strona główna     -     okładka numeru     -     spis treści     -     archiwum fahrenheita     -     napisz do nas
 
EuGeniusz Dębski 451 Fahrenheita
<<<strona 02>>>

 

451 Fahrenheita

 

 

Jeśli brakuje wam tekstu o zjednoczonej Europie, to tu go nie znajdziecie.

My tu o dawno zjednoczonym Wrocławiu.

Popatrzcie w część publicystyczno-memuarystyczną, ile tam wspomnień elementu napływowego, ze mną na czele! I nikt się nie skarży, nikt nie chce wyjeżdżać.

Warszawiacy prześcigają się w przeklinaniu swojego miasta, nienawidzą go (przynajmniej werbalnie), oskarżają o wszystkie plagi egipskie i stołeczne.

Krakowiacy zaczynają marzyć o spokoju, o ciszy, o zaniechaniu dęcia we wszystkie możliwe kulturalne i narodowe trąby.

A wrocławianie nie afiszują się z miłością do piastowskiej od zawsze stolicy odwiecznie polskiego Dolnego Śląska, ale też nie nienawidzą jej. Dopasowali się do siebie. Czy może to jest tylko średnie miasto, dlatego pasuje każdemu? Średnio ładne, średnio zadbane, średnio bogate i średnio niewygodne?

Hm, wiem, co mnie w nim irytuje. Ja, wrocławianin od 33 lat, boleję nad wzajemnym gnębieniem się wrocławian. Ledwie ktoś wyskoczy ponad resztę, jak reszta go przycina. Tego nie ma w Krakowie, tam się wszyscy nawzajem ciągną za uszy. To fajne. Ale Kraków ma inne minusy.

My mamy lepsze ZOO.

I Halę Ludową, w której Śląsk sfinalizuje mistrzostwo Polski, tak lekkomyślnie podarowane w roku ubiegłym.

U nas są zimy zimniejsze, i lata cieplejsze. Słowo. Popatrzcie na termometry, porównajcie z resztą kraju. Fakt, raz się nie udało, zalało nas. Ale mnie nie. Ja, gdybym nie oglądał telewizji, i nie usiłował dopontonować się do szwagra, psioczyłbym tylko na brak wody w kranach. Prawda, na wakacje wyjechaliśmy ze stertą brudnych rzeczy, od prania których zaczęliśmy pobyt pod namiotami. Ale to incydent. Więcej się nie damy. Poza tym wtedy lało i wyprane manele kisiły się na sznurach przez sześć dni, a my chodziliśmy w czystych łachach tylko wtedy, kiedy kupiliśmy sobie je na bazarze. Brr!

Ale wracajmy do Wrocławia.

Mamy tu Bibliotekę Ossolińskich, Browary Piastowskie, Panoramę Racławicką, Ostrów Tumski... Nie mamy tylko wydawnictwa zajmującego się fantastyką, nie mamy gazety chętnej – wiem to, sprawdziłem – do publikacji fantastyki w jakiejkolwiek postaci. Niestety, niezła oficyna, Wydawnictwo Dolnośląskie, nie szanuje fantastyki kompletnie. Prasa nie łapie tego i nie chce łapać, ważniejsze są afery w przedszkolu, w którymś jakiś rozbestwiony starszak wsadził łapę pani za kołnierz. Trudno. Inne miasta mają oficyny, ale nie mają miejscowych autorów. My, wrocławianie, tę lukę wypełniamy. A ponieważ wszystko robimy co najmniej dobrze...

No dobra. Dość tego zachwalania się.

W bieżącym numerze mamy albo literaturę, z akcją dziejącą się w okolicach Wrocławia, albo utwory, autorami których są ludzie z Wrocławia, urodzeni we Wrocławiu, albo marzący o zamieszkaniu we Wrocławiu. W dziale publicystycznym obfita porcja wspomnień i wzruszeń. Co ciekawe, co tekst, to inne spojrzenie na miasto, inny powód do zakochania i trwania w emocjach.

Coś jest w tym mieście, nie bardzo poddaje się werbalizacji to coś, ale – wpadnijcie. Posiedźcie, pomieszkajcie, pokochajcie. Bardzo wątpię, byście tego kroku żałowali.

A jaki smalec do piwa dają!

 




 
Spis treści
451 Fahrenheita
Literatura
Bookiet
Recenzje
Spam(ientnika )
Hormonoskop
Andrzej Sawicki
M. Koczańska
EuGeniusz Dębski
Grzegorz Żak
Andrzej Ziemiański
Adam Cebula
Jacek Inglot
Adam Cebula
Zbigniew Ceglarski
EuGeniusz Dębski
Łukasz Orbitowski
Kareta Wrocławski
Adam Cebula
Andrzej Drzewiński
EuGeniusz Dębski
EuGeniusz Dębski
T. Graf v. Mannsky
J. Grzędowicz
Robert J. Szmidt
Jacek Inglot
Jacek Inglot
Michał Studniarek
Drzewiński, Inglot
Marcin Przybyłek
 
< 02 >