Fahrenheit nr 56 - grudzień 2oo6
fahrenheit on-line - archiwum - archiwum szczegółowe - forum fahrenheita - napisz do nas
 
Para-nauka i obok

<|<strona 17>|>

Kilka słów o fotografii

 

 

Celem tego tekstu jest wprowadzenie w świat fotografii początkujących fotoamatorów. Jeśli zaczynacie dopiero swoją przygodę z utrwalaniem obrazu, jeśli ciekawią Was wszystkie tajemnicze przełączniki, cyferki znajdujące się na aparacie – to dobrze trafiliście. Proszę jednak, byście potraktowali ten tekst jedynie jako wstęp do dalszej nauki, zdobywania nowych umiejętności i wiedzy. Zastrzegę też na początku, że wszystkie wyrażone w tekście opinie są indywidualnymi opiniami autora.

Zacznijmy od pytania podstawowego – czym jest fotografia? Nieoceniona Wikipedia podaje nam natychmiast następującą definicję:

Fotografia (z gr. photos – światło, graphein – rysować, pisać – rysowanie za pomocą światła) – zbiór wielu różnych technik, których celem jest zarejestrowanie trwałego, pojedynczego obrazu za pomocą światła. Potoczne znaczenie zakłada wykorzystanie układu optycznego, choć nie jest to konieczne (fotografia otworkowa, rayografia).

Co z tego zrozumie początkujący fotograf? Raczej niewiele. I to jest wada prób ścisłego określenia, zdefiniowania tego niezwykle obszernego zjawiska. Spróbujmy więc odwołać się do pojmowania indywidualnego. Spróbujmy sobie odpowiedzieć na pytanie: czym jest fotografia dla nas?

Najpierw cel, bo to chyba najważniejszy aspekt. Celem fotografii jest dla mnie próba pokazania świata w sposób, w jaki go odbieramy. To chęć ujęcia w zamkniętym kadrze chwili, wrażenia, sytuacji, widoku, kompozycji, ujęcia tego wszystkiego w sposób, który przedstawia punkt widzenia fotografa. Nie jest celem nadrzędnym fotografii obiektywne utrwalanie chwili, dokumentacja świata otaczającego. Zdjęcia robią różni ludzie i właśnie patrzenie na utrwalony w kadrze świat ich oczami wydaje mi się w fotografii najbardziej fascynujące.

Następna sprawa to technika. Przez wiele lat fotografia opierała się na związkach chemicznych reagujących w określony sposób na światło. Kryształki tych związków, umieszczone w żelatynowej zalewie, pokrywają celuloidową błonę. Wystawione na działanie światła, przechodzą przemiany chemiczne, zmieniają się ich właściwości. W procesie wywoływania i utrwalania błonę fotograficzną umieszcza się w specjalnych kąpielach. Kolejne reakcje chemiczne doprowadzają do powstania na celuloidzie trwałego obrazu. W fotografii negatywowej obraz ten jest odwrotnością obrazu fotografowanego – co w naturze jest jasne, na błonie jest ciemne i na odwrót. W fotografii pozytywowej zaś kolory uzyskane na kliszy odpowiadają kolorom rzeczywistym. To umożliwia wytwarzanie papierowych odbitek z negatywów bądź wyświetlanie obrazu na ekranie w przypadku pozytywów, jak fachowo określa się slajdy.

Rozwój elektroniki umożliwił zmianę sposobu rejestracji obrazu. Najmodniejsza i najszybciej rozwijająca się dziś odmiana fotografii to fotografia cyfrowa. Umożliwia pominięcie etapu żmudnej obróbki chemicznej. W fotografii cyfrowej, elektronicznej za utrwalanie obrazu odpowiedzialna jest matryca. To krzemowa płytka, skonstruowana tak, by jej mikroskopijne komórki reagowały na padające światło, wytwarzając ładunki elektryczne. Układy scalone aparatu fotograficznego zbierają sygnały z matrycy i przetwarzają na końcowy obraz, który w postaci plików zapisywany jest na nośnikach pamięci. Tak otrzymane obrazy możemy oglądać na ekranach komputerów bądź wydrukować, by otrzymać papierowe odbitki.

