numer XLIV - styczeń-luty 2005
fahrenheit  on-line     -     archiwum     -     archiwum szczegółowe     -     forum fahrenheita     -     napisz do nas
 
Magdalena Kałużyńska Publicystyka
<<<strona 18>>>

 

Zaprawa redakcyjna.

Czyli drążenie w celu wygranięcia meritum

 

 

Średniowiecze. Rycerz w lśniącej zbroi wracał z wyprawy. Szedł drogą już jakiś czas, aż było mu dane dojść do rozwidlenia dróg. Nagle przed nim pojawiła się ni mniej, ni więcej tylko wiedźma. I zanim rycerz zdążył zareagować, ona powiada te słowa: słuchaj uważnie, co rzeknę. Dokonać wyboru powinieneś. W którą iść stronę. Spodobałeś mi się, więc rady udzielę. Masz trzy możliwości. Skręcisz w prawo, to nic ci się nie stanie. Dojdziesz do domu cały i zdrowy. Jeżeli wybierzesz drogę prosto, spotkasz pięć tysięcy zbrojnych. Rady nie dasz i niechybnie zginiesz. A jak skręcisz w lewo, to cię pojebie. Po tych słowach wiedźma znikła. Rycerz zadumał się chwilę. Najlepiej iść w prawo, myślał, nic mi się nie stanie. Jednakowoż zasady mam i nigdy nie wybieram najłatwiejszej drogi. Prosto również nie pójdę, bo życie mi nadal miłe. Sam jestem i strudzon. W perzynę roznieść pięć tysięcy mężów zbrojnych nijak nie podołam. W takim razie pójdę w lewo.

Jak pomyślał, tak uczynił. Skręcił w lewo. Długo szedł przez las, aż w końcu wyszedł na otwartą przestrzeń. A tam było również jezioro. A na brzegu siedział pięciogłowy smok i najzwyczajniej w świecie pił wodę. Rycerz, niewiele myśląc, sięgnął po miecz, dopadł smoka i obciął mu wszystkie cztery głowy. Już chciał podbiec do piątego łba i również obciąć, kiedy smok odwrócił ocalałą głowę, strzyknął strumieniem wody spomiędzy zębów i rzekł do zdziwionego rycerza te słowa: Ciebie to chyba, kurwa, pojebało.

I tyle. Przytoczyłam dowcip specjalnie. Celem dogłębnej analizy. Można oczywiście polemizować, czy jest sens rozkładania beznadziejnych anegdot na czynniki pierwsze. Można polemizować, ale nie trzeba. A jak nie trzeba, to nie będę rozkładała. Celowo również przytoczyłam znany dowcip, a nie fragment jakiegoś opowiadania. Chciałam zachować coś w stylu bezstronności. Zobrazować jedynie, co można zrobić z tekstem celem jego uszlachetnienia.

Zaczynam.

