strona główna     -     okładka numeru     -     spis treści     -     archiwum fahrenheita     -     napisz do nas
 
Iwona Surmik Literatura
<<<strona 25>>>

 

Iskierka

 

 

ilustracje Piotr Zwierzchowski

 

Dworcową halę wypełniał hałas. Chrapliwe zapowiedzi w kilku językach mieszały się z głosami podróżnych, łoskotem kół odjeżdżających pociągów i przeraźliwym wizgiem hamulców. Ludzie tłoczyli się w kolejkach do kas, przebiegali w pośpiechu podziemnymi pasażami, pokonywali wysokie stopnie ruchomych schodów, ciągnąc walizki, dźwigając brezentowe torby i reklamówki. Zaciekawione i zdenerwowane dzieci trzymały się kurczowo matczynych rąk lub biegały po krawędziach peronów. Nieliczni szczęśliwcy, którym udało się znaleźć miejsce na niewygodnych ławkach, rzucali nieufne spojrzenia w stronę innych i obejmowali dłońmi bagaże, nasłuchując zapowiedzi. Smród lizolu, którym zmywano podłogi, przenikał ubrania, bukiety przywiędłych kwiatów, a nawet gotowane w bufecie potrawy.

Nikt nie lubił dworca z jego nieustannym zgiełkiem, pośpiechem i smrodem. Nikt nie lubił też jego mieszkańców ( chwiejących się narkomanów, dziwek obscenicznie oblizujących uszminkowane wargi i brudnych obszarpańców wypełzających nocą ze swych kryjówek i bez żenady układających się do snu wśród przechodniów. Ci ludzie już dawno przestali budzić współczucie. Spojrzenia, które rzucano im z ukosa, były pełne cichej satysfakcji, że zły los dotknął właśnie ich, i pewności, że na niego zasłużyli.

Joachim siedział oparty o drewnianą balustradę otaczającą górny hol i wodził zadziwiająco błękitnymi oczami za błąkającą się pomiędzy podróżnymi Iskrą. Mimo szumu wyraźnie słyszał jej błagalny głos:

( Kup zapałki..., kup zapałki...

Przechodnie unikali dotknięcia brudnych rąk i spuszczali wzrok, jakby bali się, że skala ich bezpieczny świat samym spojrzeniem lub muśnięciem uszarganego rękawa.

Joachim westchnął cicho, boleśnie, i zgniótł łzę w kąciku oka. Iskra, Iskierka, ruchliwa drobinka ognia tańcząca na wietrze, śliczna i psotna, pomyślał. To ja nadałem ci to imię, wierzyłem, że przyniesie szczęście i radość.

Dziewczyna zastąpiła drogę kolejnemu podróżnemu i wyciągnęła rękę z zapałkami.

( Kup ( prosiła. ( Kup zapałki...

Przypomniał sobie radość, jaka go ogarnęła, kiedy po raz pierwszy ją ujrzał: maleńkie ciałko drżące od chłodu z mocno zaciśniętymi piąstkami i rudymi włoskami zlepionymi matczyną krwią. Jesteś moja, myślał z dumą, gładząc delikatną skórę. Będę cię strzegł, zadbam, by nigdy nie stała ci się krzywda.

Zaczepiony mężczyzna zmierzył Iskrę taksującym spojrzeniem, a potem wyciągnął z kieszeni banknot.

( Nie palę ( powiedział.

Dziewczyna jak zahipnotyzowana wpatrywała się w pieniądze. Wolno skinęła głową.

( Chodźmy w jakieś ustronne miejsce.

Joachim zdusił kolejną łzę. Jest dobra, myślał. Zapomniała, pobłądziła, ale ja wiem, że gdzieś, głęboko w środku jest ciągle moją małą Iskierką, czerwonowłosą, piegowatą dziewuszką z buzią umazaną lodami, przejętą dziewczynką w białej sukience i mirtowym wianku we włosach, klęczącą u stóp ołtarza, chudą nastolatką z plecakiem pełnym książek, zaczynającą powolutku i nieśmiało smakować dorosłego życia.

Iskra znów pojawiła się w dworcowej hali. Miała wilgotne, zaczerwienione usta i puste spojrzenie. Drobne, brudne dłonie zacisnęła wokół ramion. Drżała.

( To wszystko moja wina ( szepnął Joachim. ( Tylko moja...