I w ten sposób doszliśmy do zagadnienia trzeciego, czyli sprzętu. Dla wielu ludzi sprzęt jest w fotografii najważniejszy. Licytują się pikselami, parametrami, słownictwem fachowym. Ja wolę jednak sprzęt stawiać dopiero na trzecim miejscu. W końcu to jedynie narzędzie. A zdjęcia robi nie aparat, lecz człowiek.

Aparat fotograficzny składa się z dwóch zasadniczych części. Z obiektywu – czyli układu optycznego odpowiedzialnego za przekazywanie światła ze świata zewnętrznego do wnętrza aparatu, oraz z korpusu – czyli światłoszczelnej puszki, w której zamknięty jest element światłoczuły i która steruje całym procesem naświetlania. W aparatach prostych, kompaktach, niektórych lustrzankach korpus jest na stałe połączony z obiektywem. Jest to pewne ograniczenie, jednak we współczesnych aparatach montowane są dobrej jakości obiektywy o zmiennej ogniskowej, o tak dobranych parametrach, by zadowolić użytkowników. W bardziej zaawansowanej fotografii stosuje się zazwyczaj aparaty o wymiennej optyce. Dzięki temu fotograf otrzymuje bardziej uniwersalne i elastyczne narzędzie. Wymiana obiektywu zajmuje kilka sekund, a możliwości, jakie dzięki temu otwierają się przed fotografującym, są olbrzymie.

Który element jest ważniejszy? Dla doświadczonego fotografa – obiektyw, dla początkującego – korpus. Współczesne korpusy wykonują za człowieka mnóstwo pracy. Mierzą światło, dostosowują automatycznie do niego parametry zdjęcia, potrafią same włączyć lampę błyskową, kiedy jest to niezbędne, itd. Umożliwiają laikowi robienie poprawnych technicznie zdjęć. I chwała im za to! Kiedy jednak przejdziemy już przez kilka etapów fotograficznego wtajemniczenia, zaczynamy zwracać uwagę na drugi element zestawu. Na obiektyw. Kiedy wiemy już sami, jakie parametry na aparacie ustawić, by otrzymać upragnione efekty, kiedy świadomie rezygnujemy z pełnej automatyki na rzecz systemów półautomatycznych (czy w pełni manualnych), zaczynamy dostrzegać, że ograniczają nas niedostatki układu optycznego. Bowiem obiektyw obiektywowi nierówny. Jak to już na świecie bywa, są obiektywy tanie i są obiektywy drogie. Te pierwsze to zazwyczaj konstrukcje o niskich parametrach, a te drugie to zazwyczaj sprzęt wysokiej jakości. Ale nie zawsze cena jest dobrym wyznacznikiem jakości obiektywu.

Omówiliśmy już krótko cel, techniki i sprzęt potrzebny do fotografowania. Pozostaje nam przejść do omówienia podstawowych zjawisk i pojęć opisujących ważne w fotografii zjawiska.

Na czym polega sam proces wykonania zdjęcia? Fizycznie to naciśnięcie spustu migawki. Co jednak dzieje się w aparacie, kiedy to uczynimy? Patrząc przez wizjer w aparacie, widzimy to, co widzi nasz obiektyw. W tym czasie jednak element światłoczuły pozostaje zasłonięty. Kiedy naciskamy spust, na chwilę otwiera się migawka – zasłona między obiektywem a kliszą czy matrycą. Światło pada na element światłoczuły i powstaje obraz. Prawda, że proste? Myślę więc, że możemy przejść do wyjaśniania podstawowych pojęć i zjawisk, jakie napotkamy podczas fotografowania.

