strona główna     -     okładka numeru     -     spis treści     -     archiwum fahrenheita     -     napisz do nas
 
Literaturoznawca Literatura
<<<strona 03>>>

 

Literatura

 

 

Nie ma lekko. Roboty po uszy, redaktorzy toną w zalewie tekstów i tej, w której do niedawna jeszcze pływały sobie marynowane grzybki. Wylała się, kiedy Rzecznik sprawdzał, czy na pewno nie da się już wytrząsnąć ze słoiczka ani jednego prawdziwka. A do tego przez redakcyjne pomieszczenia przewala się fala listów miłosnych, kondolencji i wyrazów politowania. To ta rocznica przyładowania w macierz. Jeszcze jeden obowiązek, który trzeba było bohatersko wziąć na barki, skoro już się pojawił. Praca, praca, praca... Ani chwili wytchnienia. Nic dziwnego, że redaktorzy padają po czymś takim nad ranem, nie zawsze w typowych miejscach. W każdym razie wszyscy starają się jak mogą. Czasem to wystarcza, czasem niekoniecznie.

Rzecznik prasowy, jak to on, szybko osiągnął stan profesjonalnego brzęczenia bez ładu i składu i poczuł się na tyle pewnie, że zdecydował się wystąpić na konferencji zwołanej z okazji jubileuszu. Poszedł, powiedział swoje, wrócił i wyje. Specjalista w każdym calu. Naczelny zyskał dzięki temu sposobność, by zaprezentować swoje umiejętności i kleci sprostowanie, szczęśliwy jak rzadko kiedy. Tak pełnego miłości do świata, pracy i Rzecznika prasowego dawno go nie widziałem. Reszta towarzystwa szybko wybrała się na spacer. Żeby nie przeszkadzać.

Grzybków wytrząsnąć, rzecz jasna, się nie udało; poza tym, że nie ma lekko, nie ma też tak dobrze. Z drugiej strony, trudno powiedzieć, czy to, co jawiło się prawdziwkiem, nie było czymś zgoła odmiennym. W końcu po marynowanych prawdziwkach nieczęsto degustujący zaczyna wirować wokół własnej osi i krzyczeć " I’m spinning around... Kylie! Kylie!". Może to z przepracowania, licho wie. Nie takie rzeczy widuje się w redakcji wieczorami.

A te strasznie rozwleczone. Coś tegoroczna jesień długa i bez złota. Za to słota, zawsze coś. Lepszy rydz, jak wmawiają niektórzy, choć ciągle zapach tych nieszczęsnych być-może-prawdziwków wisi w powietrzu.

Tak czy siak, Rzecznik skiepścił na całej linii, jak ma w zwyczaju i w świat poszła fałszywa interpretacja historii magazynu. Bo przecież przyładowanie Fahrenheitem nie jest początkiem końca, nawet jeśli podobne bzdury wyrwą się naszemu specowi od dezinformowania a przy tym, jak na ironię, zabrzmią logicznie. Wprawdzie coś się może skończyć (dobra okazja żeby dorobić się męczennika, albo dwóch, bo takich jeszcze, o dziwo, nie mamy), ale jak się coś zacznie, to dopiero będą rewelacje. I tego bym sobie i Wam życzył na kolejny rok. No i... nowej sukienki dla siebie może jeszcze... Stara kolekcja zaginęła. Mam nadzieję, że Mikołaj zdąży przeczytać. Coraz silniejsze te wspomnienia, a zima idzie. Dopiero może być wesoło.

Tymczasem przed Wami dwunasty numer po przyładowaniu, a w nim Dworak, Duszyński, Kochański, Kozak i Orbitowski. Miłej lektury.

 

Wasz Literaturoznawca

 

Wampir przywlókł coś ze spaceru, rzucił pod biurko a sam zawisł bez słowa pod sufitem. Coś się święci?

 




 
Spis treści
451 Fahrenheita
Literatura
Bookiet
Recenzje
Zatańczysz pan...?
Spam(ientnika)
Ludzie listy piszą
HOR-MONO-SKOP
Romuald Pawlak
Andrzej Pilipiuk
W. Świdziniewski
Piotr K. Schmidtke
Adam Cebula
Łukasz Małecki
Łukasz Orbitowski
Konrad Bańkowski
Paweł Laudański
Adam Cebula
T. Zbigniew Dworak
Łukasz Orbitowski
Magdalena Kozak
Krzysztof Kochański
Tomasz Duszyński
Konrad Bańkowski
Bartuss
XXX
Tomasz Pacyński
Robert J. Szmidt
Agnieszka Hałas
Jacek Piekara
Alexander Brajdak
 
< 03 >