Mapa Ukrainy
ISSN: 2658-2740

[Recenzja] „Wzgarda” Paulina Hendel

Tytuł: "Wzgarda"
Autor: Paulina Hendel,
Grafika: Paulina Walachowska,
Seria wydawnicza: Mint Witch
Wydawnictwo: Wydawnictwo Mięta,
Redakcja: Karolina Borowiec-Pieniak,
Korekta: Krystian Gaik, Gabriela Niemiec,
Typ publikacji: papier, ebook, audiobook,
Premiera: 12 marca 2025
Wydanie: 1
Liczba stron: 528
Format: 13x20 cm
ISBN: 978-83-68371-09-3
Cena: 54.99 PLN
ISBN (ebook): 978-83-68371-10-9
Cena (ebook): 45.99
ISBN (audiobook): 978-83-68371-11-6
Cena (audiobook): 45.99 PLN
Więcej informacji: Paulina Hendel „Wzgarda”

Śmierć w brudnym mieście

Prawdziwym wyzwaniem dla pisarza po latach tworzenia w jednym stylu i gatunku jest rzucenie się na autorską głęboką wodę i spróbowanie czegoś nowego. Zawsze istnieje ryzyko, że się nie przyjmie, że starzy fani nie docenią, nowi nie kupią, a tak w ogóle czy na pewno osoba pisząca będzie dobrze czuć klimat miejsca, do jakiego postanowiła wkroczyć. Na szczęście zdarza się, że taka zmiana, czy też raczej rozszerzenie repertuaru, okazuje się dużym sukcesem – zarówno literackim, jak i sprzedażowym. Przykładem niechaj tu będzie Glen Cook, mistrz dark fantasy, który stworzył znakomity cykl o detektywie Garrecie, tzw. „Blaszaną serię, łączącą lekkość formy z klimatem noir i ciekawymi historiami detektywistycznymi.

Jak się można domyślać, mistrz Cook przywołany został nie bez przyczyny, bowiem książka, o której pragnę dziś opowiedzieć, ma w sobie wszystkie cechy, o których wspomniałem, mówiąc o Blaszanej serii. Mowa o powieści „Wzgarda” autorstwa Pauliny Hendel, która ukazała się niedawno nakładem wydawnictwa Mięta. Autorka, której książki czytelnicy mają przyjemność poznawać już od ponad dziesięciu lat, do tej pory słynęła z powieści fantastycznych, zawierających dużo wątków związanych z klimatami słowiańskimi i demonicznymi. Teraz zaś postanowiła dać czytelnikom rasowy kryminał dziejący się w nowo stworzonym przez nią świecie. Świecie mrocznym (duża część akcji dzieje się wieczorami i w nocy, a nawet dni zdają się tam pełne posępnego mroku), jednakże mającym miejsca, które jaśnieją niczym latarnie. Gdzie można spotkać ludzi (i zdecydowanie nie tylko ludzi), przy których mrok ucieka gdzie pieprz rośnie. I niżej podpisany nie uwierzy, że czystym przypadkiem jest pojawienie się w książce pojawia się nazwy Czarna Kompania, i czuje, że jest to literackie oczko puszczone do czytelnika.

Za moment wrócimy do świata i światotwórstwa, bowiem wspomniawszy już o postaciach, należy autorkę bardzo pochwalić za pracę, jaką włożyła w kreację plejady istot, które niezależnie od tego, czy ostatecznie okazują się tymi dobrymi, czy tymi złymi, są po prostu dobrze napisane, pogłębione, potrafią skrywać uczucia i tajemnice przed czytelnikiem – czasem do samego, zaskakującego końca. Sama ekipa, która została stworzona, po części przypadkiem (choć tu można się spierać, bowiem protagonista jest właśnie jedną z owych latarni w świecie, przyciągających istoty spragnione celu w życiu) przez Kiliana Sztorma, Naczelnika Liberii, to jeden z ciekawiej wykreowanych teamów literackich ostatnich lat (i podkreślmy, że nie na siłę dziwacznych). Zaczyna się skromnie: od wiernego orga, zastępcy, który za Stormem poszedłby w ogień (takie połączenie Hastingsa z czołgiem Abrams), a w trakcie trwania historii opowiedzianej we „Wzgardzie” na orbitę Storma dołączają coraz to nowe postaci: Margo, Luka, Dakku, no i oczywiście Budrys (swoją drogą świetne imię dla psa!). Spotykają oni podczas śledztwa, które wiąże się z jedyną poważną sprawą, tą jedyną nie rozwiązaną przez Kiliana w całej jego policyjnej historii, zbiór tylu fascynujących indywiduów, iż przynajmniej jedna trzecia zasługiwałaby przynajmniej na własne opowiadanie, a część nawet i na całą powieść.