Ogniskowa – to po prostu odległość między środkiem układu optycznego a jego ogniskiem. Każdy, kto w dzieciństwie bawił się soczewkami, próbując za ich pomocą podpalić czy ogrzać cokolwiek, pamięta, że soczewka skupia światło w jednym miejscu. I właśnie odległość tego punktu od soczewki wyrażoną w milimetrach nazywamy ogniskową. Co zaś ogniskowa oznacza w fotografii? Pozwala nam poznać „kąt widzenia” każdego obiektywu, gdyż im większa jest wartość ogniskowej, tym mniej widzimy, tym bardziej ograniczone jest pole widzenia. I tak obiektywy pod względem wartości ogniskowych można podzielić na:

– Obiektywy szerokokątne, o niskich ogniskowych – tj. do ok. 35 mm, umożliwiają nam fotografowanie dużych przestrzeni. Ich strefa widzenia może być nawet większa niż to, co widzimy swoimi oczami.

– Obiektywy standardowe – tj. o ogniskowych w zakresie ok. 40-70 mm, odwzorowują obraz w sposób zbliżony do naszego postrzegania. Jako ciekawostkę można podać ogólne założenie, że obiektyw najlepiej oddający ludzkie widzenie świata powinien mieć ogniskową zbliżoną do 43 mm.

– Obiektywy portretowe – tj. o ogniskowych w zakresie ok. 80-135 mm. Są to obiektywy zawężające pole obserwacji, pozwalające wyeksponować obiekty na pierwszym planie. Stąd też ich nazwa i główne przeznaczenie – to wymarzone obiektywy do fotografii portretowej.

– Teleobiektywy – tj. o ogniskowej powyżej 135 mm. Znacząco ograniczają pole widzenia. Z drugiej strony bardzo „przybliżają” fotografowane obiekty. Stąd ich szerokie zastosowanie – od fotografii przyrodniczej, przez sportową do szpiegowskiej.

Jak zmiana ogniskowej wpływa na otrzymany obraz, możecie zaobserwować na zdjęciach poniżej. Wszystkie zostały wykonane z tego samego miejsca, tym samym aparatem. Zmieniałem tylko obiektywy. Zwróćcie uwagę na uzyskane przybliżenie na ostatnim zdjęciu i pomyślcie, co można by sfotografować obiektywem o ogniskowej 2000 mm.

ilustracja ilustracja ilustracja ilustracja

Pod względem konstrukcji obiektywy podzielić też możemy na dwie grupy: stało- i zmiennoogniskowe. Te pierwsze mają ściśle określoną wartość ogniskowej, drugie zaś, zwane popularnie zoomami, umożliwiają zmianę wartości ogniskowej w pewnym zakresie. I tak tajemnicze napisy na obiektywach możemy rozszyfrować w następujący sposób:

– SMC PENTAX-M 1:1,7 50 mm – obiektyw firmy Pentax, pochodzący z serii M, o stałej ogniskowej 50 mm i jasności 1:1,7.

– SIGMA 70-300 mm 1:4-5,6 DL – obiektyw zmiennoogniskowy (zoom), wyprodukowany przez firmę Sigma, pochodzący z serii DL, o ogniskowej zmiennej w zakresie od 70 do 300 mm i zmiennej jasności od 4 (dla ogniskowej 70 mm) do 5,6 (dla ogniskowej 300 mm).

I w ten sposób doszliśmy do następnego ważnego punktu. W opisach obiektywów pojawiło się bowiem określenie jasność. Możemy ten termin zdefiniować jako miarę ilości światła przepuszczanego przez obiektyw do wnętrza obiektywu. Im liczba opisująca jasność obiektywu bardziej zbliżona jest do jedności, tym więcej światła obiektyw przepuszcza na element światłoczuły. W oznaczeniach na obiektywach przyjęto metodę oznaczania przysłony wartościami odpowiadającymi przybliżeniom kolejnych potęg ?2: 1,0; 1,4; 2,0; 2,8; 4,0; 5,6; 8,0; 11,.0; 16,0; 22,0; itd. Przy wartości 1,0 uznaje się, że całe światło padające na soczewkę obiektywu przechodzi do wnętrza aparatu, a każda następna pozycja oznacza ustawienie przysłony, przy którym do wnętrza obiektywu przepuszczana jest dwa razy mniejsza ilość światła.

