Mapa Ukrainy
ISSN: 2658-2740

Relacja z pokazu filmu „Fantastyczny Matt Parey”

Felietony Adam Cebula - 22 września 2023

Przyznam szczerze, że powody, dla których znalazłem się na pokazie filmu Fantastyczny Matt Parey nie były zbyt szlachetne. Miał wystąpić tam Jacek Inglot i niezależnie od organizacji spotkania chciałem się ewentualnie z nim pokłócić. Nieoczekiwanie ewentualnym adwersarzem okazał się Łukasz Śmigiel, który usiłował  Jacka przepytywać. Niestety, na kasę w literaturze widoków nie ma. Tak samo to widzę.

To taka trochę zawiła złośliwość z mojej strony. Jeśli uczestniczyliście w wielu spotkaniach z autorami, zwłaszcza pokolenia peerelu, to może zauważyliście, że gdy prowadzący stara się wyprowadzić dyskusję w bardziej wyrafinowane rejony, jak zmiany estetyki gatunku, wizja przedstawianych światów, czy ewolucja propagowanych wartości, to faktycznie otrzymuje odpowiedź, że, co by nie robić, pieniążków z tego nie będzie.

Tymczasem kilka słów o filmie w reżyserii Bartosza Paducha, którego scenariusz napisał reżyser i Sebastian Wojtkowski, zaś duchem sprawczym (piszą „z inspiracji”) miał być Marek Oramus. Resztę encyklopedycznych informacji znajdziemy na przykład tu. Dla porządku dodam, że wydarzenie miało miejsce w sobotę 16 września o 19.00 w byłym kinie Warszawa (obecnie Dolnośląskie Centrum Filmowe). Wejście za free.

Sam film, faktycznie, wedle zapowiedzi, jest filmem dokumentalnym. Coś dla znających kontekst: podejrzewam, że zupełnie inaczej będą patrzeć na kadry ci, dla których to odległa jak Bitwa pod Grunwaldem  przeszłość, niż tacy, jak ja, dla których to film o Maćku. To zupełnie inne wrażenie, gdy widzisz na ekranie delikwenta i mówisz: „Ale posiwiał”.

Film od strony artystycznej „robią” animowane wstawki. Dobra kreska i – jak zapewnia moja małżonka, która na tym się zna – dobra animacja. Taka wystylizowana na animowany komiks, wykorzystuje atuty obu gatunków. Do tego mamy coś, element ascetyczny, co w swoim czasie ( a nawet tzw. minionym okresie) określano jako „gadające głowy”. Cóż… dożyłem wieku, w którym ów środek wyrazu, nazwany dla podkreślenia tego elementu nudy, jaki ma wnosić, okazał się wcale pociągający.

Tu zastrzegę się raz jeszcze: ja zapewne to odbieram zupełnie inaczej. Znam kontekst, mam swoje lata i przeżyłem „tamte czasy”. Dla mnie powiedzenie „okres miniony” to zapożyczenie z peerelowskiej propagandy, gdy obalano pierwszego sekretarza Komitetu Centralnego i czas jego panowania tak figlarnie określano. Także określenie „gadające głowy” wymyślono w ramach specyficznego typu propagandy tamtych czasów. Dwóch facetów (kobiety były rzadkością i nie spełniały zwykle norm omawianego, stylu) gadało zgodnie, zawile, nudnie i monotonnie, bez emocji.

Tu opowiadacze jednak niosą ze sobą emocje, czytelne przynajmniej dla mnie. Jedna z nich dotyczy zapewne dla młodszego pokolenia historycznej ciekawostki, a jej poświęcono lwią część filmu – to owo „obalanie komuny”.  Całą historię powstania Fantastyki przedstawiono jako część (patriotycznej?) walki o wolność.

Akurat ja byłem w dniu ogłoszenia Stanu Wojennego już w oficjalnych strukturach NZS-u i zamknięcie pisma, choćby i drukującego ulubioną literaturę, było po prostu małym kłopotem.

