Mapa Ukrainy
ISSN: 2658-2740

Secesja inaczej

Recenzje fantastyczne nimfa bagienna - 19 listopada 2014

WeberTytuł: „Trud i cierpienie”

Autor: David Weber

Tłumacz: Robert J. Szmidt

Wydawca: Rebis 2014

Stron: 848

Cena: 49,90 zł

 

Dawid Weber to chętnie czytany w Polsce i za granicą autor cykli „Honor Harrington” oraz „Schronienie”. Tym razem na tapecie znalazł się nowy tom tego ostatniego, o tytule „Trud i cierpienie”.
Jest to już szósta część, kontynuująca wątki rozpoczęte w poprzednich. Tym razem jednak nacisk nie jest położony na walki morskie, lecz na politykę i walki lądowe w Siddamarku. Oczywiście – jak to u Webera – nie zabraknie opisów nowych technologii, polityki i relacji między ludzkich. Nie, nie napiszę dokładnie, co się dzieje w tym tomie – z prostego powodu. Nie lubię spoilerów, a nawet najbardziej zawoalowany opis musiałby takowy zawierać.

Tym razem chcę się skupić na innym aspekcie cyklu. Każdy tom Schronienia jest wzorowany na jednym z fragmentów naszej historii, i tym razem też nie jest inaczej. Wojna w Siddamarku jest podobna do wojny secesyjnej w Stanach Zjednoczonych. Tak samo jak tam wielki kraj jest rozdarty wojną między dwoma stronnictwami. Oczywiście są i różnice, w powieści mamy do czynienia z wojną między fanatykami religijnymi a stroną liberalną, której członkowie chcą żyć po swojemu. Prócz tego jedna ze stron nie ma do dyspozycji CZAO i nowoczesnej technologii rodem z SF.
Książka – jak większość tych, które wyszły spod pióra Webera – jest znakomicie napisana i czyta się ją, mimo objętości, bardzo dobrze. Jedyne, co może czasem wkurza, to target pisarza. Widać, że rzecz jest pisana pod czytelnika, który z historią i technologią jest na bakier – innymi słowy, adresowana jest do typowego przedstawiciela USA. Polacy, jak sądzę, wiedzę historyczną mają większą, i czasem jednak mogą być zirytowani łopatologicznymi opisami nowych technologii. To dla mnie jedyny minus.
Wydanie poprawne i bez większych wpadek redaktorskich. Tłumacz też zrobił kawał dobrej roboty. Okładka? Cienka i słaba, ponadto złote, wypukłe litery szybko się ścierają, brudząc ręce. Cena zbliżona do cen tomów poprzednich, co jest plusem. Pięćdziesiąt złociszy to sporo, ale, moim zdaniem, to pieniądze dobrze wydane. No… chyba że, czytelniku, nie lubisz tego cyklu. Tylko w takim razie dlaczego zabrnąłeś aż do szóstego tomu? Trochę za późno na narzekanie, prawda?
Komu polecić? Tym, którzy czytali poprzednie tomy – na pewno. A innym…? Zależy, czego oczekujecie od książek. Jeśli przemyślanej i wciągającej akcji, postaci z krwi i kości, a świata dość nietypowego (bo niby to Renesans, a jednak rozpoczęło się już szóste tysiąclecie, to właśnie dla ciebie pozycja. Tym, którzy wolą historyjki krótkie i zabawne, prawdopodobnie się nie spodoba.

I tyle w temacie.

 Konrad Fit

 

 




Pobierz tekst:

Mogą Cię zainteresować

O czym tu pisać, czyli nieco zbędna recenzja

Recenzja książki Petera V. Bretta „Otchłań. Księga I”. Dziś będzie krótko. A…

Syndrom środkowego tomu

Bardzo trudno jest napisać coś ciekawego o drugiej części trylogii. Najważniejsze sprawy: kreacja…

Skandalu nie będzie
Bookiety nimfa bagienna - 10 października 2016

Historia bez emocji spisana, czyli Agnieszka Chodkowska-Gyurics recenzuje książkę „Spadochroniarz Hitlera” Gilberta Villahermosy.…

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Fahrenheit