Konstrukcyjnie ograniczanie światła padającego na element światłoczuły realizuje się przez zastosowanie we wnętrzu obiektywu mechanicznej przegrody. To właśnie przysłona, składający się z kilku bądź kilkunastu ruchomych listków mechanizm, którym możemy sterować, zmniejszając lub powiększając otwór wewnątrz obiektywu. Na poniższym zdjęciu możecie zobaczyć obiektyw (po lewej) z całkowicie otwartą przysłoną i (po prawej) z przysłoną przymkniętą.

ilustracja

Zjawiskiem, którym możemy sterować zmieniając przysłonę, jest głębia ostrości. Najprościej ujmując, jest to obszar na zdjęciu, w którym umieszczone przedmioty są ostre. Tu posłużyć się najlepiej przykładami. Poniżej znajdziecie cztery zdjęcia tego samego motywu sfotografowane z użyciem różnych ustawień przysłony. Przypatrzcie się im dokładniej.

ilustracja ilustracja ilustracja ilustracja

Na pierwszym zdjęciu ostry, wyraźny jest tylko środkowy aniołek oraz kotek. Przy wykonaniu tego zdjęcia przysłonę obiektywu otworzyłem maksymalnie, do pozycji 3,5. Na dwóch następnych, przy przesłonach o wartości 8 i 16, zauważamy rozszerzanie się strefy, w której umieszczone obiekty stają się wyraźne, zaś na ostatnim, przy przysłonie przymkniętej maksymalnie, do wartości 32, praktycznie wszystkie aniołki znajdujące się w kadrze uzyskały ostrość. Głębią ostrości (GO) nazywamy właśnie obszar na zdjęciu, w którym obiekty są ostre. Otwieranie przysłony wpływa na zmniejszanie, zaś przymykanie na zwiększenie GO. Ciekawostką może być zjawisko, które powoduje, że jeśli ustawimy ostrość w kadrze na wybranym punkcie, to przestrzeń z wyraźnymi obiektami będzie dwa razy większa za fotografowanym obiektem niż przed nim.

Skąd się bierze głębia ostrości? Jest to normalna cecha każdego układu optycznego. Kiedy skoncentrujemy wzrok (nasze oczy też są układem optycznym) na obiekcie znajdującym się gdzieś daleko, nie będziemy widzieć wyraźnie obiektów nam bliskich. I na odwrót, skupiając wzrok na czymś blisko, stracimy ostrość widzenia na dalszym planie. Dzięki sterowaniu GO możemy uzyskać na naszych zdjęciach efekty zbliżone do normalnego postrzegania albo wprost przeciwnie, uzyskać obraz, jakiego oczami ludzkimi nie jesteśmy w stanie zarejestrować.

Głębia ostrości ma też związek z ogniskową obiektywu. Im krótsza ogniskowa, tym obiektywy mają większą GO przy maksymalnie otwartej przysłonie. Dlatego też w prostych automatycznych aparatach fotograficznych stosuje się obiektywy o ogniskowej ok. 25 mm. Dzięki temu nie trzeba sterować ustawianiem ostrości, gdyż przy takiej wartości ogniskowej praktycznie wszystkie obiekty znajdujące się w polu widzenia obiektywów pozostają wyraźne.

Następnym parametrem wpływającym na otrzymane zdjęcie jest czas naświetlania. Kiedy naciskamy spust migawki, otwiera się na określony czas zasłona między kliszą lub matrycą a obiektywem. Czasy otwarcia migawki mogą być różne. Zazwyczaj zawierają się w zakresie od 1/4000 s do kilku, a nawet kilkunastu minut. Dlaczego występuje aż takie zróżnicowanie? Odpowiedź jest prosta. Światło padające na element światłoczuły musi dostać się tam w ściśle określonej ilości, tak, by spowodować określony efekt. Co się dzieje, kiedy światła jest za dużo, w sam raz i za mało, możecie zobaczyć na tym zdjęciu.

