Archiwum FiF
fahrenheit  on-line     -     archiwum     -     archiwum szczegółowe     -     forum fahrenheita     -     napisz do nas
 
Dariusz S. Jasiński Literatura
<<<strona 62>>>

 

Lud morza

 

 

Dzień był wyjątkowo ciepły jak na tę porę roku. Toteż dzieci cieszyły się każdą chwilą, biegając wokół rozpalanego właśnie ogniska. Tyr spoglądał spokojnie na całe zamieszanie. W końcu on miał być dzisiaj najważniejszą osobą w wiosce.

Wreszcie po wielu latach oczekiwań dana mu była wizja. Dzięki niej mógł zamknąć wreszcie usta niektórym swoim oponentom, którzy twierdzili, że czas już, by Tyr wybrał nowego Widzącego na swoje miejsce. On sam przyzwyczajony do dobrobytu niechętnie pozbyłby się swej funkcji, tak przecież znaczącej dla Ludu Morza, jak ich nazywano na stałym lądzie. Jednak powoli zaczynał się zgadzać z innymi, przynajmniej w swoich myślach. Przez kilka zim nie udało mu się przebić w rejony świata niedostępnego zwykłym ludziom, aż do ostatniej nocy. Wreszcie znów tamto prawie już zapomniane uczucie Przenikania zawładnęło jego umysłem. Bogowie kolejny raz pozwolili mu zobaczyć przyszłość. Niepokojące było tylko to, że nie dotyczyła ona już tylko jego ludzi, ale tym razem całego świata...

Ognisko powoli rozbłysło. Tuż po zmroku, mieszkańcy plemienia otuleni w futra, mieli usiąść wokół płomieni, by wysłuchać, co ma im do przekazania Widzący. Takiego święta nie było tu już dawno. Wszyscy byli szalenie podekscytowani.

Wreszcie słońce całkowicie schowało się za horyzontem. Wokół Tyra, który spoczął na swym dawno nie używanym, prymitywnym, drewnianym tronie rozsiadła się cała wioska. Najbliżej Widzącego spoczęła Rada, reszta tłoczyła się strasznie za ich plecami, by być jak najbliżej.

– Urkowie – zaczął Tyr – opowiem wam dziś historię, która na zawsze zmieni nasze postępowanie... Nie będą to proste słowa, acz ważne, mogą was nie uradować, lecz musicie je zrozumieć, bo bogowie dali nam ważną misję do spełnienia. Bądźcie więc dumni, że to nam pozwolono poznać prawdę...

Cichy szum przeszedł po zebranych, lecz nikt nie śmiał o nic pytać.

– Dzisiejszej nocy usłyszałem wezwanie Urkuttewa dobrego boga wód, który sprzyja swemu ludowi od zarania dziejów pozwalając nam korzystać ze wspaniałych darów żyjących wokół naszych wysp. To dzięki niemu mamy pełne żołądki i nie musimy się obawiać nadciągającej zimy. Tak więc Urkuttew wezwał mnie do siebie i rzekł, że chce, bym obejrzał przeszłość. I zobaczyłem jak rozkwita dumne Ov, które rozszerza swe granice niszcząc dawne kultury, narzucając innym swój język, zwyczaje i władzę. Ta plaga nie ominęła nawet nas, którzy jesteśmy wszak odcięci od lądu i żyjemy swoim życiem, zupełnie odmiennym od życia na stałym lądzie. Ov chciało mieć wszystko dla siebie, a z nas zrobić swoich niewolników. I udało im się. Tylko jeden naród oparł im się. To byli górale z południowych krain, khakańczycy. Bardzo, bardzo wiele zim Ov próbowało przejść przez niedostępne dla nich pasmo, ale tylko osłabiali swoje siły. Zaczęli rekrutować do swojej armii coraz więcej poddanych z podbitych krajów. Szkolili ich, dali do ręki broń i chcieli, aby oni podbili dla nich niezdobytą krainę Kh. Ale ci ludzie nie zapomnieli jaką krew w sobie noszą. Pamiętali, jak Ov zabijało ich ojców, dziadów i pradziadów. Pamiętali kto jest ich prawdziwym wrogiem. I to oni rozpoczęli kolejną wojnę. Straszniejszą jak inne. Przez długich czterdzieści sześć zim odbierali swoim dawnym panom ziemię, która do nich należała. Nasi ludzie też walczyli. Dużo krwi Urków przelano, byśmy mogli żyć tak, jak to robimy dziś. Ciesząc się każdym nadchodzącym dniem. Widziałem to wszystko i płakałem nad tymi, którzy oddali swe życie dla nas. Potem Urkuttew pokazał mi teraźniejszość. Widziałem lochy pałacu Akhhak. Dumnej stolicy Ak, największego kraju na stałym lądzie. Widziałem jak wybierano króla. Kilku śmiałków weszło do korytarzy, by tam rozstrzygnąć między sobą, który z nich zasługuje na to, by stanąć na czele narodu. Obserwowałem śmiertelne boje, ale jeden z nich miał coś, co nie pochodziło z tego świata. Swoją magiczną bronią zabił wszystkich rywali i wyszedł z lochów jako nowy król. Jednak w jego oczach czai się straszne zło. Takie samo jakie widziałem w oczach ovijczyków. Bałem się go... Potem Urkuttew znów zabrał mnie na pełne morze i powiedział, że nadchodzi nowa fala zniszczenia. Że wkrótce świat znów będzie tonął we krwi. I to za sprawą nowego króla i potężnego zła, które unosi się wokół niego. A sprzyja mu Yzzapool najgorszy z bogów, bóg zniszczenia, krwawych wojen i zarazy. Powiedział mi też, że to właśnie jego mam się bać, a nie tego człowieka, bo bez wsparcia swego boga jest niczym morska fala zderzająca się z lądem, która może być groźna, ale za chwilę przeminie. Zapytałem więc, jak mamy walczyć z Yzzapoolem, a on pokazał mi przyszłość. Na wielkim morzu zobaczyłem potężny statek. Przy którym nasze łodzie wyglądają jak ziarnko piasku w porównaniu z całą plażą. Nie był drewniany jak nasze łodzie. Cały był ze stali. Pomyślałem sobie, że to magia sprawiła, że jeszcze nie utonął, ale Urkuttew powiedział mi, że jesteśmy w innym świecie, gdzie ludzie mogą sprawić, by stal pływała, a nawet latała. Pokazał mi ich. Większość była dziwacznie ubrana, ale ja miałem się szczególnie przyjrzeć takim którzy mieli na sobie normalne stroje, z mieczami przypasanymi do boku. Było ich troje. Dwóch mężów. Jeden potężny, drugi cherlawy oraz niewiasta. Bardzo drobna o twarzy khakanki. I powiedział mi wtedy Urkuttew, że niedługo ta trójka zawita do naszego świata i tylko oni mają siłę, by przegnać Yzzapoola, by ten nie dręczył nas więcej swoim istnieniem. I powiedział też to, co dla nas najważniejsze. Mamy wybrać najodważniejszych mężów spośród wszystkich Urków zamieszkujących wyspy i ci mężowie mają opuścić wyspy i udać się na stały ląd, by tam głosić to, co wam w tej chwili przekazuję.

