Fahrenheit XLVII - wrzesień 2oo5
fahrenheit  on-line     -     archiwum     -     archiwum szczegółowe     -     forum fahrenheita     -     napisz do nas
 
Dominika Repeczko 451 Fahrenheita
<<<strona 02>>>

 

451 Fahrenheita

 

 

Idzie jesień. Liście powoli zmieniają kolor. Poranki jakby ciut chłodniejsze. Dzieci wróciły do szkół. No, przynajmniej te młodsze. Te starsze udają, że wciąż jest lato i trwają wakacje. Nam się to w RedAkcji nie udało. Nie pomogło zatrzymać lata przytargane przez kogoś dmuchane koło ani to, że wampir wciąż jeszcze nosi swoje ogniście czerwone płetwy... Jesień idzie. Nie ma na to rady.

A jesień to czas bardzo szczególny i nie dlatego, że wszyscy gremialnie przygotowują się do popadnięcia w zimową depresję, ocierając pierwsze łzy tęsknoty za minionym latem. Jesień to czas składania cichych obietnic i podejmowania postanowień. Bo to właśnie na jesieni, a nie w sylwestrowy wieczór, przyrzekamy sobie coś zrobić lepiej, coś zmienić, czegoś dotrzymać. Może nawet lata po tym, jak już opuścimy szkolne progi, oddziałuje na nas magia czystych kartek w nowych zeszytach. I wraca echo wypowiadanych wtedy słów: „tym razem naprawdę się postaram”. Kiedy zjeżdżamy z wakacji, wracamy do wydeptanych ścieżek, obowiązków, przepełnia nas ta jedyna w swoim rodzaju gorliwość, może nawet zapał, intrygująca, jesienna chęć przeskoczenia przez wyższą poprzeczkę. I chyba w rzeczywistości, w tym właśnie momencie zaczynamy nowy rok, tylko uroczyste obchody przełożyliśmy na czas, gdy zamiast zapału mamy już jedynie zimową depresję.

Fahrenheit też zaczyna nowy rok, nowy rozdział swojego istnienia. Zasiedliśmy wszyscy nad czystymi kartkami kolejnych numerów. To nie szkodzi, że są elektroniczne, ich magia działa tak samo mocno. I znów obiecujemy sobie „tym razem naprawdę się postarać”.

Jak co roku. Jak zawsze. Mamy jesiennie świeże pomysły i jesienny zapał do pracy. Pozostaje to jedynie przekuć na efekty. Miejmy nadzieję nie gorsze od dotychczasowych, choć nie da się ukryć, ciągnie nas też i do nowego. Gdzieś tam przecież jest zaczarowana wyższa poprzeczka, którą najlepiej widać właśnie jesienią.

Doskonale widać też horyzont. Nieco jakby wyraźniejszy albo nawet szerszy o tej porze roku. W pogoni za nowościami, na początek zarzuciliśmy wędki w szerokich wodach fanfiction. Trochę eksperymentalnie, dotąd bowiem akweny te pozostają dla nas mocno tajemnicze, ale wyłowiony tekst pozwala nam przypuszczać, że jeszcze trochę będziemy te łowiska przemierzać. Trwają też przygotowania do pierwszej zorganizowanej wyprawy Fahrenheita na ziemie Klio. Mamy bowiem informacje, że i tam kwitnie jakaś literatura, a przecież o nią właśnie nam chodzi. Jednego bowiem nie zamierzamy zmienić. Fahrenheit powstał i istniał jako niezależny periodyk literacki. Ściągali do niego jak świat światów zapaleńcy, którzy na tym właśnie polu zapuścili takie korzenie, że nie daliby po prostu rady pociągnąć gdzie indziej. Tego nie zmieni nawet najbardziej magiczna jesień. Nie zmienimy profilu, stylu i kierunku. Nie da się działać wbrew własnej naturze.

A poza tym będziemy się starać. Nałapaliśmy w kieszenie ciepłego wiatru, pozbieraliśmy niesione babim latem pomysły i mamy jesienny zapał do pracy. Powinno tego wystarczyć na długo. Czego i Wam, i sobie życzę.

 

Dominika Repeczko

Okładka
Spis Treści
451 Fahrenheita
Literatura
Bookiet
Recenzje
Spam(ientnika)
PMS
Galeria
Anna Misztak
Adam Cebula
M.Kałużyńska
W.Świdziniewski
Andrzej Zimniak
Bartłomiej Czech
Dawid Juraszek
Adam Cebula
Jerzy Piątkowski
Magdalena Kozak
Dušan Fabián
Jacek Izworski
Anna Głomb
Marek Kolenda
Duo M
Hastatus
awatar Wal Sadow
Witold Jabłoński
Jaga Rydzewska
Wojciech Szyda
< 02 >