strona główna     -     okładka numeru     -     spis treści     -     archiwum fahrenheita     -     napisz do nas
 
Fahrenheit Crew Bookiet
<<<strona 05>>>

 

Bookiet (2)

 

 

Wehikułem czasu po bibliotece

 

Wiele razy zdarzyło mi się pisać, że ci od "głównego nurtu" nas nie lubią, nie poważają i jak jeszcze raz zabrałem się za wypisywanie takich rzeczy, z półki złośliwie wypadła, niewątpliwie złośliwie, mała broszurka w taniej, kartonowej okładce. Takiej, jaką ma seria Biblioteki Narodowej. Książeczka legenda. Bynajmniej nie polecam początkującym zaczynać od niej swej przygody z fantastyką naukową. Wehikuł czasu jest, jak większość dzieł literatury światowej, trudnym tekstem. Po pierwsze, napisana jest niełatwym językiem, z narracją z ubiegłego wieku. Wtedy, gdy nie było jeszcze radia, telewizji, o grach komputerowych nawet nikt nie śnił, to pisało się inaczej. Podejrzewam, że nawet gdyby tłumacz się starał uwspółcześnić język, to zostałby czytelny relief tamtych czasów w sposobie prowadzenia narracji. Dlatego zdecydowanie lepiej starać się oddać możliwie najwierniej klimat oryginału. Książeczka jest trudna, bo w przeciwieństwie do 99 procent tego, co się dziś drukuje, nie chodziło tylko o zaspokojenie swej próżności, ujrzenie swego nazwiska na okładkach, nie o zgarnięcie kasy i skonsumowanie jej. Autora coś bolało, a to coś to z pozoru banalne i nudne pytanie, co stanowi istotę człowieczeństwa i czego nie wolno zmieniać, w sytuacji gdy zmienia się wszystko. Muszę powiedzieć, że choć archaiczna forma może odstraszać współczesnego czytelnika, to przemyślenia nadal niepokoją, może nawet niepokoją o wiele mocniej, niż wówczas, gdy tekst był pisany. Nad genialnością dzieła nie ma co debatować; to niewątpliwie arcydzieło literatury światowej z banalnego powodu – przetrwało. Dziś, gdy żywot tekstu, to nierzadko od oszołamiającego sukcesu do zapomnienia kilka miesięcy, fakt, że ciągle się pamięta o czymś, co powstało w 1895 roku, ponad wiek temu, samo w sobie jest już niezwykłym osiągnięciem. Nie jest problemem, czy warto przeczytać, problem, jak przebić się do tego, co cenne. W moim wydaniu pomocą ma służyć przedmowa, w objętości bliska samemu utworowi. Zaopatrzona w spory materiał faktograficzny, sięgająca do greckiej tradycji, zapewne zachwyci bibliofila, filologa. Miłośnika sf, który jeszcze na dodatek czytywał Młodego TechnikaProblemy od deski do deski, raczej wkurzy. Albowiem chyba za wiele o literaturze, a prawie nic o tym, o co chodzi. To chyba jedyna krytyczna uwaga pod adresem owej książeczki, co wypadła z półki. H. G. Wells jest do dziś dnia wyzwaniem także dla zawodowych literaturoznawców. Mam problem, komu książkę polecać. To nie jest lektura dla żądnych łatwej rozrywki. Jest obowiązkowa, dla tak zwanego miłośnika sf. Trzeba jednak do niej doróść. Jak się przekonać, że już? Najlepiej podejść raz na rok. Za którymś rokiem się uda. Choć może to być kilkunasty, a może nawet i ponad dwudziesty z rzędu.

 

Baron

 


 

Herbet George Wells

Wehikuł czasu

Przełożył Feliks Wermiński

Zakład Narodowy Imienia Ossolińskich

Wrocław 1985

s. 110

 

Czytać co najmniej po pierwszym pół litrze!

