strona główna     -     konkurs     -     archiwum fahrenheita     -     stopka redakcyjna     -     napisz do nas
 
Dawid Brykalski
Początek Poprzednia strona 57 Następna Ostatnia

Fotografia z urokiem w tle

 

 



For every love letter written

Another one is burned

Aerosmith

 

Nie minęło wiele chwil od momentu kiedy ją znalazł, a już prawie się zadurzył. W każdym bądź razie było mu na przemian ciepło i zimno. Serce biło szybciej, krew jakby płynęła żwawiej. Ogólnie czuł się jakoś przyjemnie podekscytowany, myśli bez ustanku powracały do niej, krążyły niczym nocny motyl wokół świecy.

Pozornie zwykła holograficzna fotografia. Portret twarzy, jakich codziennie wykonuje się setki, jeśli nie tysiące, na potrzeby ID, unikart czy archiwów policji. Ale ta twarz! Musiała zafascynować każdego zdrowego mężczyznę.

- Kim jesteś ślicznotko? - był przekonany, że to zdanie tylko pomyślał, lecz z błędu wyprowadziło go zdumione spojrzenie kolegi rzucone zza sąsiedniego monitora. To zdziwienie nie wzięło się z tego, że nasz bohater mówił do siebie. Zdarza się każdemu. Po raz pierwszy natomiast zdarzyło się, by mówił do siebie głosem tak rozmarzonym.

Trójwymiarową podobiznę idealnej kobiecej twarzy znalazł w okolicznościach, jakżeby inaczej, najmniej spodziewanych. Bo jakże nietrywialnie można określić sytuację, w której ktoś, wiedziony najnowszym chwytem retromarketingu, podchodzi do ustylizowanej na wczesny wiek XX skrzynki pocztowej, by wrzucić tam, skrzętnie udającą list w kopercie, nanokorespondencję.

A fotografia tej zachwycającej dziewczęcej twarzy tak zwyczajnie sobie leżała na tej skrzynce sprzed stuleci.

Usta pełne, kształtne. Rozchylone w uśmiechu tyleż zalotnym, co obiecującym rozkoszne grzeszki. Widać też ząbki, drobne, równiutkie, białe, śliczne. Oczy lśniące błękitem i złotymi iskierkami. Nos, to zły wyraz. Nosek, zbyt banalnie. Cudownie uprofilowany wzgórek pomiędzy dwiema gwiazdami - dużo lepiej. Kiedyś używano określenia: łabędzia szyja. Powiedzieć tak o szyi tego dziewczęcia, to znaczy popełnić grzech śmiertelny. Nie było ptaka, który dorównałby jej gracji. Uszy, jakoś automatycznie nasuwają się wobec nich zdrobnienia: uszka, uszeczka... Na widok tej doskonałości Wenus z Milo mogłaby pomyśleć, tylko jedno - ponurą zazdrość. Uporządkowana burza błyszcząca lekkim brązem pośród dojrzałego zboża - to jej włosy. Nie za długie, nie za krótkie. W sam raz, by powiedzieć: idealnie przypominające ostatnie chwile gorącego lata. Mały loczek, który się zapomniał i opadł z prawej strony tylko dodaje uroku. Czy istnieje kolor, który jest połączeniem barwy dojrzałej pomarańczy i srebra wschodzącego księżyca? Czy może być coś równie gładkie jak płatek róży i promyk zachodzącego słońca? Taka zapewne była jej skóra.

Całość tak pełna czarującego wdzięku, wyuzdanej inteligencji, wyrafinowanego humoru, tak doskonała, że po prostu używając nowomowy take breath away.

