numer XLIV - styczeń-luty 2005
fahrenheit  on-line     -     archiwum     -     archiwum szczegółowe     -     forum fahrenheita     -     napisz do nas
 
Andrzej Pilipiuk Publicystyka
<<<strona 19>>>

 

Piszemy bestsellera

 

 

Spośród wielu nagród, przyznawanych pisarzom spod znaku SF & Fantasy, najbardziej poważana jest nagroda im Janusza A. Zajdla. Przed wielu laty, gdy zostałem nominowany do niej po raz pierwszy, sądziłem w swojej naiwności, że posiada ona ciężar gatunkowy, robiący wrażenie na wydawcach. Liczyłem, że jak takową zdobędę, to mój zbiór opowiadań, pokrywający się kurzem na redakcyjnych półkach jednego z wydawnictw, trafi do produkcji nie po trzech latach ale powiedzmy w ciągu roku... Niestety, moje kalkulacje okazały się podwójnie przedwczesne. Nagrody nie zdobyłem, książki też nie wydałem... Dowiedziałem się też, że wydawcy, działający wówczas na rynku, i tak nie zwracali uwagi na takie „drobiazgi”.

Sytuacja nieco się zmieniła. Za wydawanie książek zabrali się w naszym kraju fachowcy. Zdobywanie nagród zaczyna mieć przełożenie na przyszłą karierę. A w każdym razie pozwala zwrócić na siebie uwagę potencjalnego wydawcy. Dla początkującego grafomana ogromnym sukcesem będzie już sama nominacja. Jeśli ją zdobędzie, będzie miał świadomość, że jego opowiadanie zostało oto zaliczone do ścisłej czołówki, znalazło się wśród 3-7 najlepszych tekstów, jakie powstały w danym roku! Zważywszy, że co roku publikuje się ok. 250 utworów, jest to ogromne wyróżnienie. Młody człowiek, zdobywający nagrodę lub uzyskujący kilka nominacji pod rząd, dobrze rokuje na przyszłość. Zdobywa w każdym razie cenny atut w rozmowach na temat wydania pierwszej książki.

W dzisiejszym odcinku opowiemy sobie, jak to osiągnąć. Analiza tekstów nagrodzonych pozwala wyciągnąć pewne wnioski...

A zatem: opowiadania nominowane do Zajdla są przeważnie tekstami zdecydowanie odbiegającymi od sztampy. Wiedźmin, Noteka 2015, Autobahn nach Poznań, A kochał ją, że aż strach czy Cyber Joly Dream, Tkacz Iluzji były tekstami niepodobnymi do wszystkiego, co w polskiej fantastyce powstało wcześniej. Te teksty stanowiły przełom.

Można wysuwać zarzuty, że np. Sapkowski Ameryki nie odkrył a fantasy za granicą już wcześniej istniało. A i u nas przecież Grzędowicz przed „Sapkiem” etc. Oczywiście istnieć istniało, ale u nas tej literatury w zasadzie nie było. Pojawił się tekst, zrobił trochę zamętu, a po pięciu latach połowa polskich opowiadań żerowała już na tym schemacie. Podobnie można swobodnie podnieść zarzut, że cyberpunk był w naszym kraju obecny jeszcze zanim Antonina Liedke chwyciła za pióro. A jednak jej tekst, choć szła ścieżką przetartą już przez np. Jacka Dukaja, okazał się na tyle egzotyczny, że zdobył nagrodę. W tych dwu przypadkach, w ramach istniejącej konwencji, narodziło się coś, co było tej konwencji ucieleśnieniem i punktem zwrotnym. Tkacz Iluzji Ewy Białołęckiej był z kolei tekstem, który otworzył oczy na fantasy masie kobiet i ludzi wrażliwych, których nie satysfakcjonowało czytanie o facetach z wielkimi mieczami.

Noteka... i Autobahn... były podobnie zaskakujące dla czytelnika. W chwili, gdy Konrad T. Lewandowski wypuścił swój tekst, opowiadania dziejące się tu i teraz w Polsce były absolutnym curiosum, niezwykłą rzadkością, którą czasem z litości upchnięto gdzieś na łamach czasopism. Wprawdzie już wcześniej kosmonauta Roman Krab na straszliwym kacu kosmiczną śmieciarką ratował zagrożony kosmolot, ale patrzono na te teksty raczej z politowaniem. A on pokazał, że otaczająca nas szara, skrzecząca rzeczywistość też może być ciekawa. Raz przetartym szlakiem ruszyli, początkowo nieśmiało, kolejni piewcy kraju ojczystego – w tym niżej podpisany. Andrzej Ziemiański jeszcze mocniej nagiął gatunek w tym kierunku. Bomba Heisenberga w Fantastyce i Autobahn nach Poznań w Scence Fiction pokazały, że Polacy mogą wygrać z całym światem, nie tylko dzięki jednemu zapomnianemu geniuszowi, nie tylko narąbani wódą do nieprzytomności, ale i konkretną, świadomą pracą zespołową. Obaj autorzy szli w podobnym kierunku i ich opowiadania przyniosły zdecydowany przełom, który dziś możemy podziwiać w pełnej krasie. Autobahn... sprawił nawet więcej – ukazał się w jednym z pierwszych numerów nowego periodyku – i w pewien sposób wyznaczył epigonom profil ideowy tego pisma. Oryginalność, nowy kierunek natarcia, zaskoczenie – to najważniejsze cechy opowiadania, z którym idziemy po nominację.