Rycerz w lśniącej zbroi wracał z wyprawy. Szedł drogą już jakiś czas, aż było mu dane dojść do rozwidlenia dróg. Dobre zdanie. Wspaniałe, tylko bez sensu. Skoro to był rycerz i do tego błyszczący, to najprawdopodobniej wcale nie biedny. Czyli jechał na koniu. Musiał jechać na koniu, ponieważ stąpanie po lesie w metalowym odzieniu może nastręczać pewnych problemów motorycznych. O wysiłku fizycznym nie wspomnę. I nie powiedziane jest, w jakiej zbroi ów rycerz był. Najprawdopodobniej w pełnej płytowej. Jeżeli zakładamy, że ów żołnierz wracał z wyprawy, powinniśmy również założyć, że nie błyszczał. To znaczy: zbroja doznała uszczerbku w bojach. Musiał toczyć jakieś boje. Z braku okazji do walki rycerze nie odziewali się w metal. Skoro toczył boje, to na pewno był: brudny, zardzewiały, poobijany. Zdanie z początku tekstu do poprawki. Następnie: Nagle przed nim pojawiła się ni mniej, ni więcej tylko wiedźma. Ciekawy pomysł, ale cytat do przerobienia. W jaki sposób się ta wiedźma pojawiła. Zawisła w powietrzu, usiadła na gałęzi pobliskiego drzewa, wyszła z krzaków. I skąd wiadomo, że to była akurat wiedźma? Nie ma opisu wskazującego na przynależność kobiety do określonej grupy zorganizowanej. Dopisać określenia: potargana, w łachmanach, wspierająca się na sękatym kiju, kostropata, stara/młoda/nieokreślona wiekowo. Zanim rycerz zdążył zareagować... O, to bardzo ładne. Wiedźma przemówiła, zanim rycerz dobył kuszy i przedziurawił ją na tak zwany wylot. Zgodnie z panującą w średniowieczu opinią dotyczącą wiedźm, powinien przedziurawić. Odruch wpojony bezwarunkowy. Rycerz to przedstawiciel klasy szlacheckiej, a kobieta-wiedźma nie. Różnica, wręcz przepaść społeczna nie umożliwiała swobodnych kontaktów między przedstawicielami skrajnych można powiedzieć kast. I skoro wiedźma się pojawiła przed rycerzem, to automatycznie ryzykowała życie. Spodobałeś mi się, więc rady udzielę. Dlaczego on jej się spodobał? Niejasne. Nie powinien się spodobać, skoro z zasady niezgodności światopoglądowej tępił takie kobiety jak ona. Tępił, to znaczy: najpierw torturował, a następnie zabijał. Motyw płonących stosów nie należy do popularnych w okresie średniowiecza. Wymyślne tortury, próba ognia, wody i kamienia, owszem. No chyba, żeby przesunąć rycerza w czasy Świętej Inkwizycji. Najlepiej hiszpańskiej. O, to by dodało tekstowi pożądanego napięcia.

Rycerz zadumał się chwilę. Najlepiej iść w prawo, myślał, nic mi się nie stanie. Jednakowoż zasady mam i nigdy nie wybieram najłatwiejszej drogi. Prosto również nie pójdę, bo życie mi nadal miłe. Sam jestem i strudzon. W perzynę roznieść pięć tysięcy mężów zbrojnych nijak nie podołam. W takim razie pójdę w lewo.

Ciekawie ujęty proces myślowy bohatera. Tylko mało przekonujący. Skoro to był rycerz wracający z wyprawy (pomijam teraz kwestię braku konia jako środka lokomocji), to najprawdopodobniej był zmęczony. Tekst podaje określenie „strudzon”. Nie wyjaśnia jednak dlaczego ów człowiek nie wybrał najłatwiejszej drogi. Jakie zasady ma rycerz? Nie chce wrócić do domu, do swojej kobiety? Nie chce zrzucić zbroi i nie chce zanurzyć strudzonego ciała ziołowo-jakiejś-tam kąpieli? Nie chce zjeść pieczystego, popić winem i po kolacji nie chce zalec w swoje rycerskie pielesze? Dziwne, bardzo dziwne, a co za tym idzie mało logiczne. Nie wiem, może twórca dowcipu chciał być oryginalny. Może przyświecała mu jakaś nieokreślona idea. Fragment ciekawy i daje dużo możliwości literackich. Do poprawienia.

Jak pomyślał, tak uczynił. Skręcił w lewo. Długo szedł przez las, aż w końcu wyszedł na otwartą przestrzeń. Prawidłowo zrobił, że wyszedł na otwartą przestrzeń. Gdyby bez przerwy szedł przez las, tekst nie miałby oczekiwanego zwrotu akcji. Owszem, można zaryzykować rozciągnięcie pochodu rycerza, jednakże należałoby dodać więcej przemyśleń bohatera. Podkreślić wyrazistość, może nawet jakąś dłuższą retrospekcję. Niech odbiorca tekstu ma okazję określić swoje emocje związane z rycerzem.

A tam było również jezioro. Dlaczego „również”. Fragment coś sugeruje, ale nie wiem co. Dwie możliwości: albo zmienić kolejność w opisie, albo wywalić powyższe zdanie.

