strona główna     -     konkurs     -     archiwum fahrenheita     -     stopka redakcyjna     -     napisz do nas
 
Piotr K. Schmidtke
Początek Poprzednia strona 28 Następna Ostatnia

PeKaeSem 01: Reaktywacja

 

 

Motto:

W iskier krzesaniu żywem

Materiał to rzecz główna:

Trudno najtęższym krzesiwem

Iskry wydobyć z materii miękkiej i podatnej...

"Pytają mnie się ludzie..." ("Słówka")

Tadeusz Boy-Żeleński

 

Namnożyło się ostatnio wszelkiej maści kontynuacji, ciągów dalszych, prequeli, sequeli, czy wreszcie "nowych opowieści z...", że o wymienionej w tytule reaktywacji już nie wspomnę.

Szlag człowieka trafia, gdy autor hitu - będącego, dodajmy, zamkniętą całością - ekshumuje wyrywającego się i protestującego trupa, by zobaczyć, czy przypadkiem nie przeoczył kilku złotych zębów. Zazwyczaj okazuje się, że nie. Wcale to jednak naszej hienie cmentarnej nie przeszkadza; nieboszczyk przebój oddawany jest w ręce specjalistów od wizerunku - pedicure, manicure, makijaż, nowy gajerek - a następnie wystawiany na scenę, ku uciesze gawiedzi. O tym jednak czytelnik - bądź widz, bądź gracz - dowiaduje się dopiero post factum, klnąc w żywy kamień autora, który tymczasem radośnie obserwuje mnożące się na koncie zera. Pobudek naszego nekromanty nie sposób nie zrozumieć, w końcu za coś trzeba żyć i z czegoś płacić alimenty, co nie zmienia faktu, że niesmak pozostaje. Tym większy, że przecież wydało się własne pieniądze z pełną świadomością, że to już nie to samo. Wszak historia została domknięta, zagadka wyjaśniona, bohater uśmiercony, system zawieszony (niepotrzebne skreślić)... Wiadomo, że to będzie woda po kisielu. Ale jednak odbiorca wciąż jeszcze ma nadzieję, że autor go czymś zaskoczy, ukaże nowe wątki, może przedstawi sytuację z innej perspektywy, wreszcie twórczo rozwinie opowieść. Nadzieję w większości przypadków płonną. Kolejne części odbijane są od sztancy tego pierwszego, gigantycznego hitu, wtórne wobec samych siebie i o rosnącym wprost proporcjonalnie do numeracji stężeniu kretynizmów na sekundę.

Z czasem nawet autor dostrzega, że ś.p. przebój mocno już nadgnił i nie dość, że charakteryzacja schodzi mu razem z twarzą, to na dodatek całość strasznie śmierdzi. Decyduje się wtedy - powodowany zapewne pisarską dumą - na wystawny pogrzeb, godny tak wielkiego pomysłu. I tak, jak wyważa się otwarte od dawna drzwi, tak on składa do grobu coś martwego od dawna. Niestety, chwalebny pogrzeb, a nade wszystko stypa, będąca, w zamierzeniu, ostatecznym zamknięciem historii, zakończeniem namnożonych wbrew brzytwie Ockhama wątków, słowem, la grande finale, okazuje się tylko ponurą imprezką w rytmie disco-polo, straszącą tandetnymi, obłażącymi z farby dekoracjami i wychudzoną rodziną zmarłego w wyświechtanych garniturach. Tyle dobrego, że wymęczony hit wreszcie odchodzi na zasłużony odpoczynek.

Historie raz już zakończone źle znoszą powtórne zamknięcie. Eksploatowanie jednego pomysłu, choćby bardzo dochodowego, w końcu musi znużyć. Autor więc z niechęcią podchodzi do własnego dzieła; a jeśli twórca nie lubi tego, co tworzy, to co ma czuć odbiorca? Strach pomyśleć. A przecież wystarczyłoby, miast obrzydliwego w gruncie rzeczy grzebania się w zimnych, zgniłych i - ponad wszelką wątpliwość - martwych resztkach, zająć się robieniem czegoś zupełnie nowego. Co - tak w twórczości, jak i życiu w ogóle - jest przecież o wiele przyjemniejsze.

 




Spis treści
451 Fahrenheita
Literatura
Konkursy
Bookiet
Recenzje
Spam (ientnika)
Komiks
Wywiad numeru
Stopka
Hor-Mono-Skop
Ludzie listy piszą
Adam Cebula
Adam Cebula
Adam Cebula
Andrzej Pilipiuk
Tomasz Pacyński
W. Świdziniewski
Konrad Bańkowski
Idaho
Piotr Schmidtke
Taka Naka
Ostuda, Bańkowski
Paweł Laudański
Krzysztof Kochański
Kot
Andrzej Świech
Cezary Frąc
Grzegorz Buchwald
Ondřej Neff
Mariusz Czylok
Adam Cebula
RBD
W. Podrzucki
Jacek Piekara
Artur Baniewicz
Roger Zelazny
Instrukcja obsługi
Dawid Brykalski
 

Poprzednia 28 Następna