Jednej rzeczy muszę od siebie poświęcić kilka słów: po latach wiem, że to fantastyka była cenna, raczej nawet cenniejsza, niż owa często siermiężnie pojęta „walka z komuną”. Robimy krzywdę „naszej sprawie”, dorabiając na siłę wątki patriotyczne do poczynań, które same w sobie są wystarczająco ważne, a nawet może ważniejsze. Chodziło o wolność wyrażania siebie. A więc choćby o to, by literatura była taka, jakiej chciał autor i czytelnicy, a nie egzekutywa jakiejkolwiek partii. Sztuka ma prawo być czystą rozrywką. Tylko tyle wystarcza, aby stała się solą w oku każdej władzy. Fantastyka sama w sobie jest wartością, tak jak rock and roll, długie włosy, te „postawione na punka”, coca-cola, pepsi i hamburgery, minispódniczki, motocykl Harley Davidson, Jim Morrison i prywatny interes. To wszystko zdążyło się załapać na bycie „elementami wrogiej nam imperialistycznej kultury”. Ale też „ugodziło w naszą chrześcijańską tożsamość”.  Nie ma abstrakcyjnej wolności, są prawa do fotografowania dworców także i kolejowych, organizowania (do)wolnych związków zawodowych i pisania historii, których jedynym celem jest zabawienie czytelnika, a nie pouczanie go. Tak społeczeństwa, nie tylko polskie wyszarpywały sobie prawa do słuchania w zadymionym klubie jazzowym Rura murzyńskiej muzyki, wywijania w jej takt w „improwizowanym tańcu” rock and roll, pisania i czytania fantastyki, czy… przebierania się w stylu cosplay.

Z powstaniem pierwszej Fantastyki wywalczyliśmy sobie cholernie ważne prawo do – właśnie – fantastyki. Do zabawy, wygłupiania się. Jeśli ono jest, to na dłuższą metę muszą być i jakieś szumnie zwane prawa człowieka i wolne wybory, bo tak się robi z wiekiem, że stare pryki chciały by narzucić młodzi choćby swój styl konwentów, nie mówiąc już o tym kto z kim ma spać, nawet jeśli dzieci są zdrowe.

Chciał Maciek, czy potem już niekoniecznie, wyszło mu takie „róbta co chceta” i już nami chyba na zawsze w jakiejś formie zostało.

To jedna rzecz, która podczas gadania Jacka moim zdaniem wymagała jakiejś riposty. Przebierańcy na konwentach to element o niejasnym wpływie na kulturę, literaturę, upadek obyczajów i tak dalej. Jeśli fandom się zmienia, co rok proponuje coś nowego, znaczy, żyje. Resztę Jacek powiedział, jak mu chciałem nagadać. Trochę niepokojące, gdy się ludzie tak zgadzają…

Tym właśnie chciałem zakończyć: na pokazie, który wydał mi się skierowany do hermetycznego środowiska tych, co są z owych minionych czasów, a nawet „okresu minionego błędów i wypaczeń”, krótko: starych repów, było całkiem sporo młodych ludzi. Zaciekawiło ich?!

 

Adam Cebula

Mogą Cię zainteresować

Cieszmy się kochać konwenty
Galeria A.Mason - 3 września 2018

Masona przemyślenia o współczesnych konwentach, wraz z galerią zdjęć z Niuconu, Pyrconu,…

Komiksowe zapowiedzi na maj’16
Komiks MAT - 2 maja 2016

Propozycja kilku zapowiedzi historii obrazkowych na trwającą majówkę: reedycję Wiecznej wojny – Joe…

Fotorelacja ze spotkania autorskiego Jacka Inglota
Galeria Adam Cebula - 25 lipca 2018

9 lipca 2018 w Mediatece   O czym mówił Jacek Inglot na spotkaniu w Mediatece? Głównie…

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Fahrenheit