strona główna     -     okładka numeru     -     spis treści     -     archiwum fahrenheita     -     napisz do nas
 
XXX Zakużona planeta
<<<strona 29>>>

 

Wywiad

 

 

– Witajcie, drodzy widzowie. Gościem dzisiejszego programu "Wybierz swego rozmówcę" jest gubernator północno-wschodniej ćwiartki Europy, wybawca Lel Koyhan. Bądźcie z nami.

– Pozdrowienia o Wielki. Dziękujemy, że zechciałeś wziąć udział w naszym Virtua-Show i odpowiedzieć na nasze pytania. Pytanie pierwsze, które trapi większość z naszych odbiorców, czemu tak długo czekaliście z interwencją na Ziemi?

– Witam wszystkich virtuawidzów. Wiele razy słyszałem już to pytanie. Odpowiedzią jesteście Wy. Obserwowaliśmy waszą planetę od wieków. Próbowaliśmy wpływać na historię Ziemii i jej mieszkańców, by była ona mniej krwawa. Jednak ambicje ludzi, ich żądza władzy i posiadania, nie pozwalała rozwinąć się nurtom pacyfistycznym i pokojowym. Nasi agenci, występujący jako filozofowie, doradcy władców, ginęli wraz z poplecznikami głoszonych idei. Poza tym byliście bardzo nieufni w stosunku do wszystkiego co inne, nieznane. Wtedy zastosowaliśmy inną metodę. Postanowiliśmy przyspieszyć rozwój technologiczny, wcielając się w naukowców lub ich współpracowników i ukierunkowywać Wasze badania i eksperymenty na tę samą drogę, którą my przeszliśmy dawno temu. Jak widać po otaczającej nas rzeczywistości udało nam się to, choć nie bez trudu. Od czasu do czasu dawało o sobie znać Wasze barbarzyństwo i dochodziło do wojen, które opóźniały naszą pracę, albo kierowały rozwój w całkowicie inną stronę. W końcu jednak wiek dwudziesty, rozwój informatyzacji, globalizacja przemysłu, a zarazem coraz większa alienacja jednostki, pozwoliły nam zawładnąć ekonomicznie wieloma obszarami Waszego życia. Stąd był już tylko krok do oficjalnego kontaktu. Kilka lat zajęło nam wprowadzenie nowego systemu ekonomiczno-politycznego. Kiedy rozwiązaliśmy główne problemy Ziemian, jak głód, kontrola pogody, utylizacja odpadów i likwidacja smogu, a z drugiej strony wprowadzenie jeszcze nowocześniejszych technologii, sami oddaliście nam władzę nad planetą.

– Dziękuję za wyczerpującą odpowiedź, będącą zarazem odpowiedzią na kilka jeszcze nie zadanych pytań. Wiele z tych osiągnięć dokonaliście dzięki zmniejszeniu gęstości zaludnienia Ziemii. Jak ludzie radzą sobie na innych planetach rządzących przez Waszą rasę? To moje drugie pytanie.

– Rzeczywiście ochotnicy do życia i pracy na innych planetach wnoszą olbrzymi wkład w dobrobyt zarówno ich rodzimej planety jak i tych, na których teraz żyją. Jak sobie radzą? Chyba znakomicie, co widać z relacji, które co jakiś czas nadajemy w Virtuawizji, a także z faktu, że cały czas zgłaszają się nowi, chętni pójść ich śladem.

– To prawda, każda relacja przepojona jest entuzjazmem i radością. A kiedy możliwe będą bezpośrednie kontakty rodzin rozdzielonych próżnią kosmiczną?

– Prace nad technologią komunikacji podprzestrzennej nadal trwają. Mogę zdradzić, że udało nam się nawiązać stabilny kontakt z bazą na Księżycu. Jednak przy odległościach jakie dzielą w tej chwili nasze planety, zakłócenia całkowicie eliminują na razie taką możliwość. Jednak nie poddajemy się i z radością sam przekażę Wam radosną nowinę, kiedy już problem zostanie rozwiązany. Przykro mi bardzo, ale muszę już kończyć, obowiązki wzywają. Żegnam wszystkich. Pracujcie i radujcie się.

