Archiwum FiF
fahrenheit on-line - archiwum - archiwum szczegółowe - forum fahrenheita - napisz do nas
 
publicystyka

<|<strona 96>|>

Inspiracje Tolkiena

 

 

czyli co Celtowie i Wikingowie mają do Śródziemia?

 

 

Mitologia – gdy słyszymy to słowo, nasze skojarzenia są zawsze takie same: Zeus, Tezeusz i Minotaur, Hera, Afrodyta i Hydra. I co? I nuda. Może to i ciekawe, ale z drugiej strony, gdy czymś nas faszerują w szkole, mimowolnie nabieramy do tego niechęci. Niestety, a może stety, tak już jest. Poza tym, co może być ciekawego w takim, dajmy na to Zeusie? Znamy jego życie w detalach, na podobieństwo gwiazd Hollywoodu – wiemy jaką szczoteczką mył zęby i ile miał kochanek.

No więc – Grecja. Co światlejsze jednostki słyszały jeszcze, że coś tam działo się w starożytnym Rzymie, no bo był przecież jakiś Jowisz i Mars, prawda? Gorzej, jeśli chodzi o przytoczenie jakiegoś szczegółu z ich życia, ale co tam...

Tak się jednak składa, że to nie tylko Grecja i Rzym położyły podwaliny naszej europejskiej kultury. Jeśli oderwiemy wzrok od cyprysów oraz lazurowych wód Morza Śródziemnego i odwrócimy się twarzą na północ, dojrzymy mgły, burzowe chmury, niespokojne, lodowate morze i surowe skały, a gdy mgły się rozwieją, czasami trafimy na zielone, soczyste łąki. Północ, kraina, w łonie której zrodziły się dwie cywilizacje, o których rzadziej wspominamy, niż o Grekach i Rzymianach. Mam tu na myśli Celtów i germańskie ludy, określane powszechnie mianem wikingów.

Właściwie, to mitologia celtycka (a konkretniej irlandzka) oraz sagi skandynawskie, są dla przeciętnego Polaka, lub szerzej, Europejczyka, równie egzotyczne, jak starohinduski epos Ramajana. No, chyba, że się jest Irlandczykiem lub Szwedem.

Tolkien, jakby na to nie patrzeć, był człowiekiem Północy. Jego szerokie zainteresowania koncentrowały się wokół literackiego dziedzictwa północnych krain. Biegle władał wieloma językami, w tym staroislandzkim, staroangielskim, fińskim. Echo tych fascynacji wyraźnie widoczne jest w jego twórczości. Oto propozycja przyjrzenia się wspomnianym powiązaniom.

Wspomniani na naradzie u Elronda Gil-galad i Elendil posiadali wspaniałą broń, która nadzwyczajnie sprawiała się na polu bitwy. Mowa tu o włóczni i mieczu. W Silmarillionie czytamy:

Gil-galad zwyciężył, gdyż elfowie rozporządzali jeszcze w tych czasach ogromną mocą, a Numenorejczycy byli silni, rośli i straszni w gniewie. Nikt nie mógł sprostać Aeglosowi, włóczni Gil-galada, a miecz Elendila siał postrach wśród orków i ludzi, błyszczał bowiem światłem słońca i księżyca zarazem, a nosił imię Narsil.

Fragment ten przywodzi na myśl artefakty żywcem wzięte z mitologii irlandzkiej. Otóż, gdy na Szmaragdową Wyspę przybyli Túatha Dé Danann, czyli plemię bogini Danu, przywieźli ze sobą magiczne przedmioty. W tym miejscu warto nadmienić, iż byli oni mistrzami magii, co czyniło ich tak potężnymi, że uznani zostali za bogów. Tak więc kiedy przybyli do Irlandii, w ich posiadaniu były cztery wielkie skarby: z miasta Falias czarodziejski kamień Lia Fál, z Gorias nigdy nie chybiający celu oszczep, z Findias śmiercionośny miecz, a z Murias posiadający zadziwiającą moc kocioł.

