strona główna     -     okładka numeru     -     spis treści     -     archiwum fahrenheita     -     napisz do nas
 
Idaho Publicystyka
<<<strona 18>>>

 

My own private

 

 

Samowyzwalacz cywilizacji

 

Gdy okazało się, że "prawdziwych Fremenów" było za mało, by obronić i opanować planetę Arrakis, do wielkiego skarbca z melanżem przybyli przedstawiciele władzy. Zależnie od interpretacji można ich uznać za brzydkich i pokrytych brodawkami Harkonnenów lub pięknych, młodych i czułych Atrydów. Jako że wspomnianym przedstawicielom zależało jednak głównie na tajemniczym melanżu, jak również na poprawieniu sytuacji na planetach rodzimych, Fremenom nic nie przeszkadzało. Nikomu nie chciało się ich tropić i mordować, nikt tak naprawdę niczego przeciwko nim nie miał. "Niech siedzą w tych swoich siczach, skraplają wodę i zachowują stare rytuały."

Oto sytuacja, w jakiej znalazł się obecnie malutki kraik na pustyni. Wizja Franka Herberta nie spełniła się. A Irak, który w pierwszej chwili zaczął rozpalać umysły wszystkich wkoło, nagle przestał być tematem szczególnym. Zdaje się nawet, że głupio mówić o nim cokolwiek, tym bardziej, że ludzkość nie zmieni się pod wpływem żadnej wojny ani setki nawet walących się wież. Dalej ogromna jej większość siedzieć będzie w okopach własnej wyobraźni, przyciśnięta do gleby kilkoma tonami kompostu, który zwykliśmy nazywać "ideami" i "poglądami". Porównywanie powieści (a zwłaszcza powieści fantastyczno-naukowych, które z definicji nie zajmują się profetyzmem) do rzeczywistości wydaje się więc głupawe. I nie przeczę, że jest. Może rodzina prezydenta USA ma sporą władzę, ale daleko jej do uprawnień przysługujących Imperatorowi Szaddamowi, czy choćby nędznemu Vladowi Harkonnenowi. Ich sytuacja najzwyczajniej w świecie nie pasuje do wizji książkowej. Podobni są tylko współcześni "bojownicy" i literaccy Fremeni. Lecz o ile ci pierwsi uważają, że najważniejsze jest nosić brodę a przed oczyma mieć kilka kilo czarnych szmat zamiast dziewczyny, to wyidealizowana i odmalowana słowami społeczność drugich nosi w sobie coś, co można nazwać "wiarą". Oprócz tego mieli w sobie sporo czegoś w typie "nadziei", lecz "miłość" zastąpiło u nich jak najbardziej realne "przetrwanie". Fremeni oczekiwali swego Muad’Diba, czyli odrealnionego mesjasza, który miał przyjść i sprawić, by wkoło było cacy, a odgłosy dudnika nie wdzierały się w głowę, jeśli ktoś akurat ma kaca. To upodabnia ich trochę do społeczności żydowskiej, ale nie do obecnych "bojowników". Jedyną cechą wspólną jest, że obie opisywane nacje łażą pasjami po pustyni, a wolny czas spędzają w jaskiniach, gdzie nie ma kablówki i mikrofali.

