strona główna     -     okładka numeru     -     spis treści     -     archiwum fahrenheita     -     napisz do nas
 
Fahrenheit Crew Ludzie listy piszą
<<<strona 10>>>

 

Ludzie listy piszą

 

 

Andrzej Ziemiański w tekście Wrocław od zawsze poddaje się ostatni zastanawia się między innymi nad przeznaczeniem wielkich bunkrów we Wrocławiu: "Jest też kilka megabunkrów – wysokich na kilka pięter, o których przeznaczeniu nic nie wiemy. To z kolei inspiracja Zapachu szkła. Zawsze zastanawiałem się, czemu te betonowe konstrukcje służyły, ale jako architekt nie potrafiłem znaleźć żadnej odpowiedzi."

Jestem absolwentem wrocławskiego wydziału architektury. Spotkałem się z wyjaśnieniem, że są to schrony przeciwlotnicze. Cztery bunkry pobudowane w latach 1940-1942, na ul. Ładnej, ul. Ołbińskiej, ul. Stalowej (róg Grabiszyńskiej) i Placu Strzegomskim. Żelbetowe ściany mają ponad metr grubości. Architektem był Richard Komwiarz. Schronów tych było stanowczo za mało, jak na tak wielkie miasto, ale naziści zakładali szybki sukces Blitzkriegu, oraz że miasta wewnątrz Niemiec unikną zmasowanych bombardowań. Stało się inaczej. W 1945, w czasie szturmu Rosjan na Festung Breslau, bunkry te, zwłaszcza bunkier na Pl. Strzegomskim posłużyły jako punkt oporu armii niemieckiej.

Większość informacji czerpałem z Wrocławskiej architektury spod znaku swastyki J. Dobesza.

 

Maciej Świgoń

 

 

Niestety, grubość ścian nie tłumaczy przeznaczenia bunkrów. Bunkry "wieżowe", przeznaczone do obrony przeciwlotniczej, zbudowane zostały w Berlinie (dużo później) i miały ściany grubości 5 metrów. Dodatkowo stanowiska dział p-lot na dachach wraz z doskonałym systemem dostarczania amunicji. Wewnątrz mieściły się szpitale wojskowe, schrony dla sztabów, magazyny amunicji i sprzętu, własne elektrownie, ujęcia wody, warsztaty i setki pomieszczeń o innej funkcji.

Trzeba więc postawić parę nierozwiązywalnych problemów:

– Jakie bombowce mogły zagrozić miastu Breslau? Bunkry budowane w latach 1940-42 musiały być projektowane w roku 1939 (pod koniec). Co więc mogło zagrażać Breslau w tym roku? Polskie bombowce? Polska już nie istniała. Francuskie, brytyjskie? Nie doleciałyby, a jeśli nawet, to dlaczego nie budowano bunkrów w miastach położonych przy granicy niemiecko-francuskiej, albo w samym Berlinie? Amerykańskie bombowce? Nie było wojny z Ameryką. To może rosyjskie? Rosja była wtedy najbliższym sojusznikiem nazistów.

– Wrocław nie był bombardowany praktycznie do roku 1945 (jak i np. Drezno). Dlaczego więc we Wrocławiu jest ogromna sieć bunkrów, a w Dreźnie jej nie było? Jaki jest sens budowania bunkrów na głębokim zapleczu, kiedy znikąd nie ma planowanego nawet w przyszłości zagrożenia? Sytuacja przedstawiała się tak: wokół sami sojusznicy (Rosja, Węgry, Rumunia, Włochy, Bułgaria) lub kraje podbite (Polska, Czechosłowacja), anektowane/przyłączone (Austria, Dania), neutralne (Szwajcaria, Szwecja), a w samym centrum tego morza "przyjaciół" miasto Breslau. W którym z jakichś niewyjaśnionych przyczyn planuje się bunkry już w roku 1939... Przed kim miały chronić w latach trzydziestych?

– Bunkry przeciwlotnicze powinny być niewidoczne z powietrza. Oprócz bunkra na Ładnej wszystkie wrocławskie są doskonale widoczne. A bunkier na Ładnej w przypadku ciężkiego bombardowania miałby ogromne trudności w dostarczeniu powietrza (tlenu) ludziom ukrytym we wnętrzu, bo jest wtopiony w zabudowę. A może Niemcy nie potrafili budować pod ziemią? Potrafili. Bunkier na Nowym Targu i pod Dworcem PKP były idealnymi schronami. Podobnie wrocławskie metro do dziś wykorzystywane przez obronę cywilną.

– Jeśli buduje się bunkry "obrony p-lot" (a nie "schrony") to na dachu powinny być stanowiska dział i systemy dostarczania amunicji, własne elektrownie, reflektory itp. Niczego takiego nie było. Wystarczy zerknąć, jak wyglądało zaplecze malutkiego, pomocniczego lotniska na Krzykach (prawie Klecina, Partynice – okolice ulicy Truskawkowej) oraz kwatery deszyfrażu i wywiadu tamże. W porównaniu z tym mało ważnym ośrodkiem ogromne bunkry jawią się jako kompletnie bezbronne i pozbawione zaplecza.

– Spytajmy jeszcze inaczej. Bunkry ochrony ludności buduje się tam, gdzie tej ludności najwięcej. Wyłamuje się tu bunkier przy Dolmedzie. Po co on tam? Kogo miał chronić? Mieszkańców willi i pałacyków? Gdyby zastosować kryterium intensywności zabudowy, to powinien być jeszcze bunkier na Krzykach, Sępolnie/Biskupinie i wiele innych. Wschodnio-południowa część miasta jest jednak osobliwie ich pozbawiona.