Zlekceważył pierwsze oznaki, ulotne sygnały, że dzieje się coś złego: rozszerzone źrenice, wybuchy niekontrolowanego gniewu, drżenie rąk. Wierzył, kiedy mówiła, że to tylko chwilowa fantazja, owo smakowanie życia. Mylił się, tak bardzo się mylił... Z każdym dniem, z każdą godziną było gorzej.

Iskra zapłonęła żywym płomieniem i porzuciła bezpieczne ognisko. Przeżywała życie wykreowane przez prochy, zapominając, że otacza ją bezlitosna rzeczywistość, w której wszystko ma swoją cenę. Porzuciła szkołę, uciekła z domu, wierząc, że wśród jej podobnych odnajdzie własną drogę. Razem z nimi stoczyła się na dno, odeszła w zapomnienie. Tylko on jej nie opuścił, podążał za nią krok w krok, nieodmiennie darząc miłością. Ale Iskierka nie zważała już na nikogo, nie słyszała słów, które szeptał jej do ucha. Przestała śnić.

Dziewczyna, ściskając w dłoni pieniądze, weszła w cień za filarem. Poszedł za nią. Nie spojrzała w jego stronę, choć stanął tuż obok.

Zawsze doszukiwał się w ludziach dobra, ale mężczyzna zwany Frankiem wzbudzał w nim odrazę. Był dealerem, handlarzem śmierci i tego Joachim nie mógł mu wybaczyć.

( Masz kasę? ( spytał Frank, patrząc z pogardą na dziewczynę.

Joachim obronnym gestem położył dłonie na jej ramionach.

( Nie rób tego, Iskierko ( szepnął jej do ucha. ( Nie niszcz siebie. Jest jeszcze czas, żeby wszystko naprawić, zmienić.

Dziewczyna drgnęła. Banknot wyleciał jej z rąk i, wirując, opadł na betonową posadzkę. Pełzała u stóp Franka, usiłując go schwycić.

( Ile? ( spytał handlarz, kiedy wreszcie na klęczkach podała mu pieniądze.

Przeraźliwy kobiecy krzyk zlał się w jedno z łoskotem wtaczającego się na peron pociągu, zagłuszył niewyraźne słowa. Joachim mimowolnie odwrócił wzrok, wyczuwając tragedię. Kiedy spojrzał ponownie, Iskra trzymała już ręce w kieszeniach kwiecistej spódnicy. Znów drżała, tym razem z niecierpliwości.

Frank odszedł, nie oglądając się za siebie, i spokojnie ukrył w cieniu, czekając na następnego klienta.

Iskra szła szybko ponurymi pasażami, a potem skryła w małej niszy. W pośpiechu napełniła strzykawkę, podwinęła brudny rękaw. Wychudzona ręka pełna była strupków zaschniętej krwi. Joachim mógł jedynie bezsilnie patrzeć, jak wkłuwa się w żyłę i powoli wciska tłoczek. Dopiero wtedy zdał sobie sprawę, że płynu było znacznie więcej niż zwykle.

( Nieee!!!

Dopadł dziewczyny, ale ona już odpłynęła, zanurzyła się w świecie iluzji. Kiedyś dźwięczące ptasimi trelami powietrze unosiło ją ku górze, oszałamiało barwami. Teraz mogła jedynie opadać w dół, pogrążając w koszmarze.

Leżała skulona na śmierdzącej moczem posadzce i dygotała, a jej serce biło coraz szybciej i szybciej... Umierała, jak Iskra, drobinka żaru, która rozbłysła na mgnienie, by po chwili zgasnąć.

Joachim klęczał obok. Otulił ją skrzydłami, które już dawno, wieki temu przestały być białe, i kołysał, usiłując ogrzać stygnące ciało ciepłem swojej miłości. Po jego gładkiej, nieludzko pięknej twarzy spływały łzy.

 




 
Spis treści
451 Fahrenheita
Literatura
Bookiet
Recenzje
Zatańczysz pan...
Spam(ientnika)
Wywiad numeru
Hormonoskop
Piotr K. Schmidtke
Andrzej Zimniak
Adam Cebula
Konrad Bańkowski
Andrzej Sawicki
W. Świdziniewski
Romuald Pawlak
Andrzej Pilipiuk
Piotr Zwierzchowski
Adam Cebula
Tadeusz Oszubski
Raven
Iwona Surmik
Michał Gacek
Jozef Girovsky
MPK
Anna Brzezińska
Feliks W.Kres
Ben Bova
Kir Bułyczow
Andreas Eschbach
Andrzej Pilipiuk
Eryk Algo
 
< 25 >