Fahrenheit nr 65 - styczeń 2oo9
fahrenheit on-line - archiwum - archiwum szczegółowe - forum fahrenheita - napisz do nas
 
Publicystyka

<|<strona 17>|>

Wikińskie gdybanie

 

 

Chyba wszyscy wiedzą, kim byli wikingowie. Jednak żeby mieć jakiś punkt zaczepienia do dalszych wywodów, przedstawię tu ogólną charakterystykę tej nacji, jak i najważniejsze ich dokonania. Wikingowie, zwani też Normanami, to germański lud dzielący się na Dunów, Norwegów, Gotów (żyjących na Gotlandii) i Szwedów, zamieszkujący ponad tysiąc lat temu obecną Skandynawię i basen Morza Bałtyckiego. Współcześni wyobrażają sobie ich jako rudobrodych lub blondwłosych, potężnie zbudowanych wojów z rogami na hełmach. Owe rogi to, oczywiście, wierutna bzdura – wymysł współczesnych wikingom zakonników, którzy widzieli w nich wcielone diabły, a wizerunek ten podtrzymali dziewiętnastowieczni romantycy pokroju Wagnera. Cała wspomniana reszta współczesnego widzenia Normanów mniej więcej się zgadza. Potężni byli z racji swej wysokotłuszczowej diety, a ich średni wzrost wynosił (według badań pochówków wikińskich w Wielkiej Brytanii) około 175 cm, co na standardy wczesnośredniowieczne ocierało się o gigantyzm. Najbardziej znani ze swych wypraw określanych jako viking (stąd wzięła się ich nazwa), byli w większości prostymi chłopami i handlarzami, wysoce ceniącymi sobie honor i wolność osobistą. Byli też upartymi kolonizatorami, świetnymi rzemieślnikami (zwłaszcza jeśli chodzi o biżuterię), niezrównanymi żeglarzami i odkrywcami.

Często też zapomina się o wielkiej roli, jaką odegrali w tworzeniu Europy takiej, jaką znamy. Zapomina się, że prawodawstwo germańskie w równym stopniu wpłynęło na współczesne, co prawo rzymskie, o czym pisał w swojej książce „Barbarzyńska Europa” prof. Karol Modzelewski. Zapomina się też o handlowych szlakach, jakie przetarli na wschodzie i zachodzie, jak też o dokonanych przez nich odkryciach Grenlandii i Ameryki Północnej.

Co by jednak było, gdyby wikingowie nigdy nie wychylili czubków swych nosów z norweskich fiordów? Jak wyglądałaby Europa, gdyby część ich wypraw zakończyła się powodzeniem (odkrycie Ameryki), a inne nie doszły do skutku? Jaki wpływ miało na nich i ich ekspansywną politykę przyjęcie chrześcijaństwa? Na część z tych pytań nigdy nie uzyskamy odpowiedzi, ale przynajmniej możemy tu sobie pogdybać w tym temacie.

Początek ery wikingów to rok 793, kiedy grupka piratów złupiła klasztor na Świętej Wyspie Lindisfarne; potem nastąpiło czterdzieści lat przerwy i zaczęły się pojawiać wzmianki o okrutnych wojownikach z Północy, łupiących wybrzeża Anglii, Szkocji i Irlandii. Ziemie Franków, a dokładnie Fryzja i Galia, najeżdżane były już od około roku 800 przez rosnących w siłę Dunów. Od połowy IX wieku cała zachodnia Europa musiała stawiać odpór normańskiej nawale. Wikingowie dwa razy złupili Paryż, ograbili Nantes, Rouen, Hamburg, kilkakrotnie atakowali Londyn i zachodnie wybrzeża Italii. Założyli też swoje bazy u ujścia Tamizy i Sekwany, a Bizancjum zatrudniło ich jako przyboczną straż samego cesarza. W wikińskie ręce wpadły też Wyspy Owcze, Irlandia, Szkocja, wyspa Mann oraz Islandia i Grenlandia, a ich lądowe wyprawy sięgały (według kamieni runicznych znajdujących się w Szwecji) aż po Morze Kaspijskie.