Kilka postaci spośród Túatha Dé Danann wybiło się ponad przeciętność i to właśnie im przypadły wspomniane skarby. Interesuje nas w tym miejscu miecz i włócznia, więc na nich skoncentrujemy uwagę. Królem plemienia bogini Danu był Nuadu i to właśnie on był posiadaczem czarodziejskiego miecza. W posiadanie włóczni wszedł Lug, „mistrz wielu umiejętności”.

Wróćmy do Tolkiena. Koniec Drugiej Ery. Wojska Ostatniego Sojuszu ludzi i elfów właśnie pokonały armię Saurona na polach Dargolandu. Zbrojne zastępy pod wodzą Gil-galada i Elendila wkroczyły do Czarnego Kraju i obległy twierdzę Nieprzyjaciela. Pierścień okrążenia zacisnął się tak mocno, iż sam Sauron wyszedł na pole bitwy, by odwrócić niepomyślny dla niego przebieg batalii. Wiemy co było dalej – Gil-galad oraz Elendil padli z ręki Wroga, ale szczęśliwym zrządzeniem losu Isildur, syn Elendila, zdołał odciąć Sauronowi palec wraz z Pierścieniem, co zniszczyło jego potęgę. Sauron umknął jako bezcielesne widmo i na wiele lat słuch o nim zaginął.

No właśnie, Elendil poprowadził swoją armię, dzierżąc magiczny miecz Narsil, Gil-galad zaś miał w swoim arsenale równie potężną broń – Aeglos, „Śnieżne ostrze”, włócznię, której nikt nie mógł sprostać.

A teraz dla odmiany rzut oka na mitologię irlandzką. Na polach pod Mag Tuired stoją na przeciw siebie dwie potężne armie. Z jednej strony są to Fomorianie, szkaradne istoty, na wpół bogowie, którzy narzucili swą tyranię Irlandii. Reprezentują chaos, zło i ciemność. Przeciwko nim wystąpili Túatha Dé Danann, synowie bogini Danu, którzy właśnie przybyli na Szmaragdową Wyspę.

Túatha Dé Danann, wspierani przez swoich druidów, dzielnie stawiali czoła Fomorianom. Bitwa przeciągała się, a szala zwycięstwa nie przechylała się na niczyją stronę, pomimo strat, jakie ponieśli jedni i drudzy. Wtedy właśnie na polu bitwy pojawił się król Fomorian, Balor. Straszliwa to była postać – olbrzym, z jednym okiem pośrodku głowy, którego spojrzenie wywoływało panikę całych armii. Gwoli wyjaśnienia: ongiś, gdy druidzi przygotowywali magiczną miksturę, kropla owego napoju prysnęła Balorowi do oka i od tego momentu unicestwiało ono wszystko, na co spojrzał. Teraz już jasno widać, iż położenie Dé Danann było nie do pozazdroszczenia. Sytuację uratował król Nuadu, który zdołał zebrać cofające się w rozsypce szeregi swych wojowników i poderwać ich do jeszcze jednego ataku. Niestety Nuadu nie zdzierżył i poległ w starciu z tak potężnym przeciwnikiem.

Elendil zginął z ręki Saurona, Nuadu z ręki Balora. Ani jednemu, ani drugiemu nie pomógł magiczny miecz. W obu bitwach brali również udział bohaterowie, władający czarodziejskimi włóczniami – Gil-dalad i Lug. Z tych dwóch więcej szczęścia miał Lug, bowiem udało mu się zabić przeciwnika strzałem z procy, Gil-galad zaś legł w boju.

Warto powiedzieć coś jeszcze na temat Balora, można bowiem wskazać element, który łączy go z Sauronem (poza tym, że obaj mieli dość wątpliwą reputację). Mam tu na myśli OKO.

U Tolkiena czytamy:

W ciemnej czeluści ukazało się Oko i rosło z każdą sekundą, aż wypełniło niemal całe zwierciadło. Było tak straszne, że Frodo struchlał, niezdolny krzyknąć, ani oderwać wzroku. W ognistym rąbku Oko szkliło się, żółte niby ślepie kocura, czujne i skupione, a czarna szczelina źrenicy otwierała się jak otchłań – w nicość.

