Mapa Ukrainy
ISSN: 2658-2740

Bohdan Waszkiewicz „Przerwany krąg” (4)

***

Siedząc w kantynie, z uwagą słuchali Roberta obwieszczającego stanowisko centrali. Nie spiesząc się, ze szczegółami opisał swoją nocną rozmowę. Po skończeniu wywodu oznajmił, że jeśli ktoś ma jakieś wątpliwości, to może się nimi podzielić, jednakowoż zaznaczając, że zmiana poleceń byłaby raczej trudna, choć możliwa, gdyby znalazły się ku temu istotne przesłanki.

– Tylko, co może być ważniejsze od bezpieczeństwa kolonii? – zapytał retorycznie.

– Rozumiem punkt widzenia centrali, ale nie mogę się zgodzić na takie rozwiązanie – rozpoczęła Rebeka. Wyglądała na mocno poruszoną wyjaśnieniami przedmówcy. Najwyraźniej nie spodziewała się aż tak radykalnych rozwiązań, o czym świadczyła jej zafrasowana mina. – Musimy wziąć pod uwagę fakt, że wytępienie grzybów może przynieść nieodwracalne zmiany w ekosystemie planety.

– Spodziewałem się, że to powiesz. – Robert wstał z krzesła i podszedł do automatu, żeby ponownie napełnić kubek. Stojąc przy szafkach, kontynuował wypowiedź: – Poruszyłem ten temat z centralą. W odpowiedzi usłyszałem, że bezpieczeństwo osadników jest priorytetem.

– Być może. Ale te grzyby pełnią szczególną rolę w lesie. – Nie poddawała się. – Przecież regulują populację czworonogów.

– Wiesz dobrze, co usłyszymy, jeśli poruszymy tę kwestię.

– Tak – odrzekła po krótkiej pauzie. – Wiem.

Usłyszymy, że osadnicy sami poradzą sobie z regulacją populacji, dodała w myślach, jednocześnie zdając sobie sprawę, że nie będzie miała na to najmniejszego wpływu. Od początku misji było wiadomo, że tylko Robert pozostanie na planecie do przybycia kolonii. Pozostała dwójka wkrótce kończyła swoją szychtę i zgodnie z rozkazami musiała stawić się w bazie, która orbitowała wokół BW-46. To właśnie na jej pokładzie czekali pierwsi osadnicy.

– No, dobrze. – Jim przerwał milczenie. Raczej nie był szczególnie zaskoczony decyzją centrali, lecz nie okazywał zadowolenia z takiego stanu rzeczy. Chyba bardziej ze względu na Rebekę, widząc jej zatroskaną twarz. – Jak to zrobimy, Robert?

– Dobre pytanie. Badania Rebeki wykazały, że grzyby rosnące w lesie w zasadzie nie różnią się znacząco od innych nam znanych gatunków. – Skinął z uznaniem w kierunku uczonej. – Centrala uznała, że użycie standardowych chemikaliów powinno wystarczyć. Tym bardziej, że nie uczynią spustoszenia wśród pozostałych roślin i są bezpieczne dla zwierząt.

– Ale to nie załatwia sprawy – zauważyła astronautka. – Przecież niektóre z czworonogów potem wydalą część zarodników, którą zjedzą przed opryskami. Wspominałam w raportach, że tutejsza grzybnia jest odporna na kwasy żołądkowe czworonogów.

– Wiem. Dlatego zastosujemy chemię, która będzie aktywna przez dwa tygodnie. Jeśli to nie wystarczy, choć moim zdaniem powinno, to będziemy robić opryski aż do skutku. A las będziemy regularnie monitorować. Pierwsi osadnicy mają tu dotrzeć za dwa miesiące. Powinniśmy zdążyć.

***

Wszystko przebiegło zgodnie z planem. Trzy zrzuty odpowiednich środków chemicznych doszczętnie wytępiły grzyby, co potwierdziło, trwające jeszcze przez tydzień po zakończeniu oprysków, szczegółowe skanowanie za pomocą dronów. Centrala wyraziła zadowolenie z pozytywnego zakończenia operacji. Nic już nie stało na przeszkodzie do wysłania pierwszej grupy osadników.

Rebeka spędzała sporo czasu, wpatrując się w monitory. Jej raporty tylko utwierdzały Roberta w słuszności podjętej decyzji. Wyglądało na to, że codzienność w lesie biegła takim samym torem jak przed opryskami, a zachowanie czworonogów nie zmieniło się ani na jotę.

Pierwsze niepokojące sygnały pojawiły się trzy tygodnie przed przybyciem promu z osadnikami. Korony drzew poczęły żółknąć. Na początku zmieniły kolor tylko pojedyncze liście, ale już po pięciu dniach gałęzie zazłociły się w niemal jednej trzeciej.

– Wygląda to wszystko trochę niepokojąco, prawda? – spytał Jim, gdy zastał ją wpatrzoną w monitory.

– Tak. Chciałabym odwiedzić las. Te liście nie dają mi spokoju, a zbliżenia z dronów są niejednoznaczne. Może to zupełnie naturalne, a co jeśli nie?

Nawet nie musiała pytać, gdyż Jim bez wahania uniósł kciuk na znak zgody. Najwyraźniej jego również zaintrygował wygląd lasu, niemniej potrafił dużo lepiej maskować emocje.

– Możemy tam iść nawet teraz – zaproponował.

– No to zaraz będę gotowa.

