Fahrenheit nr 60 - sierpień-październik 2oo7
fahrenheit on-line - archiwum - archiwum szczegółowe - forum fahrenheita - napisz do nas
 
451 Fahrenheita

<|<strona 02>|>

451 Fahrenheita

 

 

Skumbrie w tomacie, skumbrie... eee... To już chyba było, poprzednio zresztą? A właściwie to nie szkodzi... Jeszcze raz: Skumbrie w tomacie, skumbrie w tomacie, chcieliśta debiut, no to go macie!

Czyli ni mniej, ni więcej kobyłka u płota, a bardziej precyzyjnie – książka na półkach księgarskich. Dobrze to czy nie? Bo oto marzenia stały się faktem („Fahrenheit”, nie chwaląc się, tego sprawcą, pomijając oczywiście autorów, ale... chłe, chłe pukajcie do wydawnictw bram, a będzie Wam otworzone albo i nie) i czas spojrzeć prosto w bezlitosną twarz tak zwanej rzeczywistości. Rynkowej i czytelniczej. Która gorsza?

Przekonacie się, drodzy nasi debiutanci, sami.

Jak pewna użytkowniczka FF słusznie zauważyła na forum (my tam wiemy kto, ale to już nie debiutantka, więc nie będziemy jej reklamować, choć w spisie treści rzeczonej antologii też występuje) – przytaczając post, którego autor najpierw „żalił się na forum, że nie zna nowych fajnych autorów, a dwa zdania później dodał, że debiutantów nie czyta, bo jest z góry absolutnie pewien, że to niefajne” (sic!) – wspomniała myśl niejakiego Einsteina, że „dwie rzeczy są nieskończone – Wszechświat i ludzka głupota, ale co do tego pierwszego to nie można być pewnym...”

My z kolei przypominamy sobie również, że kiedy swego czasu ujawniliśmy, iż najlepsze teksty z nadesłanych na konkurs „Fantastyczna miłość” zostaną wydane w antologii, padło na forum pytanie: „Jak to: sami debiutanci? Żadnej lokomotywy pod postacią uznanego autora?”.

Ojej. Tak jakby historia – nie mówimy literatury światowej, ale choćby polskiej fantastyki – nie notowała debiutów udanych, debiutów, które z marszu zawładnęły wyobraźnią i sercami czytelników. Takich, które skutkowały prężnym ruchem fanów skupionych wokół autorów czy wykreowanych przez nich światów. Pomijamy już Andrzeja Sapkowskiego czy – również Andrzeja – Pilipiuka, którzy prawie z marszu wielbicieli zyskali tylu, że tylko pozazdrościć, ale wystarczy spojrzeć na stopkę „Fahrenheita”, w której widnieje nazwisko autorki kultowego „Nocarza”. Jeśli ktoś by nie wiedział, to książkowego debiutu.

Może więc ostrożniej z tymi debiutami? Więcej pokory czytelniczej? Może warto wpierw przeczytać, a potem ocenić? Taka kolejność wydaje nam się być właściwszą.

Bywa jednak, że to, iż ktoś mieni się czytelnikiem, oznacza właściwie nie tyle kontakt ze słowem pisanym, a multiplikowanie okazji do wyrażenia swego jakże krytycznego zdania. Przy jednoczesnym założeniu, że sens tudzież konstruktywność krytyki jest sprawą wtórną i mniej istotną.

Takiemu otóż podejściu mówimy: nie. A nawet: NIE.

Chodzi o to, żeby napisane czytać, bo do tego napisane właśnie służy. Dlatego też po raz wtóry prezentujemy teksty będące pokłosiem konkursowym. Zostały napisane przez uczestników i teraz powinny zostać przeczytane przez czytelników.

A ponieważ autorami tekstów są nasi, „fahrenheitowi” autorzy, liczymy, że i nasi czytelnicy staną na wysokości zadania.

 

Dorota Pacyńska i Dominika Repeczko

 


< 02 >