Obejrzał ją sobie dokładnie. Z wszystkich trzech stron kilka razy. Wzdychając przy tym raz po raz. Gdyby średniowieczny artysta miał namalować jakiś metaforyczny obraz sytuacji, jaka rozgrywała się w tym, nie znającym wcześniej namiętności, człowieku, obraz ten mógłby wyglądać mniej więcej tak:

Młodzian pochylony nad obrazkiem cudnej urody dziewicy (innych dziewcząt w średniowieczu nie było - albo święte, albo dziewice) ma na twarzy wypisane jakieś ekstatyczne uniesienie. Nad nim unoszą się obmierzły diabeł oraz anioł. Diabeł, łypiąc lubieżnie na wizerunek, szepce: "znajdź ją! znajdź ją! znajdź ją!". Anioł stróż milczy. Tak naprawdę łypie jeszcze bardziej lubieżnie, tylko stara się tego po sobie nie pokazać.

Ponieważ nasz bohater był człowiekiem niedoświadczonym w miłosnych flirtach, romansach i tego typu ceregielach, o miłosnych zapasach nie wspominając, po dłuższej chwili znalazł wyjście. Jak sądził najrozsądniejsze. Z pewnością najrozsądniejsze, na jakie było go stać. Przynajmniej w tym momencie.

Zszedł na dół redakcji, w której pracował, i do jutrzejszego wydania dał całostronicowe ogłoszenie.

 

Wczoraj znalazłem holozdjęcie najprawdopodobniej najpiękniejszej dziewczyny na świecie.

Zwrócę je tylko do rąk własnych, choć niechętnie.

Proszę dzwonić od godziny 8 przed południem.

 

Na dole małymi cyferkami podał numer swego prywatnego telefonu. Jak każdy romantyk pomylił oczarowanie z najprostszymi faktami i dlatego nie pomyślał, żeby sprawdzić w ogólnodostępnej bazie twarzy. Był zbyt odurzony, bliski zakochania wręcz. A ogłoszenie musiało tak wyglądać. Otwarte proponowanie randek, uznawane było za stręczycielstwo i surowo karne. O kłopotach, jakie miałby, gdyby dziewczyna okazała się niepełnoletnia, lepiej było nawet nie wspominać..

*

Strawiwszy cały wieczór na rozmyślaniach i marzeniach o ich pewnym i bardzo już bliskim spotkaniu, poszedł do domu. Rytuał wieczornych zabiegów relaksacyjnych, kolacyjnych oraz ogólnego szykowania się do spania sprawiał, że rozkojarzone myśli prawie powróciły na swoje codzienne tory.

Jak łatwo się domyśleć, kiedy zasnął, sny niepodzielnie przejęły władzę nad umysłem. Jeśli ktoś spodziewa się tu jakichś wyuzdanych fantazmatów, srodze się zawiedzie. Po prostu nic z tego. Słodkie erotyki dręczyły go i owszem, lecz w sposób dyskretny i podstępnie zawoalowany.

W każdym z majaków pojawiał się motyw cudnej twarzy.

*

Nad ranem natomiast, grubo jeszcze przed ósmą, rozpętało się prawdziwe piekło. Istne pandemonium można by rzec. Przedsionek Armageddonu i hol Sądu Ostatecznego zarazem.







Spis treści
451 Fahrenheita
Literatura
Konkursy
Bookiet
Recenzje
Spam (ientnika)
Komiks
Wywiad numeru
Stopka
Hor-Mono-Skop
Ludzie listy piszą
Adam Cebula
Adam Cebula
Adam Cebula
Andrzej Pilipiuk
Tomasz Pacyński
W. Świdziniewski
Konrad Bańkowski
Idaho
Piotr Schmidtke
Taka Naka
Ostuda, Bańkowski
Paweł Laudański
Krzysztof Kochański
Kot
Andrzej Świech
Cezary Frąc
Grzegorz Buchwald
Ondřej Neff
Mariusz Czylok
Adam Cebula
RBD
W. Podrzucki
Jacek Piekara
Artur Baniewicz
Roger Zelazny
Instrukcja obsługi
Dawid Brykalski
 

Poprzednia 57 Następna