strona główna     -     konkurs     -     archiwum fahrenheita     -     stopka redakcyjna     -     napisz do nas
 
Adam Cebula
Początek Poprzednia strona 18 Następna Ostatnia

Trzecia prawda

 

 

Trzecia prawda. Czyli gówno prawda, wg Tischnera. Tak się złożyło, że miałem w swoim życiu trochę kontaktów z różnymi dziwolągami, poszukiwaczami UFO, "niuejdżowcami" i innymi dziwakami, leczącymi przez nakładanie rąk. Gdzieś wokół tego kręci się problem sekt. Te, jak wiadomo, są cholernie niebezpieczne. Fenomenowi ich oddziaływania poświęcono bardzo wiele papieru. I co wiemy? Generalnie - socjotechniki i pranie mózgu. Do sekt na przywódców ciągną bardzo inteligentni i bezwzględni ludzie. Potrafią zdobyć wpływ na każdego. Siedzisz sobie biedaku z takim, zdaje się, że zupełnie bezpieczny, przy kawiarnianym stoliku, a on Cię hipnotyzuje. Kto pamięta jeszcze audycję RWE pod takim tytułem? Gdzie te czasy, gdy kawiarniany stolik był symbolem beztroski, bezpieczeństwa i radosnej utraty czasu? No więc uważaj z kim siadasz przy kawiarnianym stoliku, bo jak ów nie zdoła zahipnotyzować, to dosypie. Nie wiem czego, ale należy domniemać, że choćby soli do soku pomidorowego i skutki będą, jakby Ci kto soli do soku pomidorowego dosypał. Jak wpadniesz w taką sektę, to Ci będą wmawiać, że Cię kosmici zabiorą, że czakramy (może czakrany), energię czerpać trzeba, że zioła cudowne, medytacje, ewentualnie, że żresz za wiele, na skutek czego coś tam i jeszcze co innego. Albo jakoś tak. Przed sektami trzeba się bronić, najlepiej zbiorowo, bo porywają. Siedzisz sobie właśnie przy tym stoliku, jak najbardziej kawiarnianym, a oni ciach, i porwą. No, nie koniecznie Ciebie, ale porwą. A potem trzymają, zwłaszcza młode panienki: tu dreszcz podniecenia, wiadomo co z młodymi panienkami! Tak wreszcie, nareszcie, dziennikarzowi lub pani dziennikarz udaje się zejść na zdecydowanie najlepszy temat prasowy, bezpieczny i handlowy: niedozwolone praktyki seksualne z nieletnimi.

Zawsze się zastanawiałem, jak ludzie, którzy tworzą te sekty, którzy są śmiertelnie tępymi naciągaczami (bo widziałem tych ludzi), mogą przegrywać z prasową kampanią, ze specjalistami od public relations, z zastępami działaczy społecznych, z instytucjami o wiekowych nieraz tradycjach i co za tym idzie, doświadczeniach. Bo ludzie ci, to łomoty, tępaki bez polotu, co nie wiedzą, jak naprawić kontakt, mają problemy z wypełnieniem najprostszego wniosku do władz. Jak się nie podepną pod kogo mądrzejszego, to popadają w konflikt z władzami ze zwykłej głupoty. Jak to się dzieje, że choć nie są górą, to trwają, że ciągle zdobywają jakichś zwolenników, że gdy jedna sekta zje śledzika, na jej miejsce tworzy się następna?

Jak to możliwe, że mimo prasowej nagonki kilka znanych sekt, jak choćby wrocławski Antrovis, trwało szczęśliwie i nic im się nie działo? Prawda trzecia wg Tischnera, czyli gówno prawda, gdy chodzi o te sekty. Relacje dziennikarskie zakrawały w tonie na pomówienia o uprawianie czarów. Zgroza tak w ogóle, a w szczególności... Cholera wie. Z jakichś powodów ludzie się pchali, czasami drzwiami i oknami, z jakichś powodów chcieli wierzyć, przyjmować wtajemniczenia, doświadczyć czerpania energii, medytować. Chcieli, by nie było wątpliwości, z własnej nieprzymuszonej, choć może i wpuszczonej w maliny woli.

