numer XLIII - grudzień 2004
fahrenheit  on-line     -     archiwum     -     archiwum szczegółowe     -     forum fahrenheita     -     napisz do nas
 
Wojciech Świdziniewski Publicystyka
<<<strona 14>>>

 

Cimmerian Show

Życie wikingów

 

 

Felieton ten to pierwszy z trzech artykułów traktujących o wikingach. Następne będą o żeglarstwie i sztuce wojennej Skandynawów.

Zapiski kronik anglosaskich przedstawiają wikingów jako olbrzymich, jasnowłosych i brodatych wojów. Przedstawiani też są jako wcielone diabły (stąd też wzięły się te rogi przy hełmach we współczesnych wizerunkach wojownika Północy), okrutni wojownicy, którzy bez litości palili, mordowali i gwałcili.

Nie do końca jest to prawdą. Większość z Normanów nawet nie wyściubiła nosa ze swoich fiordów, nabrzeży Jutlandii czy znad jezior Szwecji. Tych, których znali Frankowie, Słowianie, Włosi, Irlandczycy, Anglosasi, Arabowie z Kalifatu Kordoby czy obywatele Bizancjum, należy zaliczyć do kategorii awanturników, których zresztą można podzielić na dwie grupy: banitów i „biznesmenów”. „Biznesmeni”, bo nie zawsze kupcy, byli nastawieni na zysk nie tylko z łupienia. Kiedy napadali na klasztor czy większą osadę, nie mordowali tak zawzięcie jak mogłoby się wydawać – szkoda im było towaru. A towarem byli niewolnicy – im zdrowszy okaz, tym lepsza cena. Czasami bardziej opłacało się wikingom wyłapać chłopów z kościelnych włości, niż poważyć się na dość dobrze zabezpieczony klasztor. Takich schwytanych biedaków sprzedawano w niewolę, zazwyczaj do Kalifatu Kordoby. Jednak, żeby przygotować taką wyprawę, trzeba było być zamożnym panem – nie wszystkich na to było stać. Druga grupę stanowili banici. Banicja obowiązywała przez rok, dwa, trzy lata, albo do końca życia. Zakres banicji obejmował jeden okręg, powiedzmy Rogaland, albo całą krainę (Norwegię, Szwecję bądź Jutlandię). W pierwszym przypadku nie było problemu przeprowadzić się do drugiego okręgu i tam spokojnie przeczekać okres banicji. Jednak przy banicji dożywotniej, kiedy każdy mieszkaniec, powiedzmy Norwegii, mógł bezkarnie zabić banitę, należało pierzchać za granicę. I tacy właśnie banici, wyrzutkowie tworzyli bandy krwiożerczych wikingów, którym na niczym nie zależało. To oni właśnie najbardziej zaleźli Europie za skórę. Banici łupili również swoich pobratymców. Obie grupy stanowiły zaledwie kilkanaście procent całej społeczności normańskiej.

Resztę stanowili wolni chłopi, tak zwani bondi, do których zaliczamy również rzemieślników. To oni tworzyli trzon społeczeństwa wikingów. To ich możny pan brał na załogę swojego langskipu, drekaru, to spośród nich konung rekrutował wojów na większą wyprawę. Im więcej ziemi i bydła miał bondi, tym większe poważanie i status miał w społeczeństwie. Nawet liczba niewolnych, czy skrzyni ze skarbami nie miała takiego znaczenia jak rogacizna. Gospodarstwa bondich zazwyczaj były jednorodzinne, składające się z jednego domostwa i dość oddalone od siebie. Przemawiało za tym to, że Skandynawowie sprzed tysiąca lat byli bardzo wojowniczy i zebranie ich w większej gromadzie zazwyczaj prowadziło do rozlewu krwi. Inną sprawą jest to, że przy tak nieprzychylnych człowiekowi warunkach jakie panowały w Skandynawii, zwłaszcza w Norwegii, bondi potrzebował więcej terenów zielonych, aby wyżywić swoją rodzinę. Skandynawskie rodziny miały do pomocy również niewolników (thrall), którzy wiedli dość znośne życie. Wikińscy chłopi zamieszkiwali jednoizbowe chatki zbudowane z drewna, którego w Skandynawii było pod dostatkiem, lub półziemianki na terenach, gdzie o ten surowiec było ciężko (Islandia, Grenlandia, Wyspy Owcze)

Możni budowali sobie sporej wielkości dwory, będące zarazem wyznacznikiem statusu społecznego, jak i miejscem gdzie stacjonowała „hird”, drużyna przyboczna oraz goście. Zresztą dwór możnego był często sporą osadą, której mieszkańcy w większym lub mniejszym stopniu uzależnieni byli od możnowładcy.

