strona główna     -     okładka numeru     -     spis treści     -     archiwum fahrenheita     -     napisz do nas
 
Magdalena Kałużyńska Publicystyka
<<<strona 15>>>

 

Pewna część ciała niejakiej Maryni

 

 

Czyli dupa. Tak, właśnie. I nie bójmy się tego słowa. Jak świat światem i wieki wiekami część owa ciała ludzkiego (i nie tylko) wzbudzała, wzbudza i należy domniemać, że będzie wzbudzała niemałe kontrowersje. Pozostaje tylko znaleźć odpowiedź na pytanie: dlaczego tak było, jest i będzie. Dlaczego akurat dupa? Jeżeli spojrzeć całokształtowo na człowieka, to prędzej czy później spojrzenie owo padnie na tylną część ciała. Spojrzenie zarówno mężczyzn jak i kobiet. Równouprawnienie w tej kwestii istnieje już od dawna. I dobrze. Przynajmniej na tyłek można patrzeć do woli. Starożytni Grecy wznosili modły do niejakiej Afrodyty. Wiadomo, że była to bogini miłości i tego typu podobnych rzeczy. Wiadomo również, że nosiła przydomek Kallipygos, czyli Pięknotyła, albo "o pięknych pośladkach". Jak zwał, tak zwał. Nijak nie chce być inaczej: Afrodyta vel Wenus miała piękny tyłek. Ewolucja moralno-światopoglądowa doprowadziła do tego, że powstały i się ugruntowały tak zwane błędne interpretacje obecnych modłów wznoszonych do obecnych tyłków. Mężczyzna, który wyznaje starożytny kult Afrodyty (a w szczególności jej pięknych pośladków), i pozwoli sobie na okrzyk zachwytu (opiewający dupę przechodzącej kobiety) zostanie niechybnie zaatakowany. Czyli dostanie w twarz. Słusznie dostanie. Ale tylko dlatego słusznie, że zachwyt nad tyłkiem został najprawdopodobniej sformułowany nieprawidłowo. Zamiast: "Ale fajna dupa", czy "E, laska, masz zajebisty tyłek. Chodź tu i klapnij mi nim na kolanach", powinien powiedzieć: "pośladki twe, o pani, wprawiły mnie w zachwyt. Tak wielki, że chwilę chcąc utrwalić, już za pióro chwytam i poemat na ich temat tworzę...". O ile lepiej, prawda? I reakcja niewieścia niewymiernie odmienna. Żadna torebka, parasolka ani damska rączka nie zada bólu zapatrzonemu w pośladki artyście. Już Sienkiewicz w Krzyżakach w sposób niezwykle obrazowy oddał urodę tyłka Jagienki. Jednakowoż odradzam paniom podobne próby rozgniatania orzechów. Do tego służy specjalne narzędzie. Tak zwany "dziadek". Ewentualnie klucz francuski lub hydrauliczna żabka. Lecz wniosek z powyższych rozważań jest nadzwyczaj prosty: okrzyki zachwytu na widok tyłka należy wznosić z dużą dozą kultury oraz odpowiednim do tego tonem głosu. W żadnym wypadku nie należy po owym tyłku klepać czy masować, jeżeli właściciel pośladów na takie zabiegi nie przystanie. Dotyczy to zarówno mężczyzn jak i kobiet. Zaczerwienienie w kształcie dłoni na twarzy będzie przypominało o popełnionym afroncie. Powyższe zdanie może jednak nie dotyczyć kobiet. Jednakowoż coraz częściej zdarza się, że to właśnie białogłowa ma ochotę klepnąć faceta po tyłku. Nie ma nic dziwnego w takim zachowaniu w odniesieniu do przedstawiciela płci odmiennej, który kręci tylną częścią ciała zawodowo. Czyli tańczy, na przykład w grupie innych mężczyzn, grupa ładnie się nazywa: Czopen... Czipen-coś-tam i każdorazowo wywołuje u płci pięknej odruchy nieoczekiwane, na przykład darcie się wniebogłosy, klaskanie, mlaskanie i piszczenie. Temat nieziemskich tancerzy zostawię na bocznicy, ponieważ jest to materiał na inny tekst, opisujący zgoła zupełnie odmienny element behawioryzmu człowieczego.

