strona główna     -     okładka numeru     -     spis treści     -     archiwum fahrenheita     -     napisz do nas
 
Pat O'Gen Spam(ientnika)
<<<strona 08>>>

 

Spam(ientnika)

 

 

– Wiesz – powiedział MagMaxCztery – wchodzimy do jury.

– To nie jest dobry pomysł – odparłam.

Od razu skrzywił się – no tak, znowu on ma pomysł, a ja go kontruję. Ale co poradzę – jestem taka, jaka jestem taka. – Wiesz, że jak się jest w jury, to najpierw wszyscy zainteresowani zabiegają o twoje względy, fundują pyfko, słuchają cię jak kataryny, wynoszą pod niebiosa kanty twoich spodni i potencję męską, a potem, jak już zapadnie werdykt, okazuje się, żeś szubrawiec, kutantys, szleja, szuja i fuj przez "ch". I ci wywloką, z kim owo pyfko piłeś, kto cię w zad całował i inne rzeczy. W całokształcie – nie warta rzyć wyprawki.

– Jesteś tak zgorzkniała, że można by z ciebie żółć wiadrami odsączać i gorczycę warzyć – powiedział spokojnie.

Widać był przygotowany na moje marudzenie.

Przemilczałam.

– Nie masz, jednakowoż, racji – ciągnął z mądrym i chytrym jednocześnie wyrazem twarzy. – Bo wchodzimy do jury wszyscy, więc nie będzie takich, co byli poza nim, i teraz zaczną zgrywać ostatnich i jedynych sprawiedliwych.

– Jak to wszyscy? – zapytałam zaintrygowana.

– No wszyscy, cały kraj.

– Ach, masz na myśli Juropę, a nie jury!

– Ta? Jesteś pewna? – zapytał z zatroskanym wyrazem twarzy. – To dlatego oba wątki pakują walizki i ciągle powtarzają "engzajeti", "chał macz", "sori", "kwacz", "fak", "szajse" i jeszcze z osiem słów...

– Oczywiście, że jestem pewna. Wchodzimy do Juropy, cała masa rzeczy będzie inna. Inne książki, inne ceny, inne mandaty, inne ryby, zdrowsze powietrze, słodszy cukier...

– Stop! Jak może być słodszy cukier? W myśl słynnej różnej "zawartości cukru w cukrze"?

– Nie wiem, ale wiem, że jak ktoś słodzi trzy łyżeczki, to po podwyżce wystarczają mu dwie, albo i półtorej. Musi lepszy się robi.

– A w benzynie będzie więcej benzyny?

– Nie, rzepaku, buraku jeden! – zdenerwowałam się. – Nic nie wiesz o wydarzeniu?

– Ja się skoncentrowałem na tym, co mnie obchodzi.

– Czyli?

– Czyli jak nasz "Fahren Zeit" będzie się lokował w Juropie.

– I wyszło ci... że...?

– Że dobrze. Nie ma lepszego u nas, to nie ma lepszego i w Juropie. A jeszcze jak...

Nagle urwał. Coś mi się tu nie spodobało... Coś się szykowało, a ja nie wiedziałam!

– Jak co?

– Nic – burknął.

Dobra, niech tylko wyjdzie. Mam takie małe zaklątko. Deszyfruje pomysły lewitujące w powietrzu. Byle nie za długo czekać, bo się ulatniają. Nie mogę rzucać zaklęć, nie mogę wykorzystywać ich w pełnym zakresie, ale dla siebie – czasem i trochę, czemu nie?

Ale nie wychodził. Kręcił się po izbie, pocierając brodę, postukując palcem w mijane meble. Idiotka komoda za każdym razem odzywała się "Proszę!", jakby pracowała w służbie zdrowia, która nie jest służbą tylko panem, nawiasem mówiąc.

MagMaksIV pochodził po izbie. Pochodził trochę jeszcze, pochodził.

– A jak tam z blubakami? – zapytał nagle.

– Z czym?

– Z tymi starymi joukami, co to do nas wpadały?

– Ach – machnęłam okładką. – Już po. Ostatnia była przeróbka tego, wiesz: "Panie Sokólski pojutrze wchodzimy do Juropy. – A ja się nie boję, ja mam raka!". To już takie dno, że dalej się nie da. Upadły.

– Tyle dobrego.

No. Milczeliśmy chwilę. Potem jeszcze.

Okazało się, że nie mamy o czym gadać.

Trzeba poczekać do wejścia.

Co to będzie?.. Cicho wszędzie?..

Tydzień zabawy – na pewno. A co potem?

Się zobaczy.

 




 
Spis treści
451 Fahrenheita
Literatura
Bookiet
Recenzje
Spam(ientnika )
Hormonoskop
Andrzej Sawicki
M. Koczańska
EuGeniusz Dębski
Grzegorz Żak
Andrzej Ziemiański
Adam Cebula
Jacek Inglot
Adam Cebula
Zbigniew Ceglarski
EuGeniusz Dębski
Łukasz Orbitowski
Kareta Wrocławski
Adam Cebula
Andrzej Drzewiński
EuGeniusz Dębski
EuGeniusz Dębski
T. Graf v. Mannsky
J. Grzędowicz
Robert J. Szmidt
Jacek Inglot
Jacek Inglot
Michał Studniarek
Drzewiński, Inglot
Marcin Przybyłek
 
< 08 >