A na brzegu siedział pięciogłowy smok i najzwyczajniej w świecie pił wodę. Jak wyżej. Jezioro można wpleść w opis pijącego wodę smoka. A tam, na brzegu leśnego jeziora siedział pięciogłowy smok. Pił wodę. Po prostu pił wodę. Nie koniecznie „najzwyczajniej w świecie”. Dlaczego miał nie pić wody. Spragnione stworzenie, to pije. I popełnił błąd oczywisty. Niczego się nie spodziewał (czytaj: żadnego niebezpieczeństwa od strony lasu), dlatego pozwalał sobie na swobodne zanurzenie wszystkich pysków. Oczywiście nie powinien tego robić. Zwierzę zawsze się czegoś spodziewa. Pomijam kwestię ilości smoczych głów. Każdy szanujący się „dragonofil” wie, że wielogłowe smoki nigdy nie istniały. Ale to inna kwestia. Należałoby poznać behawioryzm zwierząt dzikich. Nieprawdą jest, że wodopój to obszar neutralny. Jeżeli zwierzę podchodzi do wody, to, pijąc ją, zachowuje największą ostrożność. Jeżeli pojedynczy osobnik, to pije, obserwując otoczenie. I samą wodę (z wody też może coś wyskoczyć). A jeżeli do wodopoju podchodzą stada, część osobników zaspokaja pragnienie, a część obserwuje otoczenie. Zachowanie smoka świadczy o tym, że autor nie posiada bladego pojęcia o zwierzęcym instynkcie i zasadach bezpieczeństwa w stopniu najwyższym. Z tego wynika, że fragment również do zmiany.

Rycerz, niewiele myśląc, sięgnął po miecz, dopadł smoka i obciął mu wszystkie cztery głowy.

Należałoby dopisać okrzyk, jaki padł z ust człowieka z lśniącej zbroi. Skoro to rycerz, a więc szlachcic, rusza do ataku z rodowym okrzykiem. Sugeruję sięgnąć do źródeł historycznych lub do zasobów wyobraźni własnej. Okrzyk jest konieczny. Fragment do zmiany.

Już chciał podbiec do piątego łba i również obciąć, kiedy smok odwrócił ocalałą głowę, strzyknął strumieniem wody spomiędzy zębów...

Bardzo ciekawe ujęcie, niezwykle obrazowe. Jednakże mało logiczne. Z fragmentu wynika, że podczas dekapitacji smok nadal pił wodę. Co oczywiście jest niezgodne z prawdą, ponieważ musiał czuć ogromny ból. A skoro cierpiał, to na przykład w pierwszym odruchu obronnym mógłby zarzucić ogonem, celem pozbycia się intruza. Postawiłabym na dosłowność, dodała trochę krwi. Niech smok zamacha skrzydłami (jeżeli posiada), zaryczy, wzdrygnie ciałem... Cokolwiek, aby zachować wiarygodność scenki. Ładny fragment, ale zaryzykowałabym określenie, że bzdurny.

i rzekł do zdziwionego rycerza te słowa....

Dlaczego rycerz był zdziwiony? Atakował, więc był ogarnięty falą emocji związanych z działaniem adrenaliny. Odezwał się w nim instynkt, zachował się zgodnie z wpojonym systemem priorytetów. Oczywiście, takie zachowanie może wydawać się dziwne, ale trzeba wziąć pod uwagę, że akcja toczyła się w średniowieczu. Ówcześni ludzie mieli trochę inny światopogląd, obowiązywały inne wartości, odmienne kanony piękna, a Ziemia była płaska...

Ciebie to chyba, kurwa, pojebało.

Całkowicie. Dziękuję za uwagę.

 

Okładka
Spis Treści
Tomasz Pacyński
Literatura
Bookiet
Recenzje
On Cornish
Permanentny PMS
Galeria
Andrzej Zimniak
W.Świdziniewski
Adam Cebula
A.Mason
Adam Cebula
Tomasz Zieliński
Adam Cebula
M.Kałużyńska
Andrzej Pilipiuk
Grzegorz Musiał
J.Świętochowski
Magdalena Kozak
M.Koczańska
Tomasz Zieliński
Adam Cebula
Adam Cebula
Adam Cebula
Monika Sokół
Magdalena Kozak
Aleksandra Janusz
S.Twardoch
Jewgienij Łukin
Piekara i Kucharski
Andrzej Pilipiuk
S.Twardoch
Miroslav Žamboch
Robin Hobb
Paul Kearney
Christopher Paolini
Michał Orzechowski
 
< 18 >