Wracając do dupy. Zastanawiające jest również, dlaczego owa część ciała stawiana jest niekiedy w znaczeniu negatywnym. Istnieją różne określenia. Na przykład: "mam to w dupie (czyli: nie obchodzi mnie; nie pragnę poznać opinii innych ludzi; odnoszę się do tego ambiwalentnie), "to jest do dupy" (czyli: nadaje się do niczego), "dupna sprawa" (czyli: beznadziejna), "jesteśmy w dupie" (czyli: sytuacja zdaje się być do tego stopnia zagmatwana, że nie widać z niej wyjścia), "a pocałuj mnie w dupę" (czyli: twoje działania spełzną na niczym, nawet jeżeli obdarzysz mnie wyszukaną pieszczotą), "w dupę gwóźdź" (czyli: jakby tego jeszcze było mało, coś przeszkadza i rozprasza), "skąd ja wezmę, z dupy wytrzepię?" (czyli: nie mam), "dupa blada" (czyli: kolorowo nie jest), albo zwykłe "eee, dupa" (czyli: zwrot określający dezaprobatę, zniechęcenie, negatywną ocenę wykonanej pracy, ewentualnie ogólny wydźwięk sytuacji w jakiej wypowiadający ów zwrot się znajduje. Może być: "jestem udupiony" (lub: "ugotowany". Czyli: brak perspektyw lub "no future"), proszę sobie wybrać znaczenie.

Celowo wspomniałam akcent spożywczy. Istnieje konsumpcyjne przeznaczenie tylnej części ciała i nie mam na myśli konsumpcji w znaczeniu seksualnym. Jak również nie mam na myśli ludzkiego tyłka. Chociaż można przytoczyć kilka przykładów, kiedy człowiek posłużył jako obiad, uratował życie sportowcom w Andach, albo stanowił główne danie posiłku rytualnego, ale to kolejny temat odbiegający od rozważań.

Generalnie rzecz biorąc, pożerane jest prawie całe zwierzę. W tym jego tyłek vel zad. Od poczciwej świni zaczynając. Nie należy jednak używać określenia: poproszę trzydzieści deko spreparowanej dupy tucznika. Takie sformułowanie może być bardzo źle odebrane. Zalecałabym: trzydzieści deko szynki. I tutaj następuje lekki paradoks. Ta sama wędlina, ale jeszcze żywa, biegająca i zaopatrzona w cztery nogi (nie w piwie i nie pod postacią golonek) kojarzona jest z czymś odwrotnie predysponującym do zeżarcia. "Brudny/a jak świńska dupa" nie jest wszakże określnikiem pozytywnym i nie nastraja entuzjastycznie do delektowania się skrywanym pod słoniną mięsem.

Inne tyłki zwierzęce możliwe do spożycia: tyłek kury (pipek, albo kuper, bo różnie się nazywa), pulardy, bażanta czy gęsi, jak również zad konia, krowy (lub wołu), owcy, kozy i temu podobnych. Są nawet amatorzy rybiego ogona. Można śmiało wysnuć tezę, że każde jadalne zwierzę posiada jak najbardziej jadalny poślad i ów bardzo często uchodzi za spożywczy rarytas. Czyli prędzej lub później zjedzony zostanie. Nie jestem pewna tyłka pawiana. Ale to nie nasz krąg kulturowy i nie należy gromić tych, co nie pogardzą nawet małpim zadem.

Nie wiem również, czy uda mi się wyjaśnić, dlaczego istnieje daleko idąca skrajność w postrzeganiu dupy. Może to wynikać z jej oczywistych funkcji, które są również skrajne. Ciekawa jest kwestia jednoczesnego podziwu dla zakończenia pleców i tegoż miejsca ganienie. Kary cielesne stosowane za różnego rodzaju przewinienia głównie dotyczą tyłka. Takie zjawisko występuje bardzo często w relacjach dorosły – dziecko. A nie powinno. Klaps w dupę nie jest dostatecznym narzędziem edukacyjnym.