 

Dziadek Mróz był złośliwy. Zapewne coś nie poszło z samogonką, może policja mu wlepiła mandat za przekroczenie prędkości. Rechocząc złośliwie, wsunął coś pod obwieszonego bombkami krzaka i zniknął. Odpakowałem ostrożnie, uważając, czy mi czasem jakaś rękawica bokserska na sprężynie nie wyskoczy. Czysta fantastyka: Wolnomularstwo i jego tajemnice. Ha! Mam was, masoni! Gdyby ktoś miał wątpliwości, książka ta to bibliofilski Latający Holender, legendarna mniej więcej tak jak słynne Protokoły Mędrców Syjonu, czy Mein Kampf . Cóż zawiera owo dzieło? Przytoczmy tytuły rozdziałów Wstęp. Tajemnica masonerii: odkrywanie zasłony, Czy niewtajemniczeni profani mogą coś wiedzieć o masonerii?, Przeciw komu kieruje się zemsta masońska, Wściekła nienawiść do Chrystusa, Szatan i Lucyfer, Gwałty i trucicielstwo, Ludobójstwo i rabunki, Związki z protestantyzmem. Dlaczego sympatyzują ze sobą?, Akcja żydowska i masońska wobec katolicyzmu. I tak dalej. Oczywiście, że od razu chciałem sobie poczytać o gwałtach. Niestety, rozczarowałem się srodze. Autor w rozdziale o gwałtach pisze, że były gwałty, lecz nie może o nich pisać zbyt szczegółowo. W szczególności z dalszej lektury możemy się domyślić, że wcale nie zgwałcono, lecz wyłamano drzwi, przylano po łbie i takie inne rozrywki, tymże jakże ekscytującym słówkiem oznaczono. Dalibóg każdy, kto pisze o tajemnicach, kto grzebie się we wszelkiego rodzaju sensacyjnej literaturze powinien mieć... przynajmniej okładki tejże księgi na półce. Powinien od czasu do czasu się na nią powoływać. W środku można trzymać, niestety nader skromną piersióweczkę, że aż trzeba błagać wydawcę o wypuszczenie egzemplarzy bibliofilskich uzupełnionych do odpowiedniej grubości makulaturą z Playboy’a. Dlaczego jednak tyle miejsca poświęcam tej bzdurze? Poważnie mówiąc, gdy chce się poznać źródła i obraz lęków społeczeństwa, gdy chce się poznać, jakimi drogami chadza zbiorowa histeria, jakie twarze przyjmuje głupota, trzeba to przeczytać. Książka jest niestety nudna, praktycznie nieudokumentowana, pełna przekręceń, niedomówień, nieporadna, w wielu miejscach sprzeczna ze sobą. Gdyby nie konieczność przetrwania jakże szczęśliwego okresu świąt, nigdy bym po nią nie sięgnął. Nie łudźmy się: autor nie odsłoni nam żadnych tajemnic, nie opowie żadnych ekscytujących historii. Jedyny zysk, to taki, że możemy, gdzieś pisząc, powołać się na to tak kanoniczne jak Młot na czarownice dzieło. Dlatego jeśli nie macie szczególnej potrzeby, omijajcie z daleka.

 

Baron

 


 

Ks. kard. Jose Maria Caro Rodriguez

Wolnomularsto i jego tajemnice

Dom wydawniczy Ostoja, Krzeszowice 2003

s. 285

 

Na ostre

 