Zastanawiam się jednak nad tym, co by się stało, gdyby autorem cyklu o "Diunie" nie był wcale Herbert, ale mój ulubiony model felietonowo-testowy, czyli pisarz Wojciech. Dziś wyjmujemy go z szafy i odkurzamy. Jak zapewne pamiętacie, ostatnio spadła mu na głowę drabina, gniotąc na miazgę pewne części mózgu. Tym razem coś stało się z elementami szarej substancji odpowiedzialnymi za odczucia, wiarę i poglądy. Dlatego stał się człowiekiem niezwykle logicznym, opierającym całą swą pracę na obliczeniach, posiłkując się w dodatku instynktem, który zezwala mu na przewidzenie zachowań całych społeczeństw. Nasz Wojciech pisze własną wersję "Diuny" (herbertowska leży dalej w jakiejś szufladzie i nie ujrzała w ogóle światła dziennego) i wychodzi ze słusznego założenia, że Fremeni nie mogą wygrać. Jest on człowiekiem bystrym, uważa, że żeńskiemu zakonowi Bene Gesserit i tak nic nie wyjdzie (co najwyżej zorganizowanie średnio udanego przyjęcia dla kolegów z Bene Thleilax), więc nie ma mowy o tym, by jakiś Kwisatz Haderach trafił na Arrakis i zamieszał w głowie społeczności fremeńskiej. Dlatego materia powieści naszego Nowego Autora "Diuny" ukazywałaby Fremenów na pozycji całkowicie przegranej. Jak zachowaliby się wówczas? Pytanie to jest ciekawe. Zapewne wiele zależy od tego, jak bardzo za skórę zalazłby im najeźdźca. Gdyby atakującym był zły baron Harkonnen, nakazujący torturowanie fremeńskich więźniów, reakcja mogłaby być nieprzyjemna. Ze strony pustyni ruszyłyby armie jadące na czerwiach i mające głęboko w dupie co się stanie, jeśli przypadkowo na głowy niektórych spadnie bomba nuklearna. Jaka jednak byłaby reakcja Fremenów na Leto Atrydę, który pozwoliłby przejąć im władzę nad planetą a sam ograniczałby swą rolę jak tylko by mógł? Obawiam się, że nawet Wojciech nie wymyśliłby tego, co dzieje się obecnie w Iraku. Bo tam właśnie rodzi się obecnie cywilizacja. Cywilizacja dziwna i nam raczej obca, u podstaw której stanęły zamachy na przedstawicieli innych nacji i reprezentantów innych kultur. Jedyną zmianą, jaka nastąpiła obecnie, jest fakt, że obcokrajowców ginie w zapiaszczonym i bogatym w ropę kraju coraz mniej. Głównymi ofiarami zamachów stali się Irakijczycy i w nich coraz częściej wymierzona zostaje mordercza włócznia. Mimo najszczerszych chęci nie potrafię uwierzyć w to, że w zmienionej sytuacji ludziki z powieści o Arrakis zajęłyby się wzajemnym wycinaniem w pień czy wysadzaniem w powietrze. To nie ta społeczność i nie ta sytuacja.

Pozostaje jedynie pytanie, dlaczego nie potrafię w coś takiego uwierzyć. Przecież oczywiste jest, że cywilizacje rodzą się w bólu, a rosną na pokarmie składającym się z krwi i mięsa, gdy w charakterze wykałaczek używa się odłamków kości. Dlaczego nie wierzę w to, że wierzący w mesjasza jakowegoś Fremen nie zareagowałby tak, jak robi to obecnie wielbiciel Koranu, brody i zasłaniających-wszystko-chust? Może to tylko kwestia nieprzystawania literatury do rzeczywistości. Może łudzę się, że społeczność posiadająca jakąś kulturę nie musi budować cywilizacji, w charakterze fundamentów używając ciał swych pobratymców.

Pewne dla mnie jest jednak, że pełni nadziei, honorowi i odważni Fremeni mają ze współczesnymi "bojownikami" wspólnego tyle, co picie w Szczawnicy ze szczaniem w piwnicy.

 




 
Spis treści
451 Fahrenheita
Literatura
Bookiet
Recenzje
Spam(ientnika)
Wywiad
Permanentny PMS
Ludzie listy piszą
Galeria
M. Kałużyńska
Piotr K. Schmidtke
Andrzej Zimniak
Andrzej Pilipiuk
Idaho
W. Świdziniewski
Łukasz Małecki
Joanna Kułakowska
J.W. Świętochowski
J.W. Świętochowski
Adam Cebula
Adam Cebula
M. Koczańska
Adam Cebula
Natalia Garczyńska
K.A. Pilipiukowie
M. Kałużyńska
Eryk Ragus
Grzegorz Czerniak
Jeresabel
Christopher Paolini
Paul Kearney
Robin Hobb
Witold Jabłoński
Andrzej Ziemiański
 
< 18 >