Jeżeli chodzi o kary cielesne (dotyczące tyłka, oczywiście), to w przypadku ludzi dorosłych najbardziej popularnym zwrotem sytuacyjnym jest wypowiedź: "a idź, bo cię w dupę kopnę, jasne?" (czyli: w odniesieniu do miejsca wrażliwego na twym ciele wykonam manewr bolesny, żebyś wiedział/a, co mówię i jakich jest moich słów znaczenie). Na ogół znaczenie owych słów jest bardzo ważne i nie należy dopuszczać do sytuacji, w której gest powyższy uskuteczniony zostanie. Pragnę również podkreślić, że kary cielesne na goły tyłek bardzo dokuczają człowiekowi, zostawiają ślady i przez to stanowią niejakie utrudnienie jednej z wielu funkcji obydwu pośladków, mianowicie siedzenia. Niemiłą kwestią, aczkolwiek obrazową i również znaną, jest określenie: "boli jak wrzód na dupie" (czyli: bardzo) albo "potrzebne jak wrzód na dupie" (czyli: niepotrzebne, zbędne, można się bez tego obejść, itp.). Fakt – żaden ropiejący wykwit skórny nie jest na tyłku wskazany.

W części tekstu opisującej aspekty konsumpcyjne (spożywcze) padło słowo "wół". Etymologia określenia "dupa wołowa" jest trudna do sprecyzowania. Nie wiadomo dlaczego, bardzo często kojarzy się tyłek z niejakim Wołowem – radzieckim uczonym, który podobno opracował całe spektrum dziedzin użytkowania tej, jakże charakterystycznej, części ciała człowieka. "Dupa Wołowa/wołowa" powinna więc symbolizować coś nadające się do wszystkiego. A ogólnie wiadomo, że do wszystkiego znaczy "do niczego". Określenie znajduje swoje zastosowanie zarówno w przypadku samej dupy jak i jej posiadacza.

No i najważniejsza kwestia: Marynia.

Rozmawiając o jej tyłku, możemy być pewni, że przebieg naszej konwersacji nie będzie miał znaczącego wpływu na sytuację społeczno-ekonomiczną światowej polityki pieniężnej. Co więcej, nie będzie miał żadnego wpływu na żadne wydarzenia (zjawiska), ponieważ rozmowa "o dupie Maryni" lub na tematy "marynistyczne" prowadzi generalnie do tak zwanego nikąd i uskuteczniana jest dla zabicia czasu, w celu rozluźnienia atmosfery lub na przykład w celu ćwiczenia dykcji. Należy dodać, że słowo "marynistyczne" tylko pozornie nawiązuje do problemów marynarki wojennej, ogólnie pojętych morskich opowieści albo sposobu marynowania produktów spożywczych na zimę. Jeżeli chodzi o samą Marynię – osobę bliżej nieokreśloną. Ona z założenia nie będzie miała pretensji o fakt poruszania tematu jej pośladków na forum publicznym.

Co innego określenie "obrabiać komuś dupę". Jest to zwrot w całym znaczeniu negatywny i znaczy między innymi: obgadywać; wygłaszać opinie nieoficjalne; wieszać na kimś przysłowiowe psy; korzystać z możliwości wyrzucenia skrywanych animozji. Oczywiście wszystko odbywa się bez udziału adresata "obrabiania" i w tym właśnie cała przyjemność.

Na koniec parafraza. "Dupa jaka jest, każdy widzi". To oczywiście nie do końca prawda, ponieważ tylna część ciała człowieka jest bardzo rzadko wystawiana w celu podziwiania przez ogół. A szkoda. Może wtedy, raz na zawsze, wyszłoby wszystko na jaw, rzecz jasna.

A dupa w większości przypadków jasna jest. Przecież "tam słońce nie dochodzi"...

Dobranoc.

 




 
Spis treści
451 Fahrenheita
Literatura
Bookiet
Recenzje
Spam (ientnika)
Galeria
Ludzie listy piszą
Permanentny PMS
Wywiad
W. Świdziniewski
Andrzej Zimniak
Andrzej Pilipiuk
M. Kałużyńska
Adam Cebula
Adam Cebula
Piotr A. Wasiak
Adam Cebula
Tomasz Pacyński
M. Koczańska
Magdalena Kozak
Adam Cebula
Tomasz Zieliński
Tomasz Pacyński
Zuska Minichova
Magdalena Popp
Natalia Garczyńska
Paweł Paliński
K. Ruszkowska
PS
Miroslav Žamboch
Anna Brzezińska
Robin Hobb
Marcin Wolski
 
< 15 >