Po jaką cholerę dwa dziwolągi, Pietia i Witia, szwendają się po polskich siołach, przysiółkach i perypetiach miast? No właśnie – bo walczą z każdą możliwą cholerą, zarazą, francą, zołzą i gołdą. Para ludzi, nie do końca aczkolwiek, zmaga się z przejawami działalności duchów, upiorów, widm, potykają się o Czerwonego Kapturka, zmagają się z Enigmą Meteorytu Tunguskiego, karcą widzialne i niewidzialne.
Jeśli komuś wyda się, że są to kumple Jakuba Wędrowycza – niech nie porzuca tej myśli. O ile jednak o Jakubie W. czyta się z klamerką do bielizny na nosie, to nasza ta para jest czysta, schludna, choć często głodna i nie tak nawalona jak wspomniany wyżej Kubuś Walker.
W naszej rzeczywistości małe miasto, a zna je Autor z autopsji, nie zawsze ma szansę i moc pokonać naturalne i nienaturalne opory materii. Rajcy i burmistrze stają bezradni wobec problemu duchów w Domu Kultury, i tu – jak znalazł – potykamy się o naszą nierozłączną parę.
Nie odczyniają uroków, nie wznoszą modłów, nie kropią ani nie zbierają datków. Boki zrywać. Jak można być tak bezinteresownym? I tak skutecznym?
Aktualne i częste problemy polskiej rzeczywistości pokazane dowcipnie i oryginalnie. Można się nad nimi zadumać. A można po prostu pochichotać.
I poczekać na dalsze.
EuGeniusz Dębski
(Paperback)
Pobierz tekst:
Maciej Liziniewicz „Czas pomsty”
Szlachcic Nadolski wraca z wojny w rodzinne strony. Jego dobra są splądrowane,…
Adam Cebula „Uwagi spisane w windzie”
Otaczają nas agenci rozlicznych wywiadów, a co drugi z nich to homo sovieticus. Aż strach się bać……
Robert J. Szmidt „Toy Land”
Fabryka Słów Tym razem to nie robota dla Toy, tylko dla jej dobrego znajomego, Dantego,…