Ja znam trochę inne przypadki: córeczka, ku zdumieniu rodziny, wiejąca do faceta, który w zgodnej opinii rodziny hultajem jest i basta. Co on też jej zrobił? - zachodzi w głowę rodzina. Tragiczny nastrój zwłaszcza się pogłębia wówczas, gdy po zgłoszeniu porwania na policji, tatuś z mamuśką dowiadują się, że policja i owszem, ale nie pozwoli ruszyć córeczki, która swoje lata ma (w konkretnym wypadku trzydzieści i jeden), i w związku z powyższym suwerennie swym tyłkiem zawiaduje. Ot co.

O sektach nie wiem zbyt wiele, lecz z relacji, zarówno tych zmanipulowanych, jak tych bezpośrednich, wyłania mi się obraz totalnej niewiedzy, wręcz społecznego zakłamania o tym zjawisku. Dla większej pokrętności, te opowieści o socjotechnikach to wszystko prawda, ale ja jeszcze nigdy nie widziałem działających socjotechnik, bez wyraźnego przyzwolenia manipulowanego. Jesteśmy wobec sekt bezsilni, bo opowiadamy sobie różne efektowne nieprawdy. To nie tak, że jak normalny człowiek trafi na takiego guru, to przepadł. Normalny człowiek spuści go na drzewo, dobrotliwie poklepie po plecach wykręci kilka kółek na czole. Dla normalnego człowieka to ów guru będzie facetem potrzebującym pomocy, zaplątanym w maliny. Czasami natomiast zdarzają się ludzie nienormalni. Tacy, dla których nasz świat jest za skomplikowany. To, niestety, immanentna cecha kultury śródziemnomorskiej. Atomizacja wiedzy. Chodzisz, biedaku, do szkoły, osobno uczą Cię polskiego, matematyki, geografii, czasami astronomii i historii. Wszystkiego z osobna. Nie powiedzą, co najważniejsze. Nic się z niczym nie łączy. Sukces naszej cywilizacji tkwi w tworzeniu wiedzy operacyjnej, która niestety pada jak mucha od azotoksu, gdy ściągać ją w rozwiązywanie jakichś problemów egzystencjalnych, czy, nie daj Boże, bytu w ogóle. Natomiast w sekcie wszystko jest jasne bez problemów, wiadomo, co jest ważne, guru ma rację i głowy daremnym myśleniem nie trzeba psować.

Zazwyczaj są znacznie prostsze problemy: kiepskie stosunki w rodzinie, czasami coś w makówce się majtosi i prochy by trzeba przyjmować, na wyciszenie. I dzieje się to, co opisywał Stanisław Lem: pierwotna reakcja ucieczki. Gdy nie potrafimy nic zrobić, próbujemy uciekać. To próba ucieczki jest pierwotną przyczyną, zaś wszelkie socjotechniki i poddawanie się im, moim zdaniem, całkowicie wtórnym zjawiskiem i raczej pozbawionym znaczenia.

Nie dajemy sobie rady z sektami, bo to, co wiemy o nich i w co chcemy wierzyć, to ta trzecia wg księdza Tischnera: gówno prawda. Ta prawda operacyjna, która może pomóc, czemuś zaradzić, brzmi o wiele mniej efektownie: problem tkwi w nas i pewnie jest cholernie trudny do załatwienia. Trzeba zrobić coś takiego, żeby ludzie nie chcieli od nas spieprzać, choćby do ciemnych nor, choćby do podejrzanych szamanów wydrwigroszy, ale byle dalej od kochającego jak szlag społeczeństwa.



 


Spis treści
451 Fahrenheita
Literatura
Konkurs
Bookiet
Recenzje
Komiks
Stopka
Ludzie listy piszą
Paweł Laudański
Andrzej Pilipiuk
Satan
Adam Cebula
Tomasz Pacyński
EuGeniusz Dębski
Adam Cebula
Dawid Brykalski
Radosław Samlik
Arkadiusz Bocheński
Sławomir Mrugowski
Miroslav Žamboch
Andriej Łazarczuk
KRÓTKIE SPODENKI
Ryszard Krauze
Edward Bzdyczek
Czarny
 

Poprzednia 18 Następna