A jak wyglądała Europa w połowie IX wieku? Monarchia Karolingów, do tej pory zwarta i obejmująca obszar dzisiejszej Francji, zachodnie Niemcy, Austrię, Czechy i północne Włochy, po bratobójczych walkach właśnie dzieliła się na trzy państwa. Anglia, rozdrobniona po upadku Cesarstwa Rzymskiego i wykrwawiona najazdami Sasów, powoli podnosiła się z kolan – wciąż jednak była podzielona na Northumbrię, Mercję, East Anglię i Wessex. Do tego dochodziła jeszcze Walia i ziemie Szkotów. We wschodniej Europie budziły się z historycznego letargu słowiańskie plemiona, pojawiały się tam zalążki pierwszej państwowości, np. Państwo Wielkomorawskie. Na południu muzułmańska Hiszpania szarpała brzegi południowej Francji, Sardynii, Korsyki i zachodniego Półwyspu Apenińskiego. Cała zachodnia i południowo zachodnia Europa stała w ogniu, właściwie to nawet bez pomocy Normanów.

Co by było, gdyby nie najechano klasztoru w Lindisfarne albo gdyby pierwsze najazdy wikingów napotkały zdecydowany opór? Albo w ogóle zaniechano wypraw na wschód i zachód Europy? Anglia pewnie nadal trwałaby w swoich podziałach i gdyby nie pojawił się wspólny wróg, jakim byli Normanowie, pewnie Alfredowi Wielkiemu nie udałoby się scalić państw anglosaskich pod koniec IX wieku i Anglia jako królestwo prawdopodobnie powstałaby dopiero kilkadziesiąt lat później. Karol Łysy, wnuk Karola Wielkiego, mógłby, po śmierci swego brata Lothara, przejąć jego ziemie, co dałoby mu podstawę do odtworzenia państwa Franków. A tak musiał stawiać odpór najazdom wikińskim i pirackim poczynaniom Saracenów. Tak odtworzone państwo Franków mogłoby się, w późniejszym okresie, skupić na poszerzaniu swoich granic na wschód, poza Łabę i Odrę. Kto wie, czy wówczas kiedykolwiek powstałoby państwo polskie. Pewnie koło roku 1000 nie byłoby państwa Polan, tylko Marchia Słowiańska, a margrabiowie wyciągaliby ręce po kraj Wiślan. Prawdopodobnie nie powstałaby Ruś Kijowska, której założycielem był na poły mityczny Ruryk, Wareg ze wschodniej Szwecji. Nie byłoby też pewnie państwa nowogrodzkiego, które również powstało za przyczyną Waregów, a cała wschodnia Słowiańszczyzna nadal trwałaby w strukturach plemiennych. Może nasi Pomorzanie, Obodryci i Ranowie, czyli zachodnia Słowiańszczyzna, wypełniliby lukę po Wikingach? W końcu basen Morza Bałtyckiego był w większości opanowany przez słowiańskich piratów i wikingowie nie mieli tu za wiele do powiedzenia (ostatnio nawet odkryto na Gotlandii ślady słowiańskiego osadnictwa). Może gdyby Dunowie i Norwegowie siedzieli cicho w swych fiordach, floty słowiańskich piratów bezproblemowo przemykałyby duńskim cieśninami, by łupić wybrzeża Fryzji, Flandrii, ziemie Franków i wschodnią Anglię? Gdyby... Dużo jest tych „gdyby”, ale historia potoczyła się innymi torami. Dzisiaj nie ma państwa Franków, są Francja, Niemcy, Włochy, Holandia, Szwajcaria i Austria. Nie ma oddzielnego królestwa Wessex czy Mercji. Nie ma też Słowandii powstałej na wzór Normandii w, powiedzmy, ówczesnej Fryzji ani Islandii skolonizowanej dopiero w XVI wieku, w epoce wielkich odkryć geograficznych.

Dróg, którymi mogłaby pójść Europa bez wikingów, jest naprawdę wiele i warto im się przyjrzeć. I o tych ścieżkach będą mówić moje kolejne felietony. Nie będzie to dokładna ocena możliwości dalszego rozwoju świata bez epoki wikingów, a jedynie zasygnalizowanie, mam nadzieję, ciekawych zagadnień z pogranicza historii i fantastyki. „Wikińskie gdybanie” czas zacząć!

W następnym numerze postaram się przybliżyć konsekwencje najazdu synów Ragnara Lodbroka w 866 roku na środkową Anglię i sprawdzić, co by się stało, gdyby do niego nie doszło albo gdyby Ivar Bez Kości został pokonany już na wybrzeżach Northumbrii.

 


< 17 >