Wikingowie właściwie nie posiadali miast, a ośrodki które można by za miasta uznawać, były raczej miejscami handlu, gdzie po zimie zjeżdżali się kupcy, żeby wymienić się towarami, a wraz z nastaniem mrozów pozostawali w nich tylko rzemieślnicy. Do największych spośród nich zaliczyć należy: Hedeby w Danii, Birka w Szwecji i Kaupang w Norwegii.

Jak się nosili wikingowie? Podstawowym strojem były lniane spodnie i koszule. Co bogatsi posiadali wełniane pończochy i wełnianą tunikę. Noszono również odzież skórzaną, futra i wełniane płaszcze. Najbogatszych stać było na jedwab i obszywanie stroju złotą i srebrną nitką. Stroje barwiono naturalnymi barwnikami, im bardziej były nasycone kolory, tym droższy materiał – najdroższym kolorem był czarny. Z kolei czerwony był zarezerwowany dla najbogatszych i najmożniejszych wikingów. Wikingowie uwielbiali obwieszać się srebrem, stąd mnogość wzorów spinek, broszy, fibuli, okuć do pasków i pierścieni. Ozdoby były również środkiem płatniczym. Na Gotlandii co i rusz znajduje się ogromne skarby z epoki wikingów liczone w dziesiątkach kilogramów srebra i złota.

Dieta wikingów była wysokotłuszczowa i składała się głównie z ryb i mięsa ssaków morskich. Bardzo często polowano na wieloryby i morsy. Jedzono też gęsinę, koninę, dziczyznę (głównie zające, łosie i dziki), a także mewy i mięso niedźwiedzi. Potrawy przyrządzano na ruszcie lub w zagłębieniach wyłożonych rozgrzanymi kamieniami. Gotowano również zupy i z mleka przyrządzano sery. Ze zbóż robiono piwo i chleb, a także jedzono wodorosty. Kiedy przychodził wielki głód nie gardzono lisami i krukami, a także wyrabiano specjalny chleb z mąki, grochu i kory sosnowej. Pito głównie piwo i miód, chociaż na stołach często gościło i wino. Jako naczynie do picia służyły bydlęce rogi, z których trzeba było umiejętnie pić. Niewłaściwy kąt przechylenia rogu sprawiał, że jego zawartość wylewała się niczym morska fala. Współcześni wikingom uważali ich za olbrzymów – prawdopodobnie z powodu takiej właśnie diety. Potwierdzają to współczesne odkrycia archeologiczne. Średnia wzrostu wikingów odnalezionych w pochówkach wynosi ok. 170 cm, co na ludzi średniowiecza jest naprawdę dużo.

To tyle jeśli chodzi o życie wikinga. Po więcej odsyłam do fachowej literatury. W następnej części „Cimmerian Show” zajmę się, jednym z ich ulubionych żywiołów (zaraz po wojaczce), czyli morzem i wikińskim okrętami.

 

Okładka
Spis Treści
451 Fahrenheita
Literatura
Bookiet
Recenzje
Spam(ientnika)
Permanentny PMS
Ludzie listy piszą
Andrzej Zimniak
Adam Cebula
Piotr K. Schmidtke
Andrzej Pilipiuk
W.Świdziniewski
K. Night Coleman
M.Kałużyńska
Adam Cebula
Adam Cebula
M.Koczańska
Adam Cebula
Tadeusz Oszubski
Toroj
Tomasz Franik
Stanisław Truchan
Joanna Łukowska
Andrzej Sawicki
GW
Feliks W. Kres
Tomasz Pacyński
Dariusz Spychalski
Marcin Mortka
 
< 14 >