Opuścili teren bazy, kierując kroki ku zaroślom. Gdy dotarli do celu, Rebeka bez ociągania przystąpiła do pracy. Już na wstępie, zanim zajęła się badaniem drzew, spostrzegła kilka różnic, które pojawiły się w lesie od jej ostatniej wizyty. Trawa była znacznie przerzedzona, a krzaki pozbawione liści i nierzadko ich pojedyncze gałązki, wyschnięte na wiór, dyndały bez życia. Astronautka przykucnęła przy jednym z nich i uważnie przyglądała się roślinie, jednocześnie obmacując jej powierzchnię przez cienkie rękawiczki. Wyjąwszy palmtop, uruchomiła w nim zoom, po czym obejrzała krzak w odpowiednim zbliżeniu. Dokładniejsze oględziny nasunęły jej pewne wnioski, niemniej na razie nic nie orzekła. Najpierw musiała się jeszcze zapoznać ze stanem drzew.

Na pierwszy rzut oka, z odległości kilku metrów, wszystko prezentowało się normalnie. Tylko kolor liści się nie zgadzał. Rebeka powolutku zbliżyła się do jednego z drzew i zaczęła je uważnie lustrować kawałek po kawałku. Bez trudu zauważyła, że pień w wielu miejscach był ogołocony z kory i świecił nagim drewnem. Dostrzegła podobne ślady na wystających z ziemi fragmentach korzeni.

Niebawem okazało się, że wszystkie zbadane pnie drzew z pożółkłymi liśćmi wyglądały tak samo. Astronautka w milczeniu zrobiła kilka zdjęć, by wreszcie, widząc pytającą minę Jima, przemówić:

– Muszę jeszcze wszystko potwierdzić testami w laboratorium, ale już chyba wiem, co się dzieje. To czworonogi. Mają tak wilczy apetyt, że pochłaniają wszystko, co popadnie.

– Poważnie? – upewniał się. – Trzeba powiadomić centralę, bo zanim przylecą osadnicy, to zostaną tylko badyle zamiast lasu.

– Przerwaliśmy krąg – mruknęła pod nosem do siebie. – I teraz są tego skutki.

***

Rebeka poczuła lekkie wibracje, a zaraz potem gwałtowne szarpnięcie. Transporter wystartował. Na pokładzie brakowało Jima, lecz po ostatnim raporcie centrala zmieniła rozkazy i przedłużyła jego pobyt na BW-46 do przybycia osadników. Trudno było się zresztą dziwić takiemu obrotowi spraw. Ktoś musiał już teraz zająć się odstrzałem czworonogów, żeby zieleń nie ucierpiała jeszcze bardziej. A Jim cieszył się opinią doświadczonego łowcy.

Leciała bezpośrednio nad lasem, na który zerkała przez jedną z szyb. Ciasne pasy bezpieczeństwa znacznie utrudniały obserwację, niemniej jednak wychyliła się w stronę małego okienka, na ile się dało, i nie odrywała oczu od roztaczającego się widoku. Wcześniej żółte liście teraz gdzieniegdzie wpadały w brąz, a pomiędzy drzewami oraz krzakami co rusz pojawiały się zwierzęta. W ciągu ostatnich tygodni ich liczebność wzrosła i Rebeka zastawiała się, w jaki sposób osadnicy rozwiążą ten problem. Nie miała pewności, czy regularny odstrzał miał szansę zdać egzamin.

Spojrzała trochę dalej, przenosząc wzrok na łagodną taflę jeziora. Rozlewisko lśniło w słońcu i prezentowało się nadzwyczaj pięknie, jakoś tak spokojnie, wręcz kojąco. Szybko zniknęło z pola widzenia, gdy transporter poszybował jeszcze wyżej. Rebece nie udało się zbyt wiele zbadać w środowisku wodnym, lecz głównym zadaniem uczonej była obserwacja lasu. Zalewem miał się zająć jej następca, który wkrótce powinien wylądować wraz z osadnikami. Zmarszczyła czoło na myśl, że przecież jezioro także mogło skrywać jakieś tajemnice. Jakie w związku z tym trudności napotkają osadnicy? I czy sobie z nimi poradzą?

Nie miała już czasu, żeby zastanowić się nad kiełkującymi w jej głowie pytaniami. W słuchawkach wybrzmiał komunikat o zbliżającym się odpaleniu silników rakietowych. Odliczanie dobiegało końca. Mocno zacisnęła zęby. Gwałtowne uderzenie wbiło ją w fotel.

Opuszczała atmosferę planety.

 

KONIEC

 




Pobierz tekst:
Strony: 1 2 3 4

Mogą Cię zainteresować

Jagna Rolska „SeeIT”
Patronaty F-ta Jagna Rolska - 10 stycznia 2019

Rok 2117. Ziemia to tykająca bomba, która niedługo ulegnie zniszczeniu. Ludzkość musi opuścić planetę…

Aleksandra Janusz „Mrówki w Złotych Tarasach”
Opowiadania Aleksandra Janusz - 23 listopada 2023

Niniejsze opowiadanie jest dziełem fikcji. W celach dramatycznych poczyniłam kilka założeń dotyczących…

Tomasz Kaczmarek „W imię ojca i syna”
Opowiadania Tomasz Kaczmarek - 18 sierpnia 2023

Z racji przypadającej 550. rocznicy urodzin polskiego wybitnego astronoma, matematyka, prawnika, lekarza…

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Fahrenheit