Czy którekolwiek (z żywych na końcu, przypominam, że to świat noir) dostanie taką szansę? Nie wiadomo, nie znamy bowiem planów twórczych Pauliny Hendel. Jednak, biorąc pod uwagę, jak precyzyjnie stworzyła świat, w którym „Wzgarda” się dzieje, po prostu byłoby szkoda, gdyby powieść była tylko jedyną w nim wizytą. Wspomniana Liberia jest bowiem dawną kolonią karną, położoną na wyspie, która dziś jest średnio prosperującym miastem przypominającym z ducha Revachol znane z „Disco Elysium”. Atmosfera jest wręcz duszna, zbrodnie okrutne, bohaterowie odwiedzają zarówno podrzędne knajpy, w których ciężko pracujący przepuszczają ostatni grosz na trunki, jak i luksusowe posiadłości, gdzie beztrosko żyją ci, na których ciężko tyrają bywalcy spelun. Pełno tajemnic, różne organizacje ze swoimi agendami, mogące wstrząsać posadami Liberii, wreszcie kwestia magii (w końcu to fantasy!), pozornie wytępionej setki lat temu… czy aby na pewno?

Główny wątek kryminalny jest po prostu ciekawy i nie każdy miłośnik historii z dreszczykiem da radę przed końcem odgadnąć, „czyja wina”. Autorka zastosowała znany, ale dobrze wkomponowany plot twist pozwalający sensownie zakończyć powieść. Od strony językowej widać, że mamy do czynienia z doświadczoną pisarką, a wydawnictwo Mięta ma dobrych redaktorów. „Wzgardę” czyta się lekko, przyjemnie, poza fragmentami, kiedy dzieje się naprawdę makabrycznie bądź smutno. Hendel nie oszczędza postaci (jak i czytających), gdy chodzi o ciężkie momenty. Stanowią one swoiste interwały, pozwalające przemyśleć sobie, co się wydarzyło do tej pory i co pisarka chciała tym sposobem przekazać. Pozwala to na zakotwiczenie książki w klimacie mroku, gdzie to, co urocze i sympatyczne, znika pod naporem wszechobecnego brudu.

Autorka znana jest jako znawczyni wierzeń, mitów i baśni, toteż nie mogło we „Wzgardzie” zabraknąć nawiązań do kilku spośród nich, takich bardzo rozpoznawalnych powszechnie, nie tylko na polskim podwórku. Szapoba za uprzytomnienie, że pierwotne wersje wielu „bajek” były krwawymi i okrutnymi historiami, których morał najczęściej podlewany był krwią i łzami. Do pewnego stopnia powieść ta może zostać zaliczona do tej właśnie kategorii, bowiem morał jest, ale stety-niestety krwi i łez nie brakuje. I myślę, że tych ostatnich, zarówno z powodu wzruszenia, smutku, jak i czasem wesołości nikomu podczas lektury nie zabraknie (oczywiście są tacy, co nie wzruszają się tak łatwo, ich odwiedza niewidzialny ninja krojący świeżą cebulę).

Osobiście uważam, że jak do tej pory „Wzgarda” jest jedną z najciekawszych premier roku 2025 na polskim rynku i nie decyduje o tym tylko nietypowy jak na polską scenę fantastyczną klimat, ale też sposób, w jaki autorka sobie z tematem poradziła. To jest nie tylko dobry kryminał, nie tylko dobre fantasy. To po prostu dobra książka, która zasługuje na zauważenie jej w morzu premier. I tak, jak potrafię narzekać, że teraz każdy pisze serie, tak uważam, że świat stworzony przez Paulinę Hendel zasługuje nie tylko na uwagę, ale też na ponowne odwiedziny, bowiem jego mieszkańcy mają nam jeszcze sporo do opowiedzenia, zanim mrok pochłonie ich ostatecznie.

Piotr Wojnarowicz

    Mogą Cię zainteresować

    Okaleczenie króla

    Recenzja nowego wydania J.R.R. Tolkiena „Powrót króla”. Czy po wielu latach wyśmiewania…

    Marta Kisiel „Bazyl i Licho”
    Fantastyka Marta Kisiel - 31 maja 2022

    Zapowiedź książki „Bazyl i Licho” Marty Kisiel, która ukaże się 15 czerwca…

    Zgubne skutki chodzenia na skróty

    Bardzo trudno jest pisać o książkach średnich. Gdy trafi się do zrecenzowania pozycja wybitna, można…

    Dodaj komentarz

    Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *