jednym przypadku taka „przypadkowość” ma uzasadnienie fabularne). Czy to wada? Nie wiem. Wszystkie opowiadania trzymają dobry poziom. Choć – i może to nie jest przypadek – najbardziej przypadły mi do gustu te historie, które są mocno umiejscowione właśnie w Tarnowskich Górach, a nie w defaultowym mieście położonym w defaultowej krainie.

Pierwsze z nich to „Więzy” Anny Hrycyszyn. Co może łączyć japońskie demony ognia i synów pracownika tarnogórskiego Fazosu? Na pozór nic, ale to istotnie pozór. Autorka połączyła zdawałoby się niepołączalne wątki i stworzyła zajmującą opowieść, w którą, choć zawiera sporo fantastyki, bardzo łatwo uwierzyć.

Druga opowieść to „Garść wspomnień” Sławomira Ziemianka. Nie wiem, czy zaprezentowane historie istotnie miały miejsce, czy zostały wymyślone (lub nieco podkoloryzowane) przez autora, ale wiem, że dzięki nim przeniosłam się do świata, który już nie istnieje. Do polskiego miasta z lat 80. i początku 90. XX wieku z całą jego specyfiką – i było ono dokładnie takie, jak miasta z tych lat pamiętam. W tekście pobrzmiewają odległe echa Śląska z powieści Edmunda Niziurskiego, w których grupa chłopców przeżywała niezwykłe przygody w zwyczajnych wsiach i miasteczkach.

„Strach się nie bać” to opowiadanie Kazimierza Kyrcza Jr i Zetera Zielkie, w którym przypadkowość umiejscowienia ma odzwierciedlenie w tekście. Z tą historią mam problem, bo nie przepadam za używaniem przez autorów absurdu i groteski jako środka wyrazu. Podobne zastrzeżenie mam do „Aleatory” Alicji Trojan. Jednak, choć są to teksty zupełnie nie z mojej bajki, przeczytałam je bez irytacji, co już samo w sobie świadczy o tym, że odebrałam je pozytywnie.

Kilka historii przeniosło mnie w świat baśniowo-romantyczny – i był to świat uroczy. „Tarnina i wieczny wędrowiec” Marty Ryczko to subtelna weird fiction, której wielkim plusem jest inne niż powszechne przedstawienie demona – istoty, którą zazwyczaj postrzegamy jako jednoznacznie złą. Z kolei „Morara” Ołeksija Gedeonowa i „Noc czarnych gęsi” Wołodymyra Arieniewa rozgrywają się w dawnych czasach, w miejscu, które jest naszą mateczką Ziemią, ale jednak nie do końca. To właśnie te dwie historie są najbardziej „baśniowe”, jeśli chodzi o nastrój i sposób prowadzenia opowieści. Autorom udało się stworzyć klimat, który mimo brutalności opisywanych wydarzeń ma w sobie coś nostalgicznego. To teksty, podczas czytania których mój umysł odpoczął po ciężkim dniu. To chyba odpowiednia rekomendacja, prawda?

Nie przepadam za opowieściami detektywistycznymi z wykorzystaniem wątków i mocy nadprzyrodzonych, dlatego „Rydwan” Artura Olchowego nie należy do moich ulubionych opowiadań z tego tomu. Zdaję sobie jednak sprawę, że akcja jest poprowadzona ciekawie, magiczne artefakty dodają kolorytu, a cel śledztwa świetnie wpasowuje się w klimat. Podobne odczucia mam odnośnie ”Z innej gliny” Aleksandry Bednarskiej. Opowieść o opętaniu można przedstawić na rozmaite sposoby, jednak ten wydał mi się zbyt prosty. Owszem, historia wciąga, jednak brakowało mi w niej drugiego dna, dzięki któremu nabrałaby głębi i mocniejszego wyrazu, a nie przypominałaby scenariusza erpega, w którym bohater zalicza kolejne etapy, by na koniec osiągnąć to, o czym było wiadomo od samego początku.

I na koniec zostawiłam sobie „Beszong” Kamila Łysika. To historia kompletnie odbiegająca klimatem od reszty – i wcale nie dlatego, że nie ma w niej fantastyki. Autor napisał bardzo dopracowaną, wyrazistą opowieść, jednak zbyt „poważną” i dotykającą zbyt bolesnych wydarzeń z przeszłości, by współgrała z innymi opowiadaniami z tomu. Bardzo wyróżnia się na tle mniej lub bardziej lekkich tematycznie tekstów… i nie podejmuję się powiedzieć, czy wyszło jej to na korzyść, czy wręcz przeciwnie.

W Tarnowskich Górach nigdy nie byłam – choć przecież nie wiem, czy los kiedyś mnie tam nie zaprowadzi. Jeśli tak się stanie, nie omieszkam odwiedzić cmentarza żydowskiego, pewno także zapytam o drogę do starego Fazosu – i to niewątpliwie będzie zasługa antologii „Tarnowskie Góry. Miejskie opowieści 2”. Pewno wspomnę też ciepło osieroconego Piotrusia i jego perypetie z wyborem zawodu, zadumam się nad losem Tarniny albo niezwykłych komediantów czasu zarazy. Książkę polecam gorąco, bo nie ma w niej tekstów amatorsko słabych. Wszystkie trzymają wysoki poziom, choć – co normalne – nie wszystkie jednakowo przypadły mi do serca.

Hanna Fronczak

    Mogą Cię zainteresować

    Opowieść o stracharzu bez stracharza
    Recenzje fantastyczne nimfa bagienna - 23 czerwca 2014

    Autor: Joseph Delaney Tytuł: „Wijec” Tłumaczenie: Paulina Braiter Wydawnictwo: Jaguar 2014 Stron:…

    Tam i z powrotem, czyli wiele hałasu o nic
    Recenzje fantastyczne Fahrenheit Crew - 22 lipca 2013

    Rafał Górniak „Przekleństwo Rasy” Videograf 2013 cena: 34,90 zł stron: 507  …

    Teraz Wędrowycza każdy wieszać, tfu, oglądać może
    Recenzje fantastyczne Fahrenheit Crew - 9 maja 2012

    Andrzej Pilipiuk, Andrzej Łaski Dobić dziada Fabryka Słów 2011 Stron: 63 +…

    Dodaj komentarz

    Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *