strona główna     -     konkurs     -     archiwum fahrenheita     -     stopka redakcyjna     -     napisz do nas
 
Katarzyna i Karolina Urbańskie
strona 31

Królewska Wysokość (3)

 

***

 

- Burb!... - Fenus nawet nie wysilił się, by przysłonić usta. W zatęchłym powietrzu dało się wyczuć na nową woń. Krasnolud przechylił się na swym krześle, które niepokojąco zaskrzypiało pod jego ciężarem i oparłszy nogi na klejącym się od porozlewanych trunków blacie, ze spokojem zajął się usuwaniem resztek jedzenia z zębów paznokciem kciuka.

- Trzy kufle Piekielnego Ukropu i dwie podwójne porcje cebulowych pyz to stanowczo za dużo jak na ciebie... - odezwał się drugi z krasnoludów i wychylił do końca całą zawartość swego cynowego kufla.

- To było jadło, jak się patrzy! - westchnął Fenus i wyraźnie zadowolony poluzował pasek spodni. Naraz Gawrik szturchnął go lekko łokciem i wskazał dyskretnym ruchem głowy na Frerica. Ten zaś z niezwykłym skupieniem dłubał widelcem w swojej, jeszcze pełnej, misie i podejrzliwie przyglądał się jej zawartości. Ociekające tłuszczem i suto okraszone kluski zdążyły już wystygnąć i na dobre przykleić się do dna naczynia. Dawno straciły apetyczny wygląd, tym bardziej, że Freric nie szczędził im kolejnych dziabnięć widelcem.

- Jadło ci nie smakuje, może niezdrów jesteś? - rzekł Gawrik starając się nadać swemu głosowi ton całkowitej obojętności.

- Ależ nie... Wszystko jest w najlepszym porządku... Po prostu nie byłem głodny - wymruczał Freric i uśmiechnął się przepraszająco. Zarówno Gawrik jak i Fenus nie umieli znaleźć na takie stwierdzenie odpowiedzi. W końcu Fenus odchrząknął i pominąwszy milczeniem owo zdumiewające oświadczenie nowego towarzysza, zaproponował:

- No to zostaw już te kluchy, bo my tu postanowiliśmy zabrać cię na małą wycieczkę...

- Hę?

- On chciał powiedzieć, że skoroś gościem w tych stronach, to my ci pokażemy kopalnię i okolice - wytłumaczył Gawrik, mimochodem wydłubując z brody resztki jedzenia.

- Ruszajmy więc! - odparł z entuzjazmem Freric i ze źle skrywanym westchnieniem ulgi odsunął od siebie misę z jedzeniem.

 

***

 

- Wbrew temu, co o nas w świecie gadają, nasze kopalnie nie są olbrzymie... Ot, kilkadziesiąt korytarzy - Gawrik opowiadał tonem męcząco monotonnym, wyraźnie znudzony rolą przewodnika. - Nie można się tu zgubić... chociaż znaleźliby się i tacy, co mogą mieć i inne zdanie.

- Jakie? - zapytał bezmyślnie Freric.

- Nie wiem... jak kiedyś wrócą, to ich zapytamy - odpowiedział szczerze rozbawiony Fenus i z rozmachem klepnął Frerica po plecach.

- Oto jesteśmy... To jest wejście do północnego, najstarszego skrzydła. Tu kiedyś mieszkał władca wraz ze swą rodziną i świtą. Żaden prosty robotnik nie miał tam wstępu. Teraz jednak przychodzą tu wszyscy, którzy lubują się w dawnych historiach. Jak chcesz się dowiedzieć, jak to drzewiej bywało, to odpowiednie miejsce - powiedział Gawrik i podszedł do prowizorycznego stojaka obwieszonego skrawkami papieru.

- To na wypadek, gdybyś nagle musiał za potrzebą się udać - rzekł, wręczając Frericowi schematyczną mapkę.

- Mapa?

- Ot tak, na wypadek wszelki. Żebyś wiedział, gdzie iść. Wszystko na niej jest - tłumaczył Gawrik.

- "Komnata I : czasy stare, albo jeszcze starsze"... - przeczytał powoli Freric.

- Najlepiej zacznijmy właśnie od tego miejsca. Chodź - kolejne przyjacielskie klepnięcie skierowało Frerica w głąb korytarza.

Po kilku potknięciach i obijaniu się o ściany w wyjątkowo wąskim przejściu, Freric znalazł się w wykutej w skale komorze o bardzo niskim suficie. Na ścianach umieszczono kilka lichtarzy ze świecami, a na wprost wejścia zawieszono pamiątkową tablicę. Poza tym pomieszczenie było zupełnie puste.

- Tutaj oto Gre'Wakk Krzyworęki po raz pierwszy wbił swój kilof w skałę. Niestety, tak mu było spieszno do skarbów, które spodziewał się znaleźć w skale, że z tego pośpiechu źle się zamachnął i ramię złamał. I chociaż mu je nastawili zaraz, Krzyworęki się już nigdy nie mógł kilofa utrzymać, więc uczyniono go królem, bo do kopalni wrócić nie mógł. Jego kilof nadal tkwi w tej ścianie...

Freric wytrzeszczył oczy i w napięciu wpatrywał się we wskazanym kierunku. Nic jednak nie był w stanie dostrzec. Nie wiadomo dlaczego, tej jednej ścianie poskąpiono oświetlenia i jej powierzchnia tonęła w mroku.

- Ale...

- Chodźmy dalej, bo tu nic więcej ciekawego nie ma... - zachęcił Gawrik, popychając lekko Frerica w kierunku wyjścia. Freric byłby gotów się założyć, że w komnacie nie ma nic ciekawego w ogóle, ale stosowniejszym wydało mu się milczeć. Mimo wszystko nie należało sprawiać przykrości gospodarzom.

Drogę do kolejnej komnaty Fenusa umilał im jedną z podobnież tradycyjnych krasnoludzkich przyśpiewek, której przewodnim i jedynym motywem był refren "hej-ho!", Wkrótce znaleźli się w kolejnym pomieszczeniu. Widząc zainteresowanie malujące się na twarzy Frerica, Fenus pospieszył z wyjaśnieniami.

- Zapewne słyszałeś historię o Mosiężnym Kowadle i Brodatej Kamizeli?

- Nie... jestem pewien - odparł pospiesznie Freric.

- No więc to stało się właśnie tutaj... - wyjaśnił krasnolud i kiwając z zamyśleniem głową, podszedł do ustawionego na środku sali kołowrotka.

-T utaj nasz przodek, Mosiężnym Kowadłem zwany, utracił swój największy skarb. Jego broda w kołowrotku ugrzęzła i podobno nie było sposobu, by ją stamtąd wyciągnąć. Na pokrzepienie podupadłego na duchu krasnoluda, kobiety klanu utkały z jego brody strojną kamizelę, którą miałaby założyć wybranka króla w dniu swych zaślubin. Jako że nasz władca nigdy nie doczekał ożenku, wywieszono Brodatą Kamizelę na zewnątrz kopalni, gdzie nasilenie wiatru miała wskazywać... Nie minęły dwa dni, gdy razem z wiatrem uleciała w kierunku Wichrowej Przełęczy... - powiedział krasnolud i głośno wydmuchał nos, nie kłopocząc się szukaniem chusteczki.

- To smutna historia... - stwierdził Freric uprzejmie, nie bardzo pewien, czyi on nie powinien smętnie zwiesić głowy i kilka razy siąknąć głośno nosem.

- Taa... no nic to, chodźmy dalej - odparł Gawrik, kierując się w stronę korytarza.

- Oto nasza biblioteka! - rzekł z dumą w głosie, gdy znaleźli się w obszernym pomieszczeniu. Strop podpierały cztery masywne regały pełniące jednocześnie funkcję filarów. Zaciekawiony Freric podszedł do jednego z regałów i z rozczarowaniem stwierdził, iż półki są puste.

- Niegdyś znajdował się tu całkiem spory księgozbiór! Pamiętniki, książki specjalistyczne, kroniki... - powiedział Gawrik i sięgnął na wyższą półkę.

- Zostało jeszcze kilka książek!- dodał, podając Frericowi cztery grube tomy.

- "Krasnolud w kuchni", "Mój przyjaciel kilof - tom VI", "Co każdy wiekiem stary krasnolud wiedzieć winien", "Przyśpiewki i porzekadła ludu krasnoludzkiego - tom II" - odczytał powoli tytuły na okładce i posłał Gawrikowi pytające spojrzenie.

- Prawda, że wspaniałe? A było tego więcej! - odparł krasnolud.

- Co stało się z tomem I "Przyśpiewek i porzekadeł ludu krasnoludzkiego"? - zapytał wyraźnie zainteresowany Freric.

-Z aginął, skradziono go, albo jakiś zapominalski krasnolud nie zwrócił go do biblioteki po upływie trzech miesięcy... co za różnica gdzie teraz jest skoro i tak nie ma go tutaj? - wtrącił się Fenus, przygryzając wąsa.

- To prawdziwa strata - przyznał Freric. Raz jeszcze spojrzał na masywne regały, których przykryte sporą warstwą kurzu półki świeciły pustkami i począł powoli wycofywać się w kierunku okutych żelaznymi klamrami drzwi.

 

***

 

Nierówny strop kolejnej sali opadał lekko w kierunku drzwi, a misternie wykute ściany w kilku miejscach ozdobiono drobnymi malunkami. Freski były mało czytelne, zatarte, niekiedy sprawiały wrażenie niedokończonych. Freric nie był pewien, czy jest to efekt zamierzony, ale głos rozsądku podpowiadał mu, aby nie zadawał zbyt dużo pytań, które mogłyby się krasnoludom uświadomić głębię jego indolencji

- Tutaj nasi przodkowie z Klanu Rozgrzanego Żelaza zapisali to, co stało się tu jeszcze przed wiekami, sporo przed tym, gdym się narodził... -oznajmił Gawrik, podkręcając w zamyśleniu wąsa.

- A co takiego się tu wydarzyło? - zapytał Freric, bowiem Gawrik milczał, rozglądając się wokół z teatralnie nostalgiczną miną.

- E...powiedziałbym, ale nie chce mi się tak o suchym pysku gadać... - w oczach krasnoluda pojawił się chytry błysk. Freric, który od dłuższego czasu miał już serdecznie dość wszelkiego zwiedzania, poczuł, że mógłby w tej chwili rzucić się z pięściami na stojącego przed nim krasnoluda. Zamiast tego zacisnął tylko zęby, włożył ręce do kieszeni i szperając w nich chwilę, ku ogólnej uciesze, odnalazł kawałek nadgryzionej lukrecjowej pałeczki.

- Zaczniesz wreszcie mówić? - spytał zniecierpliwiony, wciskając w grubą i szorstką rękę krasnoluda resztkę niedojedzonego cukierka.

- Teraz to już inna gadanina! - ucieszył się krasnolud. Przy wtórze głośnego mlaskania, które natychmiast rozniosło się w całej grocie, Gawrik rozpoczął swoją opowieść:

- Dawno temu, nim moja prababka zapuściła brodę, a pradziad odkrył, że widelec służy nie tylko do rozczesywania poplątanych wąsów, nim wymyślono pierwszą wygódkę, a mój pra-pra- pradziad uprzytomnił sobie, jak z niej korzystać....

- Do rzeczy krasnoludzie... - zniecierpliwienie sprawiło, że Freric zaczynał zapominać zarówno o uprzejmości, jak i odgrywanej roli.

- No mówię przecież - słodycze wyraźnie wspomagały cierpliwość Gawrika, rozplątując poklejone cukrem wąsy, podjął swą opowieść:

- ...dawno temu ...

- Czy to opisują te rysunki?- Freric postanowił nie dopuścić do powtórzenia całego wstępu. Męczyło go wrażenie, jakby sedno całej opowieści umknęło już gdzieś na jej początku, a rozmowa zmierzała do czegoś w stylu świątecznych wypieków czy wzoru na zasłonach.

- Taaa... - odparł krasnolud, wycierając lepiącą się rękę w sfatygowaną kamizelę.

- Dużą rolę w całej historii musiał odegrać kilof - Freric uporczywie starał się nadać historii swój rytm. - Jest głównym motywem tych szlaków... powtarza się co chwilę...