– Dziękujemy za rozmowę i informację, z niecierpliwością oczekiwać będziemy kolejnego spotkania i sukcesów Waszej pracy. Bądź pozdrowiony wybawco.

 

– Halo, tu naczelnik kosmodromu Ryga. Kto mówi? A to ty Lel. Tak transport niewolników na Syriusza gotowy, odlot za 20 minut. Wszystko w jak najlepszym porządku.

 

 

Stupor, nie zaskoczenie

 

Ręce opadły mi w poczuciu paraliżującej bezradności. Powiedzieć cokolwiek na temat powyższego płodu wyobraźni, znaczy pominąć tyle ważnych spraw, że w efekcie stanie się wszystko jednym wielkim niedomówieniem. Tak więc – żeby uniknąć niejasności – drogi Autorze, sprawia mi trudność wymyślenie jak można by jeszcze gorzej. Nie zdobyłeś się nawet na pomysł, cokolwiek, co uzasadniałoby zgromadzenie tych niespełna trzech i pół tysiąca znaków.

Co więc tutaj mamy?

Pytam nie dlatego, że jakoś silnie dręczy mnie ciekawość. Nie dręczy. Jeszcze zanim dotarłem do końca przedstawionego dzieła, została ona zaspokojona po wielokroć, do przesytu i ponad moje siły. Tym niemniej warto czasem wiedzieć, czym jest to coś, co dało po gałach, żeby następnym razem tak patrzałek, jak i sfałdowań kory mózgowej nie narażać na nic podobnego. Profilaktyka.

No to co mamy? Konia na trzech podkowach temu, kto będzie w stanie dociec, przetrzymać tę wiedzę, pozostając samemu w miarę dobrej kondycji, a nade wszystko podzielić się nią z innymi. Na trzech, bo czwartą podkowę zachowam na szczęście. Gwarancja, że nic mi nie grozi, kiedy przeczytam pewnego słonecznego poranka Ową Kolejną Esencję i Najwyższą Emanację Literatury Inaczej. W każdym razie można się łudzić.

Co do złudzeń, to jedno tu było. Łudziłeś się, drogi Autorze, że kogoś zaskoczysz. Kiedyś już miałem okazje pisać w tym miejscu o zaskakiwaniu i też łudziłem się, iż cokolwiek z tego wyniknie. Witam w klubie. Twarda rzeczywistość jest taka, że owszem, popisać sobie można na dowolnie wybrany temat. Jak kto ma chęć, nie jest nawet w złym guście nieco pojęczeć i ponarzekać na upadek czasów, tudzież obyczajów. A niezależnie od tego, z równym powodzeniem, można postukać co nieco w klawisze w taki sposób, że od drugiego zdania wiadomo jak się cała bajka skończy. Od drugiego! Litości!

 

Rafał Ostuda

 




 
Spis treści
451 Fahrenheita
Literatura
Bookiet
Recenzje
Zatańczysz pan...?
Spam(ientnika)
Ludzie listy piszą
HOR-MONO-SKOP
Romuald Pawlak
Andrzej Pilipiuk
W. Świdziniewski
Piotr K. Schmidtke
Adam Cebula
Łukasz Małecki
Łukasz Orbitowski
Konrad Bańkowski
Paweł Laudański
Adam Cebula
T. Zbigniew Dworak
Łukasz Orbitowski
Magdalena Kozak
Krzysztof Kochański
Tomasz Duszyński
Konrad Bańkowski
Bartuss
XXX
Tomasz Pacyński
Robert J. Szmidt
Agnieszka Hałas
Jacek Piekara
Alexander Brajdak
 
< 29 >