ilustracja

Ten sam element fotografowałem z bardzo różnymi czasami przy tych samych ustawieniach przysłony. Przez to dzwoneczek raz został prześwietlony, raz naświetlony poprawnie i raz zdecydowanie niedoświetlony. Skoro więc na element światłoczuły ma padać ściśle określona ilość światła, to musimy tym sterować. Jak już wiemy, można ograniczać ilość światła przechodzącą przez obiektyw przysłoną, jej otwieraniem bądź zamykaniem, ale to może nam nie wystarczyć. Dlatego sterujemy też czasem naświetlania. Kiedy światła jest dużo – w jasny, słoneczny dzień – migawkę otwierać można na ułamek sekundy. Kiedy wejdziemy do ciemnego pomieszczenia bądź fotografujemy coś w nocy, niezbędne będzie otwarcie migawki na czasy długie, sięgające czasami kilku minut.

Jaki jednak wpływ na otrzymywane zdjęcia ma czas naświetlania? Tu znów odwołamy się do ludzkiego oka. Ocenia się, że widzimy świat tak, jak na zdjęciach naświetlanych przez 1/50 s. Dlatego też zdjęcia robione przy takim czasie wydają nam się najbardziej naturalne. Płynąca woda sfotografowana przy czasie otwarcia migawki 1/50 s będzie na zdjęciu wyglądać tak jak w normalnym postrzeganiu. Jednak na zdjęciach często chcemy uzyskać efekt, którego nasze oko nie zarejestruje. Efekt rozmycia czy zamrożenia ruchu. Posłużmy się przykładem 3 zdjęć umieszczonych poniżej. Przedstawiają one dym wydobywający się ze świecy dymnej.

ilustracja

Na pierwszym zdjęciu, zrobionym przy neutralnym czasie 1/50 s, widzimy zwykły dym. Tak właśnie postrzega go nasze oko.

ilustracja

Drugie zdjęcie zostało zrobione przy czasie 1/5 s. Dym się nam rozmazał, widzimy smugi, pojawia się wrażenie ruchu, zostaje wprowadzona pewna dynamika.

ilustracja

Trzecie zdjęcie zostało zaś zrobione przy czasie 1/500 s. Krótki czas umożliwił nam zamrożenie ruchu. Nie ma smug, kłęby dymu są jakby zatrzymane w biegu. Widać dokładnie każdą strużkę, każde zawirowanie.

Przemyślane i celowe zastosowanie różnych czasów naświetlania umożliwia więc uzyskanie bardzo ciekawych efektów. Fotografując płynący strumyk czy wodospad, możemy wodę ukazać w postaci smug, potęgując wrażenie ruchu, bądź zamrozić jej ruch, koncentrując się na ciekawych zawirowaniach czy kroplach. A wszystko to osiągniemy, zmieniając tylko czas wystawienia elementu światłoczułego na działanie światła.

Teraz należy powiązać ze sobą czas naświetlania i ogniskową. Zazwyczaj celem fotografa jest uzyskanie ostrego, nieporuszonego zdjęcia. Nie jest to trudne nawet w kiepskich warunkach oświetleniowych, kiedy mamy obiektyw o niewielkiej ogniskowej. Fotografując trzymanym w ręku aparatem, nie jesteśmy w stanie wyeliminować niezauważalnych dla nas mikrodrgań. Wpływają one niestety na rejestrowany obraz. Na zdjęciu poniżej widzicie: po lewej dzwoneczek sfotografowany prawidłowo, zaś po prawej zdjęcie poruszone.

