numer XLIV - styczeń-luty 2005
fahrenheit  on-line     -     archiwum     -     archiwum szczegółowe     -     forum fahrenheita     -     napisz do nas
 
Tomasz Pacyński 451 Fahrenheita
<<<strona 02>>>

 

451 Fahrenheita

 

 

Generalnie jest tak, że nie wiadomo, o czym pisać. Nie, przepraszam, nie wiadomo, kto ma napisać. W zasadzie, jak się tak głębiej zastanowić to jedyne, co wiadomo, to po co pisać, lub, innymi słowy, dla kogo pisać. Dla czytelników, którzy są i którzy nawet domagają się kolejnych numerów. Tymczasem proces produkcyjny jakoś nie daje rady sprostać zapotrzebowaniu.
Generalnie najłatwiej byłoby zwalić na myszy, co to zjadają wszelkie manuskrypty i rękopisy od zarania dziejów. Albo na wirusy – wszyscy wiedzą, jaka to plaga. Ptasia grypa na przykład, żeby daleko nie szukać. Dopadła periodyki branżowe, te papierowe, i sporo z nich popadało jak kawki. Dlatego tę grypę nazywają "ptasią". Ewentualnie i w ostateczności można by zwalić winę na demona, który zalągł się w redakcji. Skoro są wampiry, to i demony nie dziwne, nieprawdaż?

Właśnie ten demon...
Generalnie to nikt z redaktorów nie chce się przyznać do wywoływania demonów, ani do żadnych innych igraszek z siłą nieczystą. Nawet w ramach pierwszej w historii redakcji narady produkcyjnej nie udało się wytypować winnego. Wszyscy nabrali wody w usta, niektórzy ponoć nawet święconej. Wreszcie ktoś mruknął, że to z pewnością sprawka tego, kto ma najwięcej obowiązków w redakcji i teraz zamierza się siłą nieczystą wysługiwać.

Krąg podejrzanych zawęził się wtedy dość poważnie. Od pewnego bowiem czasu moce przerobowe Redakcji ograniczyły się do osób czterech. Przy czym jedna zajmuje się zapełnianiem pisma treścią, a reszta – resztą. Kolegialnie wytypowano więc osobę obciążoną obowiązkami najbardziej.

Rzeczona osoba, wzruszywszy ramionami nie przyznała się do konszachtów z siłą nieczystą, ale za to powiedziała, że skoro demonem można się wysługiwać, to proszę bardzo, ona chętnie skorzysta. Może od tego będzie lepiej. Na hasło "będzie lepiej" część redakcji oddaliła się w pośpiechu w bliżej nieokreślonym kierunku wydając przy tym okrzyki znamionujące przerażenie i najwyższą panikę.

Rzeczona osoba, która spowodowała nierozważnie to całe zamieszanie, ponownie wzruszyła ramionami. Następnie stwierdziła, że ponieważ nie da się na szybko ustalić kierunku w jakim oddalili się współpracownicy – redaktorzy, a numer złożyć trzeba, to niech demon pokaże co potrafi i zrobi coś w kwestii składu. Demon pokazał. Przyciągnął z otchłani wyklętego składacza. A może przeklętego? Co by nie mówić, taki całkiem w porządku to ten składacz nie był, a właściwie nie jest – bo został. Do pracy nad składem zabrał się od razu, a efekty tej pracy okazały się być bardziej w porządku niż on sam. Pozostali w miejscu pracy redaktorzy nawet nie protestowali przeciwko dość specyficznemu zapachowi spalenizny, który pojawił się w pomieszczeniach redakcji wraz ze składaczem.

Zaprawdę powiadam wam, nadchodzi siedem lat chudych. Teraz na pytanie "kiedy będzie lepiej?" można odpowiadać – "już było". Nie jest fajnie, tym bardziej, że lat tłustych wcale nie było siedem. Siedem, to tylko grzechów głównych. Ze szczególnym uwzględnieniem grzechu lenistwa.

Okładka
Spis Treści
Tomasz Pacyński
Literatura
Bookiet
Recenzje
On Cornish
Permanentny PMS
Galeria
Andrzej Zimniak
W.Świdziniewski
Adam Cebula
A.Mason
Adam Cebula
Tomasz Zieliński
Adam Cebula
M.Kałużyńska
Andrzej Pilipiuk
Grzegorz Musiał
J.Świętochowski
Magdalena Kozak
M.Koczańska
Tomasz Zieliński
Adam Cebula
Adam Cebula
Adam Cebula
Monika Sokół
Magdalena Kozak
Aleksandra Janusz
S.Twardoch
Jewgienij Łukin
Piekara i Kucharski
Andrzej Pilipiuk
S.Twardoch
Miroslav Žamboch
Robin Hobb
Paul Kearney
Christopher Paolini
Michał Orzechowski
 
< 02 >