Wiedźmin Geralt, Radosław Tomaszewski, Babcia Jagódka, generał Baryła i reszta tej zajdlowej ferajny, to bohaterowie krojeni wedle dość podobnego wzorca. Po pierwsze, są wyraziści. To nie byle mydłki – ale faceci (ew. kobiety), którzy nie dają sobie w kaszę dmuchać. Mają swoje cele, swoje priorytety, swoje zasady, realizowane z żelazną konsekwencją. Z drugiej strony, są podobni do nas – czytelników. Miewają chwile wahania, podejmują nie zawsze szczęśliwie wybory. Niekiedy dostają potwornego kopa jak w tekstach Marka S. Huberatha. Ale pokazują, jakimi moglibyśmy być, gdybyśmy się odważyli. I jakimi większość z nas z różnych przyczyn nigdy nie będzie. Jesteśmy w stanie się z nimi zidentyfikować, poczuć wagę ich problemów i możemy sobie wmówić, że w tej sytuacji zachowali byśmy się tak samo odważnie jak oni. Oni to my. Tyle, że odbici w nieco innym niekoniecznie lepszym zwierciadle...

Być może się mylę, ale odniosłem wrażenie, że wszystkie opowiadania, które zdobyły nominacje lub nagrody, są całkiem niezłe od strony warsztatowej. Napisano je lekkim piórem, czyta się je z przyjemnością, bez mozolnego brnięcia przez nadmiernie fikuśne opisy czy dialogi, najeżone figurami stylistycznymi. A zatem nasz niezwykły pomysł przyoblec winniśmy w zdania o wielkiej urodzie gramatycznej i stylistycznej.

I na zakończenie kilka słów o ideologii i wydźwięku tych utworów. Sądzę, że nie jest przypadkiem iż wśród nich znalazły się teksty pisane jakby wedle XIX wiecznych wzorców – ku pokrzepieniu serc. Noteka 2015 to historia o tym, jak Polacy spuszczają straszliwy łomot amerykańskim interwentom. W Bombie Heisenberga Polska stanowi militarne i ekonomiczne mocarstwo. W Autobahn nach Poznań jest podobnie: polski generał pokpiwa sobie w żywe oczy z amerykańskiej dyplomatki, i co więcej, jest na tyle silny, że może to zrobić kompletnie bezkarnie. Głębsze dno opowiadania pokazuje, że pod wieloma względami zdołał Amerykanów przechytrzyć, wystawić do wiatru, obrócić ich siłę przeciw nim...

Jako naród, przez ostatnie sześćdziesiąt sześć lat bez przerwy znajdowaliśmy się pod okupacją to obcych to „swoich”. Na arenie polityki międzynarodowej nikt się z nami nie liczy, ekonomia siada, poziom życia, etc mamy jaki mamy... W tej sytuacji opowiadanie, w którym w naszych rękach spoczywa los świata, a ze starcia z wielokrotni silniejszym wrogiem wychodzimy jako zwycięzcy, musi oddziaływać niezwykle silnie.

Gotowy tekst warto nasycić odrobiną humoru. Może być nawet nieco absurdalny, ale ostatecznie opis jak polskie wojsko rozbijające USArmy też wymaga silnego zawieszenia niewiary...

Zapytacie w tym momencie, dlaczego znając i publicznie podając tak konkretną receptę na „zajdlowskie” opowiadanie, sam zadowalam się zaledwie jedną statuetką. Otóż nie zadowalam się. Powyższą recepturę postanowiłem wypróbować w praktyce. I napisałem ostatnio taki jeden tekścik... O wynikach doświadczenia powiadomię Was za jakieś półtora roku. Chyba, że sami domyślicie się, na co głosować...

 

Okładka
Spis Treści
Tomasz Pacyński
Literatura
Bookiet
Recenzje
On Cornish
Permanentny PMS
Galeria
Andrzej Zimniak
W.Świdziniewski
Adam Cebula
A.Mason
Adam Cebula
Tomasz Zieliński
Adam Cebula
M.Kałużyńska
Andrzej Pilipiuk
Grzegorz Musiał
J.Świętochowski
Magdalena Kozak
M.Koczańska
Tomasz Zieliński
Adam Cebula
Adam Cebula
Adam Cebula
Monika Sokół
Magdalena Kozak
Aleksandra Janusz
S.Twardoch
Jewgienij Łukin
Piekara i Kucharski
Andrzej Pilipiuk
S.Twardoch
Miroslav Žamboch
Robin Hobb
Paul Kearney
Christopher Paolini
Michał Orzechowski
 
< 19 >