strona główna     -     bieżący numer     -     archiwum fahrenheita     -     stopka redakcyjna     -     napisz do nas
 
Fahrenheit Crew
strona 08

Recenzje (3)



Mroczna przyjemność

 

Stephena Kinga przedstawiać nie trzeba, każdy fantasta doskonale zna tego mistrza horroru. Paradoksalnie jednak, on sam uważa za swoje największe osiągnięcie cykl fantasy - "Mroczną Wieżę". Nie sposób się z nim nie zgodzić.

Na serię o rewolwerowcu Rolandzie czekałem od kilku lat, kiedy to przeczytałem opowiadanie "Siostrzyczki z Elurii", zamieszczone w świetnej antologii "Legendy". I wreszcie doczekałem się.

Na początku sierpnia na półki trafiły dwa pierwsze tomy cyklu - "Roland" i "Powołanie Trójki", a w październiku część trzecia - "Ziemie Jałowe". O jakości polskiego wydania nie sposób złego słowa powiedzieć - estetyczne, na dobrym papierze, nieźle przetłumaczone (choć sporadyczne, nieznaczne potknięcia się jednak zdarzają). Jednym słowem, wydawnictwo Albatros spisało się doskonale.

"Człowiek w Czerni uciekał, a rewolwerowiec podążał jego tropem" - tak rozpoczyna się pierwszy tom i, jak twierdzi King, to właśnie z tego zdania narodził się pomysł na cykl (zakrojony na siedem tomów; powstało już pięć. Autor twierdzi, że sam jeszcze nie wie, jak się to wszystko skończy).

Rewolwerowiec Roland jest ostatnim żyjącym przedstawicielem elitarnej kasty. Dręczy go obsesja odnalezienia tytułowej Mrocznej Wieży i zrobi wszystko, by ten cel osiągnąć. Żyje w świecie zniszczonym przez kataklizm (ironicznie kwitowany przez rewolwerowca stwierdzeniem "świat poszedł naprzód"). Najprawdopodobniej jest to daleka przyszłość Ziemi, niewiele jednak wiadomo na pewno, ba!, nie jest do końca jasne, czym jest Wieża i dlaczego Roland tak pragnie do niej dotrzeć. W tym jednak tkwi urok tej opowieści - przesyconej tajemnicami, mistyką i niezliczonymi symbolami. Ten cykl to opowieść o nieustannym dążeniu do celu - nieuchwytnego marzenia - przez świat, którego na dobrą sprawę się nie zna. Do rewolwerowca dołączają trzy osoby z naszego świata - czarnoskóra, kaleka schizofreniczka, młody narkoman i seryjny morderca. W swojej wizji Roland zobaczył, że to właśnie oni pomogą mu osiągnąć cel. Nie jest jasne, dlaczego, ani w jaki sposób. Z jakiegoś powodu rewolwerowiec odnajduje zawieszone w powietrzu drzwi, przez które może dostawać się do ich umysłów, i wreszcie, przeciągnąć ich do swego świata. Ktoś igra z życiem Rolanda - być może to czarodziej, który wiele lat temu przyprawił rogi jego ojcu?

"Mroczna Wieża" to wielka metafora życia, a przynajmniej ja tak ją odbieram. Jednostka pozornie doń przygotowana, trafia do świata, który rządzi się niewiadomymi regułami, a musi sobie poradzić, dokonywać wyborów, gonić marzenie...

Zdecydowanie mamy tu do czynienia z Kingiem u szczytu formy, choć cykl powstawał podczas całej jego kariery pisarskiej. Książki te czyta się szybko, a wyobraźnia pracuje pełną parą - między innymi dlatego, że tak wiele rzeczy sami musimy sobie dopowiadać, płodzić teorie, które pomogłyby zrozumieć opisywane wydarzenia - i często zmieniać je, gdy zaczynają nie pasować do faktów.

Może być ciężko wniknąć w prezentowany przez Kinga świat, w jego oniryczny, tajemniczy klimat, ale gdy to się już uda, okazuje się, że warto było próbować.

Spotkałem się z opinią, że cykl ten jest przegadany i przez to nudny. Cóż, ja tak nie uważam. Owszem, King pisze dość rozwlekle, ale dzięki tak powolnej, leniwej narracji łatwiej roztopić się w tym dziwnym i obcym świecie. Jest to, jak podejrzewam, świadomy zabieg. Co w oczywisty sposób lokuje ten cykl poza obszarem zainteresowań wielbicieli przygód Conana Barbarzyńcy i im pokrewnych rąbanin fantasy. Nie jest to, rzecz jasna, wada.

"Mroczna Wieża" to pozycja dla wielbicieli poważnej fantasy. Akcja toczy się powoli, gros miejsca zajmują wewnętrzne monologi bohaterów, ale - za co należą się Kingowi duże brawa - wszystko to łączy się w zaskakująco spójny obraz, w świetną całość.

Zdecydowanie polecam.

 

Piotr "Flint" Schmidtke

 

Mroczna Wieża:

1. Roland

2. Powołanie Trójki

3. Ziemie Jałowe

4. Czarnoksiężnik i Kryształ

5. Wilki z Calla

6. Pieśń Susannah

7. ?





Życzy pan sobie pytanie?

 

Książka Philipa K. Dicka "Radio Wolne Albemuth" jest łatwa w odbiorze. Jakkolwiek dziwnie może wyglądać to stwierdzenie jako pierwsze zdanie recenzji, to chodzi o powieść pisarza, który nie raz dawał znakomity pokaz, jak zawikłane mogą być ścieżki, którymi podąża wyobraźnia autora. Dlatego tak.

