strona główna     -     okładka numeru     -     spis treści     -     archiwum fahrenheita     -     napisz do nas
 
Literaturoznawca Literatura
<<<strona 03>>>

 

Literatura

 

 

Normalnie miód dla uszu...

... Ale kiedy Helgi wychodził, krzyknął Flosi:

– Tu wyszła jakaś kobieta wysoka i barczysta. Łapać ją!

Gdy Helgi to usłyszał, zrzucił z siebie płaszcz. Miał miecz pod pachą i od razu uderzył najbliżej stojącego. Trafił w dolny szpic, a jednocześnie nogę przeciwnika...

Rzecznik uczy się Sagi o Njalu Spalonym, bo mu Thorbajt obiecał za to flaszkę. I właśnie teraz recytował przed całym fajerhartem całą sagę. A ja byłem Ostatecznym Orzecznikiem, zanim Amigason wysłucha całości i zawyrokuje, czy flaszka się należy, czy nie.

...W tej samej chwili podbiegł Flosi i zadał Helgiemu cios w kark, głowa zaraz odpadła. Flosi podszedł do drzwi i zawołał, żeby Njal przyszedł z nim się rozmówić, tak samo Bergthora. Njal wyszedł. Flosi rzekł wtedy:

– Ofiaruję ci wolność, wyjdź stąd, w przeciwnym razie spalisz się, a jesteś bez winy...

– Teraz będzie najlepsze – powiedziałem, spoglądając na resztę redakcji.

– Tak, tak – mruknęła Szefowa, klepiąc coś w klawiaturę. Swojego czasu nasłuchała się mnóstwa podobnych opowieści i teraz cała ta recytacja wychodziła jej bokiem, dlatego cały czas rozmasowywała sobie prawą nerkę.

Za to Sekretarz całą błękitnością swych oczu wpatrywała się w Rzecznika, mrucząc: "co za imiona, co za imiona!" Zapomniał nawet o swoim tiku. Naczelny i Ojciec Założyciel, którzy zaraz po rozpoczęciu recytacji, zastygli z kieliszkami przy ustach, wykorzystali chwilę przerwy i szybko łyknęli Pangalaktycznego Gardłogrzmota. Skrzywili się niemiłosiernie, bo trunek, choć z solidnie zmrożonej butelki, nagrzał się od dłuższego trzymania w rękach. Zwalczyli cofkę i już Ojciec Założyciel sięgał po butelkę, gdy Rzecznik podjął recytację, więc zatrzymał się w pół ruchu.

...Njal odparł na to:

– Nie chcę wyjść. Jestem starym człowiekiem. Nie nadaję się do tego, by mścić synów moich, a nie chcę żyć w hańbie.

Flosi zwrócił się do Bergthory:

– Wyjdź ty, pani tego domu! Za nic nie chcę, byś ty tutaj została spalona.

W tym momencie nawet Szefowa na chwilę przerwała przerzucanie tekstu i, marszcząc czoło, wyczekiwała, co powie Bergthora. Za to nie czekali Ojciec Założyciel z Naczelnym, szybko napełnili kieliszki i wymienili parę ściszonych uwag, dochodząc do wniosku, że kobieta nic mądrego powiedzieć nie może. Łykali Gardłogrzmota, gdy Rzecznik mówił:

Bergthora odrzekła:

– Za młodu zostałam oddana Njalowi. Przyrzekłam mu wtedy, że jeden i ten sam los będę z nim dzielić.

Naczelny zakrztusił się, słysząc takie dictum Bergthory. Ojciec Założyciel, choć też zaskoczyła go odpowiedź żony Njala i cały na twarzy był czerwony, przyjacielsko poklepał szefa po plecach. Szefowa i Sekretarz popatrzyły na siebie i z uznaniem pokiwały głowami. Rzecznik kontynuował:

Oboje weszli z powrotem do dworu.

– Co teraz poczniemy? – zapytała Bergthora.

– Pójdziemy na spoczynek – odparł Njal. – Położymy się do łoża...

– Nawet w takim momencie o seksie myśleli. No, no – powiedział Naczelny, szybko nalewając kolejną porcje Gardłogrzmota. Zgromiłem go wzrokiem i zaraz zrozumiałem, że odezwał się tylko po to, żeby wykorzystać przerwę na napełnienie kieliszków.

Bergthora zwróciła się do małego Thorda, synka Kariego.

– Ciebie trzeba wynieść, nie możesz przecież się tutaj spalić.

– Ale obiecałaś mi, babciu, że się nigdy nie rozłączymy, niech więc tak się stanie – powiedziało dziecko. – Wolę umrzeć, niż żyć po waszej śmierci...

Szefowa i Sekretarz, mimo wrodzonej wredoty, hardego charakteru i nieugiętości, cichaczem otarły łzy. Coś tam jednak jest z człowieka w ich kamiennych sercach. Ojciec Założyciel ciężko przełknął ślinę, a Naczelny westchnął ciężko. Odstawili nawet kieliszki i całkowicie dali się pochłonąć opowieści.

Zaniosła więc chłopca do łóżka.

Njal rozkazał swemu włodarzowi:

– Zapamiętaj dokładnie, gdzie się położymy i jak. Nie ruszę się stąd bez względu na to, jak mi dokuczy żar i dym. Ty będziesz wiedział, gdzie szukać naszych kości...

Rzecznik przerwał, łkając:

– Przepraszam. – Pociągnął nosem. – Zżyłem się z rodziną Njala, choć to okrutnicy jakich mało. Kobiety płakały otwarcie, Naczelny mrużył oczy, walcząc z napływającymi łzami, a Ojcu Założycielowi drżała warga. A i mnie coś w gardle ścisnęło.

Włodarz odpowiedział, że uczyni, jak rozkazano. W sali sypialnej leżała skóra wołowa. Njal kazał włodarzowi położyć tę skórę na nich, co obiecał uczynić. Położyli się teraz obydwoje do łoża, a chłopca ułożyli między sobą. Przeżegnali się krzyżem świętym, pobłogosławili chłopca, polecili dusze Bogu – i to były ostatnie ich słowa, które słyszano.

– Dość! – krzyknął rozpaczliwie Ojciec Założyciel i pomknął do łazienki.

– Tak, tak – chrząknęła Szefowa, wycierając chusteczką rozpływający się makijaż. – Trzeba wziąć się do roboty. Właśnie skończyłam wybór tekstów i w tym numerze znajdą się: Anna Kańtoch, Krzysztof Kochański, Altea Leszczyńska, Anna Marcewicz i Aleksandra Zielińska.

Rzecznik z zaczerwionym oczyma wpatrywał się w okno...

 

Litraznawca

 




 
Spis treści
451 Fahrenheita
Literatura
Bookiet
Recenzje
Spam(ientnika)
Permanentny PMS
Wywiad
Ludzie listy piszą
Konkurs
Galeria
K. Night Coleman
Andrzej Zimniak
Andrzej Pilipiuk
Piotr K. Schmidtke
Idaho
W. Świdziniewski
Tomasz Pacyński
M. Koczańska
J. Świętochowski
J. Świętochowski
Adam Cebula
Adam Cebula
Adam Cebula
Tadeusz Oszubski
Adam Cebula
M. Koczańska
Krzysztof Kochański
Altea Leszczyńska
Anna Kańtoch
Anna Marcewicz
Aleksandra Zielińska
Richard A. Antonius
Paul Kearney
Jaqueline Carey
Jacek Piekara
J. Grzędowicz
 
< 03 >