Mapa Ukrainy
ISSN: 2658-2740

[Recenzja] „Spowiedź Abysalu” Feranos

Tytuł: "Spowiedź Abysalu"
Autor: Feranos,
Grafika: Joanna Sowińska,
Wydawnictwo: Dlaczemu,
Redakcja: Dawid Wiktorski,
Korekta: Barbara Wrona,
Typ publikacji: papier,
Premiera: 27 czerwca 2022
Wydanie: 1
Liczba stron: 304
Format: 20x14 cm
ISBN: 978-83-67357-02-9
Cena: 44.90 PLN
Więcej informacji: Feranos „Spowiedź Abysalu”

W oparach lepszych fajek, w oparach wódki…

Opowieści fantastyczne są z założenia historiami przygodowymi. Temat może być oczywiście interpretowany przez autora w różny sposób, niemniej jednak akcja – niekoniecznie wartka – stanowi kluczowy element dla zawiązania i prowadzenia fabuły. Co prawda, fantastyka naukowa nierzadko pyta o i zarazem rozważa różne wersje ludzkiej przyszłości, lecz nadal czyni to w mocno awanturniczym sztafażu. Trudno powiedzieć, czy próba wyjścia poza przyjęty format wywołałaby aż tak dużą konsternację wśród odbiorców. W każdym razie niemal nikt z twórców piszących fantastykę nie decyduje się odpowiedzieć na pytanie, co dokładnie dzieje się później, gdy słowa „żyli długo i szczęśliwie” odejdą bezpowrotnie do przeszłości, a bohaterowie, zamiast ze smokami, czarnymi magami, przechodzeniem przez drzwi starych szaf czy wyrzucaniem magicznych przedmiotów w wulkaniczne czeluści, muszą zmierzyć się z bezbarwną i powtarzalną do znudzenia codziennością. Innymi słowy, w fantastyce wyraźnie brakuje powieści obyczajowych.

Protagonistą „Spowiedzi Abysalu” jest Gort, królewski kat. A przynajmniej tak sam o sobie myśli i niekiedy opisuje swój zawód. W rzeczywistości zdecydowanie bliżej mu do bezwzględnych oprawców, mających podczas brutalnego przesłuchania wydrzeć ze swoich ofiar wszystkie pożądane tajemnice. Wykonywane zajęcie sprawia Gortowi wręcz perwersyjną przyjemność, ale jednocześnie musi wzbudzać wewnętrzne napięcie, ponieważ pozostały czas spędza on, wędrując od lokalu do lokalu, korzystając z dostępu do różnego rodzaju używek. Podczas jednej z eskapad bohater poznaje grupę elfów, w tym Riadę Nonrę Tyearan i jej chłopaka Vyteriana Thonea, zwanego Ćmarzem. On jest nieco irytujący, ona porusza serce Gorta. Ich spotkanie było przypadkowe, ale skutki okażą się niespodziewane dla każdej ze stron.

Świat stworzony przez Feranosa jest zdecydowanie mroczny, by nie powiedzieć po prostu – zły. Nie jest to wyłącznie konsekwencja perspektywy, z jakiej poznaje go czytelnik, lecz kwestia fundamentów, na jakich się opiera. W królestwie Xynthial, gdzie rozgrywa się akcja, do pracy wykorzystywane są martwe istoty, zwane kościanymi golemami. Panujący władca bez zażenowania wykorzystuje sztukę nekromancji, a mieszkańcy bez zawstydzenia czy onieśmielenia gotowi są czerpać korzyści z tego makabrycznego dobrodziejstwa. Nieprzypadkowo zatem to państwo nosi miano Kraju Trupów.

Zważywszy na powyższe, nie ma nic szczególnie zaskakującego w tym, że Gort okazuje się postacią dość nieprzyjemną, a właściwie to nawet odrażającą. Życie wydaje się nie mieć dla niego żadnego znaczenia. Znęcanie się nad przesłuchiwanymi, z niewątpliwą finezją i oddaniem, jest dla niego fascynującym wyzwaniem. Bez wątpienia napawa się swoją władzą, wynikającą z zajmowanego stanowiska. Z równą pogardą traktuje przepytywanych więźniów, jak i innych ludzi (oraz przedstawicieli pozostałych gatunków), niezależnie od tego, czy są to żołnierze, czy towarzysze jego pijackich biesiad. Jakby tego było mało, Gort nieustannie wszystko rozważa i analizuje (narracja ma charakter pierwszoosobowy), lecz w swoich przemyśleniach jest wyjątkowo dziecinny i pretensjonalny.

A trzeba powiedzieć, że to właśnie one stanowią trzon fabularny powieści. Jakkolwiek pojawiają się wątki wielkiej politycznej intrygi, męskiej, szorstkiej przyjaźni czy relacji miłosnej, mającej jakoby pokonać wszelkie przeciwności losu, to jednak najważniejsze są mniej lub bardziej banalne uwagi Gorta. O życiu, śmierci, ludziach i nieludziach, o trupiej organizacji państwa, o wierze i jej założeniach, i tak dalej, i tak dalej. Co jasne, bohater mówi o swojej rzeczywistości, lecz tak naprawdę w ten sposób autor odnosi się do naszego świata (bez zbędnego zdradzania treści – na przykład, jakże odmienne od kanonicznego spojrzenie na postępek biblijnej Ewy naprawdę zasługuje na uznanie).