Tyr skończył. Oczekiwał teraz wrzawy, podniesionych głosów oburzenia, ale ku jego zaskoczeniu wciąż panowała cisza. Nie wiedział, czy wciąż analizują jego słowa, czy też byli tak przerażeni straszną wizją przyszłości. Sam też się bał. Bał się, bo obiecał swemu bogu, że też opuści swą wyspę, by rozgłaszać przybycie trojga ludzi, którzy mieli położyć kres Yzzapoolowi oraz jego sługusowi, królowi Ak.

Okładka
Spis Treści
Tomasz Agurkiewicz
Tomasz Agurkiewicz
Jacek Andrzejczak
Jacek Andrzejczak
Jacek Andrzejczak
Jacek Andrzejczak
Tomasz Bąkowski
Shigor Birdman
Ryszard Bochynek
Dawid Brykalski
Dawid Brykalski
Charms
Sebastian Chosiński
Paweł Ciemniewski
Paweł Ciemniewski
Gregorio Cortez
Gregorio Cortez
EuGeniusz Dębski
EuGeniusz Dębski
EuGeniusz Dębski
EuGeniusz Dębski
Andrzej Drzewiński
Andrzej Drzewiński
Andrzej Drzewiński
Andrzej Drzewiński
Andrzej Drzewiński
Tomasz Duszyński
Tomasz Duszyński
Tomasz Duszyński
Tomasz Duszyński
Łukasz Dylewski
Mateusz Dymek
Ryszard Dziewulski
Ryszard Dziewulski
Piotr Ferens
Michał Fijał
Michał Fijał
Aleksander Fiłonow
Aleksander Fiłonow
Aleksander Fiłonow
Aleksander Fiłonow
Aleksander Fiłonow
Aleksander Fiłonow
Jurij Gawriuczenkow
Grzegorz Gortat
Grzegorz Gortat
Grzegorz Gortat
Grzegorz Gortat
Grzegorz Gortat
Jakub Gruszczyński
W.Grygorowicz
Agnieszka Hałas
Agata Hołuj
Agata Hołuj
Agata Hołuj
I.Ilf i J.Pietrow
I.Ilf i J.Pietrow
Jacek Inglot
Jacek Inglot
Dariusz S. Jasiński
Dariusz S. Jasiński
Dariusz S. Jasiński
Maciej Jesionowski
Marcin Jeżewski
Marcin Jeżewski
Marcin Jeżewski
Marcin Jeżewski
Marcin Jeżewski
Daniel 'Beesqp' Jurak
Daniel 'Beesqp' Jurak
Maciej Jurgielewicz
Maciej Jurgielewicz
Maciej Jurgielewicz
Maciej Jurgielewicz
Irena Juriewa
Irena Juriewa
KAiN
Hubert Kolano
Hubert Kolano
Hubert Kolano
Hubert Kolano
Hubert Kolano
Tomasz Kolasa
Mariusz Koprowski
Mariusz Koprowski
Mariusz Koprowski
Marcin Korzeniecki
Rafał Kosik
Kot
Kot
Kot
Kot
Justyna Kowalska
Justyna Kowalska
Justyna Kowalska

Archiwum cz. II
< 62 >