- Masz rację - przytaknął krasnolud. - Wieki temu nasi przodkowie natrafili w swych podziemnych wędrówkach na dziwaczną odmianę skały. Była czarna jak węgiel, ale twarda niczym czerep krasnoluda. Dopiero bo długim czasie udało się nieco jej ukruszyć. I wtedy stała się rzecz niesłychana. Ciemno się zrobiło w tunelu, pochodnie wszystkie jak jeden mąż pogasły na raz i wcale nie z powodu tego przeciągu... Dra'gh Drzewobrody tak oto opisał to w swym legendarnym pamiętniku... Eee... niechaj sobie przypomnę... "Owego wieczoru, w wigilię Dnia Ostrzenia Kilofa wielkie ożywienie ogarnęło naszą zbiorowość. Natrafiono bowiem na złoża skały, która okazała się być legendarnym Muire'rinnem! I niech mnie Krogulce Złowieszcze rozszarpią, jeśli ci głupcy nie zbudzili przy tym starego Skalniacza!"

- Chyba nie do końca rozumiem, o co chodzi -Freric zdecydował się przyznać, przekonany, że oto stanął u progu rozwiązania.

- Jak to? Nie wiesz, co stary Drzewobrody miał na myśli? - oburzył się Fenus.

- Obawiam się, że nie - bąknął Freric.

- Czy ja dobrze swą łepetyną kalkuluję, żeś ty nigdy nie słyszał legendy o Muire'rinnie i Skalniaczu? Została ona zapisana w "Najstarszych Mitach i Legendach Ludu Krasnoludzkiego", co jest obowiązkową lekturą każdego prawdziwego krasnoluda... - wycedził Gawrik, przyglądając się podejrzliwie tamtemu.

- Widocznie nie mieli tego w mojej bibliotece... - zaryzykował zaniepokojony Freric i otarł z czoła kropelki potu.

- Być może... - zgodził się Gawrik, nie spuszczając przenikliwego wzroku z Frerica.

- Owa legenda powiada, że... - zaczął pospiesznie Fenus z wyraźnym zamieram zażegnania wiszącej w powietrzu awantury. - po śmierci Skalniacza - Ojca Krasnoludzkiego Gatunku, rozpacz ogarnęła jego lud... Zamknęli więc jego ciało w podziemnym grobowcu, po czym całkowicie o nim zapomnieli. Zajęli się w końcu czymś pożytecznym... Na przykład eksperymentowali z roślinami i znaleźli właściwe zastosowanie dla chmielu...

- echm... - Freric pozwolił sobie jedynie na ponaglające chrząknięcie. Nie mógł doczekać się, kiedy wreszcie stary krasnolud zacznie opowiadać o Muire'rinnie.

- Wiele wieków później sumienie ruszyło i naszych antenatów, i postanowili odnaleźć legendarny grób Skalniacza. Gdy zaczęli kopać, w miejscu spoczynku Przodka Przodków natrafili na złoża kamienia, który po stokroć cenniejszy był od diamentu! Naraz niespodziewany podmuch wiatru szarpnął ich długimi brodami, a wokół odezwał się głos z głębi skały dochodzący.... Aby nie skłamać, zacytuję teraz słowa, które nasi przodkowie usłyszeli tamtej nocy.... ekhem! Uwaga, cytuję!: " No i co się tak bezmyślnie gapicie, tłumoki jedne? Szybko brać kilofy i kopać! Daję wam tu złoże skały, która cenniejsza jest od wszystkich kamieni szlachetnych razem wziętych! Zróbcie z niej dobry pożytek i wstydu mi nie przynieście! Aha, zastanawiałem się nad nazwą dla owego kamienia, bo wiedziałem, że na was nie mogę liczyć... prawdopodobnie nadalibyście mu jakieś idiotyczne miano, w stylu "Śmiercionośny Podmuch z Zatęchłego Korytarza". Poszperałem więc w słowniku i skleciłem odpowiednio niezrozumiałą i mało logiczną nazwę: Muire'rinn - Kamień Krasnoludzki. Tak oto nazwać go macie! A teraz najważniejsze!..."