Oko Saurona i oko Balora – okrutne, niosące zagładę wszystkiemu, na co tylko spojrzało. Kto wie, może jedno zainspirowało drugie? Tylko profesor Tolkien mógłby na to pytanie udzielić odpowiedzi.

Czytając „Hobbita, czyli tam i z powrotem”, poznajemy trzynastu krasnoludów, którzy odwiedzają Bilba, a są to: Dori, Nori, Oin, Gloin, Fili, Kili, Dwalin, Balin, Bifur, Bofur, Bombur, Ori oraz ich przywódca Thorin Dębowa Tarcza. W swoim czasie zaznajamiamy się również z Dainem, synem Naina, który został obwołany Królem pod Górą.

W dodatku do Powrotu Króla, trzeciego tomu Władcy Pierścieni, noszącym tytuł Plemię Durina natrafiamy na prawdziwy gąszcz krasnoludzkich imion, takich jak Thror, Gloin, czy Thrair. Znamienny jest zwłaszcza fragment:

Co do początków krasnoludzkiego plemienia dziwne legendy krążyły zarówno wśród Eldarów, jak i wśród samych krasnoludów, ponieważ są to sprawy bardzo zamierzchłej przeszłości, niewiele o nich mówi nasza księga. Imieniem Durina nazywali krasnoludowie najstarszego z Siedmiu Ojców plemienia, przodka wszystkich królów plemienia Długobrodych. Spał on samotnie, dopóki pewnego dnia, w pomroce dziejów, nie zbudził się jego lud...

W staroislandzkiej Eddzie Poetyckiej, w pieśni zatytułowanej Wieszczba Wölwy czytamy:

 

Bogowie wszyscy sejm wielki zwołali,

I Nieśmiertelni nad sprawą radzili,

Kto tu ma stworzyć karłów zastępy

Z Brimira krwi i Blaina kości.

 

Tam wtedy Modsognir stworzony został,

Najznamienitrzy, Durin* jako drugi;

Ci ulepili z gliny mnóstwo karłów

Na podobieństwo ludzkie – tak zaświadczył Durin.

 

Nyi i Nidi, Nordri i Sudri

Austri i Westri, Althjof, Dwalin,

Nar i Nain, Niping i Dain,

Bifur, Bafur, Bombur, Nori,

An i Onar, Ai, Mjödwirnir

 

Wigg i Gandalf, Windalf, Thorin,

      ThrorThrain, Thekk, Witr i Lit,

Nyr i Nyrad – teraz ja karłów

     Reginn i Radswid – wiernie wyliczyłam.

 

Fili, Kili, Fundin, Nali,

Heptifili, Hannar, Swiur,

Frar, Hornobori, Frägr i Loni,

Aurwangr, Jari, Eikinskjaldi.

 

Pora powiedzieć ludziom Dwalina

Rzeszy karłów – Lofar ród ten zaczął –

Co z skalistych stron bagnistym szlakiem

Na piaszczyste ciągnęli ławice.

 

Tam był Draupnir i Dolgthrasir,

Hor, Haugspori, Hlewang, Gloin,

Dori, Ori, Duf, Andwari,

Skrfir, Wirfir, Skafid, Ai.

 

Alf i Yngwi, Eikinskjaldi,

Fjalar i Frosti, Fidir i Ginnar;

Póki ludzkość trwać będzie, wiadomo,

Że rodu praojcem jest Lofar.

 

Powyższy fragment nie wymaga chyba komentarza.

Wiele jest jeszcze elementów, które Tolkien zaczerpnął z dziedzictwa starożytnych ludów i umiejętnie przetworzył. Zresztą, jak sam zwykł mawiać, nie wymyślił Śródziemia, a jedynie odkrył dawno zapomniany świat. Temat określony w tytule niniejszego tekstu został tutaj tylko naszkicowany i wymaga dopracowania oraz rozwinięcia.

 

____________

 

* Pogrubienie autora.

 

W    N U M E R Z E
Valid HTML 4.01 Transitional Valid CSS!

< 96 >