Jest to właściwie album. Kiedy zaczął się run na fantasy, wypatrzyłem i kupiłem. Było to dawno, nie wiem nawet, czy zapłaciłem pełną cenę. Pewnie nie, po co komu podręcznik robienia szablą w XX wieku? Bo nabyłem niewątpliwe w ubiegłym stuleciu. Otóż nie ma dziś porządnego opowiadania fantasy, gdzie nie byłoby opisu walki na broń białą. Ze szczegółami, terminami szermierczymi. Autorzy, czort wie czemu, starają się uzyskać możliwie największą realność, choć z założenia cały świat, który opisują, jest nierealny. Tak na marginesie, to sztukę walki wręcz diabli wzięli, gdy na nasz teren wkroczyły przeróżne "karaty" i inna chińszczyzna. Taka prawda: Europejczycy walczyli nieefektownie, ale skutecznie. Opowiadał mi jeden były zawodnik "sztuk wschodnich", który przez wiele lat występował na ringu, o spotkaniu z bokserem: "lał mnie jak chciał"... Przyglądając się w książce rysunkom i opisom, możemy dojść do wniosku, że z bardzo podobnego powodu, dla którego tak skuteczny jest boks, skuteczniejsza także była zwykła europejska szabla. No cóż, lwia część figur, które prezentują nam herosi na filmach, ma swe korzenie nie w doświadczeniach bitewnych, ale choreograficznych. W teatrze trzeba efektownie fruwać, a nie skutecznie zabijać. Uważna lektura może nieco zachwiać naszymi wojennymi wyobrażeniami: dość łatwo zauważyć, że np. chętnie opisywane odbijanie cięć gołymi rękami dotyczy tylko jednego "rosyjskiego", dlaczego dwuręczne miecze samurajskie nie nadadzą się do wykonania "czwartej osłony", że właśnie w Europie mieliśmy najlepsze narzędzia do mordowania się. I że wiedza mistrza walk jest w istocie miniaturowa. Myślę, że książka zainteresuje nie tylko piszących, że wszyscy ci, których interesuje co wiadomo naprawdę o "robieniu szablą", sięgną do niej z ciekawością. Niestety, największą część zajmują rysunki i opisy różnych szabli, jakie autor znalazł. To już raczej materiał dla zawodowego historyka. Naprawdę zajmujące jest pierwszych 55 stron. Po pierwsze, dowiadujemy się, co naprawdę możliwe jest do wygrzebania z historycznych źródeł (a niestety niewiele), co autorowi udało się odtworzyć i co wiadomo dziś o bojowej szermierce. Dalej znajdziemy trochę informacji technicznych. Bardzo by się przydały pewnie technologiczne szczegóły dotyczące kowalstwa, ale to życzenie na przyszłość. Może się kiedyś takiego albumu doczekamy.

 

Baron

 


 

Wojciech Zabłocki

Cięcia prawdziwą szablą.

Wydawnictwo Sport i Turystyka

Warszawa 1989

s. 351

 


reklama

Wysyłkowa księgarnia internetowa www.fantastyka.now.pl

 

 

Szukasz książek z gatunków science-fiction, fantasy i horror lub komiksów? Gier figurkowych, fabularnych i karcianych? Zaj­rzyj do nas, znajdziesz prawie trzy tysiace pozycji, w tym trudnodostępne.

 

Na stronie księgarni oprócz tego konkursy, informacje o nowościach i zapo­wiedziach wydawniczych. I, co ważne, sprawdź nasze ceny, nie zawiedziesz się :-)

 

Zapraszamy do zakupów.

 


 

Zapraszamy właścicieli serwisów i stron internetowych (nie tylko fantastycznych) do naszego Programu Partnerskiego. Szczegóły na stronach księgarni fantastyka.now.pl

 




 
Spis treści
451 Fahrenheita
Literatura
Bookiet
Recenzje
Zatańczysz pan...
Spam(ientnika)
Wywiad numeru
Hormonoskop
Piotr K. Schmidtke
Andrzej Zimniak
Adam Cebula
Konrad Bańkowski
Andrzej Sawicki
W. Świdziniewski
Romuald Pawlak
Andrzej Pilipiuk
Piotr Zwierzchowski
Adam Cebula
Tadeusz Oszubski
Raven
Iwona Surmik
Michał Gacek
Jozef Girovsky
MPK
Anna Brzezińska
Feliks W.Kres
Ben Bova
Kir Bułyczow
Andreas Eschbach
Andrzej Pilipiuk
Eryk Algo
 
< 05 >