 

***

 

Mały płomyk świeczki podskakiwał niemrawo, niczym podstarzały drużba na nudnym weselu. Darrag zamknął bezszelestnie drzwi do swego pokoju i posługując się kluczykiem, który zawsze nosił na szyi, otworzył niewielki kufer podróżny, stojący pod ścianą. Po chwili wydobył z niego wyjątkowo stary i zniszczony egzemplarz "Najstarszych Mitów i Legend Ludu Krasnoludzkiego".

-"Poszperałem więc w słowniku i skleciłem odpowiednio niezrozumiałą i mało logiczną nazwę: Muire'rinn - Kamień Krasnoludzki. Tak oto nazwać go macie! A teraz najważniejsze!... Kamień ów jest wyłączną własnością waszego gatunku i tylko przez was może być wykorzystywany! Jednak ze względu na jego ogromną wartość, będą pragnęły posiadać go także pozostałe ludy... Waszym zadaniem jest bronić owego kamienia wszelkimi sposobami i nie dopuścić, by trafił w niepowołane ręce... Biada temu, kto nie będąc krasnoludem z krwi i kości, weźmie Muire'rinn w swoje posiadanie! Narazi się on wówczas na mój gniew i zginie marnie wraz z resztą nieudaczników, którzy dopuścili, by ten kamień otrzymał... Strzeżcie się więc i wy, moi potomkowie, gdyż was również to dotyczy..."

 

***

 

- "Strzeżcie się więc i wy, moi potomkowie, gdyż was również to dotyczy..." Koniec cytatu... - powiedział Fenus i po chwili dodał.

- To wydarzyło się tu, w Komnacie Muire'rinna!

Choć Freric słuchał z zapartym tchem, niewiele z opowieści krasnoludów rzeczywiście do niego dotarło. Świadomość, że oto znalazł lek na swą największą bolączkę, sprawiła, że wyobraźnia posuwała my obrazy szczęśliwych chwil, jakie staną się jego udziałem, gdy już zdobędzie kamień.

- Mówiąc po naszemu - kontynuował Fenus - kryształ jest własnością Dużej Gadającej Skały i najlepiej będzie jeśli nikt nie będzie próbował tego zmienić....

- Naprawdę, żałuję, ze nigdy wcześniej nie słyszałem tej opowieści - stwierdził niezbyt przytomnie Freric. Od dłuższej chwili myślał tylko o jednym - Zapewne trzymacie go gdzieś głęboko w podziemiach, mam rację? - zagadnął niby od niechcenia.

- Co trzymamy?- zdziwił się Gawrik, któremu z niewyjaśnionych przyczyn pytanie Frerica skojarzyło się z wygódką.

- Ten...Krasnoludzki Kamień - wyjaśnił Freric, oglądając swoje paznokcie.

- A nie widziałeś go, gdy tu wszedłeś? Jest tam, za twoimi plecami - odparł Fenus, wskazując pulchnym palcem w kierunku jednego z przeciwległych kątów małej sali. Freric, starannie ukrywając swoje podniecenie, podszedł we wskazanym kierunku. Ku swemu wielkiemu zdziwieniu na kamiennym podeście zobaczył jedynie mały odłamek czarnego kamienia, który wyglądem przypominał oszlifowaną, czarną glinę... o ile glinę w ogóle dałoby się oszlifować.

- Dosyć tego bajdurzenia, czas na porządną strawę, mój żołądek dopomina się jadła, a ja nie mam zamiaru się mu sprzeciwiać...- to mówiąc, Fenus podciągnął zsuwające się z grubego brzucha spodnie i wyszedł z komnaty. Po chwili opuścili ją również Gawrik i Freric.



Czytaj dalej...




Spis treści
451 Fahrenheita
Literatura
Konkurs
Bookiet
Recenzje
Komiks
Stopka
A.Mason
Paweł Laudański
Andrzej Pilipiuk
W.Świdziniewski
Adam Cebula
Tomasz Pacyński
Rafał Ostuda
EuGeniusz Dębski
Tomasz Pacyński
Adam Cebula
Maja Kossakowska
Rafał Kosik
Grzegorz Buchwald
K. i K. Urbańskie
Ondřej Neff
Michal Jedinák
KRÓTKIE SPODENKI
nonFelix
Adowity
 

Poprzednia 31 Następna