Natomiast pomysł wyglądający dobrze na poziomie koncepcyjnym nie zawsze udaje się właściwie zrealizować. O ile bowiem od przybytku głowa, podobno, nie boli, o tyle w literaturze nadmiar wątków i pomysłów, skumulowanych w zbyt małej liczbie słów, może doprowadzić do poważnej migreny. „Spowiedź Abysalu” jest intrygującym debiutem. Tyle tylko, że tak naprawdę ma niewiele wspólnego z fantastyką. Jedynym elementem z gatunkowego rekwizytorium, mającym nawet nie tyle wpływ na intrygę, co odgrywającym w niej pewną rolę, są latające węże, służące jako środek transportu. W pewnym momencie jeden z nich przenosi z miejsca na miejsce głównego bohatera.

Każdy autor ma prawo do wykreowania swojego świata, własnego never-never landu, którego reguły funkcjonowania odbiegają od naszej rzeczywistości. Jednak dobrze byłoby, gdyby był on spójny i logiczny. A w powieści Feranosa występują, z jednej strony, rycerze, szlachta, gmin, magia i ogólnie „wieki średnie”. Z drugiej strony, M-3, jedzenie dostarczane przez kuriera w papierowej torbie, bohater gotujący samodzielnie w domu wegetariańskie potrawy i brak zróżnicowania między stanami, czy to w dyskursie czy to w zachowaniu; nie tylko tym pijackim.

W tym kontekście można również zwrócić uwagę, że sposób pisania o zażywaniu różnego rodzaju substancji odurzających (i jego konsekwencjach) pokazała już rzesza autorów – żeby wskazać tylko na takiego klasyka, jak Charles Bukowski, a z rodzimego rynku – Jerzy Pilch, Tomasz Piątek czy, ostatnio, Jakub Żulczyk. A Gort wędruje od szynku do szynku i głównie pije, co w zasadzie nie ma na niego żadnego wpływu. A kiedy odczuwa skutki upojenia alkoholowego, jest w swych cierpieniach nazbyt teatralny. Nawiasem mówiąc, to zresztą dość dziwne, że królewski kat, reprezentujący tak naprawdę kontrwywiad, cieszy się nie tylko tak dużą swobodą i niezależnością, lecz pozostaje bez żadnego nadzoru i kontroli. Mieszka poza koszarami, ma pomoc domową, o której nic nie wie, a przesłuchania prowadzi samodzielnie, co może wykorzystywać do fałszowania zeznań. Podsumowując, niektóre rozwiązania fabularne czy zachowania postaci są mało wiarygodne.

Bez wątpienia nie każdemu może spodobać się także styl Feranosa. Język, jakim napisana jest powieść, jest bezpośredni, przepełniony wulgaryzmami i potocznymi zwrotami, typowymi dla slangu współczesnej młodzieży. Opisy tortur stosowanych przez Gorta są więcej niż obrazowe, co może z kolei wywołać u części co wrażliwszych czytelników nieprzyjemne doznania. W pewnym stopniu może to dodatkowo potęgować chaos wynikający z narracji oraz konstrukcji świata otaczającego protagonistę. Ale zarazem oddaje nihilizm Gorta.

„Spowiedź Abysalu” sprawiałaby dużo lepsze wrażenie, gdyby przedstawiona rzeczywistość była analogiczna do świata znanego z animowanego filmu „Naprzód” („Onward”). A zatem miejsce akcji byłoby zbliżone do współczesności, zarówno pod względem rozwiązań technologicznych, jak i społecznych, przy jednoczesnym zachowaniu zróżnicowania gatunkowego czy elementów magicznych. Wtedy obyczajowy wymiar powieści nabrałby dużo większej wiarygodności.

Fantastyka, wbrew dość powszechnemu przekonaniu, nie jest łatwą materią. Dotyczy to na równi powieści czy opowiadań z gatunku fantasy, jak i science fiction. Nie wystarczy sięgnąć po konia i dwa miecze – nawet jeśli pierwszy ma być na ludzi, a drugi na potwory – czy astronautę podróżującego do obłoków albo powracającego z gwiazd. Jest to dużo bardziej skomplikowana sprawa, nawet jeśli na pierwszy rzut oka wydaje się, że to tylko niezobowiązująca, nie dość dramatyczna czy poważna, rozrywka. Bywa i tak. A czasem wręcz odwrotnie.

 

Maciej Tomczak

Mogą Cię zainteresować

Polsko-niemieckie (nie)porozumienie
Recenzje fantastyczne Fahrenheit Crew - 28 marca 2012

Ju Honisch Obsydianowe serce tom 1 i tom 2 Tłum. Robert Kędzierski Fabryka…

Wizja kusi, ale…
Recenzje fantastyczne nimfa bagienna - 15 czerwca 2015

Tytuł: „Szary len” Autor: Marcin Orlik Wydawca: Sumptibus 2015 Stron: 195 Cena:…

Dobra literatura się nie starzeje
Recenzje fantastyczne Fahrenheit Crew - 4 grudnia 2013

Robert E. Howard Conan i miecz zdobywcy Tłum.: Tomasz Nowak Wydawnictwo REBIS Stron:…

Komentarze: 2

  1. Ernest pisze:

    To tak jakbyś Światu Nura nie kwalifikował jako fantasy, bezsens.

    • MAT pisze:

      Nie chodzi o świat sam w sobie, ale o jego znaczenie dla historii. A ta równie dobrze mogłaby się rozgrywać w średniowieczu, dwudziestoleciu międzywojennym albo współcześnie.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Fahrenheit