strona główna     -     konkurs     -     archiwum fahrenheita     -     stopka redakcyjna     -     napisz do nas
 
Wojciech Świdziniewski
strona 17

Barbarzyństwo


 

"Zgoda, jesteśmy barbarzyńcami i chcemy nimi być dalej. Jest to oznaką glorii. My odmłodzimy świat. Obecny świat zbliża się ku swemu końcowi. Pozostaje nam jedynie dopomóc mu w tym i go splądrować."

 

Czyje to słowa? O tym na końcu.

Barbarzyństwo. Piękne słowo niosące ze sobą wiele treści, a jednocześnie trudne do wyjaśnienia. Barbarzyństwo to płonący Rzym, deptany stopami Wandalów, to Europa łupiona przez Wikingów, jak i swastyka tryumfalnie maszerująca w potokach krwi przez połowę świata. Za barbarzyństwo uznawana jest też muzyka - przykładowo metal. Kluby motocyklowe to też barbarzyńcy - te skórzane stroje, głośne zachowanie, wojowniczość i styl życia nomada, brrrrr! Same paskudztwa, niemiłe rzeczy i obrzydlistwo! A jednak barbarzyństwo nas przyciąga, mami i kusi. Cywilizacja tęskni za barbarzyństwem, bo barbarzyństwo daje jej powiew świeżości, umacnia ją (chociaż początkowo może się wydawać, że jest inaczej), eliminuje chore jednostki i idee trawiące skostniałe ucywilizowane społeczeństwo.

Barbarzyństwo ma też drugie oblicze, skrzętnie zacierane przez cywilizację, która nie chce w nim widzieć żadnych pozytywów. Barbarzyństwo to braterstwo, prostota rozwiązań, możność posiadania własnego zdania, siła, odwaga, wolność wyboru, nieposkromiona ciekawość świata, dzikość, niczym nieograniczona zabawa, pogodzenie się z własną śmiercią i, wreszcie, ponadwiekowa sława - czyli wszystko to, o czym marzy każdy z nas, a co jest niemile widziane przez demokrację i kapitalizm, synonimy współczesnej cywilizacji białego człowieka. Barbarzyństwo to niemalże kult jednostki, samego siebie. Cywilizacja to kult szarej masy, tłumu, który dorobił się nawet własnej psychologii. Barbarzyństwo uczy patrzeć, słuchać, myśleć przez pryzmat siebie samego, jako jednostki. Nieskrępowanie dotykać świata. Barbarzyńca, kiedy spotka drugiego barbarzyńcę, wysłucha go, spróbuje zrozumieć i albo się z nim zgodzi, albo nie. I raczej nie będzie starał się nakłonić tego drugiego do zmiany zdania. Podstawową zasadą barbarzyńcy jest hasło: "Jestem wolnym człowiekiem, mogę myśleć i robić, co mi się żywnie podoba. Jeśli myślisz odmiennie, to odejdź, szanuję to, gdyż też jesteś wolnym człowiekiem. Jeśli jednak będziesz nalegał, bym myślał tak jak ty, to wiedz, że będę się bronił do ostatka, bo chcesz zabić we mnie to, co jest najpiękniejsze - moją duszę i mój świat". Cywilizacja tłamsi jednostkę, narzucając hasło: "jestem częścią społeczeństwa" i nakazuje rozpatrywać wszelkie nasze poczynania przez pryzmat tegoż społeczeństwa. Działasz inaczej niż my (społeczeństwo) - narażasz się na ostracyzm, odrzucenie, bo nie jesteś taki jak cała reszta. Jesteś jeszcze jedną cegiełką w murze, jak śpiewał Pink Floyd, a cywilizacja to właśnie te wędrujące młotki.

Niedawno, siedząc z Wikingami w knajpie i analizując sytuację geopolityczną świata, jeden z nas powiedział, że nawet chciałby, żeby rozpętała się kolejna wojna światowa - mógłby się sprawdzić w prawdziwej walce. Przez resztę niewikińskiego towarzystwa został okrzyknięty świrem, durniem i określony paroma innymi mało przyjemnymi epitetami. Myśmy jedynie się uśmiechnęli, w pełni rozumiejąc, o co chodzi koledze. Wikingów okrzyknięto barbarzyńcami, bo cywilizacja nie chciała ich zrozumieć i nawet nie zainteresowała się dlaczego robią tak, a nie inaczej. Cywilizacji nie interesowało to, że aby dostać się do wikińskiego raju, trzeba zginąć z mieczem w ręku, jak i to, że to, co taki Norman spali na ziemskim padole i kogo zabije, będzie mu służyć w Walhalli. Według mnie, barbarzyńcą określa się kogoś, kogo cywilizacja nie chce zrozumieć. Tak jest najprościej - określenie "barbarzyńca" uprawnia cywilizację do co najmniej ignorowania takiego delikwenta, a nawet do jego eksterminacji.

No dobrze, możecie powiedzieć, ale po co w takim razie barbarzyństwo pcha się z łapami do cywilizacji? A po co wilki podchodzą zimą pod ludzkie zagrody?

 

"Głód był moim wiernym towarzyszem, nie opuszczał mnie ani przez chwilę i był częścią całego mojego życia. Nie miałem innej kochanki prócz goryczy i biedy, żadnej innej towarzyszki życia prócz niezaspokojonego głodu. Nigdy nie poznałem radości tego pięknego słowa, jakim jest miłość."

 

To właśnie głód, drodzy państwo. Nieopisany głód, który kazał Czyngis Chanowi podbić Azję, Wikingom zbrojnie osiedlać się w Irlandii, Wielkiej Brytanii, Islandii, wśród Rusów i na Wolinie, a Hitlerowi rzucić Europę na kolana w kałużę krwi. I chyba tylko w przypadku Hitlera chodziło autentycznie o władzę - resztę barbarzyńców, oprócz tego prawdziwego, fizycznego głodu, pchała ciekawość świata, chęć sprawdzenia się, zmierzenia się z samym sobą i tym, co jest na krańcu świata. I jakoś z tym głodem trzeba sobie poradzić - pisać, rysować, komponować, "bawić" się w Wikingów, ruszać z cyklistami w świat, jeździć z kapelą na koncerty, podróżować, kręcić filmy. Nosić długą brodę i długie włosy, przekłuć ucho, sprawić sobie tatuaż. Można też zawrzeć braterstwo krwi z przyjacielem. I mam nadzieję, że ten głód nigdy nie zostanie u mnie zaspokojony, że cywilizacja nie zwycięży, że wciąż będę barbarzyńcą. Przynajmniej tym duchowym.

Oba cytaty są słowami Adolfa Hitlera. I tu od razu, zanim okrzykniecie mnie faszystą i nazistą, prosiłbym, abyście postarali się zrozumieć ten tekst, czyli podejść do niego jak barbarzyńca, a nie cywilizowany człowiek. Traktuje on o barbarzyństwie, zresztą bardzo pobieżnie, a nie pochwala działalności Hitlera.



Koniec




Spis treści
451 Fahrenheita
Literatura
Konkurs
Bookiet
Recenzje
Komiks
Stopka
A.Mason
Paweł Laudański
Andrzej Pilipiuk
W.Świdziniewski
Adam Cebula
Tomasz Pacyński
Rafał Ostuda
EuGeniusz Dębski
Tomasz Pacyński
Adam Cebula
Maja Kossakowska
Rafał Kosik
Grzegorz Buchwald
K. i K. Urbańskie
Ondřej Neff
Michal Jedinák
KRÓTKIE SPODENKI
nonFelix
Adowity
 

Poprzednia 17 Następna