Schronów wcale nie było za mało. Ich w ogóle nie było. Dowodem na to twierdzenie może być fakt, że gauleiter Hanke, chcąc obronić swój sztab przed nalotami, nie dysponował żadnym bunkrem. Zorganizował we wnętrzu "Wzgórza Partyzantów" (obecna nazwa) czyli w bastionie obronnym wybudowanym w epoce Napoleona Bonaparte. Bastionie zniszczonym zresztą przez samych wrocławian na rozkaz brata cesarza Francuzów, który zajął miasto bronione przez Prusaków.

Następnym punktem lokalizacji sztabu Hankego była... biblioteka uniwersytecka na Ostrowiu Tumskim. Żeby "przypisać" jej funkcję przeciwlotniczą, gauleiter usiłował nawet wysadzić jej mury i dowodzić z piwnic pokrytych ochronną warstwą gruzu.

Dlaczego więc osoba numer jeden w Festung Breslau musiała się chować w bibliotece, skoro jakoby miała do dyspozycji bunkry przeciwlotnicze? Choćby ten przy ulicy Ładnej (w opowiadaniu napisałem ul Miłej) – idealna wręcz lokalizacja przy strategicznym dla miasta lotnisku na placu Grunwaldzkim, a co za tym idzie przy skupisku obrony p-lot. Gdyby Hanke miał do dyspozycji jakieś bunkry, na pewno by je wykorzystał.

Prowizorycznych schronów przeciwlotniczych było oczywiście dużo – wszystkie budowane w ostatniej chwili, wszystkie mniejsze od wagonu kolejowego. Służyły wyłącznie ochronie ludności pobliskich domów. Do dziś jeszcze widoczne są właściwie wszędzie małe pagórki na większości wrocławskich trawników – efekt pokrycia ziemią prostych betonowych konstrukcji (vide: trawniki np. przed Akademią Sztuk Pięknych, Plac Obrońców Helu czy choćby Wybrzeże Wyspiańskiego). W wielu miejscach widoczne są do dziś litery "V" i LSR wskazujące drogę do schronów w piwnicach (Ale mieli farbę – przez sześćdziesiąt lat nie udało się jej zmyć...).

Były też dwa "prawdziwe" bunkry – oba jednak niemożliwe do użycia w zastosowaniach sztabowych. Dworzec Główny – lokalizacja oczywista, chodziło o podróżnych. Dziś m.in. mieści się tam sex shop. Nie można było go wykorzystać bo leżał zbyt blisko linii frontu. Drugi to bunkier pod placem Nowy Targ – dziś jest tam dyskoteka "Strefa Radia Kolor". Niemożliwy do wykorzystania dla celów sztabowych ponieważ mieściły się tam składy amunicji dla ciężkich dział umieszczonych na powierzchni placu.

Skąd wiem, że to bunkry przeciwlotnicze?

Z dwóch powodów. Oba miały malowane fosforem ściany wewnętrzne, które świeciły w wypadku przerwania dostaw prądu. Oba miały w pobliżu baseny przeciwpożarowe, na dworcu w takim basenie jest dziś fontanna, a na placu rolę basenu pełniła ówczesna fontanna, dziś nieistniejąca. Oba też z założenia są niewidoczne z powietrza.

Żadnych takich rozwiązań nie zastosowano w bunkrach "powierzchniowych".

Żaden z nich nie mógł pełnić funkcji obronnej, ponieważ nie da się z nich prowadzić ognia. Na wojnie oczywiście można do obrony wykorzystać wszystko, ale... akurat nie te bunkry. Powiedzmy bowiem najważniejsze. Bunkrów było pięć, a nie cztery. Jeden z nich został zniszczony przez jedno, jedyne rosyjskie działo. I dziś już go nie ma.

Pytanie więc, do czego miały służyć, pozostaje bez odpowiedzi do dzisiaj. Na pewno nie do obrony p-lot, na pewno nie do obrony przed atakiem powierzchniowym – wystarczy bowiem zerknąć, jak została skonstruowana dużo wcześniejsza linia Maginota lub linia Mannerheima – żadna z nich nie była wybudowana w mieście, żadna nie zawierała idiotycznych wielopiętrowych budowli z cienkiego betonu, z których nie da się strzelać, ale za to są widoczne zewsząd wokół (i z góry), a nie mają żadnego zaplecza.

Pozdrawiam serdecznie absolwenta mojego ulubionego wydziału, ulubionej uczelni.

 

Andrzej Ziemiański, dr inż. architekt

 




 
Spis treści
451 Fahrenheita
Literatura
Bookiet
Recenzje
Spam(ientnika)
Hormonoskop
Ludzie listy piszą
Galeria
Idaho
Andrzej Pilipiuk
Andrzej Zimniak
Romuald Pawlak
Piotr K. Schmidtke
Eryk Remiezowicz
Adam Cebula
Adam Cebula
Adam Cebula
Tadeusz Oszubski
Adam Cebula
Iwona Surmik
Magdalena Kozak
Marcin Mortka
Alastair Reynolds
P. Nowakowski
Kaim
XXX
Steven Erikson
Neil Gaiman
Paul Kearney
Romuald Pawlak
 
< 10 >