ilustracja

To jednak nie dzwoneczek się ruszał, lecz aparat podczas robienia zdjęcia. Zjawisko to staje się ważnym problemem w momencie, kiedy fotografujemy obiekty od nas oddalone, przy użyciu obiektywu o dużej ogniskowej. Wówczas nawet minimalny ruch ręki, minimalne przesunięcie obiektywu spowoduje zauważalne rozmycie, poruszenie fotografowanych obiektów. Rozwiązaniem w tej sytuacji jest użycie statywu. Pozwoli nam na dokładne ustawienie aparatu i wykonanie nieporuszonego zdjęcia, nawet przy długim czasie naświetlania. Co jednak w przypadku, kiedy nie mamy pod ręka takiego urządzenia? Wówczas dobrze jest pamiętać o pewnej zasadzie – by fotografować z czasami naświetlania będącymi odwrotnością stosowanej aktualnie ogniskowej lub jeszcze krótszymi. Przykładowo – stosując teleobiektyw 200 mm, powinniśmy użyć czasu 1/200 s lub jeszcze krótszego. Wówczas jesteśmy w stanie zminimalizować skutki drgań aparatu.

Skoro wiemy już, jak sterować naświetleniem, głębią ostrości i jak wybrać ogniskową, pozostaje nam jeszcze jeden tajemniczy parametr. Jest nim czułość. Wyrażana w stopniach ASA, DIN lub GOST. Oznacza stopień reagowania elementu światłoczułego na światło. Im większa wartość czułości, tym mniej światła potrzeba, by prawidłowo naświetlić zdjęcie. Najczęściej posługujemy się obecnie stopniami w systemie ISO. Na opakowaniach negatywów znaleźć się musi informacja o tym parametrze – na przykład 200/24 ISO. Odszyfrować ten zapis możemy w następujący sposób: czułość filmu w skali ASA wynosi 200, zaś w skali DIN 24. W technice cyfrowej aktualnie stosuje się praktycznie jedynie skalę ASA. Najczęściej spotykane w tej skali wartości wynoszą: 50, 100, 200, 400, 800, 1600. Dwukrotny wzrost wartości informuje nas, że do zrobienia poprawnie naświetlonego zdjęcia w tych samych warunkach potrzebować będziemy dwa razy mniej światła. Czyli zmieniając kliszę czy ustawienia czułości w aparacie ze 100 na 200, możemy w tych samych warunkach zrobić poprawne technicznie zdjęcie przy dwukrotnie krótszym czasie czy też przy przymkniętej o jeden stopień przysłonie.

Zdawałoby się, że rozwiązaniem wielu problemów byłoby stosowanie jak największych czułości. Można by wtedy robić ostre zdjęcia przy przymkniętej przysłonie i krótkich czasach naświetlania. Niestety, wysokie czułości mają dwie zasadnicze wady – jedną z nich jest cena w przypadku negatywów, drugą zaś tzw. ziarno (przy negatywach) czy szumy (przy matrycach światłoczułych). Najbardziej rozpowszechnionymi na rynku są negatywy o czułościach od 50 do 400 ASA. Wyższe czułości wymagają stosowania bardziej zaawansowanych, a więc i droższych technologii. Ziarno i szumy zaś w wyraźny sposób wpływają niekorzystnie na jakość zdjęć, na ich ostrość i barwę. Zwykłemu fotografowi hobbyście pozostaje więc korzystanie ze standardowych materiałów światłoczułych.

Na tym zakończymy pierwszą część naszej pogadanki. Omówiłem tu najbardziej podstawowe parametry ograniczające proces fotografowania. To jednak tylko wierzchołek góry lodowej. Nie wspomniałem ani słowa o pomiarach światła, korekcji ekspozycji, trybach automatycznych i półautomatycznych, słowem nie zająknąłem się nawet o zasadach kompozycji obrazu. O tym porozmawiamy w następnych numerach naszego ulubionego periodyku internetowego. Mam nadzieję, że tekst ten pozwolił Wam poznać i zrozumieć podstawowe zjawiska dotyczące fotografii. Rozumienie tych zagadnień pozwala bowiem dopasować ustawienia aparatu tak, by osiągnąć zamierzony cel. Cel, którym jest poprawnie sporządzone zdjęcie. Bo tak naprawdę w całej tej gadaninie o sprzęcie, zjawiskach, markach, aparatach, obiektywach chodzi o robienie zdjęć. Coraz lepszych technicznie i artystycznie. Czego i Wam, i sobie życzę!

 


< 17 >