Łatwa jest do tego stopnia, że chwilami pojawia się potrzeba, by coś się skomplikowało, zamotało, zakręciło temporalnie i międzywymiarowo. A tu nic. Jakby na złość. Całość przybrana w  elegancką formę, którą pochłania się w mgnieniu oka.

Z drugiej strony, mamy do czynienia z alternatywną historią świata, w którym po fotel prezydencki Stanów Zjednoczonych sięga Ferris F. Fremont. Człowiek - diabeł. Ciemiężyciel. Różnica więc zasadnicza, zdawałoby się.

Na najbardziej elementarnym poziomie, na którym jak najbardziej można "Radio Wolne Albemuth" odbierać, będzie to prawdą. Otrzymamy opowieść o Ameryce gnącej się pod ciężarem tyranii, niszczonej od wewnątrz przez pozbawionego skrupułów polityka i ludziach, którzy starają się walczyć. Mniejsza o motywy. Na nieco wyższym rozpoczyna się misterium, dla uczestnictwa w którym warto poświęcić czas.

Niełatwo obecnie o fantastykę równie mocno osadzoną w systemach filozoficznych, wspartą pytaniami zasadniczymi, starymi jak ludzkość, a pozostawionymi bez jednoznacznej odpowiedzi do dziś. Tryumfuje twórczość tyleż lekkostrawna, co starannie pozbawiona zbędnego balastu niewygodnych wątpliwości. Te stoją skromnie w drugim szeregu, zwykle bez nadziei na zabłyśnięcie, oddane we władanie wszechobecnej opieki księgowego. Jeszcze jakoś trzyma się krótkoterminowa przyszłość, ale i ta wyłącznie dzięki ogromnemu wsparciu efektów specjalnych.

"Radio Wolne Albemuth" może zachwycać skromnością. Powinno nawet, bo nie ma w tej powieści niczego, co nie byłoby absolutnie niezbędne do poprowadzenia fabuły, a jednocześnie unika autor w budzący podziw sposób pułapki ubóstwa. Jest to wirtuozeria słowa, przyznaję i chylę czoła.

Nie znajdziemy w powieści epickich obrazów, gwar ulicy nie wylewa się z kartek, ale i nie o takie efekty pisarzowi chodziło, co do tego nie mam najmniejszych wątpliwości. Jest to książka bardzo intymna, pełna skupienia, a zarazem sprawia wrażenie osobistej, głęboko związanej z samym pisarzem, zarówno mentalnie jak i poprzez wprowadzenie do powieści Philipa Dicka - pisarza science fiction, autora "Człowieka z Wysokiego Zamku" w roli narratora dwóch, z trzech, części na jakie powieść jest podzielona.

Poza nim rolę tę pełni Nicholas Brady, postać, jak się wydaje wymyślona, ale podobnie jak Phil - pisarz, obdarzona cechami autora poprzez biografię i zapis doznań.

Czy coś z tego wynika? Owszem - doskonała pożywka dla wszelkiej maści samozwańczych psychiatrów usiłujących na tej podstawie analizować władze umysłowe pisarza.

Dla mnie istotna była podbudowa myślowa. Należy bez wątpienia Philip K. Dick do grona pisarzy poszukujących, których twórczość zawiera się w dwóch słowach: pytania i odpowiedzi.

W połączeniu z nieposkromioną niczym wyobraźnią, daje to efekt oszołamiający każdego, kto zechce poddać się nastrojowi.

O ile Isaac Asimov w cyklu o Fundacji zakreślił Kosmos wszechogarniający, to Philip K. Dick wyruszył z zupełnie innego poziomu i zaproponował wszechogarnięcie Kosmosu.

Można wyjść do tej powieści z otwartym umysłem i cieszyć się tym, co Dick oferuje, albo stanąć twardo na ziemi i dostrzec taką sobie historyjkę niezbyt polityczną, niecałkiem obyczajową, z kosmitami w tle. Swego rodzaju oczyszczenie jest konieczne jeszcze z tego powodu, że nie każdemu spodoba się udzielona na postawione pytanie odpowiedź. Gnostycyzm wyziera z każdej strony tekstu, wije się między słowami i wieńczy całość na poły optymistycznie, na poły przygnębiająco.

Trudno mi zaliczyć tę pozycję do szeregu największych osiągnięć gatunku, mimo to zachęcam gorąco do sięgnięcia po nią dla własnej przyjemności. Po to, by usłyszeć pytanie i jedną z możliwych odpowiedzi. Potem można poszukiwać własnej, a jeśli taki efekt książka wywołuje, to jest ona dobra. I już.

 

dcx      

 

 

Philip K. Dick

Radio Wolne Albemuth (Radio Free Albemuth)

Zysk i S-ka 2002

29 zł




Koniec




Spis treści
451 Fahrenheita
Zakużona Planeta I
Zakużona Planeta II
Bookiet
Recenzje
Stopka
Paweł Laudański
W. Świdziniewski
Adam Cebula
Adam Cebula
A.Mason
Tomasz Pacyński
A.Cebula, R.Krauze
Adam Cebula
W. Świdziniewski
Eugeniusz Dębski
Jerzy Rzymowski
Kot
J. Kaliszewski
KRÓTKIE PORTKI
S.Chosiński
Irina Jurjewa
James Barclay
 

Poprzednia 08 Następna